Kościoły wschodnie

Najważniejsze jest działanie Ducha Świętego — rozmowa z prawosławnym metropolitą Warszawy i całej Polski Sawą (Hrycuniak)


O wie­rze i wąt­pli­wo­ściach, seku­la­ry­za­cji, nisz­cze­niu cer­kwi przed 80 laty, ukra­iń­skiej auto­ke­fa­lii oraz wyzwa­niach dusz­pa­ster­skich opo­wia­da pra­wo­sław­ny metro­po­li­ta War­sza­wy i całej Pol­ski Sawa (Hry­cu­niak), zwierzch­nik Pol­skie­go Auto­ke­fa­licz­ne­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go w RP.



15 lat temu uka­za­ła się książ­ka Chry­stus naj­wier­niej­szy przy­ja­cielczło­wie­ka ze zbio­rem arty­ku­łów nauko­wych. Tytuł jest rów­nie wymow­ny, co pro­wo­ku­ją­cy. Dziś wie­lu trud­no jest patrzeć na Chry­stu­sa jak na przy­ja­cie­la, czy w ogó­le jako cze­ło­wie­ko­lub­ca, jak Boga okre­śla św. Litur­gia. Histo­ria zna wro­gość sys­te­mów tota­li­tar­nych wobec wia­ry, a dzi­siaj domi­nu­je obo­jęt­ność. Emi­nen­cjo, czy jest jakaś dro­ga, dzię­ki któ­rej będzie­my patrzeć na Chry­stu­sa rze­czy­wi­ście jak na przy­ja­cie­la? Czy wystar­czy pięt­no­wać seku­la­ry­za­cję?

Był taki filo­zof Justyn, któ­ry żył w I wie­ku n.e. i nale­żał do wcze­sno­chrze­ści­jań­skich apo­lo­ge­tów. Szu­kał praw­dy tak, jak wie­lu dzi­siaj jej szu­ka.  Nie mógł zaznać spo­ko­ju. W zadu­mie spa­ce­ro­wał nad morzem i spo­tkał sta­rusz­ka, któ­ry zapy­tał go, nad czym tak inten­syw­nie myślisz. Justyn odpo­wie­dział: szu­kam praw­dy, ale nie mogę jej zna­leźć. Sta­ru­szek odparł mu: weź Sło­wo Boże i czy­taj, a znaj­dziesz praw­dę. I tak Justyn zaczął czy­tać Pisma świę­te tego okre­su i zna­lazł Praw­dę. Został nawet męczen­ni­kiem za Praw­dę. Do praw­dy trze­ba doj­rzeć. Chry­stus jest wiecz­ną Praw­dą. On stoi w cen­trum histo­rii całej ludz­ko­ści, w cen­trum histo­rii każ­de­go z nas, a my wokół Nie­go się obra­ca­my. Przy wszyst­kich uwa­run­ko­wa­niach zewnętrz­nych, to jed­nak od nas zale­ży, jak się odnie­sie­my do Chry­stu­sa. Natu­ral­nie, życio­we sytu­acje mogą sprzy­jać poszu­ki­wa­niom Chry­stu­sa. Mogą one trwać krót­ko, nagle jak u św. ap. Paw­ła. Może być też zupeł­nie odwrot­nie, tak jak u filo­zo­fa. Inny przy­kład: łotr na krzy­żu, poczuł praw­dę Chry­stu­sa w jed­nej chwi­li. Otwo­rzy­ła się w nim komór­ka wia­ry i usły­szał od Zba­wi­cie­la: „dzi­siaj będziesz ze mną w raju”.

Tak więc, szu­ka­nie praw­dy trwa­ło na prze­strze­ni całej histo­rii i trwa tak­że dzi­siaj. Im wię­cej jest róż­nych doświad­czeń zwią­za­nych z tzw. seku­la­ry­za­cją itp. podob­nych, któ­re mogą nas słusz­nie gor­szyć, tym bar­dziej będą też przy­na­glać do szu­ka­nia i odnaj­dy­wa­nia Chry­stu­sa.

