Neutralność według “Gościa Niedzielnego”
- 12 grudnia, 2009
- przeczytasz w 3 minuty
Przeczytałem ostatnio, na stronach Wirtualnej Polski artykuł z “Gościa Niedzielnego”, zatytułowany “Neutralność według lewicy”. Choć trudno mi się nie zgodzić z główną tezą artykułu, że ostatnie działania polskich partii lewicowych w obronie świeckości państwa, to jedynie rozpaczliwa walka o głosy, to uderzyło mnie rozumienie przez gazetę pojęcia neutralności światopoglądowej.W artykule znajdujemy przytoczony artykuł 25 Konstytucji RP: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych […]
Przeczytałem ostatnio, na stronach Wirtualnej Polski artykuł z “Gościa Niedzielnego”, zatytułowany “Neutralność według lewicy”. Choć trudno mi się nie zgodzić z główną tezą artykułu, że ostatnie działania polskich partii lewicowych w obronie świeckości państwa, to jedynie rozpaczliwa walka o głosy, to uderzyło mnie rozumienie przez gazetę pojęcia neutralności światopoglądowej.W artykule znajdujemy przytoczony artykuł 25 Konstytucji RP: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym”, a także fragment art. 53: „Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie (…)”. To one stanowią tu podstawę dalszych rozważań.
Na podstawie tych zapisów Konstytucji, autor artykułu przewiduje odrzucenie przez Trybunał Konstytucyjny zapowiadanego zaskarżenia możliwości zdawania religii na maturze czy wprowadzenie zakazu obrzędów religijnych w czasie uroczystości państwowych. Przecież “artykuły 25. oraz 53. gwarantują ludziom wierzącym swobodę wyrażania swojej religii w życiu publicznym”.
Tu jednak pojawia się pierwszy zgrzyt. Czy w Konstytucji nie czytamy, że władze publiczne zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych? A obrzędy religijne w czasie uroczystości państwowych są w Polsce praktycznie zawsze rzymsko-katolickie. Nie ma znaczenia jaką religię wyznawałeś przez całe życie, pogrzeb, jeśli państwowy, będzie katolicki. Uroczystość miejska? Proszę bardzo, ale z rzymską mszą. Nieważne, że w mieście żyją np. tysiące niekatolików. Z neutralnością nie ma to wiele wspólnego, chyba że że z neutralnością “gościoniedzielną” mającą chyba polegać na promowaniu jedynego słusznego wyznania.
Dalej cieszy się “Gość Niedzielny” z ostatniego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącego liczenia do średniej ocen z religii. Ten przepis to przecież modelowy przykład “gościoniedzielnej” neutralności światopoglądowej w Polsce — na świecie znany pod nazwą dyskryminacji pośredniej. Dyskryminacja pośrednia oznacza, że ustawodawca tworzy prawo na pierwszy rzut oka dające takie same przywileje wszystkim, którzy spełnią „obiektywne” przesłanki. Przesłanki te są jednak tak zaprojektowane, że spełnia je tylko określona grupa rasowa, narodowa lub religijna. Polecam tu artykuł Kazimierza Bema we wczorajszej “Rzeczpospolitej”. Każdy może przecież chodzić w swojej szkole na lekcje wybranej przez siebie religii, pod warunkiem, że szkoła daje jakikolwiek wybór. Najczęściej można wybierać między “okienkiem”, a lekcjami religii rzymskokatolickiej. W nagrodę za wybór “okienka” dyrektor nie uzna nam zaświadczenia z parafialnego punktu katechetycznego. W opisywanej przez Bema sprawie, kuratorium “nie mogło niczego zrobić” żeby pomóc ewangelikowi reformowanemu. Czyżby to była forma zachowywania neutralności przez państwowy organ?
“Gdy lewicy zabraknie siły przekonywania, bardzo często sięga po argument mniejszościowy, w imię którego w państwie demokratycznym większość powinna szanować prawa mniejszości, bo ta jest słabsza. To bardzo szlachetna zasada, ale nie może być stosowana bezrefleksyjnie, ponieważ nie zawsze mniejszość ma rację.” Na szczęście można uznać, że mniejszość chrześcijańska nie ma racji. Nigdy. Wtedy pozostaje katolickim biskupom używać ich podstawowego przecież argumentu — “katolików jest najwięcej” nadal działać tak, jakby chrześcijaństwo było ograniczone wyłącznie do rzymskich katolików.
Pozwolę sobie zakończyć sparafrazowanym podsumowaniem z “Gościa Niedzielnego”:
Kościół katolicki jest wyraźnie zagubiony w systemie demokratycznym: nie rozumie naszej konstytucji, łamie zasadę neutralności światopoglądowej państwa, nie przestrzega zasad pluralizmu poglądów. Im bardziej nie może się odnaleźć w polskim społeczeństwie, tym gwałtowniej atakuje. Nie przejmujmy się tymi atakami: jako ludzie wierzący mamy pełne prawo do formułowania naszych poglądów i domagania się uwzględnienia ich w naszym prawie. Gwarantuje nam to konstytucja, a także wiele międzynarodowych aktów prawnych.