
- 11 marca, 2009
- przeczytasz w 5 minut
W osobistym liście skierowanym do biskupów Benedykt XVI przyznał się do dwóch błędów, które zostały popełnione w ciągu ostatnich miesięcy w związku ze zdjęciem ekskomuniki z czterech biskupów Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. – Wielu biskupów poczuło bezradnoś...
Dwa błędy papieża — list Benedykta XVI do biskupów
Jako pierwsi przedstawiamy obszerne fragmenty papieskiego listu w j. polskim.
Nawet jeśli wielu pasterzy i wiernych gotowych było pozytywnie ocenić wolę pojednania papieża, to mimo to pozostawało pytanie o stosowność tego brzemienia wobec prawdziwych potrzeb życia wiary w naszych czasach – kontynuował Benedykt XVI.
Błędy
Papież przyznał, że popełnione zostały dwa błędy dotyczące przepływu informacji w Kurii Rzymskiej. – Jedna z niedających przewidzieć się wpadek polegała na tym, że zniesienie ekskomuniki zostało przytłoczone przez sprawę biskupa Williamsona. Cichy gest miłosierdzia wobec czterech ważnie, ale bezprawnie wyświęconych biskupów był nagle postrzegany jako coś innego: jako odrzucenie chrześcijańsko-żydowskiego pojednania, jako odwołanie tego, co Sobór ogłosił w tej sprawie jako drogę Kościoła (..) Fakt nałożenia się tych dwóch różnych procesów oraz zakłócenie pokoju między chrześcijanami a Żydami, a także pokoju w Kościele, wywołuje moje głębokie ubolewanie. Słyszę, że uważne śledzenie informacji dostępnych w Internecie umożliwiłoby pozyskanie we właściwym czasie wiedzy na ten temat. Wyciągam stąd wniosek, że musimy w Stolicy Apostolskiej bardziej zwracać uwagę na to źródło informacji – zaznaczył papież.
Benedykt napisał też o drugiej wpadce, której „szczerze żałuje”, a dotyczącej „niezbyt jasnego określenia granicy i zasięgu decyzji z 21 stycznia 2009.” Papież wyjaśnił, że decyzja nie dotyczy instytucji, a osób. – Święcenia biskupie bez papieskiej zgody oznaczają zagrożenie schizmą, ponieważ kwestionują jedność kolegium biskupów z papieżem. Dlatego też Kościół musi reagować najsurowszą karą, ekskomuniką, aby w ten sposób doprowadzić ukaranych do żalu i jedności. 20 lat po święceniach cel ten nie został wciąż osiągnięty. Zdjęcie ekskomuniki służy temu samemu celowi, jak i kara: jeszcze raz zaprosić czterech biskupów do powrotu. Gest ten był możliwy, po tym jak biskupi oświadczyli, że uznają autorytet papieża, nawet jeśli z ograniczeniami dotyczącymi jego autorytetu nauczania oraz soboru. Tym samym dochodzę do rozróżnienia między osobą a instytucją. Zniesienie ekskomuniki było środkiem w obszarze kościelnej dyscypliny: konkretne osoby zostały uwolnione z obciążającej sumienie kary kościelnej. Od tej dyscyplinarnej płaszczyzny należy oddzielić obszar doktrynalny (…) Tak długo, jak kwestie doktrynalne nie zostaną wyjaśnione, bractwo nie będzie posiadać żadnego statusu kanonicznego w Kościele, a jego hierarchowie, nawet jeśli uwolnieni z kary kościelnej, nie sprawują swoich urzędów legalnie — przypomina Benedykt XVI.
Jednocześnie papież zapowiedział, że dla lepszej koordynacji funkcjonowania kurii, działania i decyzje Komisji Eccelsia Dei, która nadzorowała sprawę lefebrystów, będą połączone w przyszłości z pracami Kongregacji Nauki Wiary, aby tym wyraźniej pokazać, że poruszane problemy są natury doktrynalnej.
Biskup Rzymu odniósł się również z wielkim rozczarowaniem do tych katolików, którzy “poczuli się w obowiązku ugodzić papieża z wrogością.” Odnosząc się do autorytetu soboru papież przypomniał, że nie można tradycji Kościoła „zamrozić w roku 1962”, ale również tym, którzy „wyróżniają się jako wielcy obrońcy Soboru Watykańskiego II trzeba uświadomić, że Sobór zawiera w sobie całą historię nauczania, którą Kościół nosi w sobie. Kto chce być posłuszny Soborowi musi zaakceptować wiarę stuleci i nie może odcinać korzeni, którymi żyje drzewo.”
Niezmienne priorytety i troska o pojednanie
Papież odniósł się również do często pojawiajacego się pytania, czy decyzja o zniesieniu ekskomuniki była konieczna. — Oczywiście są w Kościele ważniejsze i bardziej pilne sprawy. Myślę, że priorytety mojego pontyfikatu jasno określiłem w przemówieniach na samym jego początku. To, co wówczas powiedziałem, nie zmieniło się. Pierwszy priorytet dla Następcy św. Piotra ustanowił Pan w wieczerniku: “Ty natomiast wzmacniaj braci swoich” — pisze papież, przypominając, że w świecie, w którym istnieje wciąż zagrożenie, że płomień wiary zgaśnie, głoszenie Boga w świecie i otwieranie ludziom drogi do Niego stanowi najistotniejszy priorytet posługi papieskiej.
- Jeśli więc walka o wiarę, nadzieję i miłość w świecie jest prawdziwym priorytetem dla Kościoła — pisze papież — to także małe i pośrednie pojednania należą do tej walki. To że cichy gest wyciągniętej ręki stał się wielkim hasłem i tym samym przeciwieństwem pojednania, musimy przyjąć do wiadomości. Ale zapytam: czy naprawdę było i jest złym posunięciem wyjście naprzeciw bratu, ‘który ma coś przeciwko tobie’ i spróbować z nim pojednania (por. Mt 5,23 n.)? (…) Sam przeżyłem w latach po 1988 roku, jak we wspólnotach, które oddzieliły się od Rzymu zmienił się poprzez ich powrót wewnętrzny klimat; widziałem jak powrót do wielkiego, szerokiego i wspólnego Kościoła przełamywał jednostronności i uwalniał od ciasnoty tak, że z tego wyrosły pozytywne siły dla całego Kościoła. Czy może być nam całkiem obojętna wspólnota, w której jest 491 kapłanów, 215 seminarzystów, 6 seminariów, 88 szkół, 2 instytuty uniwersyteckie, 117 braci i 164 siostry? Czy powinniśmy ich rzeczywiście pełni spokoju odpędzić od Kościoła? Myślę np. o tych 491 kapłanach. Nie znamy sieci ich motywacji, ale myślę, że nie zdecydowaliby się na kapłaństwo, gdyby pośród ich niepowodzeń i niezadowolenia nie istniała miłość do Chrystusa i wola, aby Jego i wraz Nim zwiastować żywego Boga. Czy powinniśmy ich jako przedstawicieli radykalnej grupy gdzieś na uboczu Kościoła naprawdę wykluczyć z poszukiwania pojednania i jedności?”