Nie tak daw­no wró­ci­łem ze spo­tka­nia z duchow­ny­mi w Jabłecz­nej. Jeden z nich przy­je­chał ze Sta­nów Zjed­no­czo­nych i opo­wia­dał, jak tam ludzie się nawra­ca­ją i przy­cho­dzą do Cer­kwi. Prze­syt zja­wisk seku­la­ry­stycz­nych powo­du­je czę­sto, że czło­wiek szu­ka praw­dy — Chry­stu­sa. Wszyst­ko wokół się zmie­nia, a Jezus jest zawsze ten sam – dzi­siaj, jutro i na wie­ki.

Ale jakie to ma prze­ło­że­nie na życie codzien­ne?

Załóż­my, że mamy jakieś pro­ble­my. Mamy przy­ja­ciół, kie­dy wszyst­ko dobrze się ukła­da. Nato­miast, kie­dy napo­ty­ka­my na trud­no­ści, zda­rza się tak, że stop­nio­wo tra­ci­my tych, któ­rych uwa­ża­li­śmy za przy­ja­ciół, aż wresz­cie zosta­je­my sami na dro­dze swo­je­go życia. Prze­chod­nie mija­ją nas, wów­czas mówię: Jezu­sie, zosta­łeś mi tyl­ko Ty. Tak jest w życiu, że w osta­tecz­nym roz­ra­chun­ku pozo­sta­je Chry­stus. Trze­ba pamię­tać o tym, co powie­dział Ter­tu­lian: dusza nasza z natu­ry jest chrze­ści­jan­ką. Ona szu­ka i będzie szu­kać Praw­dy i spo­ko­ju, czy się komuś podo­ba czy nie.

A co z nie­wie­rzą­cy­mi?

Kie­dyś odwie­dził mnie pewien dyplo­ma­ta, któ­ry mówi do mnie: wła­dy­ko, ja jestem nie­wie­rzą­cy. Odpo­wie­dzia­łem mu, że to nie­praw­da, to kłam­stwo. Nie ma ludzi nie­wie­rzą­cych! Wszy­scy wie­rzy­my innym ludziom, ina­czej nie weszli­by­śmy do samo­cho­dów, nie ufa­li kie­row­com, leka­rzom itp. Jest to wia­ra dnia powsze­dnie­go. Ale oprócz tego jest wia­ra reli­gij­na, ducho­wa, któ­ra wyni­ka z duszy. Ten ele­ment ducho­wy wcze­śniej czy póź­niej daje znać o sobie, upo­mi­na się o czło­wie­ka.

Czy­li seku­la­ry­za­cja nie musi być aż tak zła, jak ją nie­raz chrze­ści­ja­nie malu­ją?

Seku­la­ry­za­cja jest nega­tyw­na, jeśli patrzy­my na nią według oce­ny ludz­kiej. Prze­cież jest sza­tan, któ­ry posłu­gu­je się zja­wi­skiem seku­la­ry­za­cji, aby szko­dzić Ewan­ge­lii. To kusze­nie wciąż trwa i jako ludzie znaj­du­je­my się w wirze wal­ki dobra i zła. W swo­im 80-let­nim życiu doświad­czy­łem wie­lu sytu­acji, któ­re utwier­dza­ją mnie w mojej wie­rze. Był okres woj­ny, prze­śla­do­wań, jeże­li nie fizycz­nych to ducho­wych i czło­wiek znaj­du­jąc się w takich sytu­acjach, sta­wia pyta­nia, doty­czą­ce sie­bie i swo­jej dro­gi. Zawsze znaj­do­wa­łem opar­cie w Chry­stu­sie. Pamię­tam, jak będąc chłop­cem, w szko­le śred­niej, bar­dzo się modli­łem, szcze­gól­nie przed egza­mi­na­mi. Nie mia­łem wów­czas poję­cia o tzw. Modli­twie Jezu­so­wej. Dopie­ro póź­niej uświa­do­mi­łem sobie o jej zna­cze­niu. Pro­si­łem „Boże, pomóż mi”. I jakoś tak zawsze się skła­da­ło, że kie­dy się modli­łem, wynik był pozy­tyw­ny, a kie­dy jej bra­ko­wa­ło to przy­cho­dzi­ły kło­po­ty. Dzię­ki modli­twie naj­więk­sze trud­no­ści, któ­re wyda­wa­ły się nie do poko­na­nia, ustę­po­wa­ły.

