Społeczeństwo

500 lat po reformacji — pomieszanie z poplątaniem, czy…


500 lat po refor­ma­cji więk­szość pro­te­stan­tów nie podzie­la poglą­dów Mar­ci­na Lutra, a więk­szość kato­li­ków i pro­te­stan­tów uwa­ża, że oby­dwie tra­dy­cje wię­cej łączy niż dzie­li – wyni­ka z dwóch badań prze­pro­wa­dzo­nych przez Pew Rese­arch Cen­ter w USA i 15 kra­jach zachod­nio­eu­ro­pej­skich.


Z badań wyni­ka, że nie­co ponad poło­wa ame­ry­kań­skich pro­te­stan­tów uwa­ża, że zarów­no dobre uczyn­ki, jak i wia­ra są potrzeb­ne do zba­wie­nia. Tyle samo uwa­ża, że oprócz Biblii chrze­ści­ja­nie powin­ni kie­ro­wać się tak­że wska­za­nia­mi dok­try­ny kościel­nej i róż­nych tra­dy­cji. Podob­nie sytu­acja wyglą­da w Euro­pie Zachod­niej.

Według Pew Rese­arch Cen­ter, w Niem­czech aż 61% pro­te­stan­tów twier­dzi, że dobre uczyn­ki są potrzeb­ne do zba­wie­nia, a w Szwaj­ca­rii aż 57% tam­tej­szych pro­te­stan­tów ma podob­ne zda­nie. Jedy­nie w Nor­we­gii 51% pro­te­stan­tów stwier­dzi­ło, że zba­wie­nie jest jedy­nie z łaski przez wia­rę.

Z per­spek­ty­wy eku­me­nicz­nej donio­sły jest inny wynik – ok. poło­wa kato­li­ków i pro­te­stan­tów w Euro­pie uwa­ża, że oby­dwie tra­dy­cje bar­dziej są do sie­bie podob­ne niż róż­ne.


Komen­tarz

Wyni­ki badań są szo­ku­ją­ce – chcia­ło­by się powie­dzieć… a może jed­nak nie są. Dla pro­te­stan­tów, któ­rzy nie­chęt­nie odno­szą się do ruchu eku­me­nicz­ne­go, czę­sto obwi­nia­jąc go o wszel­kie nie­szczę­ścia swo­ich Kościo­łów i innych, wyni­ki badań potwier­dza­ją wyzna­wa­ną przez nich tezę, że oto współ­cze­sny pro­te­stan­tyzm odda­lił się od refor­ma­cyj­nych ide­ałów i powi­nien czym prę­dzej powró­cić do odrzu­co­ne­go dzie­dzic­twa. Z tym prze­ko­na­niem wią­że się pewien auto­ma­tyzm, a nawet magicz­na wia­ra, że jeśli wykrę­ci się żarów­kę i zapa­li świecz­ki, młot­kiem roz­tłu­cze kom­pu­ter i pozo­sta­wi tyl­ko Biblię wszyst­ko powró­ci do nor­my. Z dru­giej jed­nak stro­ny bada­nia poka­zu­ją, że głów­ne tema­ty teo­lo­gii refor­ma­cyj­nej – tak jak są wciąż gło­szo­ne przez Kościo­ły – docie­ra­ją do coraz mniej­szej licz­by odbior­ców.

Nie wia­do­mo na ile pró­ba jest repre­zen­ta­tyw­na i na ile uwzględ­nio­no kon­tek­sty lokal­ne. Wyni­ki zda­ją się poka­zy­wać nie tyl­ko zastra­sza­ją­cy brak edu­ka­cji reli­gij­nej, ale wręcz poraż­kę Kościo­łów i teo­lo­gów. Z pew­no­ścią dane nie poka­zu­ją wszyst­kie­go, być może nie uwzględ­nia­ją róż­nic wyzna­nio­wych i poboż­no­ścio­wych w łonie pro­te­stan­ty­zmu tak euro­pej­skie­go, jak i ame­ry­kań­skie­go. Być może… Albo mamy do czy­nie­nia z cichą prze­mia­ną świa­do­mo­ści reli­gij­nej, w któ­rej pro­te­stan­tyzm sta­je się mniej zin­sty­tu­cjo­na­li­zo­wa­ną wer­sją łatwiej­sze­go w per­cep­cji kato­li­cy­zmu, a kato­li­cyzm afir­mu­jąc nie­któ­re ekle­zjo­lo­gicz­ne i orga­ni­za­cyj­ne postu­la­ty sze­ro­ko rozu­mia­ne­go pro­te­stan­ty­zmu, pozo­sta­je przy swo­jej dok­try­nie? Z pew­no­ścią tak nie jest, gdyż rów­nież podob­ne bada­nia prze­pro­wa­dza­ne wśród kato­li­ków poka­zu­ją roz­brat mię­dzy ofi­cjal­ną dok­try­ną Kościo­ła a prze­ko­na­nia­mi kato­li­ków.

