Kochać Stwórcę i bliźnich — rozmowa z ks. Przemysławem S. Korozą, przewodniczącym łódzkiego oddziału PRE
- 8 listopada, 2007
- przeczytasz w 7 minut

- Rada Ekumeniczna nie jest firmą, której ja zostałem prezesem. Opiera się na dyskusji i osiąganiu konsensusu pomiędzy poszczególnymi Kościołami. Czasem jest to proces mało dynamiczny, ale zawsze jedyny możliwy — powiedział EAI Ekumenizm.pl ks. Przemysław Semko Koroza, proboszcz parafii ewangelicko-reformowanej w Łodzi, a od 15 października br. nowy przewodniczący łódzkiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej.
- Rada Ekumeniczna nie jest firmą, której ja zostałem prezesem. Opiera się na dyskusji i osiąganiu konsensusu pomiędzy poszczególnymi Kościołami. Czasem jest to proces mało dynamiczny, ale zawsze jedyny możliwy — powiedział EAI Ekumenizm.pl ks. Przemysław Semko Koroza, proboszcz parafii ewangelicko-reformowanej w Łodzi, a od 15 października br. nowy przewodniczący łódzkiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej.
O problemach i wyzwaniach ruchu ekumenicznego w regionie łódzkim i nie tylko ks. Koroza opowiada w długiej rozmowie z naszym serwisem.
Od 15 października jest Ksiądz nowym przewodniczącym łódzkiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej. Dialog ekumeniczny jest ważnym elementem regionalnej tożsamości, ponieważ to właśnie w Łodzi i w okolicach znajdują się spore skupiska luteranów i mariawitów. Ponadto historia regionu pełna jest religijnej różnorodności i jest szczególnym zobowiązaniem dla współczesnych. Na ile ta piękna historia ekumenicznego współdziałania jest obecna dzisiaj w regionie. Czy jest powód do wstydu?
Myślę, że nie byłoby najlepiej gdybym moją kadencję w roli przewodniczącego oddziału rozpoczynał od wymieniania powodów do wstydu, zresztą sądzę, że to zbyt mocne słowo. Powiedziałbym raczej, że na pewno jest jeszcze wiele do zrobienia na gruncie ekumenicznych relacji między Kościołami.
Nie postrzegam przy tym siebie jako Prometeusza niosącego ludziom ogień. Konstatuję raczej sytuację znaną wszystkim uczestniczącym w ruchu ekumenicznym od wielu lat… Jeśli natomiast mowa o wizjach, od wielu lat mam przekonanie, że moja Łódź jest, ze względu na swoją historię i wielokulturowość leżącą u jej zarania, miejscem dla ekumenizmu szczególnym. W różnych rolach i od wielu lat niezmiennie staram się tę szczególną atmosferę mojego miasta i wykorzystać i wyeksponować. Na pewno ruch ekumeniczny również będzie tu dobrą okazją.
Z wielu stron można usłyszeć, że łódzka ekumenia jest niemrawa. Mimo iż odbywają się doroczne obchody Tygodnia Modlitwy o Jedność Chrześcijan i ekumeniczna droga krzyżowa w Wielki Piątek, to jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że to wciąż za mało, szczególnie w Łodzi. Dodatkowo od ponad 10 lat w łódzkim ekumenizmie nieobecni są prawosławni, a to właśnie prawosławny władyka jest prezesem PRE. Kto jest za to odpowiedzialny i jak układa się współpraca z archidiecezją łódzką Kościoła rzymskokatolickiego?
To prawda, że od lat sytuację w ekumenii łódzkiej można nazwać delikatnie marazmem. Oczywiście nie oznacza to, że nie dzieje się nic, ale… dzieje się o wiele za mało, a właściwie nie chodzi przecież oczywiście o liczbę wydarzeń o charakterze ekumenicznym, ale o ogólny nastrój i chęć bycia razem poszczególnych Kościołów. Jeśli pyta mnie Pan o współpracę z Kościołem rzymskokatolickim, powiem, że w moim przekonaniu odbywa się ona w sposób dość poprawny, choć oczywiście jak zawsze moglibyśmy wszyscy zrobić więcej…
Pytanie sugeruje jednak w moim przekonaniu linię podzialu, która przeprowadzona została niewłaściwie. W oparciu o moje wieloletnie obserwacje łódzkiego ekumenizmu mogę powiedzieć, że jeśli chce Pan wyznaczyć jakieś granice, na których dochodzi do pojawiania się problemów we wzajemnej komunikacji, należałoby raczej powiedzieć szerzej o Kościołach dwóch rodzin: katolickiej i protestanckiej.
