Kościoły wschodnie

80 lat od haniebnych wydarzeń — niszczenie prawosławia w II RP


Czy moż­na w peł­ni świę­to­wać 100. rocz­ni­cę odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści z jed­no­cze­snym pomi­nię­ciem ciem­nych kart II RP? Tak! Moż­na cele­bro­wać i zasła­niać kra­te­ry nie­pa­mię­ci oraz zbrod­ni hucz­nie świę­tu­jąc, bo prze­cież w zero-jedyn­ko­wej mar­ty­ro­lo­gii nie ma miej­sca na ska­zy. Moż­na też ina­czej przy­wo­łu­jąc pamięć o skrzęt­nie zapla­no­wa­nej akcji nisz­cze­nia pra­wo­sła­wia na zie­miach pol­skich doko­na­nej w maje­sta­cie pra­wa II RP wobec swo­ich oby­wa­te­li. Wła­śnie mija 80 lat od hań­by i kul­tu­ro­we­go samo­oka­le­cze­nia Pań­stwa Pol­skie­go.


Trud­ny temat prze­śla­do­wa­nia mniej­szo­ści reli­gij­nych w odro­dzo­nej Pol­sce docze­kał się wie­lu opra­co­wań. W II RP był tyl­ko jeden Kościół, któ­ry cie­szył się popar­ciem władz, uprzy­wi­le­jo­wa­ną pozy­cją i sze­ro­ką auto­no­mią. W porów­na­niu do Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go wszyst­kie inne wyzna­nia były według dzi­siej­szych stan­dar­dów jak­by tole­ro­wa­ne, a przyj­mo­wa­ne usta­wy w sto­sun­ku do nie­któ­rych z nich nie gwa­ran­to­wa­ły ani rekom­pen­sa­ty za ponie­sio­ne krzyw­dy, ani też nie zapew­nia­ły pań­stwo­wej przy­chyl­no­ści dla swo­bod­ne­go ich dzia­ła­nia.

Obec­ność pra­wo­sła­wia na zie­miach nale­żą­cych kie­dyś i dziś do Pol­ski nie pod­le­ga dys­ku­sji. Nie był to ele­ment obcy, a wręcz pier­wot­ny żywioł chrze­ści­jań­ski wpi­sa­ny w kul­tu­ro­wy krwio­obieg regio­nów, kra­in i wio­sek, któ­re na sku­tek histo­rycz­nych zawie­ruch zmie­nia­ły przy­na­leż­ność pań­stwo­wą. Pra­wo­sła­wie i kul­tu­ra ruska były i są płu­ca­mi Pod­la­sia, Zie­mi Chełm­sko-Lubel­skiej. Pra­wo­sław­na lud­ność tych ziem – zróż­ni­co­wa­na pod wzglę­dem etnicz­no-naro­do­wo­ścio­wym — to nie przy­by­sze zade­kre­to­wa­ni przez carat, a auto­chto­ni przez pro­pa­gan­dę sty­li­zo­wa­ni na ele­ment obcy choć wia­rę swo­ją prak­ty­ko­wa­li od wie­ków.

W 2018 roku mija 80 lat od jed­nej z naj­bar­dziej hanieb­nych kart histo­rii Rzecz­po­spo­li­tej w XX wie­ku. Cho­dzi o wyda­rze­nia, któ­re są zaprze­cze­niem wie­lo­kul­tu­ro­we­go i wie­lo­wy­zna­nio­we­go dzie­dzic­twa naszej Ojczy­zny i jed­no­cze­śnie przy­gnę­bia­ją­cą mani­fe­sta­cją reli­gij­nej prze­mo­cy i sys­te­ma­tycz­nych prze­śla­do­wań, destruk­cji bez­cen­ne­go skar­bu kul­tu­ry wschod­nie­go chrze­ści­jań­stwa.

