Społeczeństwo

Gutmensch Janusz Buzek


Czy ewan­ge­li­cy są win­ni, że sej­mo­wa Komi­sja Kul­tu­ry i Środ­ków Prze­ka­zu zigno­ro­wa­ła ter­mi­no­wo zło­żo­ny wnio­sek o usta­no­wie­nie roku 2017 Rokiem Refor­ma­cji? Zda­niem Janu­sza Buz­ka wyrok powi­nien brzmieć: „win­ni”.


Pan Janusz Buzek, od momen­tu przej­ścia z Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej do par­tii Pol­ska Razem ZP, usil­nie sta­ra się odgry­wać rolę amba­sa­do­ra inte­re­sów tzw. pra­wi­cy w śro­do­wi­sku ewan­ge­lic­kim, do cze­go ma zresz­tą peł­ne pra­wo. Ten spe­cy­ficz­ny apo­sto­lat jest też z pew­no­ścią ewe­ne­men­tem w sze­re­gach obec­nie rzą­dzą­cych – Ślą­zak i ewan­ge­lik, a ci – jak powszech­nie wia­do­mo – gło­su­ją podob­nie jak pra­wo­sław­ni na Pod­la­siu. Ina­czej. Nie miej­sce i czas, by zagłę­bić się w inte­rak­cje kon­fe­syj­no­ści i poglą­dów poli­tycz­nych, nie­mniej odno­szę wra­że­nie, że przez zaprze­cza­nie fak­tom Janusz Buzek wyra­ża… lęk, któ­ry zarzu­cił mnie i Jaro­sła­wo­wi Makow­skie­mu na swo­im blo­gu.

W swo­im imie­niu mogę powie­dzieć, że nie odczu­wam lęków, ani lęku wobec Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, ani tym bar­dziej wobec par­tii poli­tycz­nych. Odczu­wam za to lęk w sło­wach Janu­sza Buz­ka, bro­nią­ce­go prze­gra­nej spra­wy: bra­ku posza­no­wa­nia dobrych oby­cza­jów par­la­men­tar­nych, pań­stwa pra­wa, sza­cun­ku wobec mniej­szo­ści wyzna­nio­wych. Całość nad­ra­bia Janusz Buzek spe­cy­ficz­ną apo­lo­gią decy­den­tów i wezwa­niem do ewan­ge­lic­kie­go rachun­ku sumie­nia na tę oko­licz­ność.

Myślę, że gdzie jak gdzie, ale w Koście­le ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skim, czy w ogó­le w tra­dy­cji lute­rań­skiej, poku­ta i wyzna­nie winy jest czymś wła­ści­wym, bo wpi­sa­nym w nasze wyzna­nio­we DNA – od poku­ty wszyst­ko się zaczę­ło, od winy i jej zro­zu­mie­nia. Myślę rów­nież, że ewan­ge­li­cy są win­ni wie­lu zanie­dba­niom w prze­strze­ni publicz­nej – wyni­ka to nie tyl­ko z ogra­ni­czo­nych moż­li­wo­ści, ale też z oba­wy, że wypo­wia­da­ne sło­wa mogą zostać ode­bra­ne jako awan­tur­nic­two i zbyt­nie pod­no­sze­nie gło­wy, a to prze­cież nie po ewan­ge­lic­ku. W spra­wie Roku Refor­ma­cji zadzia­ła­ły jed­nak inne mecha­ni­zmy, któ­re pan Janusz Buzek rela­cjo­nu­je nie­ja­ko z dru­giej ręki.

Ad meri­tum:

  1. Wła­dze Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w Pol­sce wie­lo­krot­nie i na róż­nych szcze­blach spo­ty­ka­ły się z przed­sta­wi­cie­la­mi władz pań­stwo­wych, nie tyl­ko przy oka­zji opłat­ko­wo-eku­me­nicz­nej. Kon­tak­ty, o ile mi wia­do­mo, były dość inten­syw­ne, a poru­sza­ne tema­ty róż­no­rod­ne. Przed­sta­wi­cie­le par­la­men­tu bywa­li w Cen­trum Lute­rań­skim, repre­zen­tan­ci Kościo­ła spo­ty­ka­li się z czyn­ni­ka­mi rzą­do­wy­mi. Nie jest więc tak, że Kościół w naj­lep­sze mil­czał i nic nie robił w rela­cjach z wła­dza­mi. Kościół był i jest obec­ny w sze­ro­ko rozu­mia­nej prze­strze­ni publicz­nej.
  2. Przy­po­mnij­my, że w Pol­sce nie­daw­no zmie­ni­ła się wła­dza – jest inny par­la­ment i inny rząd. Jest też inny pre­zy­dent. W kwe­stii patro­na­tów nale­ży wska­zać, że z ini­cja­ty­wy Pra­wa i Spra­wie­dli­wo­ści (PiS) zmie­nio­no regu­la­min sej­mo­wy, w tym komi­sji sej­mo­wych. Wnio­sek Kościo­ła ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skie­go zło­żo­ny został w ter­mi­nie i był dobrze przy­go­to­wa­ny, co przy­zna­je sam Janusz Buzek, a jed­nak się nie uda­ło. Spra­wę koor­dy­no­wa­ła pani poseł Urszu­la Pasław­ska, swój ogrom­ny wkład miał red. Ceza­ry Gmyz, któ­ry rów­nież pro­wa­dził roz­mo­wy zaku­li­so­we. Odby­wa­ły się licz­ne spo­tka­nia i kon­sul­ta­cje. Wyko­na­no spo­ro pra­cy. Ponie­waż w dniu skła­da­nia wnio­sku, a tak­że dzień po byłem w Sej­mie, wiem, że wie­lu posłów, w tym zna­nych z pierw­szych stron gazet, mia­ła wręcz żal, że nie mogła się pod­pi­sać pod wnio­skiem. Słusz­nie posta­wio­no na róż­no­rod­ność środowisk/osób. Roz­ma­wia­łem z dwo­ma posła­mi, z któ­rych jeden, nale­żą­cy do PiS, pod­pi­sał się po naszej roz­mo­wie pod wnio­skiem. Nie piszę tego, aby dodać sobie ani­mu­szu, bo chwa­lić się w świe­tle zaist­nia­łych fak­tów nie ma czym, ale by poka­zać, że dzia­ła­nia pro­wa­dzo­ne były na róż­nych płasz­czy­znach, przez róż­ne oso­by – zarów­no ofi­cjal­nie, jak i nie­ofi­cjal­nie.
  3. Nic to jed­nak nie dało, bo mimo uwag, doty­czą­cych pro­ce­do­wa­nia nad wnio­ska­mi i ich zasad­no­ścią, nie umoż­li­wio­no pro­ce­do­wa­nia nad uchwa­łą ws. Roku Refor­ma­cji i nie tyl­ko. Posło­wie spo­tka­li się z aro­gan­cją więk­szo­ści. Obra­dy komi­sji zosta­ły prze­rwa­ne już po usta­le­niu pię­ciu patro­nów 2017 roku. Uchwa­ły gło­so­wa­no po kolei i aryt­me­ty­ka była bez­li­to­sna. Wbrew obo­wią­zu­ją­cym zasa­dom i na życze­nie rzym­sko­ka­to­lic­kiej Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski, zaser­wo­wa­no legi­sla­cyj­ne last minu­te – dorzu­co­no o. Hono­ra­ta Koź­miń­skie­go – w co nie mógł nawet uwie­rzyć red. Gmyz. Wszyst­kie inne wnio­ski, w tym refor­ma­cyj­ny, zna­la­zły się (nomen omen) w czyść­cu i spra­wie ukrę­co­no łeb. Nie przy­ję­to ich ani też nie odrzu­co­no. Spryt­nie. Jak wyglą­da­ła dys­ku­sja w komi­sji, jak argu­men­to­wa­no za “nie­rocz­ni­co­wy­mi” patro­na­ta­mi, kto miał wpływ na podej­mo­wa­nie decy­zji przez komi­sję, co/kto było punk­tem odnie­sie­nia, moż­na szcze­gó­ło­wo prze­czy­tać tutaj.

Moż­na, oczy­wi­ście, podej­mo­wać roz­wa­ża­nia natu­ry pocie­sza­ją­cej, twier­dząc, że pol­skim pro­te­stan­tom Rok Refor­ma­cji do szczę­ścia jest nie­po­trzeb­ny i nie ma się czym przej­mo­wać, podob­nie jak nową praw­dą histo­rycz­ną o Biblii Jaku­ba Wuj­ka. Szczę­ście pol­skich spad­ko­bier­ców Refor­ma­cji nie zale­ży od uchwał sej­mo­wych. Nie­mniej spra­wa potrak­to­wa­nia wnio­sku, fakt, z jaką non­sza­lan­cją i igno­ran­cją wie­lu odno­si się do refor­ma­cyj­ne­go dzie­dzic­twa, a tak­że ostat­nie wyda­rze­nia z publi­ka­cja­mi MSZ wyraź­nie poka­zu­ją ducha obo­wią­zu­ją­ce­go w nowej, pol­skiej rze­czy­wi­sto­ści: ma być jed­no­li­cie, mun­dur­ko­wo, jed­no­kul­tu­ro­wo i moż­li­wie jed­no­wy­zna­nio­wo. Pre­zen­to­wa­ne w wie­lu wypo­wie­dziach (nie tyl­ko w sie­ci) komen­ta­rze, że nie wol­no świę­to­wać roz­ła­mu, że cze­go ci ewan­ge­li­cy w ogó­le chcą itd., poka­zu­ją mit pol­skiej tole­ran­cji, brak odwa­gi i chę­ci czer­pa­nia z auten­tycz­nie paneu­ro­pej­skie­go ner­wu naszej histo­rii. Refor­ma­cja zakłó­ca wizję Pol­ski kato­lic­kiej, widzia­na jest jako ele­ment nie­po­żą­da­ny lub co naj­wy­żej sezo­no­wy, podob­nie zresz­tą jak inne mniej­szo­ści dopiesz­cza­ne z oka­zji eku­me­nicz­ne­go kar­na­wa­łu, pra­wo­sław­nych uro­czy­sto­ści na Haj­nów­ce i Pamiąt­ki Refor­ma­cji z VIP-owskim udzia­łem.

