Społeczeństwo

O kopalniach, Piusie IX i kobietach, czyli biskupich igraszek ciąg dalszy


Tak napraw­dę nie sądzi­łem, że moje nader luź­ne prze­my­śle­nia, jakie zawar­łem w tek­ście „Bisku­pie igrasz­ki z kobie­ta­mi” zato­czą tak wiel­ki krąg, że zain­te­re­su­je się nim tak wie­le osób, nie wyłą­cza­jąc lute­rań­skie­go Kon­sy­sto­rza, bisku­pów, a nawet ENI, agen­cje infor­ma­cyj­ną nale­żą­cą do Świa­to­wej Rady Kościo­łów (ŚRK).


Naj­wi­docz­niej temat oka­zał się na tyle intry­gu­ją­cy, że nie skoń­czy­ło się na powierz­chow­nej lek­tu­rze tek­stu, jakich w sie­ci moż­na odna­leźć tysią­ce. Co wię­cej, moje roz­cza­ro­wa­nie Komu­ni­ka­tem Kon­fe­ren­cji Bisku­pów Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go oka­za­ło się być niczym w porów­na­niu z reak­cją jed­ne­go z bisku­pów, któ­ry w wywia­dzie dla ENI ocho­czo był łaskaw wyra­zić swo­ją opi­nię na temat ordy­na­cji nie­wiast, a co za tym idzie roli kobiet w Koście­le.

Doszły mnie słu­chy, że tekst o bisku­pich igrasz­kach był dla nie­któ­rych małost­ko­wy, pogar­dli­wy, tudzież nazbyt zło­śli­wy, a do tego rażą­co nie­spra­wie­dli­wy. Nie wiem cze­go spo­dzie­wa­li się nie­stru­dze­ni ryce­rze patriar­chal­nych wykwi­tów w kościel­nym pie­kieł­ku, ale na swo­je uspra­wie­dli­wie­nie chciał­bym nad­mie­nić, że nie cho­dzi­ło ani o tanią, anty­kle­ry­kal­ną pro­wo­ka­cję (to takie nud­ne!), ani też (sic!) o ordy­na­cję kobiet. Do dymi­sji się nie podam (zresz­tą z cze­go miał­bym zre­zy­gno­wać), ani nie zło­żę dono­su na same­go sie­bie. Nie nale­żę do krę­gu osób, któ­re dały­by się poćwiar­to­wać za to, aże­by pięk­ne bia­ło­gło­we mogły zakła­dać kapłań­skie szat­ki, tudzież razić po oczach bisku­pi­mi krzy­ża­mi w bar­wach tęczy. Wolę już dobre cyga­ro od Fide­la, tudzież odpo­wied­nio schło­dzo­ne piwo, dobrą muzy­kę, a nawet kolej­ne zapew­nie­nia pre­mie­ra Lesz­ka Mil­le­ra, że rząd ma się cał­kiem dobrze. Sło­wo har­ce­rza!

Otóż mnie w tym komu­ni­ka­cie poiry­to­wał sam język, cokol­wiek nie­udol­ny (cie­ka­we kto go rzeź­bił – chy­ba nie teo­lo­gicz­ny Fidiasz), jak i spo­sób argu­men­to­wa­nia. Wywo­łał on ponu­re sko­ja­rze­nia z naj­now­szej histo­rii Kościo­ła, o któ­rych za chwi­lę. Chcąc wejść w krąg bisku­piej argu­men­ta­cji trud­no oprzeć się wra­że­niu nie­zno­śnej, wręcz wywo­łu­ją­cej świę­ty nie­po­kój inte­lek­tu­al­nej czkaw­ki. Ale nie uprze­dzaj­my zda­rzeń. Poni­żej pozwo­lę sobie na prze­tłu­ma­cze­nie czę­ści depe­szy ENI z 1. kwiet­nia 2004 roku, któ­ra bynaj­mniej nie jest nie­win­nym dow­ci­pem na pri­ma apri­lis, a raczej ekle­zjal­nym kosz­ma­rem.

