Ekumenizm w Polsce i na świecie

Odpowiedź ws. małżeństw mistycznych


Pod tek­stem opu­bli­ko­wa­nym 13 mar­ca 2013 roku na łamach ekumenizm.pl, a odno­szą­cym się do wypo­wie­dzi nt. maria­wi­ty­zmu w pro­gra­mie „Krop­ka nad i”, zna­lazł się komen­tarz jed­ne­go z użyt­kow­ni­ków. Na komen­tarz powo­łu­ją­cy się z kolei na pismo z 1935 roku zare­ago­wał jeden z naszych czy­tel­ni­ków, któ­re­go imię i nazwi­sko pozo­sta­je do wia­do­mo­ści redak­cji. Zachę­ca­my do lek­tu­ry. Chcąc odpo­wie­dzieć na pyta­nia zdeń­ka, nale­ży na wstę­pie poczy­nić kil­ka uwag porząd­ko­wych. Pierw­sza: „List otwar­ty Arcy­bi­sku­pa Maria­wi­tów do byłe­go […]


Pod tek­stem opu­bli­ko­wa­nym 13 mar­ca 2013 roku na łamach ekumenizm.pl, a odno­szą­cym się do wypo­wie­dzi nt. maria­wi­ty­zmu w pro­gra­mie „Krop­ka nad i”, zna­lazł się komen­tarz jed­ne­go z użyt­kow­ni­ków. Na komen­tarz powo­łu­ją­cy się z kolei na pismo z 1935 roku zare­ago­wał jeden z naszych czy­tel­ni­ków, któ­re­go imię i nazwi­sko pozo­sta­je do wia­do­mo­ści redak­cji. Zachę­ca­my do lek­tu­ry.

Chcąc odpo­wie­dzieć na pyta­nia zdeń­ka, nale­ży na wstę­pie poczy­nić kil­ka uwag porząd­ko­wych. Pierw­sza: „List otwar­ty Arcy­bi­sku­pa Maria­wi­tów do byłe­go bisku­pa pomoc­ni­cze­go, Bar­tło­mie­ja Przy­siec­kie­go”, załą­czo­ny do książ­ki ks. War­cho­ła trze­ba roz­pa­try­wać w nie­co szer­szym kon­tek­ście, bez cze­go nie da się rze­tel­nie odpo­wie­dzieć na pyta­nie, co w tym liście jest praw­dą, a co praw­dą nie jest. Ogra­ni­cza­jąc się tyl­ko do odczy­ta­nia przy­wo­ła­ne­go listu, nie uzy­sku­je­my wystar­cza­ją­cych pod­staw do pra­wi­dło­we­go sfor­mu­ło­wa­nia wnio­sków.

„Wia­do­mo­ści Mary­awic­kie” uka­zy­wa­ły się „Pod naczel­ną redak­cją Pro­bosz­cza Mar­ja­wi­tów w Łowi­czu, Sta­ni­sła­wa M. Tytu­sa Sie­dlec­kie­go” w roku 1935, a więc już po stycz­nio­wej Kapi­tu­le Kapła­nów Maria­wi­tów, któ­ra pozba­wi­ła Arcy­bi­sku­pa Jana M. Micha­ła Kowal­skie­go wszel­kiej wła­dzy w Koście­le Maria­wic­kim, jak rów­nież w Zgro­ma­dze­niu Kapła­nów Maria­wi­tów. Cza­so­pi­smo wycho­dzi­ło w Łowi­czu (nie w Feli­cja­no­wie). Dru­ko­wa­ne było w dru­kar­ni K. Rybac­kie­go. Ogó­łem uka­za­ło się 8 nume­rów: poje­dyn­cze od nume­rów 1 do 7 i numer podwój­ny 8–9. Na tym ostat­nim nume­rze zakoń­czo­no pra­cę wydaw­nic­twa. Tre­ści, któ­re przy­ta­cza zde­niek, pocho­dzą z 7. nume­ru „Wia­do­mo­ści Mary­awic­kich”.