Na iro­nię (naiw­ność?) zakra­wa fakt, że prze­mó­wie­nie pre­zy­den­ta w Biel­sku w Pamiąt­kę Refor­ma­cji, skon­cen­tro­wa­ne na bogo­oj­czyź­nia­nych tre­ściach, mogło para­dok­sal­nie nie tyl­ko wzmoc­nić poczu­cie wyzna­nio­we­go skan­se­nu, czy nawet spra­wić wra­że­nie, że wszyst­ko będzie już tyl­ko lepiej. W koń­cu zwia­sto­wa­na przez czyn­ni­ki rzą­dzą­ce „Pol­ska uwol­nio­na od dyk­ta­tu­ry jed­nej opcji” mogła odna­leźć się w wie­lo­barw­nym nur­cie wiel­kich obcho­dów uka­zu­ją­cych rze­czy­wi­stą róż­no­rod­ność. Zmar­no­wa­no szan­se, aby poka­zać Pol­skę plu­ra­li­stycz­ną. Ewan­ge­li­kom zasu­ge­ro­wa­no miej­sce w niszy, sza­fie, a naj­le­piej w wąsko wydzie­lo­nej zagro­dzie histo­rycz­nej, któ­rą zde­fi­niu­je wła­dza.

Nie uwa­żam jed­na­ko­woż, że sta­ło się tak, gdyż PiS czy kto­kol­wiek inny w tym obo­zie chciał zro­bić na złość ewan­ge­li­kom. Nie! Spra­wa jest bar­dziej bez­barw­na i ponu­ra: panu­je aro­gan­cja w maria­żu z igno­ran­cją, cia­sno­ta, brak wraż­li­wo­ści, wyczu­cia i wie­dzy, co prze­kła­da się na odbiór wie­lu mecha­ni­zmów, zacho­dzą­cych w pol­skim spo­łe­czeń­stwie – kie­dyś i teraz. W redu­tach nowej ide­olo­gii nie ma miej­sca na luter­skich cuda­ków czy jakiś tam podej­rza­nych cer­kiew­ni­ków – chy­ba że na mode­le poka­zo­wo-wysta­wo­we.

To że na Ślą­sku uda­ło się z Rokiem Refor­ma­cji, jest rezul­ta­tem cięż­kiej pra­cy ludzi Kościo­ła, przy­chyl­nych publi­cy­stów, poli­ty­ków, histo­ry­ków, ale też wyni­ka z tra­dy­cji regio­nu i siły liczb, któ­re może aż tak impo­nu­ją­ce nie są, ale na tyle zauwa­żal­ne, by naro­bić raba­nu.

Do poza­me­ry­to­rycz­nych zacze­pek Janu­sza Buz­ka odno­sić się nie zamie­rzam. Po pierw­sze dla­te­go, że pan Janusz Buzek bez żena­dy pisze o mnie nie­praw­dę. Po dru­gie dla­te­go, że pan Janusz Buzek nie jest zain­te­re­so­wa­ny roz­mo­wą ani do niej mery­to­rycz­nie przy­go­to­wa­ny, cze­go dowiódł w kon­tek­ście ordy­na­cji kobiet, a po trze­cie dla­te­go, że dzia­łal­ność pana Janu­sza Buz­ka zorien­to­wa­na jest na osią­gnie­cie poli­tycz­nych celów i korzy­ści.

Funk­cjo­nu­je­my w róż­nych rze­czy­wi­sto­ściach, a epa­to­wa­nie tzw. war­to­ścia­mi chrze­ści­jań­ski­mi, pasu­je bar­dziej do baro­ko­wo-kontr­re­for­ma­cyj­nej, wręcz pio­tro­wo-skar­go­wej nar­ra­cji niż do roz­mo­wy dwóch ewan­ge­li­ków. Mrzon­ki o pra­wi­co­wym eto­sie, pro­mo­wa­niu Boże­go pra­wa tudzież zna­na z hej­ter­skich forów fra­ze­olo­gia tro­pią­ca cha­os war­to­ści („bał­wo­chwal­czy kult” od rewo­lu­cji fran­cu­skiej) to tyl­ko PR-owskie mami­dła w pry­wat­nym projekcie/misji/krucjacie. Na mar­gi­ne­sie: w mediach zbli­żo­nych do ośrod­ka wła­dzy trium­fy świę­cą kazno­dzie­je (dosłow­nie) mowy nie­na­wi­ści, któ­rzy w Refor­ma­cji dopa­tru­ją się sza­tań­skie­go dzie­ła i ludo­bój­stwa.

Szu­ka­nie win­nych wśród ewan­ge­li­ków nie jest aktem obiek­ty­wi­zmu czy szcze­gól­nym nabo­żeń­stwem do poku­ty, a wła­śnie tegoż lęku egzem­pli­fi­ka­cją.


Gale­ria

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.