Depe­sza ENI

Kobie­ty nie mogą być pasto­ra­mi lub zjeż­dżać do kopalń, mówi pol­ski lute­ra­nin

War­sza­wa, 1. kwiet­nia 2004 roku — Jona­than Luxmo­ore

Pro­mi­nent­ny lider pro­te­stanc­ki w Pol­sce wyra­ził „głę­bo­ką oba­wę”, odno­szą­cą się do oświad­cze­nia tam­tej­sze­go Kościo­ła Lute­rań­skie­go, któ­ry odrzu­ca ordy­na­cję kobiet i instru­uje swo­ich duchow­nych, aby nie współ­pro­wa­dzi­li nabo­żeństw z kobie­ta­mi.

„Jestem zdu­mio­ny, ponie­waż myśla­łem, że nasze Kościo­ły osią­gnę­ły poro­zu­mie­nie” powie­dział biskup Zdzi­sław Tran­da, eme­ry­to­wa­ny zwierzch­nik 4‑tysięcznego Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­ne­go w Pol­sce, zauwa­ża­jąc, że komu­ni­kat zaprze­cza ist­nie­ją­cym poro­zu­mie­niom mię­dzy Lute­rań­skim, Refor­mo­wa­nym oraz Meto­dy­stycz­nym Kościo­łem w Pol­sce, któ­re uzna­ły swo­je decy­zje, doty­czą­ce ordy­na­cji kobiet.

Komen­tarz refor­mo­wa­ne­go bisku­pa był odpo­wie­dzią na komu­ni­kat Kon­fe­ren­cji Bisku­pów Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w Pol­sce, któ­ry został wyda­ny 11. grud­nia, ale opu­bli­ko­wa­ny w mar­cu przez kościel­ny dwu­ty­go­dnik Zwia­stun.

Prze­wod­ni­czą­cy lute­rań­skie­go Syno­du, bp Tade­usz Szur­man powie­dział ENI, że komu­ni­kat nie był nową decy­zją, lecz tyl­ko wyja­śnie­niem „wią­żą­cych zasad” jego Kościo­ła. „Ordy­na­cja kobiet nie jest tutaj pro­ble­mem” stwier­dził Szur­man. „Nasze świą­ty­nie są peł­ne, nasze para­fię się roz­ra­sta­ją i jeste­śmy sta­wia­ni wobec wie­lu innych, waż­nych kwe­stii. Nie chce­my iść dro­gą Zacho­du, któ­ra pro­wa­dzi do tego, że będzie­my mieć wię­cej mecze­tów niż kościo­łów.” Pro­ble­mem była tyko „kwe­stia kil­ku kobiet, któ­re chcia­ły­by być ordy­no­wa­ne” powie­dział Szur­man.

„Nasz Kościół jest zbyt mały, a nasi księ­ża zbyt zaję­ci, aby wpro­wa­dzać takie zmia­ny” zauwa­żył lute­rań­ski biskup. „Kobie­ty nie mogą wyko­ny­wać tej pra­cy tak, jak nie mogą zje­chać do naszych kopal­ni.”

(…)

Dzien­ni­karz pol­skiej Eku­me­nicz­nej Agen­cji Infor­ma­cyj­nej, Kazi­mierz Bem wyra­ził prze­ko­na­nie, że komu­ni­kat posta­wi „istot­ne pyta­nia” dla eku­me­nicz­nych part­ne­rów Kościo­ła Lute­rań­skie­go w Pol­sce i za gra­ni­cą z powo­du swo­ich jed­no­znacz­nych kon­se­kwen­cji takich jak moż­li­wość, że ordy­no­wa­ne kobie­ty były­by odsu­nię­te od uczest­ni­cze­nia w lute­rań­skich ordy­na­cjach w Pol­sce.

„Komu­ni­kat po raz pierw­szy jasno stwier­dza, że pol­ski Kościół Lute­rań­ski nie ordy­nu­je kobiet i nie pla­nu­je, by to zmie­nić” powie­dział Bem. „To pod­ko­pu­je eku­me­nicz­ną jed­ność, jaka powsta­ła mię­dzy lute­ra­na­mi a refor­mo­wa­ny­mi.”

