Ekumenizm w Polsce

Polskie chrześcijaństwo i Jezus frajer


Czy pol­skie chrze­ści­jań­stwo jest rze­czy­wi­ście sil­ne i wyróż­nia nas na mapie Euro­py? Według trzech bisku­pów z Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, pra­wo­sław­ne­go i ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skie­go odpo­wiedź jest pozy­tyw­na, ale czy jest to jedy­na moż­li­wa odpo­wiedź?


Bisku­pi – abp Jere­miasz (pra­wo­sław­ny), bp Mar­cin Hintz (lute­ra­nin) i bp Grze­gorz Ryś (rzym­ski kato­lik) uczest­ni­czy­li pod­czas Zjaz­du Gnieź­nień­skie­go w pane­lu „Co zro­bi­li­śmy z naszym chrztem?”. Jed­nym z klu­czo­wych wnio­sków była kon­sta­ta­cja, że chrze­ści­jań­stwo w Pol­sce jest wciąż sil­ne, wyróż­nia­ją­ce. Duchow­ni pod­kre­śla­li trud­no­ści zwią­za­ne z przy­po­mi­na­niem, powra­ca­niem czy też odno­wą począt­ków, ale też chwa­li­li pol­skich chrze­ści­jan za przy­wią­za­nie do tra­dy­cji.

Eku­me­nicz­ne spo­tka­nia moż­na prze­ży­wać na róż­ny spo­sób – od cał­ko­wi­tej kon­te­sta­cji (eku­me­nizm to here­zja i zdra­da praw­dy) aż po eufo­rię (jest wprost cudow­nie i będzie jesz­cze lepiej). Gdzieś po środ­ku czai się trud­ny realizm. Trud­ny, gdyż nie­rzad­ko przy­kry­wa­ny war­stwą urzę­do­we­go opty­mi­zmu bądź atmos­fe­rą chwi­li. Trud­ny, gdyż prze­bi­cie się przez ścia­nę kazno­dziej­skiej reto­ry­ki nie uła­twia choć­by usta­le­nia sta­nu fak­tycz­ne­go.

Z pew­no­ścią wśród kra­jów Unii Euro­pej­skiej, Pol­ska wyróż­nia się wciąż sto­sun­ko­wo wyso­kim współ­czyn­ni­kiem prak­tyk reli­gij­nych – i tutaj bisku­pi mają rację, ale czy chrze­ści­jań­stwo w Pol­sce jest rze­czy­wi­ście sil­ne? Śmiem wąt­pić. Uwa­żam, że naj­póź­niej od odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści w 1989 roku, roz­po­czął się powol­ny pro­ces, nawet jeśli nie roz­kła­du, to z pew­no­ścią stop­nio­wej dekom­po­zy­cji pol­skie­go chrze­ści­jań­stwa. Trium­fa­lizm, upo­li­tycz­nie­nie i kle­ry­ka­li­za­cja, doty­ka­ją­ce wszyst­kie Kościo­ły, w tym szcze­gól­nie mniej­szo­ścio­we, pogłę­bia i przy­spie­sza ten „roz­wój”.

Mod­na od lat 90. poku­sa porów­ny­wa­nia Pol­ski do zeświec­czo­nych państw Zacho­du, któ­re „porzu­ci­ły Pana Boga”, sta­ła się nie­od­łącz­nym ele­men­tem pol­skiej toż­sa­mo­ści reli­gij­nej zato­pio­nej w peda­go­gi­ce stra­chu, prze­mó­wień i kazań, nie­rzad­ko nasą­czo­nych poczu­ciem wyż­szo­ści, bycia lep­szym i sil­niej­szym, solen­nym prze­ko­na­niem, że o ile nad Wisłą depo­zyt wia­ry zacho­wa­no i obro­nio­no przed ata­kiem „tego świa­ta”, o tyle Euro­pa Zachod­nia sta­ła się pobo­jo­wi­skiem bez­boż­nych ide­olo­gii. Co wię­cej, ide­olo­giom uda­ło się zaata­ko­wać Kościo­ły, wypa­tro­szo­ne od środ­ka, choć wize­run­ko­wo wciąż dostoj­ne. Taka nar­ra­cja jest nie tyl­ko kuszą­ca i pro­sta, ale i nie­bez­piecz­na. Nie dla­te­go, że jest cał­ko­wi­cie pozba­wio­na praw­dy, ale stwa­rza real­ne nie­bez­pie­czeń­stwo utra­ty wła­sne­go kom­pa­su opa­tu­lo­ne­go w cie­peł­ku pol­skie­go chrze­ści­jań­stwa. Ale czy chrze­ści­jań­stwo to rze­czy­wi­ście cie­peł­ko i uciecz­ka od lęków i obaw, któ­re z tak nie­wy­obra­żal­ną siłą eks­plo­do­wa­ły w pol­skiej deba­cie publicz­nej nt. uchodź­ców? Czy napraw­dę siłę pol­skie­go chrze­ści­jań­stwa moż­na wyra­zić peł­ny­mi gdzie­nie­gdzie kościo­ła­mi lub kse­no­fo­bicz­no-naro­do­wą „chry­sto­lo­gią” for­ma­tu, miesz­czą­ce­go się w stwier­dze­niu „Jezus nie był fra­je­rem”?

A może wła­śnie ów Naza­rej­czyk był fra­je­rem i o to wła­śnie cho­dzi? Czyż słyn­na roz­mo­wa w dro­dze do Emaus, nad któ­rą nie­dłu­go będzie­my się tak moc­no pochy­lać pod­czas kazań, nie jest przy­kła­dem spe­cy­ficz­nie poj­mo­wa­ne­go fra­jer­stwa – przy­naj­mniej w kate­go­riach dzi­siej­sze­go świa­ta? Nie­daw­no roz­ma­wia­łem ze zna­jo­mym duchow­nym o kon­dy­cji chrze­ści­jań­stwa w Pol­sce wła­śnie w kon­tek­ście gnieź­nień­skiej roz­mo­wy bisku­pów. Stwier­dził, że chrze­ści­jań­stwo w Pol­sce jest nie­dziel­no-para­fial­ne i to wła­śnie przy­wią­za­nie do tra­dy­cji, obrzę­dów, kon­wen­cji i struk­tu­ry cemen­tu­je jego solid­ną z zewnątrz budo­wę, nad któ­rą zachwy­ca się nie jeden przy­bysz z tzw. Zacho­du. Jaka jest kon­dy­cja pol­skie­go chrze­ści­jań­stwa? Czy może­my je mie­rzyć licz­bą uczest­ni­ków nabo­żeństw czy nawet ilo­ścią osób przy­stę­pu­ją­cych do Komu­nii Świę­tej? Czy licz­ba powo­łań i oświe­ce­nia teo­lo­gicz­ne­go kle­ru i wier­nych to rze­czo­wa pod­sta­wa do wysnu­wa­nia wnio­sków o sile lub sła­bo­ści chrze­ści­jań­stwa?

Wiel­ki Tydzień sprzy­ja takim reflek­sjom, ale może je tak­że utrud­niać. War­to się jed­nak zasta­no­wić, kry­tycz­nie roz­wa­ża­jąc sło­wa innych, tak­że te powyż­sze. W pol­skim kon­tek­ście szcze­gól­nie sło­wa duchow­nych.

» Pol­ska Rada Eku­me­nicz­na: Roz­po­czął się Zjazd Gnieź­nień­ski

» Ekumenizm.pl: Polak reli­gij­ny


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.