A jed­nak jest dziw­nie cicho. Zain­te­re­so­wa­ni mogą oczy­wi­ście odna­leźć facho­we publi­ka­cje odno­szą­ce się do oma­wia­nych wyda­rzeń z per­spek­ty­wy histo­rycz­nej i praw­no-wyzna­nio­wej (m.in. autor­stwa Anto­nie­go Miro­no­wi­cza, Grze­go­rza Kupria­no­wi­cza, Miro­sła­wy Papie­rzyń­skiej-Turek, Janu­sza Osu­chow­skie­go, Jerze­go Wisłoc­kie­go, Paw­ła A. Lesz­czyń­skie­go).

Ist­nie­je rów­nież stro­na www.cerkiew1938.pl doku­men­tu­ją­ca dużą część bez­pow­rot­nie znisz­czo­ne­go dzie­dzic­twa – znaj­du­ją się na niej waż­ne infor­ma­cje doty­czą­ce zbu­rzo­nych cer­kwi i tła histo­rycz­ne­go.

Bra­ku­je jed­nak cze­goś wię­cej – szer­sze­go spoj­rze­nia na dzie­je nasze­go kra­ju nazna­czo­ne cier­pie­niem, któ­re sta­ra­no się nie tyl­ko rela­ty­wi­zo­wać czy lek­ce­wa­żyć, albo po pro­stu wyma­zać z pamię­ci na rzecz jed­no­stron­nej mar­ty­ro­lo­gii.

Nie tyl­ko 80 lat temu…

1938 rok to dla pra­wo­sła­wia na zie­miach pol­skich czas szcze­gól­ne­go męczeń­stwa, któ­re nie zakoń­czy­ło się wraz z kapi­tu­la­cją III Rze­szy w 1945 roku. Dra­mat trwał jesz­cze przez lata nie tyl­ko z powo­du Akcji Wisła, ale też ban­dyc­kich napa­dów pol­skich żoł­nie­rzy na lud­ność pra­wo­sław­ną, o czym świad­czą Świę­ci Męczen­ni­cy Chełm­scy i Pod­la­scy kano­ni­zo­wa­ni przez Pol­ski Auto­ke­fa­licz­ny Kościół Pra­wo­sław­ny w 2003 r.

Jed­nak rok 1938 nie był począt­kiem, a apo­geum trwa­ją­ce­go od odzy­ska­nia przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści w 1918 roku okre­su wal­ki o pra­wo Cer­kwi do ist­nie­nia.

W 1918 roku Kościół pra­wo­sław­ny w Pol­sce nie był nie­za­leż­ny (auto­ke­fa­licz­ny). Był on czę­ścią Rosyj­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej. Do wybu­chu II woj­ny świa­to­wej Cer­kiew pra­wo­sław­na posia­da­ła pra­wie 3000 duchow­nych w pię­ciu die­ce­zjach, pięć mona­ste­rów żeń­skich i dzie­więć żeń­skich. Licz­bę para­fii oce­nia­no na ok. 1600.

Bie­żeń­stwo, akcja maso­we­go wysie­dla­nia lud­no­ści z zachod­nich guber­ni Impe­rium Rosyj­skie­go w 1915 r., z któ­rej zna­ko­mi­ta więk­szość była wyzna­nia pra­wo­sław­ne­go, dopro­wa­dzi­ła do demo­gra­ficz­ne­go i kul­tu­ro­we­go kata­kli­zmu. Z dnia na dzień mia­sta i wsie opu­sto­sza­ły – car­ska pro­pa­gan­da i narzę­dzia naci­sku pozba­wi­ły wschod­nie tere­ny jej histo­rii. Bie­żeń­cy umie­ra­li w dro­dze – czę­sto kobie­ty, dzie­ci i star­cy. Część z nich póź­niej wra­ca­ła.

