Opinie

Honory w Kościele


Jest kil­ka rze­czy, z któ­rych ewan­ge­li­kal­nie wie­rzą­cy chrze­ści­ja­nie są bez mała dum­ni. Jed­ną z nich jest dok­try­na o powszech­nym kapłań­stwie Boże­go ludu,  któ­ra  teo­re­tycz­nie powin­na pro­wa­dzić do bra­ku wyróż­nia­nia „sta­nu duchow­ne­go” oraz do prze­ko­na­nia, że wszy­scy chrze­ści­ja­nie słu­żą Bogu. Ostat­nio jed­nak na sile przy­bie­ra zja­wi­sko szcze­gól­ne­go wyróż­nia­nia i „hono­ro­wa­nia” pew­nych ludzi w Koście­le Zie­lo­no­świąt­ko­wym – jed­nym z naj­więk­szych Kościo­łów ewan­ge­li­kal­nych w Pol­sce.


Jest to zja­wi­sko szcze­gól­ne­go odda­wa­nia hono­rów ludziom wciąż aktu­al­nie żyją­cym, któ­rych służ­ba tu na zie­mi jesz­cze się nie zakoń­czy­ła, a przez to też wszyst­kich poten­cjal­nych owo­ców tej­że służ­by nie moż­na jesz­cze defi­ni­tyw­nie oce­nić . Nie mówi­my oczy­wi­ście o sytu­acji podzię­ko­wa­nia za pra­cę, bo do ele­men­tar­nych zasad kul­tu­ry nale­ży fakt, że ci któ­rzy coś otrzy­mu­ją, dzię­ku­ją za to swo­im dar­czyń­com. Podzię­ko­wa­nia są oczy­wi­ste i zupeł­nie natu­ral­ne. Mówię jed­nak o czymś znacz­nie szer­szym — o zja­wi­sku odda­wa­nia hono­rów czło­wie­ko­wi za jego służ­bę w Koście­le.

Czy spo­sób myśle­nia pro­wa­dzą­cy do tego, że jakiś czło­wiek orga­ni­zu­je uro­czy­stość mają­cą na celu „uho­no­ro­wa­nie” inne­go czło­wie­ka za Jego służ­bę Bogu i Kościo­ło­wi jest słusz­ny?

Przy­kła­dem tego zja­wi­ska było m.in. uho­no­ro­wa­nie byłych pre­zbi­te­rów naczel­nych Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go (KZ) w trak­cie Syno­du w 2016 roku.

Czy biskup jest oso­bą, któ­rą nale­ży publicz­nie nagro­dzić za „boha­ter­ski trud służ­by”? Czy pastor jest oso­bą, któ­rą nale­ży szcze­gól­nie uho­no­ro­wać za trud i poświę­ce­nie dla Ewan­ge­lii? Czy nale­żą im się już za życia meda­le i gra­ty­fi­ka­cje?

Cza­sem zja­wi­sko uho­no­ro­wa­nia ma rów­nież bar­dziej try­wial­ne obli­cze, cze­go przy­kła­dem jest orga­ni­zo­wa­nie dro­giej kon­fe­ren­cji dla żon pasto­rów KZ w ośrod­ku ze stre­fą SPA. Dla­cze­go inne służ­by (np. kate­che­ci) mają swo­je kon­fe­ren­cje szko­le­nio­we w jakimś budyn­ku kościo­ła lub szko­ły, a dla żon pasto­rów orga­ni­zu­je się szko­le­nie w luk­su­so­wych warun­kach i ocze­ku­je się, że zapła­cą za to zbo­ry, czy­li „zwy­kli” wier­ni odda­jąc swo­je dzie­się­ci­ny i ofia­ry? Jako argu­ment uza­sad­nia­ją­cy wybór takie­go miej­sca na ww. kon­fe­ren­cję orga­ni­za­to­rzy poda­wa­li wła­śnie chęć „uho­no­ro­wa­nia” żon pasto­rów za ich służ­bę i trud. Czy to słusz­ny kie­ru­nek myśle­nia w Koście­le?

