Grekokatolicy czekają na decyzję
- 20 kwietnia, 2005
- przeczytasz w 4 minuty
Czy unici doczekają się swojego patriarchy? Oto pytanie, które już wkrótce będzie musiał sobie zadać Benedykt XVI. Zgoda na utworzenie greckokatolickiego Patriarchatu Kijowa wymaga nie tylko rozpoznania odpowiedniej chwili, o której wyczekiwanie apelował poprzednik Benedykta XVI, ale także liczenia się ze skutkami decyzji.Grekokatolicy uzasadniając swoją prośbę powołują się na kilka faktów, których liczbę pozwalam sobie zawęzić do trzech: uznanie dla tej wspólnoty po dramacie prześladowań, […]
Czy unici doczekają się swojego patriarchy? Oto pytanie, które już wkrótce będzie musiał sobie zadać Benedykt XVI. Zgoda na utworzenie greckokatolickiego Patriarchatu Kijowa wymaga nie tylko rozpoznania odpowiedniej chwili, o której wyczekiwanie apelował poprzednik Benedykta XVI, ale także liczenia się ze skutkami decyzji.
Grekokatolicy uzasadniając swoją prośbę powołują się na kilka faktów, których liczbę pozwalam sobie zawęzić do trzech: uznanie dla tej wspólnoty po dramacie prześladowań, trwających jeszcze w czasach ZSRR, liczebność tego wyznania (Kościół greckokatolicki jest największą wschodnią denominacją Kościoła powszechnego, uznającego zwierzchnictwo Biskupa Rzymu) oraz – oczywista – dojrzałość do podjęcia takiej decyzji.
Niech będzie patriarchat. A czemu mialby go nie być? – pytała nieco wcześniej w swym przmówieniu Oksana Pachlowska, pisarka, ukrainistka, wykładowca kultury ukraińskiej w Rzymie. Pomysł utworzenia patriarchatu pojawił się w pierwszej połowie XX wieku. Mimo prośb pod adresem Pawła VI w latach 60-tych, by podnieść wspólnotę unicką do rangi patriarchatu, grekokatolicy nadal nie mają i nie prędko będą mieć patriarchę. Pomysł napotyka bowiem na wiele problemów.
Patriarchą jest Biskup Rzymu. Stworzony na Ukrainie kolejny Patriarchat, choć dokonałby się za jego zgodą, dałby wschodniemu Kościołowi katolickiemu większa swobodę, niezależność. Dokładnie tak widział funkcjonowanie patriarchatu ks. dr Myron Bendyk, który wziął udział w dyskusji o przyszłości Kościoła unickiego zorganizowanej przed rokiem w Lublinie.
Istnienie Kościołów unickich zostało rozpoznzne w dokumentach Vaticanum II. Wezwano je do aktywnego włączenia się w dialog ekumeniczny przy równoczsnym czerpaniu z nauki o jedności, którą chrześcijaństwo czerpie ze Wschodu. Chrześcijański Wschód tymczasem, to grupa luźno ze sobą związanych patriarchatów. Ponadto, ujęte w tym aspekcie nie są też instytucjami przywiązanymi do jednej grupy lokalnej. Patriarchat jest instytucją otwartą. Osoba sprawująca tę funkcję nie jest głową danej denominacji, ale dostojnikiem Kościoła, pełniącym szczególną rolę z danego mijsca, zaś jego wpływy są – teoretycznie — ograniczone zasięgiem obrządku tej grupy Kościoła powszechnego, która powołała patriarchat do istnienia.
Z drugiej strony, już wybrany patriarcha – np. biskup unicki – staje się postacią ważną dla Kościoła powszechnego w całości. Patriarcha Kijowa, Filaret, jest faktycznym patriarchą tak z perspektywy prawosławnych, jak i katolików, mimo, iż ani katolicy, ani prawosławni podporządkowani Moskwie, nie odnoszą się do niego, jak do jednego ze swoich najwyższych duszpasterzy. Każde powołanie do życia patriarchatu łączy się z nadzieją powołujących, że “ich” patriarcha okaże się postacią, z którą każda wspólnota Kościoła powszechnego będzie się liczyła. Z tego wględu patriarchat ustanowiony w denominacji wschodniej, ale uznająej konsekwentnie wszystkie nauki Kościoła Rzymskokatolickiego, z założenia napotyka kontrowersje, które nie ustaną nawet wtedy, gdy patriarchat powołany przez unitów stanie się faktem.
Po pierwsze, nie będzie on patriarchą ani dla prawosławnego Koscioła związanego z Moskwą, ani dla istniejacego już Patriarchatu Kijowskiego powołanego przez prawosławnych na Ukrainie na początku XX wieku. Ponadto, zdaniem innych przedstawicieli wyznania prawosławnego, zaistnienie patriarchatu unickiego zada cios dialogowi Kościoła Rzymskokatolickego z Cerkwią Prawosławną. Pewien co do tego jest nie tylko Aleksy II, ale także otwarci duszpasterze wschodniego Kościoła, polski metropolita Sawa i patriarcha konstantynopolitański, Bartłomiej I.
Po drugie, wcielona w życie jedność typu wschodniego – zakładająca luźne związki miedzy patriarchami – rozpocznie zupełnie nową erę w relacjach rzymskokatolicko-greckokatolickich, które z dniem utworzenia patriarchatu przestaną być sparawą polityki wewnętrznej. Kościół unicki będzie zupełnie swobodny w nawiązywaniu stosunków z innymi wyznaniami i w decydowaniu o swoim losie.
Wspólnota rzymskokatolicka z jej patriarchą – Biskupem Rzymu, przestanie być insytucją, której unici byliby w jekikolwkiek sposób podporządkowani. Jedność typu wschodniego może napytać biedy zachodniemu katolicyzmowi, hołdującemu bardziej niż Wschód, solidności więzi, centralizacji, skupieniu Kościoła wokół Rzymu. Choć Kijów nie zerwałby w żaden sposób jedności z Rzymem w aspekcie wiary, prymat papieża byłby dla unitów – w mojej opinii – funkcją bardziej ceremonialną. Patriarcha Rzymu przy patriarsze Kijowa stałby się dopiero wtedy primus inter pares, pierwszym z dwóch sobie równych w Kościele. Czy na takie rozluźnienie więzi Rzym jest gotów?
Ukraińcy, jak dowiadujemy się z powtórzonych w tym roku nalegań, nie dadzą za wygraną. Opinia Bendeykta XVI unaoczni, jaki tor obierze dialog z nie-katolickim Wschodem. A decyzja nie będzie łatwa, gdy wilekie ekumeniczne nadzieje łączy z tym pontyfikatem Moskwa.
Zobacz także:
Ekumenizm.pl: Benedykt XVI poprawi stosunki z prawosławiem