Opinie

Lekcja Holokaustu


Izra­el ma pra­wo do obro­ny swo­je­go tery­to­rium i oby­wa­te­li. A histo­ria Żydów jed­no­znacz­nie uświa­da­mia im, że jeśli nie obro­nią się sami, to nikt nie będzie za nich nad­sta­wiał gło­wy. Wizy­ta w Yad Vashem jest dla każ­de­go nor­mal­ne­go czło­wie­ka (i to nie­za­leż­nie od naro­do­wo­ści) prze­ży­ciem trau­ma­tycz­nym. Wysta­wa jest urzą­dzo­na w taki spo­sób, by prze­pro­wa­dzić czło­wie­ka od obra­zów kwit­ną­cych wspól­not żydow­skich Euro­py środ­ko­wej do obra­zu cał­ko­wi­te­go ich znisz­cze­nia, ruin i bra­ku. Zdję­ciom, fil­mom czy arty­ku­łom towa­rzy­szą […]


Izra­el ma pra­wo do obro­ny swo­je­go tery­to­rium i oby­wa­te­li. A histo­ria Żydów jed­no­znacz­nie uświa­da­mia im, że jeśli nie obro­nią się sami, to nikt nie będzie za nich nad­sta­wiał gło­wy.

Wizy­ta w Yad Vashem jest dla każ­de­go nor­mal­ne­go czło­wie­ka (i to nie­za­leż­nie od naro­do­wo­ści) prze­ży­ciem trau­ma­tycz­nym. Wysta­wa jest urzą­dzo­na w taki spo­sób, by prze­pro­wa­dzić czło­wie­ka od obra­zów kwit­ną­cych wspól­not żydow­skich Euro­py środ­ko­wej do obra­zu cał­ko­wi­te­go ich znisz­cze­nia, ruin i bra­ku. Zdję­ciom, fil­mom czy arty­ku­łom towa­rzy­szą utrwa­lo­ne opo­wie­ści – ludzi, któ­rzy prze­trwa­li, ale któ­rzy doświad­czy­li śmier­ci swo­ich ojców, matek, wuj­ków, cio­tek, sióstr i bra­ci. Nie­zmien­nym ele­men­tem wszyst­kich tych nar­ra­cji pozo­sta­je doj­mu­ją­ce poczu­cie samot­no­ści, opusz­cze­nia przez innych i zapo­mnie­nia, jakim oto­czy­li zagła­dę wiel­cy tego świa­ta w cza­sie II woj­ny świa­to­wej. A na koniec widz wycho­dzi na bal­kon, z któ­re­go obser­wo­wać moż­na nową Jero­zo­li­mę, sto­li­cę odbu­do­wa­ne­go pań­stwa żydow­skie­go.

Ten widok napa­wa dumą, ale i uświa­da­mia, co trze­ba bro­nić. A w połą­cze­niu z uczu­cia­mi, jakie wywo­łu­je w czło­wie­ku obej­rze­nie i emo­cjo­nal­ne prze­ży­cie dra­ma­tu Holo­kau­stu, budzi to świa­do­mość koniecz­no­ści obro­ny tego, co uda­ło się zbu­do­wać, odzy­skać. Obro­ny pra­wa do wła­sne­go ist­nie­nia, któ­re zosta­ło pod­wa­żo­ne przez hitle­row­skie Niem­cy, a któ­re­go w tym cza­sie, nikt (trze­ba to powie­dzieć jasno – nikt, to zna­czy tak­że ame­ry­kań­scy Żydzi) spe­cjal­nie gło­śno nie bro­nił. I na tych wła­śnie uczu­ciach – nie­zwy­kle spraw­nie przy­po­mi­na­nych w muzeum Yad Vashem – zbu­do­wa­na jest toż­sa­mość współ­cze­sne­go Izra­ela, któ­ra wpa­ja­na jest uczniom od pierw­szych klas szkół pod­sta­wo­wych aż do służ­by w armii.

Poczu­cie koniecz­no­ści obro­ny wła­sne­go kra­ju – osła­bia­ne przez kul­tu­rę maso­wą czy istot­ny tak­że w Izra­elu lewi­co­wo-pacy­fi­stycz­ny nurt myśle­nia – wzmac­nia nie­ustan­ne zagro­że­nie bytu naro­do­we­go. Pań­stwo żydow­skie oto­czo­ne jest przez kra­je, mniej lub bar­dziej, mu wro­gie. A jego ist­nie­nie zale­ży w znacz­nym stop­niu od tego, na ile jego armia jest spraw­na i zde­ter­mi­no­wa­na do wal­ki. Muzuł­ma­nie czy przed­sta­wi­cie­le kra­jów arab­skich (nie tyl­ko z orga­ni­za­cji ter­ro­ry­stycz­nych, takich jak Hamas) nie ukry­wa­ją, że już samo ist­nie­nie Izra­ela jest dla nich trud­ne do przy­ję­cia, a tym, co powstrzy­mu­je ich od kon­kret­niej­szych dzia­łań są mili­tar­ne naucz­ki, jakie zbyt bojo­wym wro­gom zafun­do­wa­ła żydow­ska armia w kolej­nych woj­nach.