Na tym gruncie pewne problemy od lat sprawia różne rozumienie roli poszczególnych elementów naboźeństwa, dokładniej mówię o obecności bądź nieobecności sakramentu Wieczerzy Pańskiej podczas naboźeństw ekumenicznych. Dla Kościołów rodziny katolickiej zdaje się ona być elementem prawie nieodzownym (choć z drugiej strony proponowany przebieg nabożeństw ekumenicznych, jaki otrzymujemy rokrocznie od strony rzymskokatolickiej, zawiera jednak liturgię Słowa zamiast mszy), dla protestantów sakrament Komunii, dopóki nie można mówić o jedności w rozumieniu i przystępowaniu doń, nie jest elementem koniecznym naboźeństw, podczas których mamy podkreślać wspólnotę, a nie różnice.
Błędem jest jednak jakiekolwiek przenoszenie tego dysonansu na relacje PRE — Kościół rzymskokatolicki. Jest to raczej jedno z zagadnień, które najpierw Kościoły członkowskie muszą rozwiązać we własnym gronie, a potem zaproponować wspólną, poważną dyskusję rzymskokatolickim partnerom.
Kolejną kwestią, która moim zdaniem spowalnia tempo działań ekumenicznych jest dysproporcja w skali Kościołów. Nasze, tj. zjednoczone w PRE – oddziale regionu łódzkiego – Kościoły są zwyczajnie obciążone wiecznie problemami kadrowymi. Nie mamy pośród siebie od lat nikogo, kto mógłby poświęcić się jedynie intensyfikowaniu działalności ekumenicznej, brak nam zasobów ludzkich do angażowania się na szerszą skalę prawie w cokolwiek poza bieżącą działalnością Kościołów i ich aktywnością misyjną.
To wszystko stanowi zresztą jedynie małą cząstkę problemów. Istotą ruchu ekumenicznego, jest jednak, w moim przekonaniu, podkreślanie raczej podobieństw aniżeli różnic i usilne szukanie wspólnej przestrzeni, na której komfortowo możemy wszyscy się spotykać, a tej nie brakuje w chrześcijaństwie o ile tylko chcemy i umiemy odpowiednio uniwersalnie je postrzegać i zwyczajnie czcząc i kochając Stwórcę, kochać też bliźnich.
Pytał Pan też o nieobecność naszych prawosławnych Sióstr i Braci w łódzkim ruchu ekumenicznym. Niestety jest ona faktem. Z nieznanych mi przyczyn Kościół ten nagle przestał uczestniczyć przed wielu laty, w tym wszystkim, co dzieje się w relacjach ekumenicznych na naszym gruncie. Ponieważ jednak, jak mówiłem, nie wiem czemu tak się stało, mogę jedynie wyrazić głęboki żal z tego powodu, zwłaszcza, że płynące z innych regionów Polski przykłady zaangażowania prawosławnych w ekumenię czynią ten łódzki fenomen jeszcze bardziej niezrozumiałym. Mam jednak, proszę mi wierzyć, szczerą nadzieję, że uda nam się ten stan rzeczy zmienić.
3. Co można zdaniem Księdza zmienić? Czy ma Ksiądz jakieś konkretne plany spopularyzowania ekumenicznych idei w regionie?
Przede wszystkim można rozmawiać o rzeczach problematycznych. Zgodnie ze starą zasadą werbalizacja rozładowuje napięcia. Jeśli będziemy dyskutować o rzeczach sprawiających nam trudność, prędzej czy później odkryjemy jak ją usunąć, albo przestaniemy się nią przejmować.
Jeśli natomiast pyta mnie Pan o to, czy posiadam plan konkretnych rzeczy, które w określonej kolejności należy zrobić, odpowiedź brzmi: “nie!”
