Wezwanie słowiańskiego papieża
- 11 czerwca, 2003
- przeczytasz w 4 minuty
Już same statystyki przypominane na zakończenie setnej pielgrzymki papieskiej robią wrażenie. W podróżach spędził Jan Paweł II 10 procent całego swojego pontyfikatu — dwa i pół roku z 25 lat, odwiedził 129 krajów. Odległości, jakie pokonał papież w czasie swoich podróży stanowią trzykrotną odległość od Ziemi do Księżyca. A przecież żadna z wizyt papieskich nie była przypadkowa. Każda z nich miała znaczenie a jej czas oraz odwiedzane miejsca miały istotne […]
Już same statystyki przypominane na zakończenie setnej pielgrzymki papieskiej robią wrażenie. W podróżach spędził Jan Paweł II 10 procent całego swojego pontyfikatu — dwa i pół roku z 25 lat, odwiedził 129 krajów. Odległości, jakie pokonał papież w czasie swoich podróży stanowią trzykrotną odległość od Ziemi do Księżyca.
A przecież żadna z wizyt papieskich nie była przypadkowa. Każda z nich miała znaczenie a jej czas oraz odwiedzane miejsca miały istotne znaczenie. Najczęściej odwiedzał papież największe kraje katolickie: w USA był siedem razy, we Francji — sześć, w Meksyku i Hiszpanii — po pięć razy; czterokrotnie odwiedził Brazylię oraz Portugalię. Po trzy razy Papież odwiedził Niemcy, Austrię, Czechy, Kanadę, Gwatemalę i Kenię. Po przełomie ekumenicznym, jaki nastąpił w Rumunii Jan Paweł II zaczął odwiedzać kraje prawosławne. Był już w Gruzji, Grecji, Ukrainie, Kazachstanie, Armenii i Bułgarii.
Trzeba więc poszukać także swoistego znaczenia setnej wizyty — w katolickim bastionie na Bałkanach.
Zacznijmy od tego, że znaczenie przypisywane tej pielgrzymce nie ma nic wspólnego z numerologią. Nie jest ona istotna dlatego, że jest setna. Jest natomiast ważna, bowiem jak w soczewce skupiają się w niej najważniejsze wątki nauczania Jana Pawła II. Papież wezwał w jej trakcie Chorwatów do świętości, modlitwy, miłości wzajemnej, do nie lękania się przyszłości i teraźniejszości, nawet gdy jest ona trudna. Przypomniał o szczególnej roli kobiet nie tylko w rodzinie, ale także w życiu społecznym, wezwał je do spełniania swoich obowiązków. Darował również Chorwatom i całemu Kościołowi nową (pierwszą z tego kraju) świętą.
Myśląc o tej pielgrzymce nie można także zapominać o tym, że na cel swojej jubileuszowej pielgrzymki wybrał papież kraj słowiański leżący na Bałkanach. Te dwa elementy mają znaczenie wręcz symboliczne. Pierwszy przypomina nam o tym, że w myśli papieskiej słowiańszczyzna zajmuje miejsce szczególne — jest miejscem bliskiego współżycia dwóch skrzydeł Europy — chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu. To właśnie Słowiańszczyźna może więc uczyć kraje zachodnie otwartości i miłości dla inności. To ona wreszcie może ubogacić zlaicyzowany Zachód żywym doświadczeniem, często prześladowanej wiary.
Chorwacja jest jednak także krajem bałkańskim — a zatem miejscem, które szczególnie dotknięte jest nienawiścią, wojną, podziałem. Miejscem, w którym szczególnie dobrze widać, że jeśli Europę będzie się budować nie na chrześcijaństwie, a na wartościach ekonomicznych, politycznych czy ideologicznych (niezależnie od tego czy główną ideą będzie klasa czy narów) to zawsze skończy ona, jako nowy kocioł bałkański. Pokój, jeśli ma być trwały, musi być budowany na modlitwie, na Bogu na chrześcijaństwie — zdaje się przypominać Jan Paweł II swoją wizytą w Chorwacji.
Setna pielgrzymka jest więc swoistym podsumowaniem jego pontyfikatu — przypomnieniem tego, co było w nim najistotniejsze! Dlatego warto się w nią wsłuchać.
Jest to szczególnie ważne dla Polaków, którzy właśnie podjęli decyzję o wstąpieniu do UE. Oznacza bowiem dla nas, szczególnie dla polskich katolików, wezwanie do zgłębiania i kultywowania istotnych elementów naszej tradycji, w tym szczególnie “jagiellońskiej” otwartości na inność prawosławia, czy “tolerancji religijnej”. Jest to także wyraźne wezwanie do tego, by tą naszą specyficzną religijnością próbować ubogacać zupełnie inaczej religijne kraje Zachodu.
Wszystko to nie może oczywiście oznaczać, że mamy się tylko na naszej słowiańskiej religijności zamykać. O nie. Jeśli Europa ma być budowana na dwóch skrzydłach — to jest rzeczą oczywistą, że Polacy muszą się otwierać na znacznie bardziej racjonalistyczną, suchą, ale wcale nie mniej głęboką pobożność, religijność Zachodu. Tylko swoista synteza tych dwoch nurtów — symbolizowanych wyznaniowo przez prawosławne chrześcijaństwo Wschodu i różnowyznaniowe chrześcijaństwo Zachodu może dać nam pełnie przeżywanej religijności.
Nasz serwis jest taką właśnie próbą syntetyzowania różnych przeżywań religijności. Staramy się, obok czystej informacji, pokazywać również to, co odróżnia od siebie rozmaite sposoby przeżywania chrześcijaństwa. I w ten sposób, przynajmniej Ci z nas, którzy są katolikami, pojmujemy wezwanie papieża do budowania Europy. Od bierzącej polityki (w zbyt wielu kwestiach się tu różnimy) ważniejsze jest tu dla nas wzjamne ubogacanie się chrześcijaństwem przeżywanym rozmaicie, ale zawsze mającym w centrum Jezusa Chrystusa wskazującego na bliźnich.
Oczywiście — jako ludziom różnie nam to wychodzi. Dlatego prosimy o modlitwę w intencji rozwoju naszego dzieła, a także stałego jego polepszania.
Tomasz P. Terlikowski