Nie­daw­no Wła­dy­ka świę­to­wał 80. uro­dzi­ny. Mija też 20 lat na tro­nie metro­po­li­ty War­sza­wy i całej Pol­ski. Wcze­śniej była służ­ba bisku­pa łódz­ko-poznań­skie­go, arcy­bi­sku­pa bia­ło­stoc­ko-gdań­skie­go. Emi­nen­cja odwie­dził wszyst­kie lokal­ne Kościo­ły pra­wo­sław­ne i wszy­scy repre­zen­tan­ci tych Cer­kwi przy­je­cha­li do Pol­ski. Do tego docho­dzi pra­ca nauko­wa i wie­le innych dzia­łać. Czy z per­spek­ty­wy cza­su jest coś, co jest jesz­cze do prze­pra­co­wa­nia, co Emi­nen­cja chciał­by zro­bić?

To pyta­nie bar­dzo prak­tycz­ne, cho­dzi tu o czło­wie­ka, któ­ry chciał­by, by wszyst­ko zawsze było dobrze, ale tak się prze­cież nie da. Dla­cze­go? Wia­ra i wszyst­ko, co z niej wyni­ka, nie ma ogra­ni­czeń. Nie­daw­no gło­si­łem homi­lię i mówi­łem: dla Kościo­ła nie ma pogo­dy czy nie­po­go­dy, dla Kościo­ła zawsze jest dzi­siaj i w takich warun­kach, jakie one są, musi­my pra­co­wać. Zawsze sta­ra­łem się iść w tym kie­run­ku i mieć przed sobą cel, aby jak naj­wię­cej zro­bić dla spra­wy Bożej. Trud­no jest mi powie­dzieć, co mogę zro­bić. Oczy­wi­ście, mógł­bym powie­dzieć, że chcę wybu­do­wać taką czy inną cer­kiew, ale prze­cież nie o to cho­dzi, to nie odtwa­rza moje­go wnę­trza. Mój pogląd na spra­wy naszej Cer­kwi, Ojczy­zny i Naro­du i każ­de­go czło­wie­ka wyra­ża się w stwier­dze­niu, że kie­ru­je nami Duch Świę­ty i Opatrz­ność Boża.

Jeśli Duch Świę­ty uzna, że może­my być przy­dat­ni, to nas uży­je. W spra­wach ści­śle ludz­kich czy kościel­nych to chciał­bym, aby wszyst­kie świą­ty­nie były pięk­ne, w dobrym sta­nie, by ludzie przy­cho­dzi­li na litur­gię, mło­dzież uczest­ni­czy­ła w nabo­żeń­stwach, by kon­tak­ty mię­dzy­ludz­kie były popraw­ne, aby to, co gło­si Kościół, było reali­zo­wa­ne w życiu czło­wie­ka, a nie obi­ja­ło się tyl­ko o uszy.

Co w tym kon­tek­ście współ­cze­sne­mu czło­wie­ko­wi ma do zapro­po­no­wa­nia pra­wo­sła­wie?