I tak wła­sna, tra­gicz­na histo­ria; doświad­cze­nia wła­snej pań­stwo­wo­ści, a tak­że istot­ny ele­ment toż­sa­mo­ści wie­lo­kul­tu­ro­we­go pań­stwa, jakim jest Izra­el – ukła­da­ją się w spój­ne wyja­śnie­nie jego poli­ty­ki wobec Stre­fy Gazy. Obro­na przed wciąż powra­ca­ją­cy­mi ata­ka­mi na wła­sne tery­to­rium i oby­wa­te­li prze­sta­je tu być tyl­ko spra­wą obo­wiąz­ków pań­stwa wobec swo­ich miesz­kań­ców, a sta­je się racją bytu całej pań­stwo­wo­ści fun­do­wa­nej prze­cież na zało­że­niu, że Izra­el ma spra­wić, by Holo­kaust, czy mor­do­wa­nie ludzi tyl­ko za to, że są Żyda­mi już nigdy nie mogło się powtó­rzyć.

Ten ele­ment jest tym istot­niej­szy, że Hamas, prze­ciw któ­re­mu toczy się obec­na woj­na, otwar­cie dekla­ru­je, że jego celem jest „zepchnię­cie Izra­ela do morza”, a środ­kiem wymor­do­wa­nie w zama­chach ter­ro­ry­stycz­nych jak naj­więk­szej ilo­ści „syjo­ni­stów”. Tak zakre­ślo­ne cele nie zmie­nia­ją się od wie­lu lat, a zerwa­nie zawie­sze­nia bro­ni czy ostrzał miast izra­el­skich jest tyl­ko kolej­nym dowo­dem na to, że ter­ro­ry­ści z tej muzuł­mań­skiej orga­ni­za­ji nie zmie­nia­ją w tej spra­wie zda­nia. A ich sta­no­wi­sko wca­le nie jest wśród muzuł­ma­nów trak­to­wa­ne jako skraj­ne. Ja sam roz­ma­wia­łem z pew­nym świet­nie wykształ­co­nym i elo­kwent­nym polskim(także z pocho­dze­nia) muzuł­ma­ni­nem, któ­ry prze­ko­ny­wał mnie, że jedy­ną dro­gą zbu­do­wa­nia trwa­łe­go poko­ju na Bli­skim Wscho­dzie jest… likwi­da­cja pań­stwa Izra­el.

W takiej sytu­acji zde­cy­do­wa­na odpo­wiedź mili­tar­na wyda­je się jedy­ną moż­li­wo­ścią obro­ny wła­snej pań­stwo­wo­ści. I nie zmie­nia­ją tego ape­le Unii Euro­pej­skiej, Świa­to­wej Rady Kościo­łów czy nawet Sto­li­cy Apo­stol­skiej, któ­re nie­zmien­nie ape­lu­ją o zawie­sze­nie bro­ni i dia­log. Nie zmie­nia­ją zaś nie z powo­du złej woli stro­ny izra­el­skiej, ale dla­te­go, że dia­log z orga­ni­za­ją ter­ro­ry­stycz­ną, któ­rej jedy­ną racją bytu jest znisz­cze­nie Izra­ela (cze­go naj­lep­szym dowo­dem było to, że w cza­sie zawie­sze­nia bro­ni Hamas prze­ży­wał poważ­ny kry­zys wewnętrz­ny i spa­da­ło jego popar­cie) jest zwy­czaj­nie nie­moż­li­wy. Szcze­gól­nie, gdy trwa ostrzał miast żydow­skich, a zawie­ra­ne zawie­sze­nia bro­ni są sła­bo dotrzy­my­wa­ne, a póź­niej zry­wa­ne. Rolą sil­ne­go pań­stwa (a doty­czy to nie tyl­ko Izra­ela) jest wów­czas obro­na swo­ich oby­wa­te­li i ich pra­wa do bez­pie­czeń­stwa.

Praw­dy o tej skom­pli­ko­wa­nej sytu­acji Izra­ela nie powin­ny prze­sła­niać wstrzą­sa­ją­ce zdję­cia czy infor­ma­cje napły­wa­ją­ce ze Stre­fy Gazy. Bo choć nie­win­ne ofia­ry trze­ba opła­ki­wać, to nie spo­sób zapo­mnieć, że przy­naj­mniej część z nich to ubra­ni w cywil­ne ubra­nia ter­ro­ry­ści, a inni zgi­nę­li dla­te­go, że Hamas trak­to­wał ich jak żywe tar­cze mają­ce chro­nić lide­rów orga­ni­za­cji, a tak­że sta­no­wić broń pro­pa­gan­do­wą w zachod­nich mediach, któ­re z lubo­ścią potę­pia­ją woj­ny, o ile pro­wa­dzo­ne są one przez pań­stwa zachod­nie.

Tekst jest peł­ną wer­sją arty­ku­łu, któ­ry uka­zał się w dzi­siej­szym wyda­niu dzien­ni­ka “Pol­ska. The Times”.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.