Oczy­wi­ście odpo­wiedź na te pyta­nia zale­ży od tzw. „punk­tu sie­dze­nia”. Ci, któ­rzy te ini­cja­ty­wy uho­no­ro­wa­nia orga­ni­zu­ją, uwa­ża­ją, że są one jak naj­bar­dziej uza­sad­nio­ne. To prze­cież oczy­wi­ste, że nale­ży stwo­rzyć szan­sę jed­nym ludziom, by uho­no­ro­wa­li innych ludzi — uho­no­ro­wa­li za trud, poświę­ce­nie a nie­rzad­ko cięż­ką harów­kę. Wszak nale­ży doce­nić cięż­ką pra­cę kon­kret­nych osób. Być może takie wła­śnie są fak­ty. Być może auten­tycz­nie jed­ni chrze­ści­ja­nie w Bożym Kró­le­stwie tru­dzą się i pra­cu­ją cię­żej niż inni chrze­ści­ja­nie, ale czy to jest słusz­ny powód, żeby już za życia wrę­czać im z tego powo­du „nagro­dy”? Czy taka posta­wa pasu­je w ogó­le do myśli doty­czą­cej postrze­ga­nia służ­by jaką zosta­wił nam Jezus? Czy taki wzór zosta­wi­li nam pierw­si apo­sto­ło­wie?

Prze­glą­da­jąc Dzie­je Apo­stol­skie nie czy­ta­my o sytu­acjach, w któ­rych Apo­stoł Piotr orga­ni­zo­wał jakąś ini­cja­ty­wę, któ­ra mia­ła­by na celu uho­no­ro­wa­nie Apo­sto­ła Jana, Apo­sto­ła Jaku­ba czy Apo­sto­ła Fili­pa za to, że gło­szą Ewan­ge­lię. Czy taka sytu­acja w ogó­le paso­wa­ła­by do posta­wy, któ­rą repre­zen­to­wa­li pierw­si wie­rzą­cy? Czyż dla pierw­szych chrze­ści­jan kwe­stia „boha­ter­skie­go tru­du służ­by” nie była czymś abso­lut­nie oczy­wi­stym, real­nym i rów­no­cze­śnie czymś nor­mal­nym. Z tego powo­du raczej nikt im meda­li nie wrę­czał. My jed­nak – współ­cze­śni chrze­ści­ja­nie – lubi­my meda­le … Lubi­my hono­ry … Lubi­my wrę­czać odzna­cze­nia nie zasta­na­wia­jąc się nad tym, czy pasu­ją one w ogó­le do idei służ­by w Bożym Kró­le­stwie.

