Kościoły wschodnie, katolickie, protestanckie

Niebezpieczne zabawy arcybiskupa Życińskiego


O anty­se­mi­tyzm oskar­żył “Dzien­nik” w Śro­dę Popiel­co­wą abp Józef Życiń­ski. — W zeszłym tygo­dniu jed­no z pism codzien­nych wydru­ko­wa­ło atak na dru­gą gaze­tę, oskar­ża­jąc, że tam są Żydzi, to oni wszyst­ko potra­fią, for­mu­łu­jąc pry­wat­ne wyciecz­ki, któ­re dla miło­śni­ków plo­tek będą mieć dużą war­tość i zain­te­re­so­wa­nie, a do tego wyko­rzy­stu­jąc instru­men­tal­nie do wywia­du cho­re­go, któ­ry od lat bory­ka się i prze­ży­wa poważ­ne pro­ble­my psy­chicz­ne — grzmiał metro­po­li­ta lubel­ski. — Tego typu pro­wa­dze­nie […]


O anty­se­mi­tyzm oskar­żył “Dzien­nik” w Śro­dę Popiel­co­wą abp Józef Życiń­ski. — W zeszłym tygo­dniu jed­no z pism codzien­nych wydru­ko­wa­ło atak na dru­gą gaze­tę, oskar­ża­jąc, że tam są Żydzi, to oni wszyst­ko potra­fią, for­mu­łu­jąc pry­wat­ne wyciecz­ki, któ­re dla miło­śni­ków plo­tek będą mieć dużą war­tość i zain­te­re­so­wa­nie, a do tego wyko­rzy­stu­jąc instru­men­tal­nie do wywia­du cho­re­go, któ­ry od lat bory­ka się i prze­ży­wa poważ­ne pro­ble­my psy­chicz­ne — grzmiał metro­po­li­ta lubel­ski.

- Tego typu pro­wa­dze­nie wal­ki o czy­tel­ni­ka, w któ­rej wszyst­kie chwy­ty są dozwo­lo­ne i nawet oso­ba cho­ra może być potrak­to­wa­na instru­men­tal­nie, prze­kra­cza dopusz­czal­ne gra­ni­ce kul­tu­ry — uzu­peł­niał metro­po­li­ta lubel­ski. — Więc dla­te­go, jako znak nadziei i wła­ści­wej reak­cji ode­bra­łem wczo­raj reak­cję jed­nej z osób zasłu­żo­nych dla pol­skie­go fil­mu. Reży­ser, któ­ra przed laty repre­zen­to­wa­ła kino nie­po­ko­ju moral­ne­go, nakrę­ci­ła przed laty film o księ­dzu Popie­łusz­ce “Zabić księ­dza”, a teraz do redak­cji, któ­ra nie sto­so­wa­ła żad­nych zasad moral­nych i sądzi­ła, że to jest meto­da wal­ki o czy­tel­ni­ka, wła­śnie ta zasłu­żo­na twór­czy­ni kul­tu­ry przy­sła­ła z zagra­ni­cy list, że już nigdy wię­cej nie udzie­li wywia­du tej redak­cji, że nigdy nie poda ręki naczel­ne­mu, ani temu, kto pro­wa­dził wywiad, i że jest zaże­no­wa­na, że moż­na zna­leźć anty­se­mi­tyzm na tym pozio­mie w pra­sie, któ­ra pre­ten­du­je do mia­na euro­pej­skiej — dodał.

Komen­tarz

Pole­mi­ka z tego rodza­ju “publi­cy­sty­ką” (bo trud­no uznać to za homi­lię czy kaza­nie) jest nie­zmier­nie trud­na. Albo bowiem ksiądz arcy­bi­skup nie prze­czy­tał rze­czo­ne­go wywia­du z Micha­łem Cichym, albo celo­wo znie­kształ­ca jego prze­kaz, by uła­twić sobie zada­nie (trze­ciej moż­li­wo­ści, że metro­po­li­ta nie umie czy­tać ze zro­zu­mie­niem nie bio­rę pod uwa­gę, bo jego zna­ko­mi­te książ­ki filo­zo­ficz­ne poka­za­ły, że czy­tel­ni­kiem jest uważ­nym). Skąd tak suro­wy wnio­sek? Otóż w wywia­dzie nigdzie nie poja­wia­ją się odnie­sie­nia anty­se­mic­kie. Cichy wspo­mi­na wpraw­dzie o pocho­dze­niu Hele­ny Łuczy­wo czy Ada­ma Mich­ni­ka, i o tym jak wpły­nę­ło ono na ich per­spek­ty­we, ale tego rodza­ju reflek­sje trud­no uznać za anty­se­mic­kie. Są one po pro­stu ele­men­tem opi­su rze­czy­wi­sto­ści “Gaze­ty Wybor­czej” i pró­bą zro­zu­mie­nia jej posta­wy w minio­nym dwu­dzie­sto­le­ciu.

