Społeczeństwo

Sekielscy pokazali hierarchiczny układ


Wstrzą­sa­ją­cy czy kapi­szon? Poru­sza­ją­cy czy taki sobie? Rze­tel­ny czy zma­ni­pu­lo­wa­ny? Komen­ta­rze po pre­mie­rze fil­mu „Zaba­wa w cho­wa­ne­go” są napraw­dę róż­ne, choć prze­wa­ża­ją te peł­ne obu­rze­nia i roz­cza­ro­wa­nia, że od pierw­sze­go fil­mu „Tyl­ko nie mów niko­mu” nic lub nie­wie­le się wyda­rzy­ło.



Film bra­ci Sekiel­skich nie pozo­sta­wia zbyt wie­le prze­strze­ni na obo­jęt­ność, o ile ta w ogó­le jest w tym kon­tek­ście moż­li­wa. Uka­za­ny dra­mat ofiar trud­no sobie nawet wyobra­zić – mogą to zro­bić jedy­nie ci, któ­rzy prze­cho­dzi­li i prze­cho­dzą przez podob­ne doświad­cze­nia. Wie­le odwa­gi i poświę­ce­nia wyma­ga­ło od poszko­do­wa­nych wystą­pie­nie przed kame­ra­mi i opo­wie­dze­nie o swo­im cier­pie­niu w zde­rze­niu z dusz­pa­ster­ską mar­twi­cą Kościo­ła repre­zen­to­wa­ne­go przez hie­rar­chię i kurial­nych funk­cjo­na­riu­szy.

Ten film jesz­cze moc­niej niż poprzed­ni dema­sku­je mecha­ni­zmy, któ­re nie dla wszyst­kich są zasko­cze­niem. O wie­lu spra­wach poru­szo­nych w doku­men­cie dzien­ni­ka­rze zaj­mu­ją­cy się tema­ty­ką reli­gij­ną wie­dzą od daw­na – zresz­tą, nie wszyst­ko zosta­ło poka­za­ne, powie­dzia­ne i ujaw­nio­ne. Może i na to przyj­dzie czas. Z pew­no­ścią jed­nak prze­ło­mo­wa dla wie­lu widzów była moż­li­wość obej­rze­nia rela­cji z sali sądo­wej, gdy biskup die­ce­zjal­ny – jak zwy­kły śmier­tel­nik i bez orsza­ku – odpo­wia­dał na pyta­nia adwo­ka­ta, któ­ry zwra­cał się do nie­go per pan. A pan w kolo­rat­ce i z pek­to­ra­łem mata­czył i wił się jak mógł. Tak, przed sądem w demo­kra­tycz­nym pań­stwie pra­wa nie powin­no być eks­ce­len­cji, emi­nen­cji i wie­leb­nych, gdyż wszy­scy powin­ni być jed­na­ko­wo osą­dza­ni bez wzglę­du na pia­sto­wa­ne funk­cje i god­no­ści. A jed­nak film jasno poka­zał rów­nież, że w tym samym pań­stwie są rów­ni i rów­niej­si, że kolo­rat­ka jest jak tar­cza lub immu­ni­tet dyplo­ma­tycz­ny, na któ­ry nie mają co liczyć zwy­kli śmier­tel­ni­cy zde­rza­ją­cy się z pań­stwo­wą machi­ną.

Ten film to nie tyl­ko opo­wieść o poszko­do­wa­nych i ich rodzi­nach, ale też odsło­nię­cie, nawet jeśli tyl­ko frag­men­ta­rycz­ne, sie­ci kościel­nych zależ­no­ści, pod­le­gło­ści i przy­sług, któ­re w pro­stej linii dopro­wa­dzi­ły do cier­pie­nia bar­dzo kon­kret­nych osób. Cho­dzi zatem o hie­rar­chicz­ny układ naj­gor­sze­go sor­tu, w któ­rym odpo­wie­dzial­ność złe­go świa­ta i wyima­gi­no­wa­nych wro­gów Kościo­ła odmie­rza­na jest z wręcz apte­kar­ską dokład­no­ścią, a wła­sna wina i odpo­wie­dzial­ność ogra­dza­na jest sto­sem para­gra­fów, dys­kre­cji i pro­tek­cji.

