Rozmowy

Cywilizacyjna solidarność


Peł­za­ją­ca woj­na ter­ro­ry­stów z cywi­li­za­cją zachod­nią sta­je się powo­li naszą codzien­no­ścią. I choć służ­by spe­cjal­ne uda­rem­niać będą więk­szość zama­chów, to z dużą dozą praw­do­po­do­bień­stwa moż­na przy­pusz­czać, że co jakiś czas zda­rzać się będą uda­ne ata­ki, w któ­rych ginąć będą set­ki nie­win­nych ludzi. Dla­te­go koniecz­na jest cywi­li­za­cyj­na soli­dar­ność, któ­ra pozwo­li obro­nić naj­cen­niej­sze war­to­ści cywi­li­za­cji zachod­niej — prze­ko­nu­je Tomasz Ter­li­kow­ski, redak­tor naczel­ny EAI ekumenizm.pl na łamach […]


Peł­za­ją­ca woj­na ter­ro­ry­stów z cywi­li­za­cją zachod­nią sta­je się powo­li naszą codzien­no­ścią. I choć służ­by spe­cjal­ne uda­rem­niać będą więk­szość zama­chów, to z dużą dozą praw­do­po­do­bień­stwa moż­na przy­pusz­czać, że co jakiś czas zda­rzać się będą uda­ne ata­ki, w któ­rych ginąć będą set­ki nie­win­nych ludzi. Dla­te­go koniecz­na jest cywi­li­za­cyj­na soli­dar­ność, któ­ra pozwo­li obro­nić naj­cen­niej­sze war­to­ści cywi­li­za­cji zachod­niej — prze­ko­nu­je Tomasz Ter­li­kow­ski, redak­tor naczel­ny EAI ekumenizm.pl na łamach “Życia War­sza­wy”.

Jak poka­zu­ją wyda­rze­nia ostat­nich lat, fron­tem tej woj­ny będą uli­ce euro­pej­skich i ame­ry­kań­skich miast, tury­stycz­ne kuror­ty w afry­kań­skich czy azja­tyc­kich (nie­kie­dy zresz­tą islam­skich) pań­stwach czy wiel­kie świa­to­we węzły komu­ni­ka­cyj­ne, takie jak lot­ni­sko na Heath­row. A jej ofia­ra­mi nie będą bynaj­mniej wyłącz­nie żoł­nie­rze czy zwo­len­ni­cy neo­im­pe­rial­nej poli­ty­ki Sta­nów Zjed­no­czo­nych, ale wszy­scy ludzie nale­żą­cy do cywi­li­za­cji Zacho­du, któ­ra dla islam­skich ter­ro­ry­stów jest jed­no­ścią, któ­rą trze­ba znisz­czyć, pozba­wić pra­wa do ist­nie­nia i prze­kształ­cić zgod­nie z wła­sny­mi nor­ma­mi kul­tu­ro­wy­mi. Dla­te­go jest fik­cją prze­ko­na­nie, że wyco­fu­jąc swo­je popar­cie dla USA czy dystan­su­jąc się od ich dzia­łań, moż­na uchro­nić swo­ich oby­wa­te­li przed ter­ro­ry­zmem. W glo­ba­li­zu­ją­cym się świe­cie jedy­ną moż­li­wo­ścią obro­ny wła­snych inte­re­sów jest zachod­nia soli­dar­ność kul­tu­ro­wa, jed­nym fron­tem prze­ciw­sta­wia­ją­ca się islam­skie­mu nihi­li­zmo­wi, któ­ry czer­pie siłę z nihi­li­zmu zachod­nie­go, ale któ­re­go głów­nym celem jest znisz­cze­nie naszej cywi­li­za­cji.


