Amerykańskie zakonnice nie są pod nadzorem

Po okre­sie “medial­nej ciszy” usta­lo­nej przez stro­ny oka­zu­je się, że koń­co­we poro­zu­mie­nie pozo­sta­wia LCWR wol­ność co do rozu­mie­nia spo­łecz­nej spra­wie­dli­wo­ści i teo­lo­gicz­nych poszu­ki­wań.

I tak sio­stry nadal będą mogły zapra­szać kogo chcą na swo­je dorocz­ne kon­fe­ren­cje. Co wię­cej, będą mogły wybie­rać teo­lo­gów, któ­rzy oce­nią ich mate­ria­ły pod kątem orto­dok­sji. A są to dwa obsza­ry, w któ­rych kry­ty­cy orto­dok­sji zakon­nic widzie­li­by chęt­nie jako pod­da­ne ści­ślej­szej kon­tro­li ze stro­ny hie­rar­chii Kościo­ła.

Przy­po­mnij­my, że LCWR zarzu­ca­no serię poważ­nych teo­lo­gicz­nych błę­dów a tak­że pro­mo­wa­nie w cza­sie dorocz­nych kon­fe­ren­cji rady­kal­nych femi­ni­stycz­nych tema­tów nie­zgod­nych z kato­lic­ką wia­rą.

Sio­stry przy­zna­ły, że czu­ły się publicz­nie upo­ko­rzo­ne przez fał­szy­we oskar­że­nia powta­rza­ne w pra­sie. Tym nie­mniej wyra­zi­ły zado­wo­le­nie, że roz­mo­wy dopro­wa­dzi­ły do wyja­śnie­nia wie­lu nie­po­ro­zu­mień mię­dzy nimi a Waty­ka­nem.