Rozmowy

Arcybiskup detektyw


Wypo­wie­dzi i dzia­ła­nia arcy­bi­sku­pa Józe­fa Życiń­skie­go budzą coraz więk­sze wąt­pli­wo­ści. Nie jest jasne, czy do metro­po­li­ty lubel­skie­go ktoś rze­czy­wi­ście zgło­sił się z ubec­ki­mi tecz­ka­mi, nie wia­do­mo też kto po infor­ma­cjach od abp. Życiń­skie­go buszo­wał po ser­we­rze jed­nej z lubel­skich redak­cji — infor­mu­je dzi­siej­sza “Rzecz­po­spo­li­ta”. Jak dowie­dzia­ła się “Rz” pro­ku­ra­tu­ra nie wyklu­cza, że jesz­cze raz prze­słu­cha arcy­bi­sku­pa Józe­fa Życiń­skie­go. Praw­do­po­dob­nie wezwie też na prze­słu­cha­nie jego sekre­ta­rza. Pro­ku­ra­to­rzy chcą usta­lić, kto […]


Wypo­wie­dzi i dzia­ła­nia arcy­bi­sku­pa Józe­fa Życiń­skie­go budzą coraz więk­sze wąt­pli­wo­ści. Nie jest jasne, czy do metro­po­li­ty lubel­skie­go ktoś rze­czy­wi­ście zgło­sił się z ubec­ki­mi tecz­ka­mi, nie wia­do­mo też kto po infor­ma­cjach od abp. Życiń­skie­go buszo­wał po ser­we­rze jed­nej z lubel­skich redak­cji — infor­mu­je dzi­siej­sza “Rzecz­po­spo­li­ta”.

Jak dowie­dzia­ła się “Rz” pro­ku­ra­tu­ra nie wyklu­cza, że jesz­cze raz prze­słu­cha arcy­bi­sku­pa Józe­fa Życiń­skie­go. Praw­do­po­dob­nie wezwie też na prze­słu­cha­nie jego sekre­ta­rza. Pro­ku­ra­to­rzy chcą usta­lić, kto chciał sprze­dać arcy­bi­sku­po­wi esbec­kie akta doty­czą­ce ludzi Kościo­ła. O ofer­cie arcy­bi­skup opo­wie­dział dzien­ni­ka­rzom w pią­tek. Przed ponad dwo­ma laty były esbek lub mili­cjant suge­ro­wał Życiń­skie­mu, że może mu sprze­dać doku­men­ty.


Jed­nak pod­czas pierw­sze­go prze­słu­cha­nia arcy­bi­skup pod­kre­ślał, że nie ma dowo­dów pro­po­zy­cji kup­na akt. Dostał ją w krót­kim liście. Nie pamię­ta daty, nazwi­ska i adre­su nadaw­cy. Odpo­wiedź wysłał na zwrot­ny adres w śród­mie­ściu Lubli­na. Nie miał infor­ma­cji, że list nie dotarł do adre­sa­ta. Poza tym pod­kre­ślił, że przy­był do Lubli­na jako pasterz odpo­wie­dzial­ny za zba­wie­nie tak­że tych, któ­rzy wal­czy­li z Kościo­łem. I nie chce odgry­wać roli detek­ty­wa wobec tych, dla któ­rych jest przede wszyst­kim paste­rzem.


Tak szczyt­ne wypo­wie­dzi nie prze­szko­dzi­ły jed­nak metro­po­li­cie w pro­wa­dze­niu śledz­twa prze­ciw­ko innym swo­im owiecz­kom, któ­re nie były ofi­ce­ra­mi bez­pie­ki. Redak­cja “Kurie­ra Lubel­skie­go” zapo­wia­da, że zło­ży dziś w pro­ku­ra­tu­rze donie­sie­nie o moż­li­wo­ści wła­ma­nia na ser­wer gaze­ty lub pró­by inwi­gi­la­cji redak­cji. Kil­ka dni temu arcy­bi­skup w wywia­dzie dla KAI przy­znał, że “zwró­cił się do władz z proś­bą o pomoc przy okre­śle­niu, skąd wysła­no inter­ne­to­wy blog, któ­ry uka­zał się na por­ta­lu jed­nej z lubel­skich gazet, a jego sfor­mu­ło­wa­nia przy­po­mi­na­ły bar­dzo język z tej pro­po­zy­cji sprze­da­nia mate­ria­łów SB”. Osta­tecz­nie jed­nak arcy­biu­skup miał się zwró­cić o pomoc w usta­le­niu, skąd pocho­dzi wpis do “oso­by zna­ją­cej się na infor­ma­ty­ce”.