(eni)

Kopal­nie i ołtarz

Tekst depe­szy skon­sul­to­wa­łem w ramach dzien­ni­kar­skiej docie­kli­wo­ści z oso­ba­mi bar­dziej kom­pe­tent­ny­mi ode mnie i oka­za­ło się, że zawie­ra ona kil­ka nie­ści­sło­ści, któ­re jed­nak nie wpły­wa­ją w żaden spo­sób na zna­cze­nie i ogól­ną wymo­wę tek­stu. Głów­ny błąd to dane per­so­nal­ne: ks. bp Tade­usz Szur­man nie jest pre­ze­sem Syno­du Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w RP. Obec­nie jest nim ks. Jan Gross, eme­ry­to­wa­ny pro­boszcz para­fii lute­rań­skiej w Miko­ło­wie. Ks. Szur­man był przez jakiś czas pre­ze­sem Syno­du, ale było to przed obję­ciem funk­cji bisku­pa Die­ce­zji Kato­wic­kiej KE‑A. To tyle spro­sto­wań.

Wypa­da odnieść się do słów bisku­pa Szur­ma­na. Kil­ka kwe­stii rzu­ca się w oczy: bły­sko­tli­wa ana­li­za kry­zy­su reli­gij­no­ści na tzw. „Zacho­dzie” oraz idyl­licz­na wizja pasma suk­ce­sów dusz­pa­ster­skich Kościo­ła Lute­rań­skie­go nad Wisłą. Pozwól­cie, Dro­dzy Czy­tel­ni­cy, że zacznę od dru­giej kwe­stii. Biskup Szur­man prze­ko­nu­je, że para­fie lute­rań­skie w Pol­sce kwit­ną, a ludzie maso­wo lgną do kościo­łów. Zachę­cam wszyst­kich Czy­tel­ni­ków, żeby zechcie­li zwe­ry­fi­ko­wać powyż­szą opi­nię, tak­że tych w Kato­wi­cach, gdzie od lat rezy­du­je Jego Eks­ce­len­cja biskup Szur­man.

W odre­mon­to­wa­nej nie­daw­no sta­ra­niem bp. Szur­ma­na kate­drze p.w. Zmar­twych­wsta­nia Pań­skie­go (chwa­ła mu za to!) raczej tłu­mów nie widać. Mogę jedy­nie spe­ku­lo­wać jak jest w innych, pomniej­szych para­fiach, kościo­łach filial­nych… czy one też pęka­ją w szwach? Pro­szę mnie źle nie zro­zu­mieć. Nie cho­dzi mi o wyty­ka­nie cze­goś, co odczu­wa­ją wszyst­kie Kościo­ły w Pol­sce, nawet ten naj­więk­szy, ale o odmi­to­lo­gi­zo­wa­nie upu­dro­wa­nej mało prze­ko­ny­wu­ją­cą reto­ry­ką wizji Kościo­ła suk­ce­su.

Kościół Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­ski w Pol­sce ma z całą pew­no­ścią wiel­ki poten­cjał misyj­ny i nie dla nie­jed­ne­go kato­li­ka, a nawet przed­sta­wi­cie­la dowol­ne­go Kościo­ła mniej­szo­ścio­we­go, sta­no­wić może kuszą­cą alter­na­ty­wę, jed­nak­że nale­ży zasta­no­wić się, czy mydle­nie oczu pół­praw­da­mi wzmac­nia czy szko­dzi wia­ry­god­no­ści pol­skich lute­ra­nów? Czy cza­sem nie jest tak (i to chy­ba jest udrę­ką wszyst­kich Kościo­łów mniej­szo­ścio­wych w Pol­sce), że tzw. toż­sa­mość wyzna­nio­wa nazbyt czę­sto iden­ty­fi­ko­wa­na jest z powierz­chow­nym anty­ka­to­li­cy­zmem bez pozy­tyw­nych czyn­ni­ków, któ­re skła­da­ją się na sze­ro­ko rozu­mia­ną świa­do­mość kon­fe­syj­ną? Pro­blem kom­plek­su oblę­żo­nej twier­dzy jest chy­ba natu­ral­ny zarów­no dla wspól­no­ty lute­rań­skiej w Pol­sce, jak i dla garst­ki kato­li­ków w Fin­lan­dii. Ale wróć­my do kon­kre­tów.

