Problemy kadrowe Kościołów ewangelickich
- 16 września, 2010
- przeczytasz w 4 minuty
Przedstawiciele stowarzyszenia (Verband evangelischer Pfarrerinnen und Pfarrer — VEPP) ostrzegają, że wprawdzie sytuacja kadrowa w ciągu najbliższej dekady pozostanie stabilna, to jednak w późniejszym czasie może dojść do duszpasterskiej katastrofy. — O ile w 1992 roku było aż 8500 studentów teologii, chcących służyć w Kościele jako duchowni, o tyle w tym roku studentów jest już tylko 2300 – powiedział tygodnikowi ‘Die Zeit’ ks. Klaus Weber, przewodniczący VEPP. W roku 2020 w stan spoczynku przechodzić będą roczniki, w których ordynowano najwięcej księży.
Trudną sytuację Kościoła Ewangelickiego w Niemczech pogarsza spadek wiernych spowodowany czynnikami demograficznymi oraz wystąpieniami z Kościoła, choć w minionym roku ich liczba znacznie zmalała. Niemniej jednak problemy finansowe związane z wystąpieniami pociągnęły za sobą konieczność łączenia stanowisk duszpasterskich, a w dramatycznych sytuacjach desakralizacji kościołów i sprzedawania je na cele komercyjne bądź odsprzedawania ich innym wspólnotom religijnym – np. wspólnotom ewangelikalnym czy wyznawcom judaizmu (w EKD obowiązuje zakaz sprzedawania nieużywanych kościołów muzułmanom).
Łączenie parafii i szeroko rozpowszechnione zatrudnianie jednego duchownego przez kilka parafii jednocześnie powoduje pogorszenie jakości duszpasterstwa i prowadzą do coraz częstszego fenomenu wypalenia. Świadczą o tym publikacje wydawane przez władze Kościołów. Broszury, nieraz o sporej objętości, mają być poradnikiem dla duchownych zmagających się z syndromem wypalenia związanego z nawałem pracy i coraz to nowych obowiązków, w tym administracyjnych.
Szukanie oszczędności w niemieckich Kościołach ewangelickich rozpoczęło się stosunkowo niedawno. Nikt nie mógł przewidzieć, że okres finansowej prosperity lat 70. i 80. niebawem się skończy i mało kto spodziewał się, że proces sekularyzacji będzie w tak szybkim tempie pustoszył największe Kościoły chrześcijańskie w Niemczech. Budowana z rozmachem przez dziesięciolecia infrastruktura kościelna, a także biurokracja zmuszają władze Kościołów do drastycznych i bolesnych dla społeczności lokalnych cieć oraz redukcji etatów. Gdy do tego dojdzie spadek liczby duchownych, o którym mówi się od co najmniej 10 lat, to wówczas zdolność misyjna Kościoła ewangelickiego (choć nie tylko) może radykalnie osłabnąć. Winne tej sytuacji są również władze Kościoła, które zniechęcały wręcz studentów i absolwentów teologii do kontynuowania studiów, informując, że nie ma dla nich pracy w Kościele. Jednocześnie sugerowały i pomagały w przekwalifikowaniu się w kierunku doradztwa personalnego, ekonomii, branży ubezpieczeniowej, czy szeroko rozumianego marketingu, w których to dziedzinach niedoszli lub byli pastorzy doskonale się sprawdzili.
Nad tymi i innymi zagadnieniami zastanawiać się będzie 400 duchownych ewangelickich podczas rozpoczynającego się 20 września Konwentu Niemieckich Duchownych Ewangelickich w Rostocku.
A jak to wygląda w innych krajach i w Polsce?
Fenomen obserwowany w Niemczech nie jest obcy ewangelikom w innych krajach, w tym w Polsce. I tak Kościół Norwegii od kilku lat importuje duchownych ze Szwecji, Niemiec i Danii, a o problemach kadrowych myślą także fińscy luteranie.
W niełatwej sytuacji znajduje się również Kościół Ewangelicko-Augsburski w Polsce. W latach 90. lawinowo ordynowano nowych duchownych. W minionym roku na pierwszy rok studiów dziennych teologii ewangelickiej na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie przyjęto zaledwie trzech studentów, w tym dwóch luteran. W tym roku sytuacja jest nieco lepsza, ale i tak wpisuje się w kadrowe problemy polskiego Kościoła luterańskiego, które nastąpią najpóźniej za 10 lat.
Podczas przerwanej z powodu tragedii smoleńskiej sesji synodu Kościoła w Warszawie, synodałowie otrzymali szczegółowe informacje nt. sytuacji kadrowej Kościoła, która nie napawa optymizmem. Już teraz są problemy z wysyłaniem praktykantów do parafii na zastępstwa w okresie wakacyjnym, a za kilka lat trudności te będą jeszcze większe. Ponadto w przeciągu 5–8 lat na emeryturę przejdzie wielu duchownych i wtedy trudno będzie obsadzić wszystkie parafie, nie mówiąc już o reagowaniu na nowe wyzwania duszpasterskie. Podobnie jak w Niemczech, również i w Polsce oczekiwania wobec duchownych są coraz większe, tak jak i zakres obowiązków, wśród których przybywa kwestii nie związanych z duszpasterstwem.
Ekumenizm.pl: Kościoły w Niemczech nadal tracą wiernych