Terorysta — zabić i wybaczyć?
- 12 stycznia, 2004
- przeczytasz w 3 minuty
Wywiad z Ks. prof. dr hab. Januszem Nagórnym, teologiem moralistą z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pytanie: Czym jest zabicie terrorysty: grzechem czy dobrym uczynkiem, działaniem na rzecz pokoju czy wojny? Odp. Odpowiadając na to pytanie, trzeba odwołać się do głoszonej przez Kościół zasady słusznej obrony, która odnosi się zarówno do sytuacji indywidualnych, gdy poszczególny człowiek jest niesprawiedliwie napadnięty i ma prawo do obrony, jak i do życia społecznego, gdy trzeba bronić całego społeczeństwa przed zamachami.W tym drugim […]
Wywiad z Ks. prof. dr hab. Januszem Nagórnym, teologiem moralistą z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Pytanie: Czym jest zabicie terrorysty: grzechem czy dobrym uczynkiem, działaniem na rzecz pokoju czy wojny?
Odp. Odpowiadając na to pytanie, trzeba odwołać się do głoszonej przez Kościół zasady słusznej obrony, która odnosi się zarówno do sytuacji indywidualnych, gdy poszczególny człowiek jest niesprawiedliwie napadnięty i ma prawo do obrony, jak i do życia społecznego, gdy trzeba bronić całego społeczeństwa przed zamachami.W tym drugim aspekcie odnosi się do terroryzmu, który zagraża nie tylko poszczególnym osobom, ale całym społeczeństwom.Zasada słusznej obrony została przypomniana przez Papieża Jana Pawła II w „Evangelium vitae” (nr 55), a wcześniej w Katechizmie Kościoła Katolickiego (nr 2263–2267). Zarówno Katechizm, jak i Ojciec Święty podkreślają, że uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale również poważnym obowiązkiem, tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby, za wspólne dobro rodziny lub państwa. Wobec tego władza państwowa lub wspólnota międzynarodowa ma prawo w obronie społeczeństwa przed terrorystami nawet uśmiercić takich, którzy zagrażają życiu społecznemu. Niemniej trzeba tutaj zwrócić uwagę na trzy sprawy.Po pierwsze, ta zasada obowiązuje, gdy nie ma innej drogi unieszkodliwienia napastnika, jak zabicie go. Gdyby było możliwe złapanie, aresztowanie, uwięzienie, to wtedy zabicie terrorysty nie byłoby do końca sprawiedliwe.Po drugie, to nie może się dokonywać z nienawiści, dlatego że zasadniczą intencją unieszkodliwienia terrorysty jest miłość i obowiązek troski o tych, których bronimy przed niesprawiedliwą napaścią.Po trzecie warto dodać, że (co podkreśla zarówno Papież, jak i Katechizm), niesprawiedliwy agresor, a takim jest terrorysta, w zasadzie sam na siebie wydaje wyrok, który ten, kto odwołuje się do zasady słusznej obrony, tylko wykonuje.
Pyt. Czy jako chrześcijanie mamy obowiązek przebaczyć terroryście, który zabił czasami tysiące niewinnych ludzi?
Odp. Rozróżniłbym dwie płaszczyzny odpowiedzi. Pierwszą można nazwać psychologiczno-społeczną, drugą moralną, która dla wierzących jest i płaszczyzną religijno-moralną.Psychologicznie jest bardzo trudno zaakceptować drogę przebaczenia i wielu ludzi nie potrafi na nią wejść. Trudność może być pogłębiona przez istniejące podziały społeczne nawarstwiane często w biegu historii. Dlatego nie powinniśmy zbyt łatwo osądzać tych, którzy nie są zdolni do przebaczenia, zwłaszcza gdy rany zadane przez terroryzm są świeże. Ale też nie możemy nie zauważyć, że zgoda na nienawiść w sercu ludzi pokrzywdzonych jest dodatkowym „zwycięstwem terrorysty” — oto ludzie poddają się jego nienawiści i przyjmują jego punkt widzenia.Na płaszczyźnie religljno-moralnej stajemy w obliczu wezwania samego Chrystusa, który mówi o miłości nieprzyjaciół, o obowiązku przebaczenia. Jezus jest tu niezwykle wyrazisty i wymagający. Z miłości nieprzyjaciół czyni znak bezinteresownej miłości. Refleksja o przebaczaniu jest związana także z prawdą uznaną poza Ewangelią, że terrorysta nie traci godności osoby ludzkiej — zawsze pozostaje człowiekiem i to jego człowieczeństwo trzeba umieć uszanować. Ale ostateczna odpowiedź powinna być oparta na dwóch zasadniczych kwestiach. Po-pierwsze, przebaczenie jest uwarunkowane przemianą terrorysty. Nawet jeśli mu przebaczę, przebaczenie nie dosięga go, jeśli tej przemiany nie ma. Przebaczenie jest zawsze „na kredyt”. Terrorysta nie otrzymuje tego daru miłości, jeśli się na nią nie otwiera przez przemianę swego życia.Po drugie — i to jest niezwykle ważne — przebaczenie jako akt miłosierdzia, nie znosi wymagań sprawiedliwości. Nawet jeśli mu przebaczę, to ten człowiek powinien podlegać wszelkim zasadom sprawiedliwości. Powinien więc zostać postawiony przed sądem i sprawiedliwie ukarany. U nas często przebaczenie rozumie się jako drogę uwolnienia od wszelkiej odpowiedzialności, zarówno moralnej, jak i karnej. Nie. Przebaczenie nie znosi wymagań sprawiedliwości.