Ostatnie chwile Jana Pawła II
- 29 sierpnia, 2005
- przeczytasz w 2 minuty
Leżąc na łożu śmierci Jan Paweł II był świadom obecności ogromnego tłumu na Placu św. Piotra, tuż pod oknami jego prywatnych apartamentów. Spokojnie czekał na śmierć widząc ją jako przejście z jednej rzeczywistości do drugiej. Tak opowiadał o ostatnich chwilach papieża abp Stanisław Dziwisz w wywiadzie, jaki w piątek 26 sierpnia nadała prywatna włoska telewizja Canale 5. “Słyszał wszystko — odgłosy z placu, modlitwy, obecność młodzieży. Ojciec święty słyszał, gdyż był […]
Leżąc na łożu śmierci Jan Paweł II był świadom obecności ogromnego tłumu na Placu św. Piotra, tuż pod oknami jego prywatnych apartamentów. Spokojnie czekał na śmierć widząc ją jako przejście z jednej rzeczywistości do drugiej. Tak opowiadał o ostatnich chwilach papieża abp Stanisław Dziwisz w wywiadzie, jaki w piątek 26 sierpnia nadała prywatna włoska telewizja Canale 5.
“Słyszał wszystko — odgłosy z placu, modlitwy, obecność młodzieży. Ojciec święty słyszał, gdyż był przytomny prawie do samego końca, również ostatniego dnia.” — relacjonował nowy arcybiskup Krakowa, a zarazem osobisty sekretarz biskupa i następnie papieża Wojtyły.
Według Dziwisza ostatnimi słowami umierającego papieża były: “Totus tuus” — cały twój, biskupia i papieska dewiza Jana Pawła II, adresowana do Matki Bożej. Ponadto jedna z zakonnic, która była obecna przy śmierci papieża powiedziała Dziwiszowi, że słyszała jak umierający wyszeptał “Pozwólcie mi odejść do Pana”.
“Byliśmy przy jego boku w tych ostatnich chwilach” — powiedział Dziwisz; “Dla niego śmierć była jak przejście z jednego pokoju do drugiego, z jednego życia do innego.(…) W ostatnich godzinach swego życia doświadczał wielkiej ciszy i pokoju. Wiedział że idzie ku swemu przeznaczeniu, do Pana. (…) Nie okazał nawet odrobiny strachu, lecz ostatniego dnia pozostawał w wielkim spokoju”.
Odnosząc się do kwestii cudów, które mogły się wydarzyć za sprawą zmarłego papieża, a których potwierdzenie jest konieczne w trakcie procesu beatyfikacyjnego, Dziwisz powiedział: “Ojciec święty nie chciał słuchać rozmów o tych sprawach. Mówił że jeśli przez przypadek coś takiego się zdarza to Bóg czyni cuda a nie ja. Ja się modlę. To są tajemnice, nie mówmy o tym. Tymczasem tak wiele cudów zdarzyło się w czasie jego życia”.
Cuda które wydarzyły się za życia sługi Bożego nie mogą być brane pod uwagę w trakcie procesu beatyfikacyjnego czy kanonizacyjnego. W czasie tych procedur liczą się jedynie zdarzenia zaszłe po śmierci potencjalnego świętego.