W naszej tra­dy­cji pra­wo­sław­nej ogrom­ną rolę odgry­wa ducho­wość mni­sza. Każ­dy mnich powi­nien mieć swo­je­go ucznia, a jeśli nie ma swo­je­go następ­cy – to nie jest mni­chem w peł­nym zna­cze­niu tego sło­wa. Sam dla sie­bie nie żyje, cho­ciaż poświę­ca Bogu i Kościo­ło­wi całe życie, jed­nak swo­je życie odda­je Chry­stu­so­wi i dru­gie­mu czło­wie­ko­wi. Tak samo w mał­żeń­stwie: mąż nie żyje sam dla sie­bie, ale dla żony i dla rodzi­ny, a i żona nie żyje sama dla sie­bie, a dla męża, dzie­ci, jeśli ją Bóg pobło­go­sła­wi potom­stwem, jeśli nie to żyje dla dru­gie­go czło­wie­ka. Tak­że życie pustel­ni­ków ma wymiar wspól­no­to­wy, co widać w tra­dy­cji chrze­ści­jań­skie­go Wscho­du – ilu było mni­chów, któ­rzy żyli w pustel­ni, a gro­ma­dzi­li wokół sie­bie ludzi. Jeże­li chrze­ści­jań­stwo, czy nawet zdro­wo myślą­ca ludz­kość, nie uwzględ­ni tych momen­tów, to będzie­my mieć pro­blem. Doty­czy to rów­nież sytu­acji na świe­cie. Pierw­szy­mi sło­wa­mi, jakie Chry­stus wypo­wie­dział po Zmar­twych­wsta­niu było: „pokój wam”. A my wal­czy­my o pokój, chce­my go, a z dru­giej stro­ny zbro­imy się i nazy­wa­my się chrze­ści­ja­na­mi i ucznia­mi Chry­stu­sa. Coś tu jest nie tak!

W tym roku świę­tu­je­my 100-lecie odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści. Wspo­mi­na­my też 80. rocz­ni­cę tra­gicz­nych wyda­rzeń na Chełmsz­czyź­nie i Lubelsz­czyź­nie, pod­czas któ­rych burzo­no cer­kwie pra­wo­sław­ne. Powsta­ło dużo opra­co­wań histo­rycz­nych, wyda­wa­ne są albu­my, są dedy­ko­wa­ne stro­ny inter­ne­to­we, a więc z per­spek­ty­wy histo­rycz­nej dużo zosta­ło powie­dzia­ne, choć pew­nie nie wszyst­ko. Jak ducho­wo i teo­lo­gicz­nie Cer­kiew prze­pra­co­wu­je temat burze­nia świą­tyń?

Dzię­ki odzy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści nasza Cer­kiew uzy­ska­ła auto­ke­fa­lię, sta­ła się samo­dziel­ną i nie­za­leż­ną od innych zagra­nicz­nych struk­tur kościel­nych. Wcze­śniej nale­że­li­śmy kano­nicz­nie do Patriar­cha­tu Moskiew­skie­go. W tym miej­scu chciał­bym powie­dzieć coś, co dla wie­lu jest nie­wy­god­ne. W Rze­czy­po­spo­li­tej XVI wie­ku wiel­kim pro­ble­mem był tzw. sobór brze­ski, unij­ny 1596 r. Wte­dy pod­stęp­nie zmu­szo­no wyż­sze ducho­wień­stwo do pod­pi­sa­nia unii kościel­nej z Kościo­łem rzym­sko­ka­to­lic­kim, cho­ciaż masy i co nie­któ­rzy bisku­pi byli prze­ciw­ni. Póź­niej roz­po­czę­to akcję zmu­sza­nia ludzi do przy­ję­cia unii na tere­nach, któ­re nale­ża­ły do metro­po­lii kijow­skiej kano­nicz­nie pod­le­głej Patriar­cha­to­wi Kon­stan­ty­no­po­li­tań­skie­mu. Patriar­chat przy­słał nam swo­ich przed­sta­wi­cie­li — egzar­chę Niki­fo­ra i Cyry­la, któ­rzy mie­li pomóc pra­wo­sław­nym w zacho­wa­niu swo­jej wia­ry. Niki­fo­ra zamę­czo­no, a Cyryl został wypę­dzo­ny, ponie­waż zarzu­ca­no mu szpie­go­stwo na rzecz Tur­cji. W czerw­cu br. wspo­mi­na­li­śmy w Alek­san­drii tę postać z oka­zji 380-lecia jego śmier­ci. Póź­niej Kon­stan­ty­no­pol nie mógł pomóc, gdyż był uci­ska­ny przez islam. Popro­szo­no wów­czas Moskwę, któ­ra była już kano­nicz­nie samo­dziel­na, aby roz­to­czy­ła opie­kę nad pra­wo­sław­ny­mi w Rzecz­po­spo­li­tej. Pra­wo­sław­ni nara­że­ni byli na cięż­kie prze­śla­do­wa­nia – nie poprze­sta­wa­no na biciu – były też mor­der­stwa. Przej­mo­wa­no mona­ste­ry i cer­kwie. Sku­tek był taki, że król wepchnął swo­ich pod­da­nych wyznaw­ców pra­wo­sła­wia w obję­cia Moskwy. Póź­niej nastę­po­wa­ły zabo­ry i Moskwa robi­ła, co chcia­ła, zresz­tą to samo, co inni zabor­cy. Umiesz­czo­no nas w Moskwie i jed­no­cze­śnie oskar­ża­no o zbyt bli­skie z nią związ­ki. Rze­czy­po­spo­li­ta upa­dła. Póź­niej sytu­acja się nie­co unor­mo­wa­ła do okre­su mię­dzy­wo­jen­ne­go.