Uwa­ga dru­ga: po kil­ku dniach od uka­za­nia się powo­ła­ne­go nume­ru, redak­to­rzy i dość licz­na gru­pa osób, naj­pew­niej na sku­tek czy­je­goś pole­ce­nia, wsz­czę­ła akcję odzy­ska­nia całe­go nakła­du, któ­re już czę­ścio­wo roze­szło się wśród czy­tel­ni­ków. Zabieg ten udał się poło­wicz­nie. Nie odzy­ska­no wszyst­kich nume­rów. Dla­te­go dziś obec­ne są w kil­ku biblio­te­kach. Dla­cze­go taką akcję prze­pro­wa­dzo­no? Mogą być, co naj­mniej, trzy powo­dy: 1) Autor zre­flek­to­wał się, że napi­sał nie to, co chciał, albo, że napi­sał wię­cej niż chciał. 2) Zro­zu­miał, że w fer­wo­rze pole­micz­nym, roz­mi­nął się z fak­ta­mi. 3) Mogło cho­dzić o jed­no i o dru­gie. Dla­te­go dokład­nie po upły­wie tygo­dnia od uka­za­nia się nume­ru 7 „Wia­do­mo­ści, wycho­dzą z dru­kar­ni „Wia­do­mo­ści Mary­awic­kie” z datą o tydzień póź­niej­szą, to jest 29 wrze­śnia 1935 r., ale noszą­ce ten sam 7(sic!) numer kolej­ny (będę go nazy­wał 7 bis).

Co było powo­dem wyda­nia zdu­blo­wa­ne­go nume­ru? Po uka­za­niu się nume­ru 7 z „Listem…”, w śro­do­wi­sku maria­wic­kim zawrza­ło, roz­bu­dzi­ły się emo­cje, wzro­sła kry­ty­ka prze­ło­żo­ne­go, pod któ­re­go adre­sem pada­ło wie­le oskar­żeń. Autor i redak­tor posta­wie­ni zosta­li pod suro­wym prę­gie­rzem opi­nii wier­nych. Chcąc się wyco­fać z opu­bli­ko­wa­nych wcze­śniej tre­ści, posta­no­wio­no zli­kwi­do­wać nakład nume­ru 7, zastę­pu­jąc go nume­rem 7 (bis), w któ­rym tak­że zamiesz­czo­no „List Arcy­bi­sku­pa Mary­awi­tów Do byłe­go swe­go pomoc­ni­ka i Bisku­pa Bar­tło­mie­ja Przy­siec­kie­go”. W tym, dru­gim, „Liście…” nie ma ani jed­ne­go sło­wa o rze­ko­mych „mał­żeń­stwach” Marii Fran­cisz­ki Kozłow­skiej. Dla­te­go moż­na było gło­sić, że nie ma inne­go egzem­pla­rza niż 7 (bis), a w nim nie było listu o tre­ści szka­lu­ją­cej M. F. Kozłow­ską. Z taką sytu­acją zetkną­łem się oso­bi­ście, poszu­ku­jąc w latach osiem­dzie­sią­tych ub. wie­ku nume­ru 7 perio­dy­ku, oka­za­no mi nr 7 (bis), że duble­tu nie było. Numer ten, w prze­ci­wień­stwie do wszyst­kich pozo­sta­łych, nie był dru­ko­wa­ny u K. Rybac­kie­go w Łowi­czu, ale „w Zakła­dach Gra­ficz­nych „OSTOJA” w Łodzi, ul. Andrze­ja 14”, choć kolej­ny, następ­ny, 8–9, dru­ko­wa­no zno­wu w Łowi­czu. Nale­ży wnio­sko­wać, że redak­tor naczel­ny nie chciał w tej samej dru­kar­ni wyda­wać nru 7 (bis), by nie stwa­rzać oka­zji do snu­cia domy­słów, dla­cze­go uka­zu­ją się dwa nume­ry o róż­nej tre­ści, ale o jed­na­ko­wej nume­ra­cji.

Uwa­ga trze­cia: w nume­rze 7 (nie bis), autor poda­je, że pierw­szym duchow­nym, któ­ry zawarł „zwią­zek mał­żeń­ski” z Matecz­ką Kozłow­ską, był ks. (póź­niej­szy biskup) Jakub M. Roman Próch­niew­ski. On sam, na ponad 5 lat wcze­śniej od opu­bli­ko­wa­nia oma­wia­ne­go „Listu…”, w 1930 roku, dru­ko­wał na łamach „Kró­le­stwa Boże­go na Zie­mi” cykl o nazwie „Mariae-vita. Pamięt­ni­ki Bra­ta Bisku­pa Jakó­ba”. W nume­rach 27, 28, 43 i 52 poru­szył kwe­stie tzw. zjed­no­cze­nia z Matecz­ką, czy­li, według Arcy­bi­sku­pa, owych rze­ko­mych „ślu­bów mał­żeń­skich”. Mając na uwa­dze, że czy­ta­ją­cy ten tekst mogą mieć trud­no­ści w dostę­pie do wska­za­nych źró­deł, przy­ta­czam z nich kil­ka cyta­tów:

1/. „Po dłuż­szej modli­twie i mil­cze­niu Matecz­ka powie­dzia­ła: — W tej chwi­li Pan Jezus dał mi poznać, że ten, któ­re­go wybie­ra, będzie męczen­ni­kiem. Sło­wa te, jak grom z jasne­go nie­ba, ude­rzy­ły we mnie… Bo wszy­scy byli­śmy wte­dy prze­ko­na­ni, że Ojciec Jan będzie naszym prze­ło­żo­nym; a Pan Jezus powie­dział Matecz­ce, że pierw­szy prze­ło­żo­ny będzie męczen­ni­kiem. Więc łaska ta –pomy­śla­łem,- spa­da na Ojca Jana, a ja jej nie dostą­pię… Ta myśl napeł­ni­ła mię takim bólem, że nie mogłem tego ukryć i wybuch­ną­łem pła­czem… Było już po 11-ej g. w nocy, bli­sko pół­noc. Matecz­ka pła­ka­ła i ja pła­ka­łem, nie wie­dząc, co z sobą począć. Naraz Matecz­ka pod­nio­sła roz­pło­mie­nio­ną twarz i z uśmie­chem powie­dzia­ła: — Nie… ta oba­wa była poku­są… I w tej­że chwi­li zdję­ła z palusz­ka obrącz­kę… Zro­zu­mia­łem, że zbli­ża się dla mnie chwi­la decy­du­ją­ca. Więc zapy­ta­łem Matecz­kę: Czy już? Matecz­ka odrze­kła: Nie ma co cze­kać dłu­żej… I wło­ży­ła mi obrącz­kę na palec. W tym momen­cie usły­sza­łem szum i z bły­ska­wicz­ną szyb­ko­ścią i nie­po­wstrzy­ma­ną mocą zla­nie czy sto­pie­nie mej duszy i ser­ca z duszą i ser­cem Matecz­ki. Przy tym całą moją isto­tę napeł­nił taki pokój i szczę­ście, taki ogrom miło­ści dla Matecz­ki, o jakich nie może mieć poję­cia czło­wiek, któ­ry sam tego nie prze­żył. Było to zapew­ne powtó­rze­nie przez Ducha Prze­naj­święt­sze­go zjed­no­cze­nia, jakie­go doko­nał kie­dyś mię­dzy pierw­szy­mi ludź­mi. Jest to szczę­ście poza wszel­kim ero­ty­zmem, poza zmy­sła­mi- odczu­wa­ne wyłącz­nie duszą i ser­cem” (KBnZ 27/1930,s 210–211, pod­kre­śle­nie moje).

2/. „Matecz­ka sie­dzia­ła odda­lo­na ode mnie. Ja nie śmia­łem ruszyć się z miej­sca. … Czu­łem, że po tym zjed­no­cze­niu nie­rów­nie droż­sza sta­ła się dla mnie dusza Matecz­ki, — że tym bar­dziej powi­nie­nem uni­kać wszel­kich zewnętrz­nych oznak miło­ści dla Niej. Więc nawet wte­dy nie uca­ło­wa­łem Jej rąk świę­tych. Ale było już póź­no. Na zega­rze miej­skim wybi­ła pół­noc. …Świę­ty zwią­zek z Nią był dla mnie rękoj­mią, że ze wzglę­du na Nią i na świę­tość Jej, zna­la­złem i ja łaskę u Boga i będę zba­wio­ny” (KBnZ,28/1930, s. 218).

3/. „Jed­nak­że naj­więk­szą pew­ność dawa­ło mi każ­de wspo­mnie­nie na oko­licz­no­ści, towa­rzy­szą­ce nasze­mu świę­te­mu związ­ko­wi. Tutaj, wobec tak doty­kal­ne­go porwa­nia nas przez Boga i praw­dzi­wie cudow­ne­go, nie­za­leż­nie od nas, zwią­za­nia naszych serc i dusz, bez żad­nych oznak zewnętrz­nych, musi ustać wszel­ka wąt­pli­wość” (KBnZ, 43/1930, s.338, pod­kre­śle­nie moje).

3/. „Tak wyraź­nie Duch Prze­naj­święt­szy zstą­pił na moją ubo­gą duszę, z taką mocą porwał mnie wraz z Matecz­ką i pogrą­żył w Bogu, że z nie­wy­po­wie­dzia­nym szczę­ściem odczu­łem całą isto­tą mego ducha, Matecz­kę i sie­bie [jako] jed­no w Bóstwie, a to jed­no zjed­no­czo­ne z Bogiem” (KBnZ 52/1930, s. 410).