Idąc tokiem rozu­mo­wa­nia bp. Szur­ma­na moż­na poku­sić się o reflek­sję, że kry­zys Kościo­łów na tzw. Zacho­dzie spo­wo­do­wa­ny jest ordy­no­wa­niem pań na duchow­nych. Tutaj Eks­ce­len­cja dopa­tru­je się chy­ba zasad­ni­cze­go pro­ble­mu. Biskup prze­raź­li­wie boi się mecze­tów nad Wisłą, chy­ba nawet bar­dziej niż Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki, któ­ry od kil­ku lat orga­ni­zu­je Dni Dia­lo­gu z Isla­mem. Ponad­to biskup zda­je się mieć pro­stą recep­tę, a co naj­gor­sze, jesz­cze prost­szą dia­gno­zę zachod­nie­go kry­zy­su. Wszyst­kie­mu win­ne są kobie­ty!

Oczy­wi­ście nie­waż­ne, że Kościo­ły na Zacho­dzie funk­cjo­no­wa­ły w zupeł­nie innych warun­kach spo­łecz­no-poli­tycz­nych niż odizo­lo­wa­ne od „nowi­nek” Kościo­ły w Euro­pie Środ­ko­wo-Wschod­niej. Oczy­wi­ście bez zna­cze­nia są uwa­run­ko­wa­nia histo­rycz­ne (Fran­cja) i gospo­dar­cze (Niem­cy), któ­re dopro­wa­dzi­ły do znacz­ne­go wzro­stu spo­łecz­no­ści muzuł­mań­skiej w Euro­pie Zachod­niej? Oczy­wi­ście nie­waż­ne jest też to, że współ­cze­sny świat nie rzą­dzi się pra­wa­mi kul­tu­ro­wo-reli­gij­ne­go mono­li­tu, a jest przy­kła­dem zdu­mie­wa­ją­ce­go plu­ra­li­zmu myślo­we­go. Nie chcę teraz zagłę­biać się w to, czy to dobrze czy źle, lecz chciał­bym jeno zapy­tać, czy Jego Eks­ce­len­cja, Ksiądz Biskup nie mógł­by się poku­sić o więk­szą nauko­wą docie­kli­wość? To nie jest prze­cież takie trud­ne. Wystar­czy zaj­rzeć do sta­no­wi­ska bisku­pów ewan­ge­lic­kich w Pol­sce nt. inte­gra­cji euro­pej­skiej (sze­ro­ko infor­mo­wa­ła o tym pra­sa) i wczy­tać się weń dokład­nie, a następ­nie wysnuć wnio­ski, doty­czą­ce obli­cza i przy­szło­ści Euro­py. Czyż­by biskup nie czy­tał doku­men­tów, któ­re sam pod­pi­su­je?

Bar­dzo łatwo jest spoj­rzeć za płot do sąsia­da, pokrę­cić gło­wą i stwier­dzić w duchu fary­ze­usza z ewan­ge­licz­nej przy­po­wie­ści: o jak dobrze, że nie jeste­śmy tacy, jak ci Niem­cy, czy Fran­cu­zi, czy Angli­cy, któ­rzy nie­dłu­go będą mieć wię­cej mecze­tów niż kościo­łów. O dzię­ki Ci, Panie, że jeste­śmy tacy wspa­nia­li, kon­ser­wa­tyw­ni, że mamy peł­ne kościo­ły, wystrze­ga­my się wszel­kich nowi­nek, któ­re opóź­ni­ły­by nasz wiel­ki, dusz­pa­ster­ski suk­ces. Oh, God you are so abso­lu­te­ly gre­at! Czy oglą­da­li Pań­stwo Mon­ty Pytho­na? Tak tyl­ko pytam…