Gdy w 1918 roku Pol­ska sta­ła się znów nie­pod­le­gła, wie­le cer­kwi sta­ło pustych, a powra­ca­ją­ce z wygna­nia nie­licz­ne gru­py bie­żeń­ców nie mogły zapo­biec roz­po­czy­na­ją­cej się tra­ge­dii. Sytu­ację Cer­kwi utrud­nia­ła dodat­ko­wo sytu­acja w Rosji, gdzie tam­tej­sza Cer­kiew była już bole­śnie doświad­cza­na przez bol­sze­wi­ków. W związ­ku z zaist­nia­łą sytu­acją arcy­bi­skup miń­ski i turow­ski Jerzy (Jaro­szew­ski) mia­no­wa­ny przez Patriar­chat Moskiew­ski metro­po­li­tą war­szaw­skim zwo­łał w czerw­cu 1922 roku sobór bisku­pów dążąc do ogło­sze­nia auto­ke­fa­lii pol­skie­go Kościo­ła pra­wo­sław­ne­go. Było to zresz­tą po linii poli­ty­ki wyzna­nio­wej rzą­du pol­skie­go, któ­ry z jed­nej stro­ny chciał unie­za­leż­nie­nia pra­wo­sła­wia w Pol­sce od Rosji, ale jed­no­cze­śnie istot­nie ogra­ni­czał i sys­te­ma­tycz­nie utrud­niał funk­cjo­no­wa­nie Cer­kwi, w skład któ­rej wcho­dzi­li prze­cież oby­wa­te­le Rze­czy­po­spo­li­tej. Metro­po­li­ta Jerzy nie docze­kał ogło­sze­nia auto­ke­fa­lii, gdyż w 1923 roku został zamor­do­wa­ny, jed­nak podej­mo­wa­ne przez nie­go dzia­ła­nia toczy­ły się dalej.

W listo­pa­dzie 1924 roku patriar­cha Kon­stan­ty­no­po­la Grze­gorz VII wydał tomos nada­ją­cy auto­ke­fa­lię Cer­kwi pra­wo­sław­nej w Pol­sce. Zosta­ła ona uro­czy­ście ogło­szo­na w war­szaw­skim Sobo­rze Świę­tej Marii Mag­da­le­ny 17 wrze­śnia 1925 roku. Mogło­by to się stać przed więk­szą świą­ty­nią – Sobo­rem św. Alek­san­dra New­skie­go, któ­ry stał tuż przy Pała­cu Saskim, jed­nak sobór znaj­do­wał się już wte­dy w trak­cie naka­za­nej przez wła­dze roz­biór­ki. Podob­ny los spo­tkał pra­wo­sław­ne sobo­ry w Lubli­nie i nie­ukoń­czo­ny jesz­cze w Bia­łym­sto­ku.

Dzia­ła­nia te poprze­dzi­ły akty prze­mo­cy na Chełmsz­czyź­nie, gdzie już od 1918 roku wła­dze zamy­ka­ły cer­kwie i prze­ka­zy­wa­ły Kościo­ło­wi rzym­sko­ka­to­lic­kie­mu. Wyda­wa­no akty praw­ne pozba­wia­ją­ce Cer­kiew jej wła­sno­ści. Docho­dzi­ło do wan­da­li­zmu i pro­fa­na­cji świę­tych miejsc. Kościo­ło­wi rzym­skie­mu prze­ka­za­no mona­ster supra­ski i wie­le innych świą­tyń, co do któ­rych Kościół więk­szo­ścio­wy wysu­wał rosz­cze­nia, w tym tak­że do tych, któ­re nigdy rzym­sko­ka­to­lic­kie nie były. Pod koniec lat 20. wła­dze Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go zło­ży­ły pozwy sądo­we, doma­ga­jąc się przy­zna­nia pra­wa wła­sno­ści do 614 świą­tyń pra­wo­sław­nych. Ks. Tomasz Stem­pa, autor mono­gra­fii na temat histo­rii pra­wo­sła­wia w Pol­sce pisze:

Pań­stwo dąży­ło do utrzy­ma­nia pew­nej ilo­ści świą­tyń zamknię­tych, szcze­gól­nie na Chełmsz­czyź­nie i Pod­la­siu. W 1928 r. nie­czyn­nych było na tym tere­nie 171 cer­kwi. Celem tych dzia­łań było roz­rze­dze­nie sie­ci czyn­nych cer­kwi, co mia­ło zapo­bie­gać nastro­jom anty­pań­stwo­wym oraz sprzy­jać przej­ściu pra­wo­sław­nych do Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. Podej­mo­wa­no rów­nież decy­zje o burze­niu cer­kwi uzna­nych za zbęd­ne (…) Następ­na fala burze­nia nastą­pi­ła pod koniec lat 20. Na Chełmsz­czyź­nie i Pod­la­siu zbu­rzo­no wów­czas dwa­dzie­ścia trzy cer­kwie.

T. Stem­pa: Cer­kiew Pra­wo­sław­na w Pol­sce, War­sza­wa 2016, s. 75

Ks. Stem­pa odno­to­wu­je, że w latach 1918–1939 Cer­kiew pra­wo­sław­na w Pol­sce stra­ci­ła oko­ło 500 świą­tyń, z któ­rych 137 prze­mia­no­wa­no na kościo­ły rzym­sko­ka­to­lic­kie, a zbu­rzo­no ok. 130. Pozo­sta­łe zamknię­to.

Punk­tem kul­mi­na­cyj­nym był jed­nak rok 1938. Sys­te­ma­tycz­ne burze­nie cer­kwi odby­wa­ło się mimo memo­ran­dów i pro­te­stów cer­kiew­nych hie­rar­chów, posłów, a tak­że osób nie­zwią­za­nych z pra­wo­sła­wiem. Nie bra­ko­wa­ło rów­nież pro­te­stów zagra­nicz­nych. W lip­cu 1938 Sobór Bisku­pów Auto­ke­fa­licz­ne­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go w Pol­sce opu­bli­ko­wał ode­zwę do wier­nych:

Wie­my wszyst­ko, co zaszło w ostat­nich dniach na Chełmsz­czyź­nie i Pod­la­siu (w woje­wódz­twie lubel­skim), gdzie od wie­ków kwi­tła Świę­ta Wia­ra Pra­wo­sław­na i gdzie przod­ko­wie Wasi od daw­na sły­nę­li przy­wią­za­niem do Wia­ry Pra­wo­sław­nej. Obec­nie rów­nież na tej zie­mi męczeń­skiej trwa bli­sko 250 tysię­cy pra­wo­sław­nych, któ­rzy teraz zadzi­wia­ją swą wia­rą i przy­wią­za­niem do rodzi­me­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go. Zbu­rzo­no im prze­szło 100 świą­tyń, lecz nie sły­chać, aby kto­kol­wiek z nich zachwiał się i popeł­nił odstęp­stwo. Już to samo, że pra­gnąc osią­gnąć pew­ne cele, trze­ba było zasto­so­wać aż taki śro­dek, jak okrut­ne burze­nie domów Bożych i pro­fa­na­cja świę­to­ści pra­wo­sław­nych, wyraź­nie świad­czy o mocy i nie­złom­no­ści ducha pra­wo­sław­ne­go Chełmsz­cza­ków i Pod­la­sia­ków.

Dzię­ki skła­da­my Wam i wyra­ża­my podziw w imie­niu całe­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go w Pol­sce i świad­czy­my przed Wami nasz wspól­ny ból z powo­du Waszych strat. Wie­rzy­my, że wraz z nami dzie­lą Wasz smu­tek tak­że poboż­ni przod­ko­wie Wasi, któ­rzy znaj­do­wa­li być może jedy­ną pocie­chę od trosk żywo­ta w tych cer­kiew­kach, któ­re zosta­ły obec­nie tak okrut­nie i bez­względ­nie znisz­czo­ne.

