Opowieść o pierwszym i ostatnim spotkaniu dwóch braci oraz o tym, co wydarzyło się pomiędzy nimi
- 4 czerwca, 2004
- przeczytasz w 1 minutę
Myślę, że Tony zrozumiał, iż bez miłości do ludzi nawet wiara i dogmaty są tylko zwykłymi kamieniami. Do samego końca był lojalny wobec Kościoła i ukochanego Towarzystwa Jezusowego. Chciał się przyczynić do tego, żeby Kościół katolicki stawał się rzeczywiście Kościołem POWSZECHNYM — otwartym na wszystkich ludzi: chrześcijan, niechrześcijan i — jak ja — wątpiących. Tony sprawił, iż zrozumiałem, że w obszarze całego Bożego królestwa jest też miejsce, oznaczone szyldem “DLA AGNOSTYKÓW”, w którym mogę doświadczać […]
Myślę, że Tony zrozumiał, iż bez miłości do ludzi nawet wiara i dogmaty są tylko zwykłymi kamieniami. Do samego końca był lojalny wobec Kościoła i ukochanego Towarzystwa Jezusowego. Chciał się przyczynić do tego, żeby Kościół katolicki stawał się rzeczywiście Kościołem POWSZECHNYM — otwartym na wszystkich ludzi: chrześcijan, niechrześcijan i — jak ja — wątpiących. Tony sprawił, iż zrozumiałem, że w obszarze całego Bożego królestwa jest też miejsce, oznaczone szyldem “DLA AGNOSTYKÓW”, w którym mogę doświadczać Bożej miłości. Jest tam także miejsce dla ludzi wszystkich wyznań, bo każdy jest dzieckiem Boga. Tony nigdy nie był bardziej szczęśliwy niż wtedy, gdy przebywał wraz z chrześcijanami i hinduistami, buddystami i muzułmanami, agnostykami i ateistami. Tak, Tony de Mello był bratem każdego człowieka, a moim w szczególności
Bill de Mello wspomina swojego brata, indyjskiego jezuitę Antoniego de Mello. Zapraszamy do lektury w Magazynie Ekumenicznym Semper Reformanda