Powyż­sze prze­ko­na­nie o wyż­szo­ści pol­skiej teo­lo­gii (jeśli taka w ogó­le ist­nie­je) nie jest tak­że obce duchow­nym rzym­sko­ka­to­lic­kim, któ­rzy z obrzy­dze­niem spo­glą­da­ją na Zachód, a gdy jadą tam pra­co­wać szyb­ko leczą się ze wschod­nie­go sno­bi­zmu. Oczy­wi­ście zasa­da ta dzia­ła w obie stro­ny i uza­leż­nio­na jest od ducho­wej pro­we­nien­cji każ­de­go czło­wie­ka. Jestem cie­kaw jaką ducho­wą stra­te­gię na suk­ces Kościo­ła E‑A w Pol­sce ma biskup Szur­man i jego bra­cia w posłu­dze bisku­piej? Czy jest jesz­cze coś poza sta­now­czym „nie” dla ordy­na­cji kobiet? Może dowiem się tego z kolej­ne­go komu­ni­ka­tu.

Poza ana­li­zą sytu­acji kościel­nej, któ­rej nie powsty­dził­by się na poli­tycz­nym podwór­ku try­bun uci­ska­ne­go Naro­du, biją­cy obec­nie rekor­dy popu­lar­no­ści, ks. biskup Szur­man posta­na­wia za pomo­cą zna­nej para­bo­li prze­ko­nać ludzi, że kobie­ta nie może zje­chać do kopal­ni węgla kamien­ne­go, więc tak­że (cóż za żela­zna kon­se­kwen­cja i pio­ru­nu­ją­cy wywód logicz­ny?!) nie może sta­nąć przy ołta­rzu w roli duchow­ne­go. Niby to jakieś natu­ral­ne wypo­sa­że­nie męż­czyzn, że oni np. mogą? Aż się boje zapy­tać, co mają face­ci, cze­go nie mają kobie­ty, bo jesz­cze bym dopro­wa­dził do zgor­sze­nia i rumień­ców wśród nie­któ­rych Czy­tel­ni­ków, a nade wszyst­ko Czy­tel­ni­czek.

Jed­nak nie boję się zapy­tać, kie­dy bp Szur­man posta­wi for­mal­ny wnio­sek, by Kościół Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­ski w Pol­sce zerwał kon­tak­ty part­ner­skie z Niem­ca­mi i Szwe­cją? Jeśli nie ma zamia­ru, to nale­ży się bp. Szur­ma­no­wi ogrom­ne współ­czu­cie, że musi zno­sić kon­flikt sumie­nia, jak­że cięż­kie brze­mię, gdy jego oczę­ta zmu­szo­ne są oglą­dać wyświę­co­ne kobie­ty. Cóż za kosz­mar! Cóż za zgro­za! Naj­gor­sze­mu wro­go­wi bym tego nie życzył! Taki dys­kom­fort i to nie tyl­ko psy­chicz­ny, ale też teo­lo­gicz­ny! Bar­dziej moż­na współ­czuć jedy­nie ewan­ge­li­kom refor­mo­wa­nym w Pol­sce, któ­rych komu­ni­kat lute­ra­nów wpro­wa­dził w nie­ma­łe zakło­po­ta­nie.

By żela­znej kon­se­kwen­cji sta­ło się zadość nale­ża­ło­by też odrzu­cić, względ­nie oddać, wszel­ką pomoc finan­so­wą od tych Kościo­łów, na cze­le któ­rych (nie bądź­my małost­ko­wi) sto­ją panie w ran­dze bisku­pa. Ileż bym dał za moż­li­wość uczest­ni­cze­nia w ojcow­skiej roz­mo­wie mię­dzy bisku­pem Szur­ma­nem a „biskup” (?) Marią Jep­sen z Ham­bur­ga, gdy biskup Szur­man będzie się sta­rał wyja­śnić, że nie może aktyw­nie uczest­ni­czyć w litur­gii komu­nij­nej, gdyż jest ona tyl­ko… dia­ko­nem. Chy­ba na nic nie pomo­że płacz pani biskup, kobie­ce wdzię­ki (ach, uro­da to rzecz gustu!), ani też fakt, że owa biskup jest naj­star­szą sta­żem bisku­pem w Niem­czech (infor­ma­cja za EAI). No nic, trze­ba porzu­cić płon­ne nadzie­je.

