Rozmowy

TE Dzięgielów 2009 — rozmowa z ks. Grzegorzem Giemzą


O eku­me­nicz­nej ewan­ge­li­za­cji, ewan­ge­lic­kim punk­cie widze­nia, litur­gii i toż­sa­mo­ści, nadzie­jach i kon­tro­wer­sjach zwia­za­nych z Tygo­dniem Ewan­ge­li­za­cyj­nym w Dzię­gie­lo­wie roz­ma­wia­my z ks. rad­cą Grze­go­rzem Giem­zą, dyrek­to­rem Cen­trum Misji i Ewan­ge­li­za­cji Kościo­ła Ewa­n­ge­­li­c­ko-Augs­bu­r­skie­­go w RP. Już po raz kolej­ny w Dzię­gie­lo­wie roz­pocz­nie się Tydzień Ewan­ge­li­za­cyj­ny, któ­ry jest naj­więk­szym i bodaj­że naj­star­szym przed­się­wzię­ciem ewan­ge­li­za­cyj­nym w tej czę­ści Euro­py. Od same­go począt­ku TE zwią­za­ny był z ewan­ge­lic­ki­mi dia­ko­ni­sa­mi i misją wewnętrz­ną Kościo­ła Ewa­n­ge­­li­c­ko-Augs­bu­r­skie­­go w Pol­sce. Stop­nio­wo TE sta­wał się […]


O eku­me­nicz­nej ewan­ge­li­za­cji, ewan­ge­lic­kim punk­cie widze­nia, litur­gii i toż­sa­mo­ści, nadzie­jach i kon­tro­wer­sjach zwia­za­nych z Tygo­dniem Ewan­ge­li­za­cyj­nym w Dzię­gie­lo­wie roz­ma­wia­my z ks. rad­cą Grze­go­rzem Giem­zą, dyrek­to­rem Cen­trum Misji i Ewan­ge­li­za­cji Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w RP. Już po raz kolej­ny w Dzię­gie­lo­wie roz­pocz­nie się Tydzień Ewan­ge­li­za­cyj­ny, któ­ry jest naj­więk­szym i bodaj­że naj­star­szym przed­się­wzię­ciem ewan­ge­li­za­cyj­nym w tej czę­ści Euro­py. Od same­go począt­ku TE zwią­za­ny był z ewan­ge­lic­ki­mi dia­ko­ni­sa­mi i misją wewnętrz­ną Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w Pol­sce. Stop­nio­wo TE sta­wał się coraz bar­dziej otwar­ty na inne wyzna­nia. W czym zatem dzi­siej­szy TE przy­po­mi­na te daw­ne ewan­ge­li­za­cje?

Ks. Grze­gorz Giem­za: Tydzień Ewan­ge­li­za­cyj­ny ma 60-let­nią tra­dy­cję. Miał też róż­ne eta­pu roz­wo­ju. Do lat 80-tych pro­wa­dzo­ny był przede wszyst­kim przez świec­kich współ­pra­cow­ni­ków misyj­nych, sio­stry dia­ko­ni­se oraz duchow­nych Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go. W roku 1983 nastą­pił prze­łom. Zmie­nio­no miej­sce spo­tka­nia na namiot, któ­ry mógł pomie­ścić wię­cej osób oraz odpo­wie­dzial­ność prze­ję­ła tzw. „mło­da” eki­pa, któ­ra mię­dzy inny­mi zmie­ni­ła styl muzy­ki.