Jak kon­kret­nie wyglą­da­ły te dzia­ła­nia poka­zu­ją nie tyl­ko cer­kiew­ne archi­wa, pamięć prze­cho­wy­wa­na w rodzin­nych albu­mach, ale same doku­men­ty pro­du­ko­wa­ne przez wła­dze pań­stwo­we, w tym przez urzę­dy woje­wódz­kie czy Mini­ster­stwo Wyznań Reli­gij­nych i Oświe­ce­nia Publicz­ne­go.

Na pra­wo­sła­wie patrzo­no w spo­sób zawę­żo­ny jako zło­gi po car­skich zabo­rach, igno­ru­jąc fakt, że pra­wo­sła­wie wpi­sa­ne było w zie­mię lubel­ską, chełm­ską i pod­la­ską od zara­nia. To jed­nak nie prze­szka­dza­ło w podej­mo­wa­niu bru­tal­nych akcji wywłasz­cze­nio­wych, pro­fa­no­wa­nia świą­tyń i zmu­sza­nia pra­wo­sław­nej lud­no­ści przez czyn­ni­ki pań­stwo­we do prze­cho­dze­nia na rzym­ski kato­li­cyzm. Dzia­ła­nia te nazy­wa­no enig­ma­tycz­nie „akcja­mi koor­dy­na­cyj­ny­mi” albo „akcja­mi rewin­dy­ka­cyj­no-polo­ni­zu­ją­cy­mi”, któ­re reali­zo­wa­ło m.in. Towa­rzy­stwo Roz­wo­ju Ziem Wschod­nich, ale przede wszyst­kim ofi­cjal­ne czyn­ni­ki pań­stwo­we, w tym woj­sko i poli­cja.

Akcja mia­ła na celu „spo­lo­ni­zo­wa­nie pra­wo­sła­wia”, co w prak­ty­ce ozna­cza­ło nakło­nie­nie do przej­ścia na kato­li­cyzm, przy­mu­so­wej polo­ni­za­cji lud­no­ści mię­dzy inny­mi poprzez wpro­wa­dza­nie języ­ka pol­skie­go do litur­gii i wypie­ra­nie innych języ­ków z użyt­ku codzien­ne­go. Reali­za­to­rzy akcji spryt­nie i jed­no­cze­śnie cynicz­nie instru­owa­li swo­ich pod­wład­nych, że podej­mo­wa­ne czyn­no­ści nie mogą mieć zna­mion otwar­tej wal­ki z pra­wo­sła­wiem. Gene­rał Bru­non Olbrycht kie­ru­ją­cy akcją na Chełmsz­czyź­nie wyja­śniał:

Cho­dzi o to […], by cer­kiew pra­wo­sław­na, za któ­rą nikt obec­nie ująć się nie może, była za nasze pol­skie pie­nią­dze instru­men­tem polo­ni­za­cyj­nym, a nie rusy­fi­ka­cyj­nym. Okre­ślał rów­nież zasa­dy akcji rewin­dy­ka­cyj­nej na kato­li­cyzm: rewin­dy­ka­cja wyzna­nio­wa musi być pro­wa­dzo­na po cichu, taj­nie, lecz bez par­do­nu o każ­dą rodzi­nę i duszę i aże­by nie pro­wo­ko­wać ofi­cjal­nej wal­ki z pra­wo­sła­wiem.