IV woj­na świa­to­wa


Tę peł­za­ją­cą woj­nę zachod­nie­go krę­gu kul­tu­ro­we­go z islam­skim faszy­zmem okre­ślić moż­na za ame­ry­kań­skim neo­kon­ser­wa­ty­stą Nor­ma­nem Pod­ho­ret­zem „czwar­tą woj­ną świa­to­wą” (po I, II i zim­nej woj­nie z komu­ni­zmem). Tak jak poprzed­nie woj­ny jest ona nie tyl­ko star­ciem mili­tar­nym, geo­po­li­tycz­nym czy eko­no­micz­nym (choć jest tak­że każ­dym z nich), ale przede wszyst­kim wiel­kim star­ciem ide­olo­gicz­nym, w któ­rym po jed­nej stro­nie sta­ją zwo­len­ni­cy nowo­cze­sne­go, libe­ral­ne­go i demo­kra­tycz­ne­go pań­stwa, a z dru­giej „siły zła”, zwo­len­ni­cy islam­skie­go faszy­zmu.


Jego celem jest, a przy­zna­ją to sami jego zwo­len­ni­cy, zastą­pie­nie euro­pej­skie­go pro­jek­tu cywi­li­za­cyj­ne­go pro­jek­tem islam­skim, a może dokład­niej neo­islam­skim, bo z tra­dy­cyj­ną reli­gią pro­ro­ka ma on nie­wie­le wspól­ne­go. Nie­któ­rzy z rady­kal­nie nasta­wio­nych islam­skich duchow­nych już teraz otwar­cie zapo­wia­da­ją, że nie zaprze­sta­ną wal­ki z Euro­pą, dopó­ki ta nie sta­nie się islam­ska. – Po Kon­stan­ty­no­po­lu przyj­dzie pora na Rzym. Żaden muzuł­ma­nin nie ma wąt­pli­wo­ści, że Wło­chy ule­gną isla­mi­za­cji, a sztan­dar isla­mu będzie powie­wał nad kopu­łą św. Pio­tra – dekla­ro­wał w wywia­dzie dla wło­skie­go, lewi­co­we­go dzien­ni­ka „La Rep­pu­bli­ca” szejk Omar Bakir.


Inna rzecz, że jeśli Euro­pej­czy­cy nie zmie­nią upodo­bań pro­kre­acyj­nych, to muzuł­ma­nom nie będzie potrzeb­na żad­na woj­na. Zastą­pią oni Euro­pej­czy­ków w spo­sób natu­ral­ny. Już teraz – posłu­gu­jąc się wyłącz­nie ana­li­za­mi socjo­lo­gicz­ny­mi, Świa­to­wa Orga­ni­za­cja Syjo­ni­stycz­na prze­strze­ga­ła, że: „roz­po­czę­ty 40 lat temu pro­ces migra­cji do Euro­py powo­li dopro­wa­dza już do naj­więk­szej prze­mia­ny w histo­rii kon­ty­nen­tu, któ­ry stop­nio­wo sta­je się islam­ski”. Podob­ne oba­wy for­mu­ło­wał przed laty Samu­el Hun­ting­ton, wska­zu­jąc, że „Euro­pa była w prze­szło­ści bia­ła i chrze­ści­jań­ska. Przy­szłość będzie jed­nak inna”.


(…)


Soli­dar­ność z Izra­elem


Taka sytu­acja spra­wia, że powo­li zachod­nia Euro­pa sta­je wobec sytu­acji Izra­ela (z zacho­wa­niem wszel­kich moż­li­wych pro­por­cji i ze świa­do­mo­ścią, że nie jest ona oto­czo­na ze wszyst­kich stron nie­przy­chyl­nie do niej nasta­wio­ny­mi pań­stwa­mi). Trwa­ją­cy wie­le dni bunt emi­gran­tów we Fran­cji, roz­le­wa­ją­cy się na kra­je sąsied­nie poka­zu­je, że euro­pej­ska inti­fa­da jest jak naj­bar­dziej real­na. Ze sfe­ry odle­głej fik­cji, któ­rą trud­no było sobie nawet wyobra­zić w cią­gu kil­ku tygo­dni prze­kształ­ci­ła się ona w bole­sną rze­czy­wi­stość, z któ­rą pań­stwa euro­pej­skie będą musia­ły nauczyć się sobie radzić.


