Kościoły katolickie

W Kościele bez zmian — malkontenci mogą odejść


Corocz­ne sta­ty­sty­ki wier­nych liczo­nych w jed­ną nie­dzie­lę roku w Koście­le rzym­sko­ka­to­lic­kim w Pol­sce za 2016 rok poka­za­ły spa­dek o 3% w sto­sun­ku do roku poprzed­nie­go i naj­niż­szy wynik w ostat­nich 35 latach. Reak­cje nie były zaska­ku­ją­ce. 


Libe­ral­ni i kry­tycz­ni wobec pol­skie­go Kościo­ła komen­ta­to­rzy zło­ży­li to na karb zaścian­ko­wość Kościo­ła i jego kon­ser­wa­ty­zmu. Ze stro­ny komen­ta­to­rów z pra­wej stro­ny powo­dem jest ule­ga­nie przez wier­nych złym wpły­wom seku­la­ry­za­cji.

Nie­wąt­pli­wie obie opcje mają racje. Na pew­no część wier­nych tra­ci zapał do regu­lar­nych prak­tyk, bo nie zga­dza się z tre­ścia­mi, któ­re sły­szy w cza­sie kazań, bo nie znaj­du­je w nich miej­sca dla sie­bie albo zra­zi­ła ich mier­nej jako­ści posłu­ga dusz­pa­ster­ska. Z dru­giej stro­ny, nie­wy­klu­czo­ne, że nawet gdy­by homi­lie były­by wyso­kiej jako­ści i doty­czy­ły wyłącz­nie wznio­słych tre­ści ewan­ge­licz­nych, a pro­bosz­czo­wie byli­by bar­dziej zaan­ga­żo­wa­ni w pra­cę na rzecz wier­nych to i tak sta­ty­sty­ki wyglą­da­ły­by tak samo. Gdyż, co tu kryć, żyje­my w dostat­nim, peł­nym róż­nych cie­ka­wych moż­li­wo­ści świe­cie i tro­ska o życie poza­gro­bo­we prze­gry­wa z docze­sno­ścią. I, jestem pew­na, żad­ne sta­ty­sty­ki nie wymu­szą zmian na Koście­le insty­tu­cjo­nal­nym w Pol­sce w jego obec­nym kształ­cie.

Oczy­wi­ście nie jest tak, że bisku­pi i pro­bosz­czo­wie nie chcie­li­by mieć lep­szych wyni­ków. Ale, mam wra­że­nie, że przede wszyst­kim po to, by do przy­pi­sa­nej z urzę­du racji dodać jesz­cze czyn­nik “sza­bel”. Wier­ny jest cen­ny jako jed­nost­ka, ale nie dla nie­go same­go, a dla Kościo­ła i tyl­ko wte­dy, kie­dy jest jed­no­myśl­ny z tym Kościo­łem nie tyl­ko co do gło­szo­nych zasad, ale i środ­ków, jaki­mi Kościół reali­za­cję zasad wspie­ra. A nie­wąt­pli­wie środ­kiem tym jest przede wszyst­kim pra­wo­daw­stwo pań­stwa, któ­re może Kościół chro­nić, a nawet zapew­niać przy­wi­le­je oraz oble­kać gło­szo­ne prze­zeń idee w nor­my praw­ne.

Tak wła­śnie przed­sta­wia się sytu­acja Kościo­ła kato­lic­kie­go w Pol­sce AD 2018. Tak więc gor­sze sta­ty­sty­ki domi­ni­can­tes — łyż­ka dzieg­ciu w becz­ce mio­du — mogą popsuć humor hie­rar­chom, ale na pew­no nie spra­wią, że cokol­wiek się zmie­ni w Koście­le np. w kwe­stii tego, co jest ser­wo­wa­ne wier­nym na kaza­niach czy w kwe­stii jako­ści posłu­gi dusz­pa­ster­skiej. Tyle, że sojusz tro­nu i ołta­rza nigdy i nigdzie nie trwał wiecz­nie. Bisku­pi kato­lic­cy w Pol­sce powin­ni wycią­gnąć choć­by wnio­sek z doświad­czeń Kościo­łów pro­te­stanc­kich, któ­re — niech sio­stry i bra­cia pro­te­stan­ci się nie obra­żą — nie prze­trwa­ły­by i nie roz­kwi­tły bez wspar­cia ksią­żąt, kró­lów czy innych władz świec­kich. Ale też i to co na począt­ku było suk­ce­sem, sta­ło się zaląż­kiem upad­ku jako że zmia­na wła­dzy to pro­ces nie­unik­nio­ny, a jeże­li się nie ma prze­ko­na­nych do sie­bie wła­snych “wybor­ców” tra­ci się i opie­kę pań­stwa i auto­ry­tet u wier­nych. Tyle że — jestem o tym prze­ko­na­na — pol­scy bisku­pi są pew­ni, że to będzie pro­blem ich następ­ców.

Nie chcę żeby ten tekst wyglą­dał jak smę­dze­nie roz­cza­ro­wa­ne­go, cze­pia­ją­ce­go się nie wia­do­mo o co kato­li­ka, dla­te­go w tym miej­scu będzie o kon­kre­tach. Aku­rat regu­lar­nie uczęsz­czam do swo­jej para­fii. Jestem skłon­na przy­mknąć oko na stra­sze­nie seku­la­ry­za­cją, gen­de­rem i Unią Euro­pej­ską. Jestem skłon­na nie uwa­żać, że Radio Mary­ja i księ­ża publi­cy­ści wystę­pu­ją­cy prze­ciw­ko “nie­le­gal­nym imi­gran­tom” wyra­ża­ją sta­no­wi­sko całe­go Kościo­ła, ale jeże­li we wła­snym koście­le para­fial­nym sły­szę na kaza­niu, że to Bóg spra­wił, by czar­ni ludzie żyli w Afry­ce, żół­ci w Azji, a bia­li w Euro­pie i nie nale­ży tego zmie­niać to myślę, że sta­ło się coś bar­dzo złe­go, bo ja jed­nej myśli z tym poglą­dem mieć nie mogę.

Jesz­cze smut­niej­sze jest to, że pró­ba zwró­ce­nia uwa­gi zosta­ła potrak­to­wa­na jako dzia­ła­nie pro­wo­ka­tor­skie oso­by, któ­ra jest nikim i powin­na się zająć wła­sny­mi grze­cha­mi, a nie pod­no­sze­niem pro­ble­mów. Tyle, że ten pro­blem jest, a Kościół apar­the­idu to nie jest Kościół Jezu­sa, nawet jeże­li sta­ty­stycz­nie poli­czal­ni wier­ni zga­dza­ją się ze zda­niem moje­go pro­bosz­cza.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.