Tuż przed woj­ną spro­wa­dzo­no do Pol­ski reli­kwie Andrze­ja Bobo­li, któ­ry zgi­nął z rąk pra­wo­sław­nych Koza­ków. Jego reli­kwie Sowie­ci zabra­li do Moskwy i przy Leni­nie Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki sta­rał się o ich wyda­nie, co też uczy­nio­no. Przez Rzym dotar­ły do Pol­ski. Wów­czas roz­po­czął się odwet na pra­wo­sław­nych. Nastą­pi­ła akcja burze­nia świą­tyń pra­wo­sław­nych, przy­mu­sza­nia do kon­wer­sji na kato­li­cyzm, reali­zo­wa­nia pań­stwa jed­no­li­te­go. Kor­pus Ochro­ny Pogra­ni­cza miał spe­cjal­ne zada­nie — nisz­cze­nia cer­kwi. Jest to dla nas bar­dzo trud­ny okres i bole­sny. Wycho­wy­wa­łem się w trud­nym cza­sie i odczu­wa­łem to na wła­snych ple­cach. Cie­szy­my się, że dzię­ki Odzy­ska­niu Nie­pod­le­gło­ści może­my być samo­dziel­nym Kościo­łem. Jest on nie duży, ale samo­dziel­ny, z któ­rym liczą się inne Kościo­ły pra­wo­sław­ne. Jeże­li wspo­mi­na­my wyda­rze­nia sprzed 80 lat, to dla­te­go, że nie chce­my, aby takie sytu­acje kie­dy­kol­wiek się powtó­rzy­ły. Nabo­żeń­stwa i kon­fe­ren­cje mają o tym przy­po­mi­nać, aby mło­de poko­le­nie mia­ło świa­do­mość dzie­jów swo­je­go Kościo­ła kie­dyś i dziś. Dzię­ki Bogu, mamy spo­kój i trze­ba za to Bogu dzię­ko­wać.

Dobrą ozna­ką jest wła­śnie to, że spra­wy histo­rycz­ne, czy­li burze­nie świą­tyń, ciem­ne kar­ty zwią­za­ne z akcja­mi tzw. żoł­nie­rzy wyklę­tych, nie jest obo­jęt­ne pra­wo­sław­nym, szcze­gól­nie mło­dzie­ży. Widać to szcze­gól­nie na inter­ne­to­wych forach dys­ku­syj­nych. Ostat­nio kon­tro­wer­sje wywo­ła­ło wystą­pie­nie dr. Grze­go­rza Kupria­no­wi­cza, któ­re spo­tka­ło się z kry­ty­ką woje­wo­dy lubel­skie­go. Znów powsta­ją spra­wy zwią­za­ne z reli­gią i naro­do­wo­ścią, sta­pia­nie jed­ne­go i dru­gie­go. Czy nie oba­wia się Emi­nen­cja, że mamy dziś do czy­nie­nia w Pol­sce z dość spe­cy­ficz­ną for­mą nowe­go, odra­dza­ją­ce­go się etno­fi­le­ty­zmu?