Dru­ga poło­wa lat 80-tych to roz­wój róż­nych ini­cja­tyw tak­że w świe­cie chrze­ści­jań­skim – powsta­ły róż­ne orga­ni­za­cje. Tydzień Ewan­ge­li­za­cyj­ny orga­ni­zo­wa­ny przez Kościół Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­ski stał się otwar­ty na róż­ne Kościo­ły. Nie widzę w tym nic dziw­ne­go, ani nie­bez­piecz­ne­go, wręcz odwrot­nie. Patrząc na histo­rię ruchu eku­me­nicz­ne­go moż­na zauwa­żyć, że wier­ni róż­nych Kościo­łów sku­pio­nych wokół misji i ewan­ge­li­za­cji lub tzw. ruchów prze­bu­dze­nio­wych, zawsze dąży­li do współ­pra­cy mię­dzy sobą, gdyż pomi­mo róż­nic, któ­rych nie moż­na lek­ce­wa­żyć, cen­tral­nym jest prze­sła­nie o krzy­żu Chry­stu­sa – takie same dla wszyst­kich Kościo­łów. Podział, a nawet wza­jem­na nie­chęć chrze­ści­jan do sie­bie pod krzy­żem Chry­stu­sa prze­sta­je mieć swo­je zna­cze­nie. Krzyż Chry­stu­sa pozo­sta­je w cen­trum prze­sła­nia TE i to jest to, co łączy nas z 59 poprzed­ni­mi Tygo­dnia­mi i Kur­sa­mi, bo tak na począt­ku jesz­cze w Mie­cho­wi­cach (obec­nie Byto­miu) nazy­wa­no Tygo­dnie Ewan­ge­li­za­cyj­ne. Pozo­sta­ło tak­że dru­gie zada­nie: moty­wa­cja i przy­go­to­wa­nie wier­nych do służ­by w swo­jej rodzin­nej para­fii zgod­nie z ewan­ge­lic­kim, powszech­nym kapłań­stwem.

TE to tak­że spe­cy­ficz­ny rodzaj ducho­wo­ści, w dużej mie­rze współ­gra­ją­cy z lute­rań­skim pie­ty­zmem Ślą­ska Cie­szyń­skie­go. Dla wie­lu lute­ra­nów z głę­bo­kiej dia­spo­ry „poboż­ność dzię­gie­low­ska” bywa nie­czy­tel­na, czy wręcz obca. W tym kon­tek­ście poja­wia się pyta­nie o for­ma­cję ducho­wą Dzię­gie­lo­wa, jej zwią­zek z tra­dy­cyj­nym lute­ra­ni­zmem, zarów­no pod wzglę­dem teo­lo­gicz­nym, jak i litur­gicz­nym. Uwzględ­nia­jąc te wszyst­kie czyn­ni­ki, a tak­że ducho­wy kra­jo­braz współ­cze­sne­go chrze­ści­jań­stwa moż­na zary­zy­ko­wać stwier­dze­nie, że „Dzię­gie­lów” to impre­za nie tyle ewan­ge­lic­ka, a ewan­ge­li­kal­na? Z tej per­spek­ty­wy czy­tel­ny był­by udział wspól­not neo­pro­te­stanc­kich iden­ty­fi­ku­ją­cych się wła­śnie z ruchem ewan­ge­li­kal­nym.

Tu naj­chęt­niej sam by zadał pyta­nie, co to zna­czy „tra­dy­cyj­ny lute­ra­nizm”? Pyta­nie to nie jest dema­go­gicz­ne. Sam pocho­dzę z Gór­ne­go Ślą­ska, gdzie ducho­wość zapew­ne jest inna, czy lep­sza, czy gor­sza, czy bar­dziej lute­rań­ska? Kil­ka lat pra­co­wa­łem w cen­tral­nej Pol­sce, tam też była inna ducho­wość, a Mazu­ry, Pomo­rze, tere­ny wschod­niej Pol­ski? Patrząc na Kościół Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­ski w Pol­sce musi­my dostrzec jego róż­no­rod­ność. Dla Kościo­ła dia­spo­ry (a takim w cało­ści jest Kościół Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­ski, rów­nież na Ślą­sku Cie­szyń­skim) natu­ral­ną rze­czą jest poszu­ki­wa­nie toż­sa­mo­ści i inno­ści. Kościół lute­rań­ski na całym świe­cie jest róż­no­rod­ny, dla­cze­go nie mógł­by być taki Kościół w Pol­sce. Krót­ko mówiąc w Koście­le Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skim jest miej­sce dla róż­nej poboż­no­ści. Chciał­bym też, aby zna­la­zło się miej­sce na dostrze­ga­nie zalet poszcze­gól­nych prze­ja­wów poboż­no­ści, a nie wza­jem­ne kry­ty­ko­wa­nie i obrzu­ca­nie się bło­tem. To jed­nak nic nowe­go w histo­rii Kościo­ła, od jego powsta­nia w dniu Zesła­nia Ducha Świę­te­go nie było ina­czej, dla­cze­go więc dzi­siaj mia­ło­by być bez pro­ble­mów.

