Święty z Asyżu — zoologiczna maskotka episkopalian?
- 7 października, 2009
- przeczytasz w 3 minuty
Kościół Episkopalny USA (TEC), podobnie jak katolicyzm, wspominał 4 października postać św. Franciszka z Asyżu. Przy tej okazji wiele episkopalnych świątyń wypełniło się odgłosami zwierząt, zwyczajowo przynoszonych i zabieranych na nabożeństwa przez swych właścicieli. Zwierzęta były różne: od wielbłądów i słoni po węże i złote rybki, z dominantą na kotach i psach. Błogosławienie zwierząt przy okazji wspomnienia św. Franciszka jest dla episkopalian okazją do celebrowania dzieła stworzenia oraz do ewangelizacji. Episkopalni kaznodzieje […]
Kościół Episkopalny USA (TEC), podobnie jak katolicyzm, wspominał 4 października postać św. Franciszka z Asyżu. Przy tej okazji wiele episkopalnych świątyń wypełniło się odgłosami zwierząt, zwyczajowo przynoszonych i zabieranych na nabożeństwa przez swych właścicieli. Zwierzęta były różne: od wielbłądów i słoni po węże i złote rybki, z dominantą na kotach i psach.
Błogosławienie zwierząt przy okazji wspomnienia św. Franciszka jest dla episkopalian okazją do celebrowania dzieła stworzenia oraz do ewangelizacji. Episkopalni kaznodzieje wykorzystują przykład silnego przywiązania czworonogów do swych właścicieli ilustrując w ten sposób bezwarunkową miłość Boga do ludzi i stworzenia.
“Zoologiczna” metafora bożej miłości ma przyczyniać się do wzrostu liczby episkopalian uczęszczających na nabożeństwa. Błogosławienie zwierząt jest zawczasu reklamowane w lokalnych mediach, by przyciągnąć jak najwięcej uczestników, także spoza TEC. Ma ono też wymiar ekumeniczny, jak np. w Detroit Lakes w Minnesocie, gdzie episkopalna parafia św. Łukasza zorganizowała “zwierzęce” nabożeństwo wespół z parafiami: metodystyczną i Zjednoczonego Kościoła Chrystusa. Według ks. Dany Emery, nabożeństwo to miało “celebrować wzajemne relacje zachodzące pomiędzy wszystkimi stworzeniami bożymi. (…) Nabożeństwo błogosławienia jest znakiem pokory i szacunku, przypomnieniem, że ludzie nie są centrum wszystkiego”.
Na oficjalnej stronie TEC można przeczytać krótką informację poświęconą św. Franciszkowi. W jednym zdaniu napisano tam o założeniu przez niego zakonu franciszkanów, zaś w pięciu o tym, że według legend miał on rozmawiać ze zwierzętami, między innymi z ptakami oraz ze słynnym wilkiem z Gubbio, nazwanym przezeń “bratem wilkiem”.
Tak przedstawiona postać przypomina bardzo sympatycznego bohatera bajki, żyjącego “długo i szczęśliwie” pośród uwielbiającego go otoczenia, któremu on nieustannie czyni miłe rzeczy. W “lukrowanym” obrazie Świętego z Asyżu nie ma miejsca na wzmiankę np. o stygmatach męki Chrystusa, które przez kilkanaście lat miały mu przysparzać fizycznego cierpienia. Duchowość franciszkańska, będąca spuścizną “biedaczyny z Asyżu” który przyczynił się do odnowy Kościoła, wydaje się być w “miękkiej”, episkopalnej wersji sprowadzona do ekologicznej wrażliwości okraszonej przekonaniem o bezwarunkowej miłości Boga do wszystkich i wszystkiego. Jako taka, koresponduje ona z lansowaną przez “mainstream” TEC od dłuższego czasu “Ewangelią inkluzji”.
Przesłanie to, wyrastające z przytoczonego założenia o bezwarunkowej miłości Boga, głosi między innymi, że niesprawiedliwością w obliczu Stwórcy jest niebłogosławienie wiernych, dozgonnych i obfitujących w miłość związków gejów i lesbijek. Zwykle “jednym tchem” z osobami homoseksualnymi i transseksualnymi w “inkluzywnej” narracji wymieniani są ludzie biseksualni. Ciekawe jaki kształt przybiorą ich wierne, dozgonne związki miłosne w argumentacji liberalnych teologów episkopalnych?
Głoszenie bezwarunkowej miłości Boga do stworzenia oraz przypominanie ludziom o konieczności zachowywania szacunku, czy wręcz pokory wobec środowiska naturalnego i wypełniających je organizmów jest rzeczą chwalebną. Niemniej, sprowadzanie postaci św. Franciszka do “świątka od piesków i kotków” wydaje się być pewną banalizacją. Traci się chyba w ten sposób możliwość sformułowania głębszego przekazu dotyczącego chrześcijaństwa. Z punktu widzenia funkcjonowania religijnego rynku fakt, że indyferentny religijnie sąsiad, będący właścicielem zwierzęcia, został zwabiony przez innego (tym razem episkopalianina) do kościoła, tam bowiem błogosławione są zwierzęta, oznacza pewien sukces. Być może wersja “płynno — nowoczesnego” przesłania ewangelizacyjnego zabrzmiałaby: “przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy zwierzęta kochacie i chcecie usłyszeć, że jesteście ok.”
Z drugiej jednak strony można przyjąć, że nawet dość okrojone franciszkańskie przesłanie jest lepsze niż jego brak. Każda okazja do mówienia o kochającym Bogu jest dobra, zaś sam “Ojciec Seraficki”, inicjując u progu XIII w. bożonarodzeniowe przedstawienia betlejemskiego żłóbka i jasełka, starał się dotrzeć pierwej do serc umbryjskich wieśniaków, potem zaś do ich umysłów. Episkopalne wykorzystanie Asyskiej Postaci może więc być potraktowane jako dalekie echo działań podejmowanych przez nią samą.