Cie­szę się, że mło­dzi pra­wo­sław­ni trzeź­wo oce­nia­ją sytu­ację i w nią się anga­żu­ją.

Metro­po­li­ta Onu­fry z Ukra­iń­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej Patriar­cha­tu Moskiew­skie­go zwró­cił się do Kościo­łów lokal­nych o wpar­cie w kon­tek­ście schi­zmy na Ukra­inie. Świę­ty Sobór Bisku­pów PAKP rów­nież wypo­wie­dział swo­je zda­nie. Nie­daw­no odby­ły się obcho­dy chrztu Rusi i odczu­wal­ne było sil­ne dąże­nia do auto­ke­fa­lii, tak­że wśród tych, któ­rzy są wier­ny­mi kano­nicz­nej Cer­kwi. Tym­cza­sem poja­wia­ły się donie­sie­nia, że w Patriar­cha­cie Moskiew­skim jest wyraź­ny opór. Czy Emi­nen­cja, widzi moż­li­wość wyj­ścia z tej pato­wej sytu­acji?

To nie jest tak. Sta­no­wi­sko naszej Cer­kwi było i jest jasne: auto­ke­fa­lię moż­na nadać tyl­ko wte­dy, kie­dy ist­nie­je zor­ga­ni­zo­wa­ne jed­no pań­stwo, a Kościół nie jest podzie­lo­ny wewnątrz. To jest waru­nek kano­nicz­ny i dogma­tycz­ny. To moc­no zaak­cen­to­wa­li­śmy w naszej uchwa­le. Na Ukra­inie nie ma jed­no­li­te­go pań­stwa, ponie­waż wciąż toczy się kon­flikt wokół pro­win­cji ługań­skiej i doniec­kiej, oraz Kry­mu, a zatem nie ma jed­no­ści i nie­speł­nio­na jest nor­ma kano­nicz­na. Każ­dy naród w nie­za­leż­nym pań­stwie powi­nien mieć swój samo­dziel­ny Kościół i takie jest też sta­no­wi­sko naszej Cer­kwi. Wysła­li­śmy do wszyst­kich Cer­kwi naszą opi­nię i Patriar­chat Moskiew­ski podzię­ko­wał nam za odpo­wiedź. I to nie jest tak, że Moskwa powie­dzia­ła, że nigdy nie zezwo­li na auto­ke­fa­lię. Jest podzię­ko­wa­nie patriar­chy, że Kościół pra­wo­sław­ny w Pol­sce pod­kre­ślił koniecz­ność zacho­wa­nia norm dogma­tycz­nych i kano­nów cer­kiew­nych w tej spra­wie. Nie­ste­ty, w spra­wę włą­czy­li się poli­ty­cy.

Na Sobo­rze Pan­pra­wo­sław­nym na Kre­cie powie­dzia­łem wyraź­nie: Bra­cia, dale­ko od poli­ty­ki i nie wpusz­czaj­cie poli­ty­ków do spraw cer­kiew­nych, bo ina­czej trud­no będzie nam cokol­wiek upo­rząd­ko­wać. Naszym zada­niem jest jed­na­nie ludzi, a nie ich dzie­le­nie. W Cer­kwi obo­wią­zu­je cier­pli­wość i wytrwa­łość, ale przede wszyst­kim pie­lę­gno­wa­nie naszej wia­ry. Nadej­dzie czas, kie­dy auto­ke­fa­lia nadej­dzie i dla Ukra­iny.

W ostat­nich latach coraz wię­cej Ukra­iń­ców przy­by­wa do Pol­ski w poszu­ki­wa­niu lep­sze­go życia. Jak dużym wyzwa­niem dusz­pa­ster­skim jest opie­ka nad Ukra­iń­ca­mi, któ­rzy czę­sto też nale­żą do róż­nych jurys­dyk­cji kościel­nych? Czy w związ­ku z falą imi­gra­cji zauwa­żal­ny jest wzrost licz­by wier­nych Cer­kwi?