Co do dru­giej czę­ści pyta­nia, to nie bar­dzo wiem, co kry­je się pod stwier­dze­niem ewan­ge­li­ka­la? Jeśli zna­czy to, że nie-ewan­ge­lic­ka, to chcę z całą sta­now­czo­ścią powie­dzieć, że to otwar­ta impre­za ewan­ge­lic­ka. Jeśli ewan­ge­li­kal­na ozna­cza, że teo­lo­gicz­nie i litur­gicz­nie nie nale­ży do ewan­ge­li­cy­zmu, to zno­wu muszę powie­dzieć nie. Teo­lo­gicz­nie i litur­gicz­nie wpi­su­je się w Kościół Ewan­ge­lic­ki, acz­kol­wiek nie jest to tra­dy­cyj­ne podej­ście. Prze­cież nie cho­dzi o zacho­wa­nie for­my czy cere­mo­nii zgod­nie z tym, co jest napi­sa­ne w VII roz­dzia­le Kon­fe­sji Augs­bur­skiej: „Kościół zaś jest zgro­ma­dze­niem świę­tych, w któ­rym się wier­nie naucza ewan­ge­lii i nale­ży­cie udzie­la sakra­men­tów […] Nie jest to koniecz­ne, aby wszę­dzie były jed­na­ko­we tra­dy­cje ludz­kie albo obrzę­dy czy cere­mo­nie usta­no­wio­ne przez ludzi wedle słów Paw­ła ”. Nie znacz­ny to, że w Koście­le Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skim nie ma wąt­pli­wo­ści co do „pra­wo­wier­no­ści” tygo­dnia. Zgod­nie z tym, co powie­dzia­łem wcze­śniej, róż­ni­ce zdań są natu­ral­ne w Koście­le.

Nato­miast jeże­li ewan­ge­li­kal­na zna­czy, że uczest­ni­cy TE mają róż­ne poglą­dy, to nie prze­ce­niał­bym moż­li­wo­ści kształ­to­wa­nia poglą­dów uczest­ni­ków przez wyda­rze­nie, któ­re trwa zale­d­wie dzie­więć dni. O wie­le więk­sze moż­li­wo­ści for­mo­wa­nia ducho­we­go tkwią w codzien­nej pra­cy para­fial­nej. Oczy­wi­ście wypo­wie­dzi uczest­ni­ków są róż­ne, bo pocho­dzą z róż­nych para­fii, Kościo­łów, albo po pro­stu zagu­bi­li się w gąsz­czu dok­tryn chrze­ści­jań­skich. Jako orga­ni­za­to­rzy pre­zen­tu­je­my ewan­ge­lic­ki punkt widze­nia, ale też chce­my respek­to­wać inne poglą­dy, któ­rych nie wyzna­je­my, ale czy to zna­czy, że mamy z tego powo­du wsz­czy­nać woj­ny? Te cza­sy minę­ły, a jed­nym z wiel­kich wyzwań Tygo­dni Ewan­ge­li­za­cyj­nych jest prak­tycz­ny spraw­dzian poko­ry wzglę­dem eku­me­nicz­nych part­ne­rów.