To nie tyl­ko spra­wa odkle­jo­ne­go od rze­czy­wi­sto­ści bp. Edwar­da Jania­ka z Kali­sza, ale kil­ku innych hie­rar­chów, któ­rzy imien­nie lub domyśl­nie poja­wia­ją się w fil­mie Sekiel­skich. Część z nich to od daw­na eme­ry­ci, a nie­któ­rzy już nie­ba­wem nimi zosta­ną. Są też tacy, któ­rych spra­wy zapew­ne nie docze­ka­ją się szcze­gó­ło­we­go opra­co­wa­nia i łaska­wie się prze­ter­mi­nu­ją tonąc w bło­go­sła­wio­nej nie­pa­mię­ci i korzy­sta­jąc z uro­ków życia w bisku­pich pała­cach.

W fil­mie – oprócz komen­ta­rzy Toma­sza Ter­li­kow­skie­go i ks. Tade­usza Isa­ko­wi­cza-Zale­skie­go (w mojej oce­nie nie­spra­wie­dli­wych) – poja­wia się nagra­na jakiś czas temu wypo­wiedź bisku­pa pomoc­ni­cze­go z Płoc­ka, któ­ry się­ga do dobrze zna­ne­go rezer­wu­aru obro­ny: win­ni są homo­sek­su­ali­ści w Koście­le tudzież lawen­do­wa mafia. Ani bp Milew­ski, ani żaden inny hie­rar­cha Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go w Pol­sce nie raczył do tej pory ujaw­nić, czy w Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski są przed­sta­wi­cie­le tej­że, a jeśli tak to w jakiej licz­bie i gdzie. Jeśli tako­wych nie ma to skąd te pro­ble­my – te ujaw­nio­ne i nie­ujaw­nio­ne.

Powo­ła­no dele­ga­ta do spraw osób mole­sto­wa­nych. Super. Powo­ła­no biu­ro. Super. Powo­ła­no nawet fun­da­cję. Super. I jak­kol­wiek te infor­ma­cje, jakie płyn­ną z ofi­cjal­nych czyn­ni­ków KEP nale­ży powi­tać z rado­ścią, nawet jeśli nie trzy­krot­nym ‘hur­ra’, to film skła­nia do posta­wie­nia pyta­nia, któ­re wciąż powra­ca: czy zro­bio­no COKOLWIEK, aby zmie­nić sys­tem, któ­ry sank­cjo­no­wał umoż­li­wia­nie prze­stępstw oraz ich tuszo­wa­nie?

Brak DUSZ-paster­stwa

Zda­ję sobie spra­wę, że nie­któ­rzy po obej­rze­niu tego fil­mu mogą wzru­szyć ramio­na­mi i powie­dzieć: kapi­szon. Nic nowe­go. Sam takie komen­ta­rze usły­sza­łem od zna­jo­mych księ­ży. Myślę jed­nak, że chy­ba każ­dy zna­lazł w tym fil­mie coś poru­sza­ją­ce­go dla sie­bie.

Na mnie ogrom­ne wra­że­nie zro­bi­ły dwie sce­ny: zakon­ni­ca, któ­ra swo­im pła­czem poka­za­ła swo­ją bez­sil­ność i współ­wi­nę, oraz jed­ne z ostat­nich słów doro­słe­go męż­czy­zny wciąż dekla­ru­ją­ce­go swo­je przy­wią­za­nie do wia­ry, że oto biskup nie zadbał o dusze. Ten film, jak i opu­bli­ko­wa­ny komu­ni­kat die­ce­zji kali­skiej poka­zu­je, że do zro­zu­mie­nia dro­ga jest jesz­cze bar­dzo dale­ka, podob­nie jak i do dusz­pa­ster­stwa.

Naj­póź­niej po tym fil­mie tak­że Kościo­ły mniej­szo­ścio­we, w tym szcze­gól­nie te, któ­re jesz­cze tego nie uczy­ni­ły, powin­ny stwo­rzyć mecha­ni­zmy, któ­re pozwo­lą na odpo­wie­dzial­ne podej­ście do kwe­stii, korzy­sta­jąc z dobrych i złych doświad­czeń Kościo­ła więk­szo­ścio­we­go.

Nie łudź­my się, że to, co poka­za­li Sekiel­scy doty­czy jedy­nie Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.