Rydzyk nie reprezentuje katolicyzmu Jana Pawła II — a biskupi?
- 24 lipca, 2007
- przeczytasz w 2 minuty
W autentycznym katolicyzmie nie ma miejsca na antysemityzm. Jestem przekonany, że młodzi Polacy są wystarczająco inteligentni, aby wiedzieć, że ojciec Rydzyk nie reprezentuje katolicyzmu Jana Pawła II – powiedział w wywiadzie dla dzisiejszego “Dziennika” George Weigel, znany teolog amerykański i biograf Jana Pawła II. Nie jest to katolicyzm dynamicznej ortodoksji, oraz zdecydowanego zaangażowania społecznego i kulturowego – dodał. Teolog wyraził nadzieję, że Rydzyk otrzyma od swoich zwierzchników możliwość wycofania się z życia publicznego […]
W autentycznym katolicyzmie nie ma miejsca na antysemityzm. Jestem przekonany, że młodzi Polacy są wystarczająco inteligentni, aby wiedzieć, że ojciec Rydzyk nie reprezentuje katolicyzmu Jana Pawła II – powiedział w wywiadzie dla dzisiejszego “Dziennika” George Weigel, znany teolog amerykański i biograf Jana Pawła II. Nie jest to katolicyzm dynamicznej ortodoksji, oraz zdecydowanego zaangażowania społecznego i kulturowego – dodał.
Teolog wyraził nadzieję, że Rydzyk otrzyma od swoich zwierzchników możliwość wycofania się z życia publicznego i zastanowi się nad swoim sumieniem. Według Weigla wpływy redemptorysty są przeceniane, o czym świadczy topniejąca liczba słuchaczy Radia Maryja, i są one sztucznie generowane poprzez nieproporcjonalne zainteresowanie, jakie media okazują redemptoryście.
Komentarz
Inaczej niż w przypadku niedawnego komentarza o. Wojciecha Jędrzejewskiego OP, chciałbym, aby George Weigel miał całkowitą rację. Z pewnością nie myli się co do diagnozy katolicyzmu Rydzyka, jednak obawiam się, że jego optymizm, dotyczący malejących wpływów dyrektora toruńskiej rozgłośni jest przesadny. To prawda, że coraz mniej osób słucha Radia Maryja, jednak wydaje się, że niezależnie od liczby słuchaczy o wpływy Rydzyka na bieżącą politykę dbają nie media, ale wpływowi członkowie Konferencji Episkopatu Polski. To oni autoryzują i uwiarygodniają Rydzyka, to oni ponoszą główną odpowiedzialność za samowolę, bezkarność i zniesmaczenie, które wywołuje Rydzyk. Nie ogranicza się już ono do granic wspólnoty rzymskokatolickiej, ale polaryzuje nastroje w całym społeczeństwie i zniechęca ludzi szukających Ewangelii do Kościoła. Niestety to niektórzy biskupi, bawiąc się zakulisowo w demiurgów kolejnej koalicji rządowej, najbardziej zainteresowani są wpływami Rydzyka, ponieważ na fali jego popularności również i ich wpływy, także polityczne, stają się częścią Realpolitik.
Andrzej Lepper bez zażenowania mówi o udziale biskupów w negocjacjach między PiS a LiS, a ci nawet nie fatygują się z choćby formalnym dementi. Najwyraźniej biskupi wciąż nie mogą sobie znaleźć miejsca we współczesnej Polsce. Nauczanie Jana Pawła II stało się listkiem figowym dla partykularnych ambicji politycznych hierarchów, dla których ważniejsza jest obrona człowieka publicznie nawołującego do eutanazji, popularyzującego antysemityzm i nienawiść wobec inaczej myślących. Apologia Rydzyka prezentowana przez sporą część hierarchii niczym nie różni się od żenującej propagandówki partyjnej z tym tylko, że ubrana jest w religijne frazesy. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że biskupi doskonale zdają sobie sprawę z tego, iż oni i RM są częścią politycznej strategii Jarosława Kaczyńskiego, jednak nie dzieje się to bez ich zgody. Pytanie tylko, co oni z tego mają?
Dariusz Bruncz
:: Ekumenizm.pl: Cesarzowi, co cesarskie