Parlament Austrii przyjął ustawę, regulującą status muzułmanów w tym kraju. Nowe prawo zastąpiło przepisy z lat 70. XX wieku.
To efekt działań ministra ds. integracji i jednocześnie ministra spraw zagranicznych Sebastiana Kurza, który podkreślał, że konieczny jest „islam austriackiej proweniencji”.
Ustawa jest kompromisem wypracowanym po konsultacjach z najważniejszymi organizacjami muzułmańskimi w kraju, co nie oznacza jednak, że końcowy kształt ustawy spotkał się z przychylnym przyjęciem uczestników dialogu.
Nowe prawo nakłada na państwo obowiązek założenia wydziału teologicznego dla kształcenia imamów w Austrii, zobowiązuje państwo do zapewnienia muzułmańskiej opieki duszpasterskiej w szpitalach i armii. Ustawa zabrania finansowania meczetów zza granicy, aby uniknąć wpływów radykalnego islamu na muzułmanów w Austrii lub też utrzymywania duchownych przez obce państwa. Obecnie w Austrii pracuje 60 imamów opłacanych przez turecki Urząd ds. Religijnych.
I właśnie ta kwestie wywołuje kontrowersje wśród niektórych organizacji islamskich, które zaskarżyły ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, argumentując, że zakaz finansowania z zagranicy łamie zasadę równouprawnienia. Jako przykład muzułmanie, należący do największego związku zrzeszającego austriackie meczety podają parafie prawosławne znajdujące się pod jurysdykcją Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Moskiewskiego Patriarchatu. Protest muzułmanów wsparła austriacka Partia Zielonych.
Podobnym rozwiązaniem zainteresowane są również organizacje muzułmańskie w Niemczech, w tym przede wszystkim Centrala Rada Muzułmanów.
Muzułmanie stanowią ok. 7% austriackiej ludności – tj. ok. 600 tys. osób.