Pra­wo­sła­wie sta­ra­no się uka­zy­wać jako moskiew­skie zagro­że­nie, ale naj­czę­ściej jako sie­dli­sko ukra­iń­skie­go nacjo­na­li­zmu, któ­re trze­ba spo­lo­ni­zo­wać, a więc naj­le­piej ska­to­li­cy­zo­wać, bo wia­do­mo: praw­dzi­wy Polak i lojal­ny oby­wa­tel to tyl­ko kato­lik. W akcję zaan­ga­żo­wa­no kler rzym­sko­ka­to­lic­ki i pra­sę. Rdzen­nej lud­no­ści pra­wo­sław­nej zaczę­to gło­sić, że wła­ści­wie są Pola­ka­mi, ale „zepsu­ty­mi” przez carat, a jed­nym z narzę­dzi było… pra­wo­sła­wie, na któ­re ich przod­ko­wie mie­li przejść pod przy­mu­sem.

Szcze­gó­ło­we wytycz­ne doty­czą­ce tzw. akcji polo­ni­za­cyj­no-rewin­dy­ka­cyj­nej moż­na prze­czy­tać tutaj

To w jaki spo­sób mówio­no i pisa­no o pra­wo­sła­wiu uka­zu­jąc je jako poten­cjal­ne źró­dło naro­do­wo­ścio­wych kon­flik­tów z bra­ku­ją­cym ele­men­tem pol­skim, mia­ło w oczach spo­łe­czeń­stwa uza­sad­niać dzia­ła­nia władz wobec Cer­kwi, jak­by uspra­wie­dli­wić dzie­jo­wą karę. Ta nar­ra­cja obec­na jest do dziś i zda­je się roz­grze­szać nisz­cze­nie Domów Bożych zabo­ra­mi tak, jak­by pra­wo­sław­ni miesz­ka­ją­cy na Chełmsz­czyź­nie i Lubelsz­czyź­nie zapro­si­li cara i byli pro­wo­dy­ra­mi tudzież wino­waj­ca­mi zabo­rów. Taka opty­ka peł­ni rolę her­me­neu­tycz­nej kład­ki, któ­ra po róż­nych bez­dro­żach pozwa­la przejść do kon­sta­ta­cji, że nisz­cze­nie cer­kwi było wpraw­dzie mało ele­ganc­kie i być może nawet nie­chrze­ści­jań­skie, ale prze­cież nie wzię­ło się zni­kąd i nie moż­na tego aż tak jed­no­znacz­nie oce­nić. Inny­mi sło­wy: sami sobie win­ni. A gdy do tego dodać kon­tro­wer­sje zwią­za­ne z kon­flik­tem pra­wo­sław­no-unic­kim to rachun­ki jak­by zosta­ły wyrów­na­ne. Znisz­czo­ne i ode­bra­ne cer­kwie… cóż.

W Księ­dze Pamiąt­ko­wej wyda­nej w 1928 roku na 10. rocz­ni­cę odzy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści tak pisa­no o Cer­kwi pra­wo­sław­nej w Pol­sce:

Usta­le­nie sto­sun­ków wewnętrz­nych tego Kościo­ła napo­ty­ka jed­nak roz­ma­ite trud­no­ści z powo­du prze­ni­ka­ją­cych lud­ność pra­wo­sław­ną prą­dów naro­do­wo­ścio­wych, wywo­łu­ją­cych anta­go­nizm pomię­dzy lud­no­ścią rosyj­ską a ukra­iń­ską, dążą­cą do ukra­ini­za­cji cer­kwi. Lecz rów­no­cze­śnie cer­kiew ta porzu­ci­ła swe dotych­cza­so­we bier­ne sta­no­wi­sko, roz­po­czy­na­jąc akcję w kie­run­ku szer­sze­go roz­wi­nię­cia swej orga­ni­za­cji, tudzież roz­prze­strze­nie­nia się tery­tor­jal­ne­go w zie­miach dotąd nie­mal w zupeł­no­ści zamiesz­ka­łych przez lud­ność unic­ką. W ostat­nich cza­sach akcja ta uwy­dat­ni­ła się we wschod­nich miej­sco­wo­ściach dziel­ni­cy daw­ne­go zabo­ru austr­jac­kie­go, gdzie coraz czę­ściej całe gmi­ny unic­kie prze­cho­dzić zaczę­ły na pra­wo­sła­wie; ponad­to zna­la­zła ona swój wyraz tak­że w sta­ra­niach o utwo­rze­nie nowych die­ce­zyj pra­wo­sław­nych.

