Koniec Vatileaks?
- 8 października, 2012
- przeczytasz w 2 minuty
W przeddzień rozpoczęcia synodu biskupów w Watykanie dotyczącego nowej ewangelizacji oraz w tydzień po rozpoczęciu procesu byłego papieskiego kamerdynera oskarżonego o kradzież i ujawnienie prywatnej korespondencji i poufnych dokumentów z papieskich apartamentów watykański sąd ogłosił Paolo Gabriela winnym zarzucanych mu czynów i skazał na półtora roku więzienia. Sam skazany powiedział wcześniej, iż nie czuje się winnym kradzieży lecz zdrady zaufania papieskiego. Swój czyn tłumaczył jednak działaniem w dobrych intencjach — uważał iż papież […]
W przeddzień rozpoczęcia synodu biskupów w Watykanie dotyczącego nowej ewangelizacji oraz w tydzień po rozpoczęciu procesu byłego papieskiego kamerdynera oskarżonego o kradzież i ujawnienie prywatnej korespondencji i poufnych dokumentów z papieskich apartamentów watykański sąd ogłosił Paolo Gabriela winnym zarzucanych mu czynów i skazał na półtora roku więzienia.
Sam skazany powiedział wcześniej, iż nie czuje się winnym kradzieży lecz zdrady zaufania papieskiego. Swój czyn tłumaczył jednak działaniem w dobrych intencjach — uważał iż papież nie jest dostatecznie informowany o skali korupcji i karierowiczostwa w Watykanie. Adwokat oskarżonego wyraziła zadowolenie z wyroku — jako wyważonego — i powiedziała że ani ona ani jej klient nie będą wnosić apelacji. Dla Watykanu sprawa zdaje się być zakończona — kolejnym, ewentualnym krokiem może być przebaczenie i ułaskawienie 46 letniego Gabriela, ojca trójki dzieci.
Włoska prasa natomiast uważa natomiast, iż proces nie odpowiedział na wiele pytań jakie w związku z ujawnieniem dokumentów stawiają sobie postronni obserwatorzy. Jednym z nich jest oczywiście to czy Gabriele działał sam. Dziennikarzy zastanawia dlaczego — mimo iż Gabriele miał tworzyć fotokopie dokumentów od początku swojej pracy w papieskich apartamentach czyli od 2006 roku — ujawnił je dopiero w tym roku. Zarzuty związane z Vatileaks spoczywają jeszcze na informatyku Watykanu. Wśród oskarżonych nie znaleźli się jednak żadni księża — mimo iż szczegóły ujawnionego śledztwa wskazywały iż przynajmniej spowiednik Gabriela wiedział o dokumentach oraz o działalności kamerdynera.