Bożonarodzeniowe przesłanie prymasa Kościoła Episkopalnego USA
- 30 listopada, 2004
- przeczytasz w 2 minuty
Kiedy mówimy sobie „wesołych świąt”, a dźwięki kolęd unosząc się w powietrzu mówią nam, że nadszedł czas radowania się, Boże Narodzenie przynosi coś znacznie ważniejszego, od radości, jowialności czy zabawy. Święta wytyczają drogę do czegoś bardzo trwałego i spokojnego. Obchodzenie świąt nie oznacza rutynowego przywoływania w pamięci wydarzenia z przeszłości, utrwalonego na pocztowych kartkach. Obchodzenie świąt to otwarcie się na to, co się dzieje w nas: w mocy chrztu Jezus rodzi […]
Kiedy mówimy sobie „wesołych świąt”, a dźwięki kolęd unosząc się w powietrzu mówią nam, że nadszedł czas radowania się, Boże Narodzenie przynosi coś znacznie ważniejszego, od radości, jowialności czy zabawy. Święta wytyczają drogę do czegoś bardzo trwałego i spokojnego. Obchodzenie świąt nie oznacza rutynowego przywoływania w pamięci wydarzenia z przeszłości, utrwalonego na pocztowych kartkach. Obchodzenie świąt to otwarcie się na to, co się dzieje w nas: w mocy chrztu Jezus rodzi się i dorasta w nas. Nasz udział w inkarnacji jest więc całkowity, a wszystko, co dzieje się w życiu, przetrwamy cierpliwie i z odwagą w różnorodnych, czasem kłopotliwych okolicznościach – napisał w bożonarodzeniowym orędziu bp Frank T. Griswold, zwierzchnik Kościoła Episkopalnego USA.
To nie powinno mnie zaskakiwać. Wszak same narodziny nie są czymś prostym, a wręcz nieprzyjemnym. Pierwsze Boże Narodzenie nie było tym, na co Maria mogła czekać. Była daleko od domu, pozbawiona ludzkiego wsparcia, jakiego mogłaby się spodziewać w Nazarecie. A jednak tej nocy usłyszała śpiew anioła. W całej tej sytuacji coś wszystko zmieniło i zmieniło ją okazję do rzeczywistej i trwałej radości. Wraz z narodzinami Jezusa, bezgraniczna miłość i obejmujące wszystkich współczucie Boga stało się rzeczywistością, nagle i konkretnie, w ludzkim życiu.
Dlatego też miłość jest sercem Wcielenia. Poprzez usilną i trwałą miłość Boga Sowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. Miłość pozwoliła Jezusowi mieć nadzieję i przejść przez wszystko, nawet przez ból Krzyża. A poprzez miłość Boga wlaną w nasze serca przez Duch Świętego, Wcielenie objawia się w i poprzez nasze życia. W nas Słowo, które jest Jezusem, staje się ciałem i krwią. To są korzenie i podstawy naszej radości. To jest dyskretna i trwała prawda Świąt.
Obchodząc po raz kolejny narodziny naszego Zbawiciela możemy świadczyć o tej świątecznej prawdzie i wcielonych znakach bożej miłości do naszego niespokojnego i podzielonego świata. Dziękujmy za to, że Chrystus, Słońce i Prawość, wciąż rozświetla ciemność i przynosi uzdrowienie.
+ Frank T. Griswold