Dzie­się­cio­le­cie Pol­ski Odro­dzo­nej. Księ­ga Pamiąt­ko­wa 1918–1928, Kraków/Warszawa 1928, s. 365–366.

W publi­ka­cji tej osten­ta­cyj­nie uka­zy­wa­no domi­nu­ją­cą rolę Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go z pogar­dą i lek­ce­wa­że­niem odno­sząc się do innych wyznań.

Pań­stwo zapła­ci za apo­sta­zję

I tak w 9 lip­ca 1938 roku do kie­row­ni­ka akcji koor­dy­na­cyj­nej w Zamo­ściu dotar­ło pismo nie­ja­kie­go kapi­ta­na Cma­kow­skie­go, w któ­rym mel­do­wał o „roze­bra­niu wszyst­kich cer­kwi nie­eta­to­wych”, odno­to­wu­jąc jed­nak, że w Prze­or­sku nie uda­ło się cer­kwi natych­miast roze­brać, „ze wzglę­du na dużą ilość lud­no­ści wzbra­nia­ją­cej, a następ­nie na chęć przej­ścia gros wsi na rzym.-kat.” Kapi­tan mel­du­je następ­nie, że przej­ście miesz­kań­ców Prze­or­ska na kato­li­cyzm „jest w pra­cy”, a cer­kiew uda­ło się jed­nak roze­brać, gdyż dekla­ra­cje kon­wer­sji były tyl­ko pod­stę­pem.

Sekre­tarz Cma­kow­ski opi­su­je rów­nież sytu­ację ducho­wień­stwa pra­wo­sław­ne­go, wska­zu­jąc na ich trud­ne poło­że­nie mate­rial­ne i moral­ne. Wska­zu­je na przy­chyl­ność nie­któ­rych duchow­nych przy akcji koor­dy­na­cyj­nej i pra­cy polo­ni­za­cyj­nej. Jest też infor­ma­cja, że cer­kiew w Cho­dy­wań­cach zosta­nie zbu­rzo­na, a mate­riał prze­zna­czo­ny na kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki. Wła­dze uży­wa­ły rów­nież naci­sków eko­no­micz­nych, aby wymu­sić porzu­ce­nie pra­wo­sła­wia na rzecz kato­li­cy­zmu. Cma­kow­ski mel­du­je, że w regio­nie są pra­wo­sław­ni, któ­rych nie stać na opła­ce­nie rat za naby­tą zie­mię. Stwier­dza jed­nak, że po „uzgod­nie­niu z Komi­sa­rzem Ziem­skim raty te będą umo­rzo­ne jeże­li przyj­mą kato­li­cyzm.” W Toma­szo­wie Lubel­skim pra­wo­sław­ni doko­nu­ją­cy kon­wer­sji dosta­wa­li od władz kon­kret­ne sumy na kon­ta w PKO. Nie ina­czej było w wie­lu innych miej­sco­wo­ściach.

Pognę­bić waha­ją­cych się

Podob­ne mel­dun­ki sytu­acyj­ne napły­wa­ły do Zamo­ścia z Bił­go­ra­ju – dono­szo­no o aresz­to­wa­niu duchow­nych pra­wo­sław­nych nazy­wa­nych popa­mi, infor­mo­wa­no o goto­wo­ści nie­któ­rych z nich do przej­ścia na kato­li­cyzm i dzia­ła­niach pro­wa­dzo­nych w tym kie­run­ku.