To podo­bień­stwo (tak­że demo­gra­ficz­ne, bo w kra­jach tych przy­by­wa głów­nie oby­wa­te­li pocho­dze­nia arab­skie­go) sytu­acji Izra­ela i państw euro­pej­skich (w znacz­nie mniej­szym stop­niu jest to pro­blem Sta­nów Zjed­no­czo­nych) wyraź­nie zary­so­wu­je ich wspól­no­tę inte­re­sów. Woj­na izra­el­sko-libań­ska (czy w isto­cie izra­el­sko-irań­ska) jest bowiem toczo­na w imię całej cywi­li­za­cji zachod­niej, a osła­bie­nie w jej trak­cie Hezbol­la­hu czy Hama­su pośred­nio przy­czy­nia się do osła­bie­nia Ira­nu, a tak­że innych sił islam­skich. Takie osła­bie­nie słu­ży zaś Euro­pie, bowiem osła­bia funk­cjo­nu­ją­ce tam komór­ki ter­ro­ry­stycz­nych orga­ni­za­cji islam­skich.


(…)


Star­cie z nihi­li­zmem


Nie­ste­ty, na ten kon­flikt ide­olo­gicz­ny nakła­da się jesz­cze jed­no, nie mniej istot­ne, star­cie ide­owe w łonie samej cywi­li­za­cji zachod­niej. Wynik IV woj­ny świa­to­wej zale­ży w dużej mie­rze od roz­strzy­gnię­cia tego wewnętrz­ne­go, euro-ame­ry­kań­skie­go kon­flik­tu. Jego isto­tą, wbrew opty­mi­stycz­nym zało­że­niom Rober­ta Kaga­na, nie jest tyl­ko styl upra­wia­nia poli­ty­ki, ale naj­głęb­sze gno­se­olo­gicz­ne zało­że­nia filo­zo­ficz­ne. Mówiąc naj­pro­ściej, spór ten doty­czy tego, czy czło­wiek jest zdol­ny do pozna­nia praw­dy, czy ta ostat­nia ist­nie­je i czy nasza jude­ochrze­ści­jań­ska cywi­li­za­cja jest jakimś (przy­naj­mniej czę­ścio­wym) jej wyra­zi­cie­lem.


Jeśli tak jest – to jest o co wal­czyć, bowiem przy­pi­sa­nie każ­dej isto­cie ludz­kiej jed­na­ko­wej god­no­ści, przy­zna­nie jej pra­wa do wybo­ru i wol­no­ści, przy zacho­wa­niu odpo­wie­dzial­no­ści, to war­to­ści, dla któ­rych war­to nie tyl­ko żyć, ale i umie­rać. Jeśli jed­nak wszyst­kie cywi­li­za­cje są w isto­cie rów­ne, praw­da nie ist­nie­je, a prze­ko­na­nie o war­to­ści kul­tu­ry zachod­niej jest jedy­nie impe­rial­nym spad­kiem, któ­ry trze­ba zwal­czyć, to w isto­cie wal­ka nie tyl­ko nie powin­na mieć miej­sca, ale jest w isto­cie głę­bo­ko nie­mo­ral­na. W takiej sytu­acji jedy­nym powo­dem, dla któ­re­go moż­na ewen­tu­al­nie wal­czyć z islam­skim fun­da­men­ta­li­zmem, jest to, że pró­bu­je on pozba­wić nas pra­wa do nasze­go sty­lu życia. Nie­wie­lu jest jed­nak ludzi, któ­rzy chcie­li­by umie­rać za pra­wo do por­no­gra­fii, mastur­ba­cji czy abor­cji. Jak poka­zu­je przy­wo­ły­wa­na już pro­za Miche­la Houel­le­be­cqa, w imię tej nihi­li­stycz­nej wer­sji naszej cywi­li­za­cji, moż­na co naj­wy­żej zanu­dzić się na śmierć i oddać pole wspól­no­tom, któ­re nie tyl­ko wie­rzą w to, że praw­da ist­nie­je, ale też chcą dla niej umie­rać.


Całość na łamach “Życia War­sza­wy”

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.