Jest jesz­cze jed­na spra­wa, któ­rą już czę­ścio­wo nad­mie­ni­łem: ana­li­za kry­zy­su i pomy­sły napra­wy. Otóż w poprzed­nim tek­ście napi­sa­łem, że komu­ni­kat bisku­pów ewan­ge­lic­kich przy­po­mi­na nie tyl­ko oświad­cze­nia Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski (KEP), lecz w swo­jej argu­men­ta­cji idzie dalej niż sła­wet­na dekla­ra­cja Jego Emi­nen­cji Józe­fa kar­dy­na­ła Rat­zin­ge­ra pt. Domi­nus Iesus. Przy­zna­ję, że było to porów­na­nie nie­zbyt traf­ne, ponie­waż nie odda­je ono teo­lo­gicz­nej głę­bi komu­ni­ka­tu i oma­wia­nej wypo­wie­dzi Eks­ce­len­cji Szur­ma­na. Wie­dzia­łem, że gdzieś znaj­dę głęb­szą ana­lo­gię i po jakimś cza­sie… zna­la­złem. Kocha­ni Czy­tel­ni­cy, weź­cie kil­ka głę­bo­kich odde­chów, może jakąś butel­kę dobre­go, kali­for­nij­skie­go wina, jak ktoś lubi, zaj­mij­cie wygod­ną pozy­cję w ulu­bio­nym fote­lu i weź­cie do ręki wie­ko­pom­ne dzie­ło papie­ża Piu­sa XII, ency­kli­kę Huma­ni gene­ris z 12. sierp­nia 1950 roku. Gorą­co pole­cam! Jest to bez wąt­pie­nia lek­tu­ra fascy­nu­ją­ca i dosko­na­le wpi­su­ją­ca się w nasz kra­jo­braz nowi­nek i zepsu­cia Kościo­ła.

Ency­kli­ka Huma­ni gene­ris poru­sza wie­le waż­nych kwe­stii, m.in. pro­blem inter­pre­ta­cji Pisma Św., auto­ry­te­tu w Koście­le Kato­lic­kim i róż­nych zagad­nień teo­lo­gicz­nych. Jest ona też ponow­nym sprze­ci­wem Kościo­ła Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go wobec feno­me­nu, któ­ry może­my umow­nie okre­ślić mia­nem moder­ni­zmu. Jest ona swo­istą kon­ty­nu­acją innych, papie­skich doku­men­tów jak syla­bus Lamen­ta­bi­li z 1907 roku kano­ni­zo­wa­ne­go przez Piu­sa XII papie­ża Piu­sa X, czy też wcze­śniej­szy syla­bus z 1864 roku, będą­cy dodat­kiem do słyn­nej ency­kli­ki Quan­ta cura papie­ża Piu­sa IX. Lek­tu­ra powyż­szych doku­men­tów jest poży­tecz­na nie tyl­ko z prze­sła­nek edu­ka­cyj­nych, ale tak­że sze­ro­ko rozu­mia­nej histo­rio­zo­fii. Oczy­wi­ście każ­dy mógł­by zapro­po­no­wać inny zestaw tek­stów, jed­nak­że powyż­sze wyda­ją mi się dość wyra­zi­ste.

Na zakoń­cze­nie krót­ka uwa­ga: tak jak JE ks. bp Tade­usz Szur­man był powie­dział, że komu­ni­kat bisku­pów nie zaj­mu­je się ordy­na­cją kobiet, tak i ja chcia­łem uro­czy­ście oznaj­mić, jako skrom­ny laikat, że tak­że i powyż­sze prze­my­śle­nia nie doty­czą ordy­na­cji kobiet. Po co sobie strzę­pić język nad kwe­stia­mi tak oczy­wi­sty­mi jak ta, że w kopal­ni mogą pra­co­wać tyl­ko męż­czyź­ni.

nadal eku­me­nicz­nie zatro­ska­ny Marek Piew­ka

Zobacz tak­że:

» Ekumenizm.pl: Bisku­pie igrasz­ki z kobie­ta­mi (pre­lu­dium)

» Ekumenizm.pl: Post­lu­dium — Posprzą­taj­cie po sobie!

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.