Nasza Cer­kiew ma cha­rak­ter wie­lo­na­ro­do­wo­ścio­wy. Wpraw­dzie nasza Cer­kiew nazy­wa się Pol­ski Auto­ke­fa­licz­ny Kościół Pra­wo­sław­ny, ale wśród naszych wier­nych są nie tyl­ko Pola­cy, ale też Ukra­iń­cy, Rosja­nie, Bia­ło­ru­si­ni, Mace­doń­czy­cy, Cze­si, Ser­bo­wie, Buł­ga­rzy, Gre­cy i Rumu­ni. Nad nimi wszyst­ki­mi nasza Cer­kiew roz­ta­cza swo­ją ducho­wą opie­kę. Języ­kiem litur­gicz­nym jest sta­ro­cer­kiew­no­sło­wiań­ski w wer­sji kla­sycz­nej, uży­wa­my też twar­dej wymo­wy, taką, jaką sły­szy­my na Ukra­inie. Odpra­wia­na jest też litur­gia w języ­ku pol­skim, a dla Gre­ków słu­ży­my w języ­ku grec­kim. Ser­bo­wie korzy­sta­ją ze sło­wiań­skie­go, a dla Rumu­nów odby­wa­ją się nabo­żeń­stwa po rumuń­sku. Są też Albań­czy­cy, któ­rym słu­ży­my po grec­ku. Jeśli zaś cho­dzi o Ukra­iń­ców to trud­no mówić o tym podzia­le na kano­nicz­ny czy nie­ka­no­nicz­ny. Oni idą do Kościo­ła pra­wo­sław­ne­go i my im poma­ga­my. Nato­miast jest pro­blem w odnie­sie­niu do gre­ko­ka­to­li­ków, gdyż zda­rza się, że pró­bu­ją przy­cią­gać pra­wo­sław­nych. Nawet w pobli­żu naszej cer­kwi roz­da­wa­ne są ulot­ki zachę­ca­ją­ce do uczest­nic­twa w unic­kich nabo­żeń­stwach. Licz­ba wier­nych się zwięk­szy­ła, ale trud­no dokład­nie osza­co­wać o ile. Myślę, że mię­dzy 20 a 30%, szcze­gól­nie w dużych mia­stach, w tym naj­wię­cej we Wro­cła­wiu.

Bio­rąc pod uwa­gę sto­łecz­ne życie cer­kiew­ne to jak kon­kret­nie wyglą­da dusz­pa­ster­stwo w wie­lo­kul­tu­ro­wym i wie­lo­ję­zycz­nym śro­do­wi­sku?

W War­sza­wie mamy w nie­dzie­lę dzie­sięć odpra­wia­nych litur­gii. W Kate­drze Metro­po­li­tal­nej o godz. 07:30 Boska Litur­gia spra­wo­wa­na jest po sło­wiań­sku, a kaza­nie wygła­sza­ne w j. ukra­iń­skim. Cen­tral­na litur­gia jest o 10:00 i jest pro­wa­dzo­na w języ­ku cer­kiew­no­sło­wiań­skim, a kaza­nie gło­szo­ne jest w róż­nych języ­kach i po pol­sku. W dol­nej cer­kwi litur­gia jest po sło­wiań­sku i w języ­ku pol­skim, a w co dru­gą nie­dzie­lę po bia­ło­ru­sku. W kapli­cy Cyry­la i Meto­de­go nabo­żeń­stwa odby­wa­ją się w języ­ku sta­ro­sło­wiań­skim i pol­skim, w cer­kwi św. Jana Kli­ma­ka na Woli w języ­ku sta­ro­sło­wiań­skim i pol­skim, w cer­kwi na Ocho­cie wszyst­ko w języ­ku pol­skim, dla­te­go też naj­wię­cej mał­żeństw wyzna­nio­wo mie­sza­nych uczęsz­cza na św. litur­gię wła­śnie tam. Spo­ro Ukra­iń­ców cho­dzi do budo­wa­nej Hagia Sophia na Ursy­no­wie. Kaza­nia gło­szo­ne są w roż­nych języ­kach.