W piśmie z 14 lip­ca 1938 r.: czy­ta­my m.in.:

Wobec sprzy­ja­ją­cej sytu­acji wytwo­rzo­nej przez aresz­to­wa­nie popów i likwi­da­cję domów modli­twy Koła Gmin­ne T.R.Z.W. otrzy­ma­ły pole­ce­nie, aże­by bez­względ­nie w cią­gu b. m. przy­go­to­wa­ły i prze­pro­wa­dzi­ły zmia­nę obrząd­ku gru­pa­mi, naj­mniej po 20-tu pra­wo­sław­nych na gmi­nę. Ma to na celu osta­tecz­ne pognę­bie­nie samo­po­czu­cia waha­ją­cych się pra­wo­sław­nych.

W akcje koor­dy­na­cyj­ne zaan­ga­żo­wa­ne były tak­że wła­dze samo­rzą­do­we i lokal­ni pro­bosz­czo­wie rzym­sko­ka­to­lic­cy.

Nie upa­mięt­nić, bo po co

Pol­ski Auto­ke­fa­licz­ny Kościół Pra­wo­sław­ny stop­nio­wo podej­mo­wał dzia­ła­nia zmie­rza­ją­ce do przy­wró­ce­nia pamię­ci o wyda­rze­niach z dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­ne­go. Ini­cja­ty­wy reali­zo­wa­ne były rów­nież przez świec­kich, w tym tak­że na forum Sej­mu RP.

W 2008 roku, 70. rocz­ni­cę nisz­cze­nia cer­kwi, poseł na Sejm RP Euge­niusz Czy­kwin (Lewi­ca), publi­cy­sta pra­wo­sław­ny i dzia­łacz mniej­szo­ści bia­ło­ru­skiej wniósł pro­jekt uchwa­ły upa­mięt­nia­ją­cej wyda­rze­nia z 1938 roku. Pro­jekt gło­sa­mi posłów Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej oraz Pra­wa i Spra­wie­dli­wo­ści został ode­sła­ny do dal­szych prac i fak­tycz­nie zablo­ko­wa­ny. W dys­ku­sjach pro­wa­dzo­nych przez komi­sję zaczę­to w skan­da­licz­ny spo­sób łączyć kwe­stie nisz­cze­nia chrze­ści­jań­skich świą­tyń z wyda­rze­nia­mi zbrod­ni wołyń­skiej jak­by chcia­no „w jakiś spo­sób” uspra­wie­dli­wić kul­tu­ro­we bar­ba­rzyń­stwo kon­flik­tem pol­sko-ukra­iń­skim.

Ówcze­sna człon­ki­ni komi­sji Elż­bie­ta Kruk (dziś jej prze­wod­ni­czą­ca, ta sama, któ­ra w 2017 r. pogrze­ba­ła upa­mięt­nie­nie 500 lat refor­ma­cji) zażą­da­ła od Czy­kwi­na wyco­fa­nia uchwa­ły, zarzu­ca­jąc wnio­sko­daw­cy kłam­stwo w mówie­niu o Chełmsz­czyź­nie i Lubelsz­czyź­nie, negu­jąc ich ist­nie­nie – „to było w woj. lubel­skim, w kil­ku powia­tach”. Przy oka­zji posłan­ka nie omiesz­ka­ła posta­wić tezę, że więk­szość cer­kwi to były kie­dyś kościo­ły kato­lic­kie prze­mia­no­wa­ne przez carat na cer­kwie: „Panie pośle, nikt nie zgi­nął przy burze­niu tych cer­kwi, a ja mogę panu poczy­tać, jak nisz­czo­no kościo­ły pod­czas rze­zi wołyń­skiej, w ludo­bój­stwie na Woły­niu (…)

Jesz­cze w tym roku Pol­ski Auto­ke­fa­licz­ny Kościół Pra­wo­sław­ny upa­mięt­ni w Bił­go­ra­ju tra­ge­dię roku 1938, lat poprze­dza­ją­cych i następ­nych. Sta­nie się to wybu­do­wa­nej w 2015 roku cer­kwi św. Jerze­go.



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.