To zaś na tyle wzbu­rzy­ło redak­cję “Kurie­ra”, któ­ra chce, żeby pro­ku­ra­tu­ra usta­li­ła, kto i w jaki spo­sób usta­lił adres inter­nau­ty. — Być może ktoś wła­mał się na nasz ser­wer. To mogła być pró­ba inwi­gi­la­cji redak­cji lub czy­tel­ni­ków — twier­dzi w roz­mo­wie z “Rz” Mał­go­rza­ta Ilka, redak­tor naczel­na “Kurie­ra”.


Komen­tarz


Arcy­bi­skup Życiń­ski zna­ny był z bra­ku odpo­wie­dzial­no­ści za sło­wo. W spra­wie arcy­bi­sku­pa Wiel­gu­sa mata­czył przez wie­le tygo­dni. Naj­pierw suge­ro­wał, że w tam­tej spra­wie nie ma doku­men­tów, by po wie­lu tygo­dniach przy­znać, że pew­ne doku­men­ty znał od ponad pół roku. I by przy­kryć przy­kre wra­że­nia mija­nia się z praw­dą przy­stą­pił do kontr­ata­ku suge­ru­jąc, że ktoś pró­bo­wał mu sprze­dać doku­men­ty bez­pie­ki (co mia­ło oczy­wi­ście spra­wiać wra­że­nie, że doku­men­ty przed­sta­wia­ne przez dzien­ni­ka­rzy czy histo­ry­ków są albo nic nie war­te, albo pocho­dzą z nie­od­po­wied­nich źró­deł). Tyle, że tym razem arcy­bi­skup naj­wy­raź­niej nie doce­nił pro­ku­ra­tu­ry, któ­ra sły­sząc o prze­stęp­stwie posta­no­wi­ła dowie­dzieć się, kto za nim stoi i ośmie­li­ła się prze­słu­chać arcy­bi­sku­pa.


A ten z wła­ści­wym sobie wdzię­kiem poin­for­mo­wał, że nia ma naj­mniej­szych dowo­dów na popeł­nie­nie prze­stęp­stwa, a nawet gdy­by miał, to by ich nie podał, bo jest prze­cież dusz­pa­ste­rzem tak­że wszyst­kich ube­ków i nie będzie poma­gał w ich łapa­niu. Cie­ka­we, czy gdy­by arcy­bi­skup miał dowo­dy na popeł­nie­nie kra­dzie­ży, tak­że nie prze­ka­zał­by ich pro­ku­ra­tu­rze, jako pasterz zło­dziei? A może jego dusz­pa­ster­ska miłość obej­mu­je tyl­ko ube­ków?


Nie chcę być zło­śli­wy, ale ton wypo­wie­dzi arcy­bi­sku­pa oraz inne jego dzia­ła­nia spra­wia­ją, że wie­le wska­zu­je na to ostat­nie. O ile bowiem arcy­bi­skup nie chciał być detek­ty­wem w spra­wie ube­ków, to nie prze­szka­dzał sobie w śle­dze­niu dzia­łań jed­nej z lubel­skich gazet. Jakaś “oso­ba dorze zna­ją­ca się na infor­ma­ty­ce” mia­ła na jego proś­bę spraw­dzić skąd pocho­dzi wpis na jed­nymz blo­gów. Czy arcy­bi­skup nie ma świa­do­mo­ści, że takie dzia­ła­nia są prze­stęp­cze? Dla­cze­go nie chcąc być detek­ty­wem w spra­wie ube­ków, decy­du­je się na bycie detek­ty­wem w spra­wie blo­gów? To pyta­nia, któ­re powin­na wyja­śnić pro­ku­ra­tu­ra, ale to też pyta­nia, któ­re trze­ba sobie sta­wiać pisząc o Koście­le. Bo wie­le wska­zu­je na to, że arcy­bi­skup Życiń­ski wciąż jest zda­nia, że może wię­cej niż zwy­kły oby­wa­tel, że sutan­na i piu­ska spra­wia­ją, iż pra­wo i zwy­czaj­na ludz­ka odpo­wie­dzial­ność za sło­wo jego nie doty­czą.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.