Nie moż­na pomi­nąć pyta­nia, czy w TE zaan­ga­żo­wa­ni są ofi­cjal­ni przed­sta­wi­cie­le Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go…

TE jest orga­ni­zo­wa­ny przez Cen­trum Misji i Ewan­ge­li­za­cji Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go. W gru­pie orga­ni­za­to­rów są człon­ko­wie tego wła­śnie Kościo­ła. Dla­te­go w orga­ni­za­cji TE nie jest ofi­cjal­nie zaan­ga­żo­wa­ny żaden inny Kościół, sko­ro jed­nak prze­sła­nie Tygo­dnia jest uni­wer­sal­ne, dla­te­go chęt­nie współ­pra­cu­je­my z każ­dym, kto chce przy­ło­żyć „rękę do płu­ga” z ewan­ge­li­ka­mi. TE jest miej­scem, gdzie człon­ko­wie wie­lu Kościo­łów, mogą odna­leźć zachę­ce­nie do odno­wy życia i zaan­ga­żo­wa­nia w swo­im Koście­le.

Układ TE jest dość cha­rak­te­ry­stycz­ny – poran­ny wykład, semi­na­ria i moment kul­mi­na­cyj­ny – popo­łu­dnio­wa ewan­ge­li­za­cja — a tak­że kon­cert lub/i inne wyda­rze­nia kul­tu­ral­ne. Jakie dzia­ła­nia podej­mu­ją orga­ni­za­to­rzy, aby zachę­cić oso­by z róż­nych grup wie­ko­wych do udzia­łu w poszcze­gól­nych punk­tach pro­gra­mu?

Trzy punk­ty są naj­istot­niej­sze. Pierw­szy to tema­ty­ka, dru­gi to for­ma w jakiej tema­ty są pre­zen­to­wa­ne (roz­mo­wy, przed­sta­wie­nia, muzy­ka, dys­ku­sje itd.). Jed­nak naj­waż­niej­sze jest indy­wi­du­al­ne zapro­sze­nie. Sta­ra­my się, aby tema­ty­ka poszcze­gól­nych punk­tów była na tyle sze­ro­ka, aby mogła zain­te­re­so­wać jak naj­szer­sze gro­no naszych gości.

Pod­czas wykła­dów i semi­na­riów poru­sza­nych jest wie­le, czę­sto kon­tro­wer­syj­nych tema­tów. Mając na uwa­dze róż­no­rod­ność myśli chrze­ści­jań­skiej, tak­że w podej­ściu do spraw zwią­za­nych z sze­ro­ko rozu­mia­ną moral­no­ścią, czy CME dba rów­nież o róż­no­rod­ność sta­no­wisk tak jak jest to, np. pod­czas
Ewan­ge­lic­kich Dni Kościo­ła w Niem­czech, czy raczej jest pew­na domi­nu­ją­ca, jeśli nie jedy­na opcja?

Trud­no jest porów­ny­wać Dni Kościo­ła w Niem­czech z TE. Raczej nale­ży powie­dzieć, że TE mogło­by być czę­ścią wyda­rze­nia podob­ne­go do Dni Kościo­ła. Na Tygo­dniu nie są pre­zen­to­wa­ne wszyst­kie moż­li­we poglą­dy, nie zale­ży to jed­nak od orga­ni­za­to­rów, ale od tych, któ­rzy są goto­wi dać swój wkład w tema­ty­kę Tygo­dnia. W orga­ni­za­cji TE jestem od momen­tu powsta­nia Cen­trum Misji i Ewan­ge­li­za­cji, a więc ponad 11 lat. Nie pamię­tam takiej sytu­acji, żeby ktoś zapro­po­no­wał temat i nie był on przy­ję­ty. Uczest­ni­cy TE są oso­ba­mi o róż­nej ducho­wo­ści i poglą­dach, któ­re przez wie­lu okre­śla­ne są jako biblij­ne. Jak je jed­nak upo­rząd­ko­wać? W lute­ra­ni­zmie jest miej­sce dla wie­lu inter­pre­ta­cji i odby­wa się dys­kurs (wła­ści­we trze­ba powie­dzieć, powi­nien się odby­wać) i ście­ra­nie, któ­re­go efek­tem jest (powin­na być) odno­wa Kościo­ła. Wyro­zu­mie­nie (zamiast uży­wa­nia sło­wa tole­ran­cja) potrzeb­na jest nie tyl­ko mię­dzy Kościo­ła­mi, ale też wewnątrz Kościo­łów.