Pew­ne jest jed­no: chrze­ści­jań­stwo ule­ga tek­to­nicz­nym prze­mia­nom. I wła­śnie w tym kon­tek­ście dzi­wić powin­na nar­ra­cja utrzy­ma­na nie­kie­dy w tonie zarzu­tu, że oto współ­cze­śni pro­te­stan­ci nie wie­rzą już tak jak wie­rzy­li XVI-wiecz­ni refor­ma­to­rzy. A powin­ni? Z pew­no­ścią nie, gdyż zasad­ni­czo było­by to nie tyl­ko sprzecz­ne z inten­cją refor­ma­to­rów i refor­ma­cji, ale prze­czy­ło­by zdro­wo­roz­sąd­ko­we­mu podej­ściu do wia­ry. Nie tyl­ko nego­wa­ło­by jej dyna­micz­ny cha­rak­ter i oko­licz­no­ści w jakich wzra­sta, słab­nie, rodzi się i umie­ra, ale też uczy­ni­ło­by z chrze­ści­jań­stwa kodeks norm i prze­pi­sów do wie­rze­nia poda­nych. Oczy­wi­ście, nigdy nie było jed­no­li­te­go chrze­ści­jań­stwa, a tym bar­dziej nigdy nie było jed­no­li­te­go pro­te­stan­ty­zmu. Tak jak były refor­ma­cje, tak też były i są pro­te­stan­ty­zmy, czę­sto wyklu­cza­ją­ce się i odnaj­du­ją­ce ducho­wą bli­skość z „nie­daw­ny­mi wro­ga­mi”.

Czy wyni­ki badań są nie­po­ko­ją­ce? Z wie­lu powo­dów tak, gdyż poka­zu­ją, że nastą­pi­ło coś w rodza­ju zerwa­nia ducho­wej i teo­lo­gicz­nej toż­sa­mo­ści na przy­naj­mniej kil­ku płasz­czy­znach. Czy są powo­dem do roz­pa­czy? Z pew­no­ścią nie, chy­ba że ktoś siłę chry­stia­ni­zmu utoż­sa­mia z kon­kret­ny­mi licz­ba­mi. Spa­da­ją­ce licz­by wier­nych nie są oczy­wi­ście powo­dem do świę­to­wa­nia i eufo­rii, uda­wa­nia, że nic się nie sta­ło. Jed­nak dla chrze­ści­jan nie powin­ny być rów­nież uza­sad­nie­niem roz­pa­czy i poszu­ki­wa­niem odpo­wie­dzi w fun­da­men­ta­li­zmach. Chrze­ści­jań­stwo zawsze ule­ga­ło prze­mia­nom i nie ma w tym nicze­go odkryw­cze­go. Będzie się zmie­nia­ło na naszych oczach i dłu­go po naszej śmier­ci.

Nie wiem jak czy­tel­ni­cy ekumenizm.pl, ale w zani­ka­niu chrze­ści­jań­stwa maso­we­go, oczy­wi­ste­go i odzie­dzi­czo­ne­go dostrze­gam spo­ry poten­cjał i nie zamie­rzam przy­łą­czać się do tych, któ­rzy z roz­rzew­nie­niem wspo­mi­na­ją daw­ne wspa­nia­łe cza­sy, o ile kie­dy­kol­wiek takie ist­nia­ły.


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.