- 6 października, 2015
- przeczytasz w 2 minuty
Gdzie te czasy, kiedy wierni co najwyżej podejrzewali swojego proboszcza o zakazane stosunki z gospodynią. Po aferze z abp. Paetzem, rewelacjach księdza Isakowicza-Zalewskiego o lobbym homoseksualnym czy ostatnim coming-oucie polskiego księdza z Watykanu wiern...
Utracona naiwność — geje w Kościele
Gdzie te czasy, kiedy wierni co najwyżej podejrzewali swojego proboszcza o zakazane stosunki z gospodynią. Po aferze z abp. Paetzem, rewelacjach księdza Isakowicza-Zalewskiego o lobbym homoseksualnym czy ostatnim coming-oucie polskiego księdza z Watykanu wierni zamiast na gospodynie będą pewnie baczniej obserwować męskie otoczenie księży i biskupów.
A całkiem sporo naszych pasterzy przejawia pewne — rzec by można — mało męskie cechy jak przesadna dbałość o wygląd czy otaczanie się przystojnymi akolitami.
Przez długi czas w Kościele panował przesadny strach przed kobietą, jako tą która może zawrócić w głowie młodemu księdzu. To ona była potomkinią Ewy — albo wręcz Lilith — i dla dobra sprostania wyzwaniom powołania lepiej było kobiet na unikać. A tu coraz częściej okazuje się, że to nie nawet najpiękniejsze i najbardziej kuszące córki Ewy są obiektem pożądania wśród naszych pasterzy.
Nie ma i nie będzie danych na temat homosekualistów w Kościele i czy jest ich więcej czy mniej niż w innych grupach, ale wystarczy to, co dociera do wiernych, żeby poważnie osłabić wiarygodność celibatu jako poświęcenia życia rodzinnego z kobietą i dziećmi na rzecz przyszłej nagrody w niebie i lepiej realizowanego powołania kapłańskiego.
Wielu wiernych zaczyna mieć wątpliwości czy stanowcze wsparcie dla dyscypliny celibatu jakie prezentują niektórzy księża i hierarchowie wynika li i wyłącznie z poszanowania tradycji czy przypadkiem nie ma też drugiego dna. Może dająca się odczuć mizoginia ma jakiś związek z tym, że wielu księży kobiety w ogóle nie pociągają i spokojnie mogą się bez nich obyć? Może zamiast synodu o rodzinie powinien odbywać się synod o Kościele? Czyli o różnych grupach w Kościele — świeckich, celibatariuszach, księżach i jak mogą uzyskiwać wsparcie w Kościele i realizować swoje powołanie. Może to nie bezżenni hierarchowie, z których jakaś część zapewne by była bezżenna nawet gdyby na przeszkodzie nie stała im dyscyplina i przepisy Kościoła, powinni pochylać się nad problemami rodzin? Bo dla zwykłych wiernych ten synod jest równie abstrakcyjny jak by był na temat teologii Akwinaty i jej percepcji w Kościele.