Czy pra­wo­sław­ni innych naro­do­wo­ści niż pol­ską przy­no­szą ze sobą rzad­ko pie­lę­gno­wa­ne w PAKP tra­dy­cje litur­gicz­ne?

Od trzech lat przy Jezio­rze Czer­nia­kow­skim na świę­to Jor­da­nu świe­ci­my wodę – nasi pra­wo­sław­ni zna­ją tę tra­dy­cję, ale nie kąpią się w cza­sie poświę­ce­nia. Ukra­iń­cy bar­dzo chęt­nie to prak­ty­ku­ją. Popro­si­li nas, aby­śmy orga­ni­zo­wa­li ten obrzęd. I w tym roku – 19 stycz­nia 2018 — ok. 200 osób weszło do poświę­co­nej wody.

Jak bar­dzo Cer­kiew pra­wo­sław­na jest zaan­ga­żo­wa­na eku­me­nicz­nie? Pod­czas Pan­pra­wo­sław­ne­go Sobo­ru na Kre­cie, część Cer­kwi posta­no­wi­ła nie brać w nim udzia­łu. Były oba­wy, że nie będzie sta­no­wi­ska ws. zaan­ga­żo­wa­nia pra­wo­sław­nych w ruch eku­me­nicz­ny, co jed­nak się nie sta­ło. Czy jest jakiś pro­blem z eku­me­ni­zmem w łonie współ­cze­sne­go pra­wo­sła­wia – z jed­nej stro­ny mamy Cer­kiew buł­gar­ską czy gru­ziń­ską, a z dru­giej np. pol­ską czy rumuń­ską?

Czte­ry Cer­kwie były nie­obec­ne na sobo­rze, ale nie ozna­cza to, że sobór nie był sobo­rem. Na sobo­rach powszech­nych nie zawsze były zebra­ne wszyst­kie Kościo­ły lokal­ne. Nie każ­dy mógł przy­być, a mimo to są uwa­ża­ne za powszech­ne. Zagad­nie­nie eku­me­ni­zmu pod­ję­to na sobo­rze. Cer­kiew Pra­wo­sław­na stwier­dzi­ła, że zacho­wu­je jed­ność eucha­ry­stycz­ną i o tej jed­no­ści ma świad­czyć wobec świa­ta. Cer­kiew jest otwar­ta na róż­ne dys­ku­sje i dia­log eku­me­nicz­ny. Od same­go począt­ku każ­da nasza modli­twa jest ukie­run­ko­wa­na na jed­ność Kościo­ła. Peł­na jed­ność może nastą­pić, kie­dy nastą­pi jed­ność eucha­ry­stycz­na.

Powin­ni­śmy pra­co­wać na rzecz jed­no­ści ducho­wej i prak­tycz­nej. Myślę, że jed­ność eucha­ry­stycz­na nastą­pi dopie­ro w cza­sach escha­to­lo­gicz­nych. Jako PAKP nale­ży­my do Świa­to­wej Rady Kościo­łów, innych orga­ni­za­cji eku­me­nicz­nych, w tym do Pol­skiej Rady Eku­me­nicz­nej. Owszem, w Koście­le są gru­py, któ­re uwa­ża­ją, że eku­me­nizm nie powi­nien mieć miej­sca, ale tak zawsze było i nie doty­czy to tyl­ko w jakiś szcze­gól­ny spo­sób pra­wo­sła­wia. Chce­my, aby mię­dzy nami wszyst­ki­mi był mir Boży. Cza­sa­mi jest tęsk­no­ta za szyb­ki­mi zmia­na­mi. W naszej pra­cy zjed­no­cze­nio­wej naj­waż­niej­sze jest dzia­ła­nie Ducha Świę­te­go, na któ­re musi­my być ule­gli i otwar­ci. Musi­my się wyraź­nie wsłu­chi­wać w Jego głos i uważ­nie przy­pa­try­wać się dia­lo­go­wi eku­me­nicz­ne­mu, współ­kształ­to­wać go. Przede wszyst­kim nie może­my być wro­ga­mi wobec sie­bie i dru­gie­go czło­wie­ka.



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.