Mani­pu­la­cja arcy­bi­sku­pa, któ­ry oskar­ża o anty­se­mi­tyzm “Dzien­nik”, może być groź­na. Nie dla­te­go, że stra­ci na tym jakaś gaze­ta, ale dla­te­go, że stra­ci na tym dia­log pol­sko-żydow­ski. Po raz kolej­ny oka­zu­je się bowiem, że jest on wyko­rzy­sty­wa­ny do bie­żą­cej gry poli­tycz­nej, że oskar­że­nia o anty­se­mi­tyzm są ele­men­tem roz­gry­wek, któ­re wycią­ga się, by pognę­bić prze­ciw­ni­ka i ode­brać mu moral­ne pra­wo do pole­mi­zo­wa­nia z ide­owy­mi opo­nen­ta­mi. Szcze­gól­nie czę­sto po taką broń się­ga­ła “Gaze­ta Wybor­cza” i roz­ma­ici zwo­len­ni­cy dia­lo­gu. Teraz się­gnął po nie­go arcy­bi­skup Życiń­ski.

Ale takie instru­men­tal­ne wyko­rzy­sty­wa­nie anty­se­mi­ty­zmu jest groź­ne tak­że dla samych Żydów. Zna­ko­mi­cie ilu­stru­je to przy­po­wieść, jaką przy­wo­łu­je ks. Wal­de­mar Chro­stow­ski w wyda­nym wła­śnie przez wydaw­nic­two “Fron­da” tomie “Kościół, Żydzi, Pol­ska”. Jej głów­nym boha­te­rem jest bła­zen, któ­ry wyspe­cja­li­zo­wał się w bie­ga­niu po mie­ście i krzy­cze­niu, że wła­śnie wybuchł pożar. Ludzie bawi­li się z nim w ten spo­sób co wie­czór, i mie­li z tego nie­zły ubaw. Aż do momen­tu, gdy pożar rze­czy­wi­ście wybuchł bła­zen zauwa­żył go jako pierw­szy i posta­no­wił ostrzec ludzi, krzy­cząc “pożar, pożar”. Ale oni mu nie uwie­rzy­li i spło­nę­ła poła­wa mia­sta. Arcy­bi­skup Życiń­ski nie­ste­ty speł­nia obec­nie rolę takie­go bła­zna. Oskar­ża­jąc o anty­se­mi­tyzm w sytu­acji, gdy mamy do czy­nie­nia z pole­mi­ką mię­dzy redak­cja­mi, czy pró­bą zro­zu­mie­nia feno­men­tu “Gaze­ty Wybor­czej” jest groź­ną zaba­wą sło­wa­mi. Bowiem, gdy przyj­dzie moment (a nie może­my tego, szcze­gól­nie w sytu­acji głę­bo­kie­go kry­zy­su eko­no­micz­ne­go, wyklu­czyć), że poja­wi się praw­dzi­wy anty­se­mi­tyzm, nikt już nie będzie wie­rzył w sło­wa, któ­re wcze­śniej rzu­ca­no na wiatr i wyko­rzy­sty­wa­no do zwal­cza­nia prze­ciw­ni­ków ide­owych. A odpo­wie­dzial­ność za to spo­czy­wać będzie wła­śnie na “bojow­ni­kach z anty­se­mi­ty­zmem”, któ­rzy zamiast pro­wa­dzić rze­czy­wi­sty dia­log zaję­li się ety­kie­to­wa­niem.

Publi­cy­stycz­ny spa­dek for­my arcy­bi­sku­pa czy jego szko­dli­wa dla dia­lo­gu pol­sko-żydow­skie­go dzia­łal­ność jest tym smut­niej­sza, że doko­nu­je się nie na łamach jakiejś gaze­ty, ale w świą­ty­ni. I to w dzień począt­ku Wiel­kie­go Postu. Ten dzień jest w Koście­le dniem szcze­gól­nym, wezwa­niem do poku­ty, a nie oka­zją do wąt­pli­wych w tre­ści poła­ja­nek poli­tycz­no-redak­cyj­nych. Metro­po­li­ta zatem, w takim dniu, powi­nien zapo­mnieć, czy­jej gaze­ty jest “czło­wie­kiem roku” i kto naj­wy­tr­wa­lej go bro­nił, a zająć się wypeł­nia­niem swo­je­go powo­ła­nia bisku­pie­go. Jeśli ksiądz arcy­bi­skup nie wie, co to zna­czy, to mógł­by sko­rzy­stać ze zna­ko­mi­tych kazań św. Jana Chry­zo­sto­ma (bo choć to, zda­niem wie­lu komen­ta­to­rów, anty­se­mi­ta — to kaza­nia wiel­ko­post­ne miał zna­ko­mi­te), św. Efre­ma Syryj­czy­ka czy choć­by Cyry­la Jero­zo­lim­skie­go. Ich lek­tu­ra była­by z pew­no­ścią więk­szym pożyt­kiem tak dla arcy­bi­sku­pa, jak i jego wier­nych, niż zmik­so­wa­ne danie z poran­nej lek­tu­ry “Gaze­ty Wybor­czej”, jakie zaser­wo­wał w ramach Śro­dy Popiel­co­wej swo­im wier­nym metro­po­li­ta lubel­ski.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.