War­to było­by rów­nież bli­żej się przyj­rzeć wadze tzw. tru­du w służ­bie. Bo też czyj trud obiek­tyw­nie jest więk­szy a czyj trud jest mniej­szy? Czy wię­cej i bole­śniej tru­dzą się oraz pra­cu­ją w Bożym Kró­le­stwie bisku­pi, pre­zbi­te­rzy czy też zatrud­nie­ni na kościel­nych eta­tach dia­ko­ni, któ­rzy otrzy­mu­ją wszak za to ade­kwat­ne wyna­gro­dze­nie? Czy może znacz­nie bar­dziej nale­ża­ło­by dostrzec i pokło­nić się przed tymi ludź­mi, któ­rzy pra­cu­ją rów­no­cze­śnie na kil­ku eta­tach, łącząc życie zawo­do­we w świec­kich insty­tu­cjach z cha­ry­ta­tyw­ną pra­cą na rzecz lokal­nej spo­łecz­no­ści, któ­rzy poświę­ca­ją swój czas prze­zna­czo­ny na odpo­czy­nek po jed­nej pra­cy na wyko­na­nie dru­giej pra­cy na rzecz zbo­ru, a ten ze wzglę­du na swój nie­wiel­ki roz­miar nie może im za to zapła­cić sto­sow­nej pen­sji.  Takich osób peł­nią­cych służ­bę pasto­ra wolon­ta­ryj­nie, poświę­ca­ją­cych swój pry­wat­ny czas „ po pra­cy” na „dru­gą” pra­cę w koście­le jest znacz­nie wię­cej niż pasto­rów utrzy­my­wa­nych przez swo­je para­fie. Moż­na sobie tyl­ko wyobra­zić, jak trud­na i męczą­ca jest pra­ca na dwóch eta­tach. Czę­sto jest to pra­ca wyko­ny­wa­na gdzieś na pro­win­cji, w małym zbor­ku o nie­wiel­kiej licz­bie człon­ków, gdzie pastor ze wzglę­du na brak sto­sow­nej pomo­cy zarów­no pro­wa­dzi uwiel­bie­nie, mówi kaza­nie, prze­ka­zu­je ogło­sze­nia, sprzą­ta i zapra­sza do sie­bie gości na nie­dziel­ny obiad. Taki pod­rzęd­ny pastor nie ma gro­na współ­pra­cow­ni­ków, któ­rzy go wspie­ra­ją, odcią­ża­ją w chwi­lach prze­pra­co­wa­nia i zastę­pu­ją w trak­cie urlo­pu. Zda­rza się, że z urlo­pu przez wie­le lat rezy­gnu­je cała pastor­ska rodzi­na, bo kto wte­dy zajął­by się zbo­rem…

A jed­nak spe­cjal­ne hono­ry otrzy­mu­ją inni. Bisku­pi i eta­to­wi pre­zbi­te­rzy. Zazwy­czaj wrę­cza­my te wyróż­nia­nia oso­bom zaj­mu­ją­cym wyso­kie sta­no­wi­ska, więc i tak z tego tytu­łu cie­szą­cych się szcze­gól­ny­mi przy­wi­le­ja­mi. Czy ich trud na rzecz Ewan­ge­lii jest więk­szy od tru­du pozo­sta­łych ludzi zaan­ga­żo­wa­nych w służ­bę w Bożym Kró­le­stwie? A co z tru­dem całej rze­szy bez­i­mien­nych lide­rów odpo­wie­dzial­nych za róż­ne służ­by? Kate­che­tów, uczą­cych nasze dzie­ci? Ewan­ge­li­stów jeż­dżą­cych na misje?

My jed­nak woli­my wrę­czać odzna­cze­nia tyl­ko „nie­któ­rym”, tak jak­by­śmy mie­li zdol­ność oce­nie­nia, czy­ja pra­ca tu na zie­mi jest bar­dziej ofiar­na i czy­ja posta­wa bar­dziej zasłu­gu­je na jej uczcze­nie.

Być może powo­dem, dla któ­re­go lubi­my wrę­czać meda­le nie­któ­rym oso­bom, jest fakt, iż wrę­cza­jąc je tak napraw­dę po cichu sami marzy­my, że kie­dyś jacyś ludzie nam też wrę­czą podob­ne odzna­cze­nia za NASZ trud i NASZE poświę­ce­nie. Marzy­my o tym, że kie­dyś jacyś ludzie nas wyróż­nią i jesz­cze za nasze­go życia zali­czą nas do gro­na boha­te­rów wia­ry, któ­rym ludzie będą kla­skać i kła­niać się. Czy marze­nia o pokla­sku nie ocie­ra­ją się o bał­wo­chwal­stwo, tak czę­sto przez pro­te­stan­tów potę­pia­ne w innej for­mie?

Czy nie lepiej było­by takich hono­rów za życia się wyrzec, meda­li nie przy­jąć, z odzna­czeń zre­zy­gno­wać i pocze­kać na tę jed­ną, jedy­ną praw­dzi­wą NAGRODĘ , któ­rą kie­dyś  da nam nasz Pan….? No wła­śnie, co jest lep­sze …?


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.