Jak widać z przy­to­czo­nych opi­sów, owo zjed­no­cze­nie, albo zwią­zek mał­żeń­ski, były niczym innym, jak tyl­ko kla­sycz­nym przy­pad­kiem
mał­żeń­stwa mistycz­ne­go, zna­ne­go teo­lo­gii, zwłasz­cza mistycz­nej, od pra­wie począt­ków chrze­ści­jań­stwa.

Rodzi się pyta­nie, dla­cze­go autor „Listu…”, któ­re­mu teo­lo­gia, tak­że mistycz­na, była dobrze zna­na, odczy­tu­je mistycz­ne zjed­no­cze­nie dusz i serc, jako mał­żeń­stwo fizycz­ne, cie­le­sne? Po Kapi­tu­le z 29 stycz­nia 1935 roku, po zło­że­niu Arcy­bi­sku­pa ze wszyst­kich urzę­dów w Koście­le, wie­lu duchow­nych, tak­że sio­stry zakon­ne, wyrzu­ca­ło byłe­mu Prze­ło­żo­ne­mu, że poprzez wywie­ra­nie naci­sków, przy­mus psy­chicz­ny, a czę­sto poprzez gwałt na sumie­niu, zmu­szał ich do wstę­po­wa­nia w związ­ki mał­żeń­skie ze wska­za­ny­mi przez nie­go part­ne­ra­mi, kapła­nów z sio­stra­mi zakon­ny­mi. Zarzu­ca­no mu, że dopro­wa­dził ich do poła­ma­nia ślu­bów zakon­nych, że obec­nie nie potra­fią okre­ślić się, kim są, zakon­ni­ka­mi i zakon­ni­ca­mi, kapła­na­mi, czy ludź­mi świec­ki­mi? Bro­niąc się przed tymi i wie­lo­ma inny­mi zarzu­ta­mi, pamię­ta­jąc, jakim ogrom­nym auto­ry­te­tem wśród wszyst­kich maria­wi­tów cie­szy­ła się Mat­ka Zało­ży­ciel­ka, prze­niósł odpo­wie­dzial­ność za swo­je czy­ny na Marię Fran­cisz­kę pisząc, że to ona sama była zwo­len­nicz­ką mał­żeństw, zawie­ra­nych przez duchow­nych z zakon­ni­ca­mi. Traf­ną odpo­wie­dzią na przy­pi­sa­nie Marii Fran­cisz­ce autor­stwa tego pomy­słu była m.in. jed­na z wypo­wie­dzi bpa Wło­dzi­mie­rza Jawor­skie­go, któ­rą cytu­ję z pamię­ci: „Jeże­li Matecz­ka pra­gnę­ła­by zapro­wa­dzić związ­ki mał­żeń­skie kapła­nów maria­wi­tów z sio­stra­mi zakon­ny­mi, sama by je wpro­wa­dzi­ła”.

W pismach Mat­ki Marii Fran­cisz­ki nie ma choć­by jed­ne­go sło­wa, negu­ją­ce­go celi­bat, albo postu­lu­ją­ce ska­so­wa­nia go. Są za to wypo­wie­dzi o koniecz­no­ści zacho­wa­nia celi­ba­tu: „Co do celi­ba­tu to niech wszyst­kie Kościo­ły zacho­wa­ją swój zwy­czaj, niech wol­no będzie każ­de­mu według dotych­cza­so­we­go zwy­cza­ju żyć, wszak­że wszyst­kie kościo­ły powin­ny uwa­żać za ide­ał celi­bat i nie potę­piać go. My Maria­wi­ci na zawsze ślu­bem się zobo­wią­zu­je­my do zacho­wa­nia go…” (Dzie­ło Wiel­kie­go Miło­sier­dzia, s. 287).

Na koniec. Nigdzie nie ma dowo­du, bo być nie mogło, na jed­no lub wie­le mał­żeństw, któ­re mia­ła­by zawrzeć M.F. Kozłow­ska. Poza przy­wo­ła­nym listem Arcy­bi­sku­pa, któ­ry odczy­tu­ję jako jeden, wiel­ki krzyk roz­pa­czy, mają­cy w zamy­śle auto­ra, uspra­wie­dli­wiać jego poczy­na­nia, o któ­rych swe­go cza­su gło­śno było w Pol­sce.

Wła­sta

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.