Rada Ekumeniczna nie jest firmą, której ja zostałem prezesem. Opiera się na dyskusji i osiąganiu konsensusu pomiędzy poszczególnymi Kościołami. Czasem jest to proces mało dynamiczny, ale zawsze jedyny możliwy. Dlatego mja lista zadań moźe być i jest jedynie propozycją do uzgodnienia z braćmi z pozostałych Kościołów członkowskich.
Z drugiej strony mamy oczywiście zagadnienia, nad którymi często dyskutujemy, pozwoli Pan jednak, źe przedstawię je po dyskusji w gronie zarządu. Narazie dopiero co zostałem wybrany i nie było zwyczajnie czasu na dyskusje programowe. Chciałbym natomiast by idee, które mógłbym zaprezentować, były wspólnym pomysłem całego zarządu oddziału.
4. Jak wygląda dostęp Kościołów członkowskich PRE do mediów, zarówno prywatnych, jak i publicznych, oraz współpraca z samorządem?
Dostęp do mediów jest taki, jak i wielkość na
szych Kościołów, a z drugiej strony taki, jak zainteresowanie mediów tematami nie stanowiącymi sensacji dziennikarskiej. W zasadzie interesuje się nami jedynie Radio Łódź i czasem Gazeta Wyborcza. Uczciwie należy jednak przyznać, że nawet gdyby było inaczej mogłoby okazać się, że nie jesteśmy w stanie zapewnić odpowiednio licznej i profesjonalnej kadry wolontariuszy… Zawsze pozostaje jednak marzyć i modlić się i o ludzi, i o możliwości. Szczerze mówiąc byłoby jednak dobrze, gdyby w mediach choć minimalnie częściej znajdowało się miejsce na relacje z Kościołów innych od rzymskokatolickiego.
5. Oprócz przewodniczenia łódzkiemu oddziałowi PRE jest Ksiądz również proboszczem parafii ewangelicko-reformowanej w Łodzi. Jak wygląda współpraca łódzkiej wspólnoty reformowanej z innymi Kościołami protestanckimi i nie tylko?
W samej Łodzi jest tych „innych Kościołów protestanckich“ kilkadziesiąt, trudno więc na to pytanie odpowiedzieć zwięźle. Proszę więc pozwolić mi powiedzieć tylko, że tradycyjnie najlepiej współpracuje nam się z naszymi najbliższymi sąsiadami: luteranami, baptystami i geograficznie nieco bardziej oddalonymi metodystami. Z dwoma pozostałymi Kościołami ewangelickimi łączy nas przecież zresztą unia Stołu i urzędu, samo w sobie jest to więc chyba odpowiedzią na Pańskie pytanie.
6. Łódź silnie kojarzona jest z judaizmem. To tutaj znajduje się największy kirkut w Europie. Czy duch judaizmu jest jeszcze odczuwalny w mieście? Czy istnieją jakieś chrześcijańsko-żydowskie inicjatywy?
Wypada mi odpowiedzieć dwa razy tak. Trudno w ogóle wyobrazić sobie Łódź bez Żydów. Ostatnie lata pozwoliły nam zresztą cieszyć się naprawdę intensywnie obecnością naszych starszych braci w wierze.
Jeśli chodzi o wspólne inicjatywy, jak najbardziej. Oczywiście wszystko jak zawsze ograniczone jest czasowymi możliwościami obu gmin i liczebnością „zasobów ludzkich“, ale napewno nie można nam zarzucić braku chęci współpracowania ze sobą.
Poza wszystkim innym szczycę się zresztą wieloletnią i dobrą znajomością z rabinem Symchą Kellerem i wieloma innymi osobami w Gminie Wyznaniowej Żydowskiej.
Dziękuję za rozmowę.
Ks. Przemysław Semko Koroza (42 l.) urodził się w Łodzi. Od 15 lat jest duchownym Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP. Pracuje w łódzkiej parafii tego Kościoła. Jak sam pisze jest bardzo szczęśliwie żonaty (zdj. 1), ma dwoje dzieci — syna i córkę.
foto: rca.org/kolo-naleczow.w.interia.pl