Co po TE? W dru­giej poło­wie lat 90. sam byłem żar­li­wym uczest­ni­kiem TE. To się zmie­ni­ło głów­nie z powo­du wspo­mnia­nej już ducho­wo­ści. Wie­lo­krot­nie obser­wo­wa­łem sytu­acje, w któ­rych po zakoń­cze­niu TE ludzie wra­ca­li do para­fii, szyb­ko się wypa­la­li lub też podej­mo­wa­li dzia­ła­nia poza para­fią. Nie­któ­rzy twier­dzą nawet, że po każ­dym TE jak grzy­by po desz­czu wyra­sta­ły nowe Kościo­ły na Ślą­sku Cie­szyń­skim – czy moż­na zatem mówić o ubocz­nych skut­kach TE? Czy ist­niał lub ist­nie­je pro­blem pro­ze­li­ty­zmu, któ­ry tra­fia głów­nie w Kościół Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­ski, a więc orga­ni­za­to­ra impre­zy, i Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki? Jak moż­na mło­dych bar­dziej zaan­ga­żo­wać w życie para­fii?

Tydzień Ewan­ge­li­za­cyj­ny nie wie­dzieć cze­mu wzbu­dza wiel­kie emo­cje. W zasa­dzie to mam wra­ża­nie, że jako orga­ni­za­to­rzy jeste­śmy odpo­wie­dzial­ni za całe „zło” w chrze­ści­jań­skim świe­cie. Odpo­wiedź moja może więc być też „za emo­cjo­nal­na” na tak posta­wio­ne pyta­nie. Dla­te­go odpo­wiem obra­zem, któ­ry może potrak­to­wa­ny jako infan­tyl­ny, ale emo­cjo­nal­nie odpo­wia­da­jąc, jestem do takie­go trak­to­wa­nia przy­zwy­cza­jo­ny. Wyobraź­my sobie Tydzień Ewan­ge­li­za­cyj­ny jako szpi­tal­ną izbę przy­jęć na ostrym dyżu­rze. Tra­fia­ją do niej róż­ne oso­by z więk­szy­mi bądź mniej­szy­mi ura­za­mi. Nie­któ­rych trze­ba skie­ro­wać do szpi­ta­la, ale to są przy­pad­ki dość rzad­kie. Więk­szość osób może wró­cić peł­na zapa­łu do nor­mal­ne­go życia. Potrze­bu­ją jed­nak od cza­su do cza­su dal­szej opie­ki: zmia­ny opa­trun­ku, poda­nia wła­ści­wych lekarstw we wła­ści­wym cza­sie itp., to zna­czy muszą odwie­dzić ambu­la­to­rium (niech to będzie obraz para­fii w naszym przy­kła­dzie). Do tego nie­któ­rzy chęt­nie zaję­li­by się jakimś zada­niem, aby pomóc innym w taki spo­sób jak zosta­li przy­ję­ci w izbie przy­jęć. Szpi­tal­na izba przy­jęć zosta­ła przy­go­to­wa­na tak, aby była „przy­jem­na” i „przy­ja­zna” dla cho­rych i zra­nio­nych. Jeśli teraz ambu­la­to­rium nie potra­fi zapew­nić dal­szej opie­ki, czy jest to wina izby przy­jęć? Jeśli pacjen­ci są uciąż­li­wi lub mają wyro­bio­ny przez jakiś czas pogląd jak nale­ży robić zastrzy­ki, czy to też wina izby przy­jęć? Jeśli ambu­la­to­rium jest otwar­te raz w tygo­dniu, a pacjent potrze­bu­je zamia­ny opa­trun­ku co dzien­nie, czy to też wina izby przy­jęć? Czy jeśli pacjent potrze­bu­je wyja­śnie­nia jak dzia­ła­ją lekar­stwa zanim je przyj­mie i doma­ga się tego, czy to też wina izby przy­jęć?

Co do poglą­du, że na sku­tek TE powsta­wa­ły nowe zbo­ry to myślę, że przy­pi­su­je się zbyt wiel­ką siłę tak bez­na­dziej­nej impre­zie – jak jest oce­nia­nia wśród nie-zwo­len­ni­ków TE. Nale­ża­ło­by raczej zasta­no­wić się dla­cze­go ktoś szu­ka cze­goś gdzieś indziej.

Co do pyta­nia o pro­ze­li­tyzm. Jeśli pro­ze­li­ty­zmem jest wzy­wa­nie do nawró­ce­nie i zaufa­nia Chry­stu­so­wi, to wystę­pu­je on na TE w całej peł­ni.

Na roz­po­czę­cie i zakoń­cze­nie Tygo­dnia Ewan­ge­li­za­cyj­ne­go odpra­wia­ne jest nabo­żeń­stwo z Sakra­men­tem Ołta­rza. Jaką zna­cze­nie ma Eucha­ry­stia dla TE?

Po pierw­sze, takie jak w Koście­le Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skim. To prze­ży­wa­nie real­nej obec­no­ści Chry­stu­sa, wspól­no­ty mię­dzy wie­rzą­cy­mi, to pokarm dany jako ducho­we wzmoc­nie­nie, utwier­dze­nie w tym, że Chry­stus umarł tak­że i za moje grze­chy i tak jak w chrzcie zosta­łem pogrze­ba­ny wraz z Nim, tak mam nadzie­ję, któ­ra nie zawo­dzi, że razem z Nim zosta­nę wzbu­dzo­ny mar­twych, bo odpusz­czo­ne są mi moje grze­chy. Dla­te­go mogę prze­ży­wać Eucha­ry­stię jako namiast­kę tej Wiel­kiej Uczty Baran­ka w nie­bie. Zgod­nie też z naszą tra­dy­cją zapra­sza­my wszyst­kich, któ­rzy chcą razem z nami świę­to­wać.

Czy TE w Dzię­gie­lo­wie, Zelo­wie i w Mrą­go­wie róż­nią się tyl­ko licz­bą uczest­ni­ków, czy może każ­da z tych ewan­ge­li­za­cji ma swój pro­fil?

Każ­de z miejsc ma swo­ją spe­cy­fi­kę i pro­fil. Zwią­za­ne jest to z poło­że­niem geo­gra­ficz­nym i pro­gra­mem. Uzy­ska­nie pro­fi­li trwa jed­nak przez wie­le lat, gdyż wszyst­kie Tygo­dnie są orga­ni­zo­wa­ne, aby wspo­móc cało­rocz­ną pra­cę w para­fiach.

Jakie są marze­nia Księ­dza zwią­za­ne z TE?

Poprzed­nie pyta­nie nie były łatwe, ale to jest naj­trud­niej­sze, bo marze­nia wyda­ją się być z jed­nej stro­ny pro­ste, a z dru­giej stro­ny trud­ne. Marzę o tym, żeby chrze­ści­ja­nie wię­cej ener­gii wkła­da­li w skła­da­nie świa­dec­twa tym, któ­rzy są dale­ko od Chry­stu­sa, a mniej w rywa­li­za­cję mię­dzy sobą i jesz­cze mniej w wewnątrz kościel­ne potycz­ki. Wiem, że też i ja jestem uwi­kła­ny w to wszyst­ko (zresz­tą jak każ­dy zaan­ga­żo­wa­ny chrze­ści­ja­nin), dla­te­go przede wszyst­kim sam potrze­bu­ję wej­rze­nia w sie­bie, zro­zu­mie­nia swo­je­go grze­chu, odda­nia tego w ręce ukrzy­żo­wa­ne­go Chry­stu­sa i wło­że­nia wysił­ku w codzien­ne życie, to zna­czy nawró­ce­nie. Mam nadzie­ję, że tego­rocz­ne TE będzie kolej­nym kamie­niem milo­wym na tej dro­dze.

Dzię­ku­ję za roz­mo­wę.

:: Ekumenizm.pl: 60. Tydzień Ewan­ge­li­za­cyj­ny w Dzię­gie­lo­wie

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.