Mikołaj Rej — zapomniany teolog ewangelicki z XVI wieku
- 29 listopada, 2005
- przeczytasz w 4 minuty
O tym, że Mikołaj Rej to „ojciec polskiej literatury” wiedzą prawie wszyscy. O jego wkładzie w rozwój polskiej myśli reformacyjnej tylko nieliczni. Dzięki organizatorom Ciechanowskich Spotkań Muzealnych ich uczestnicy mieli okazję poznać Reja jako nieco już zapomnianego teologa ewangelickiego z XVI wieku. Prelegentem był wybitny znawca tematu, autor liczącej niemal 700 stron książki opowiadającej o Reju – teologu, prof. dr hab. Janusz T. Maciuszko […]
O tym, że Mikołaj Rej to „ojciec polskiej literatury” wiedzą prawie wszyscy. O jego wkładzie w rozwój polskiej myśli reformacyjnej tylko nieliczni. Dzięki organizatorom Ciechanowskich Spotkań Muzealnych ich uczestnicy mieli okazję poznać Reja jako nieco już zapomnianego teologa ewangelickiego z XVI wieku.
Prelegentem był wybitny znawca tematu, autor liczącej niemal 700 stron książki opowiadającej o Reju – teologu, prof. dr hab. Janusz T. Maciuszko (na zdjęciu nr 2) pełniący funkcję Prorektora Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Jest to państwowa uczelnia, która kształci teologów w sekcji ewangelickiej, prawosławnej i starokatolickiej. Twórca Spotkań witając gościa dziękował również Agnieszce Rudkowskiej – studentce Profesora za pomoc w organizacji wieczoru.
W PRL‑u rzadko pisano o Mikołaju Reju w kontekście myśli religijnej pisarza. – Wynikało to oczywiście z jego fideizmu i szlacheckiego pochodzenia. Szlachta była przecież przedstawiana jako grupa wsteczna. Najchętniej połączono by krytykę szlacheckiego pochodzenia z krytyką Kurii Rzymskiej, ale tego się nie dało zrobić, bo Rej był fideistą protestanckim – rozpoczął swój wykład prof. Maciuszko.
Zdaniem gościa Spotkań Polska była o około 1,5 roku opóźniona w stosunku do wydarzeń, które zapoczątkował Marcin Luter w dniu 31 października 1517 w Wittenberdze. Zygmunt Stary chciał zatrzymać reformację, której niektóre nurty przyjęły mocno rewolucyjne idee. – To, co dotyczyło ideologii zawsze zahaczało o sprawy kościelno – religijne. Żądna dyskusji szlachta musiała czynić to w ukryciu. Pod Wawelem był dobrze zapowiadający się, towarzyski i sympatyczny literat Mikołaj Rej, któremu nie podobała się kościelna cenzura. Otrzymał, więc zadanie spisywania dyskusji toczących się w szlacheckich dworach i w ten sposób znalazł się w kręgu kryptoreformacji – mówił prorektor.
Należy pamiętać, że w wieku XVI dzięki wynalezieniu druku oraz zmianom mentalnościowym wprowadzonym przez protestantów następuje ponowne odkrycie Biblii. U Reja również widać ten zachwyt i fascynację Pismem Świętym. Odkrywa w nim wiele znaczeń – doskonałość przyrody pokazuje wielkość Boga, a ofiara Chrystusa Jego miłość do człowieka. Wtedy to pisarz z Nagłowic staje się dydaktykiem religijnym i moralistą. Zajmuje się nie tyle dogmatyką, ale tym jak należy żyć. Jego wczesne pisma, które zachęcają do studiowania Ewangelii i przyjęcia Zbawienia z łaski przez wiarę nie są dopuszczane do druku przez cenzurę.
- Na zachodzie kłócono się o szczegółowe aspekty dogmatów. Rej twierdzi, że istota chrześcijaństwa to dobre życie, a nie rozumienie jakichś teologicznych zawiłości. Ważniejsza jest ortopraksja, czyli praktyczne działanie, a nie ortodoksja będąca poprawnością dogmatyczną – stwierdził prof. Maciuszko.
W 1550 roku zostaje oddana do druku „Postylla Pańska”, czyli zbiór kazań. Ukazuje się dopiero w 1557 roku i staje się od razu sensacją wydawniczą. Trzydzieści procent szlachty sympatyzuje w tym czasie z reformacją. Wśród szlachty sejmikującej liczba ta dochodzi do 50%. Szlachta jest zachwycona, że wywodzący się z jej stanu Rej pisze tak wspaniałe rzeczy.
Mikołaj Rej był również tłumaczem i interpretatorem Słowa Bożego. Traktował Nowy Testament jako swoistą kronikę życia Jezusa. Niepokoiło go zamiłowanie szlachty do roztrząsania kontrowersji dogmatycznych. – Chrystus mówi jak żyć i jak działać, a nie objaśnia jakieś zawiłości teologiczne. Co ma Bóg do dogmatów? Ludzie sobie coś wymyślą i filozofują. Można mieć bogatą wiedzę religijną i być równocześnie draniem. Wychodząc z tego założenia Rej staje się kaznodzieją z własnego nadania. Chce wedrzeć się do duszy człowieka. Mówi, że tego, który jest niedoskonały, ale pokutuje i zwraca się ku Jezusowi Bóg nigdy nie opuści – opowiadał gość Spotkań.
W zakresie dogmatyki Reja interesowała w zasadzie wyłącznie doktryna Wieczerzy Pańskiej. Odrzucał kalwińską naukę o predestynacji, przez co uwidaczniały się pewne jego problemy z własną tożsamością religijną. Pamiętajmy, że pisarz przyjął najpierw luteranizm, a później kalwinizm. Rzadko pojawiał się na synodach ewangelickich z powodu konfliktu, w który popadł z protestanckimi teologami. Zarzucał im, że podczas posiedzeń dyskutowane są kwestie dogmatyczne, a nie etyczne.
– Tak silne postawienie na praktyczne stosowanie zasad chrześcijaństwa w życiu codziennym doprowadziło do sytuacji, że Rej stał się żyjącą skamieliną i swoistym przeżytkiem dla ówczesnej szlachty. Jak po śmierci wielu drugorzędnych teologów pojawiało się wiele nekrologów, tak po jego śmierci nie ukazał się ani jeden. Pomimo tego zajął on bardzo ważne miejsce na scenie polskiej reformacji, a konsekwentnie powtarzane przez Reja słowa – „Ludzie, opamiętajcie się!” są aktualne i dzisiaj – zakończył swój wykład prof. Jacek T. Maciuszko.
Wieczór uświetnił koncert muzyki renesansowej pod kierownictwem artystycznym prof. Marcina Zalewskiego, podczas którego grali jego synowie Paweł i Piotr, a śpiewał Krzysztof Szmyt.
prof. dr hab. Janusz T. Maciuszko – historyk Kościoła, religioznawca. Zajmuje się staropolską literaturą religijną i historią Kościoła (głównie XV – XVII wieku) oraz fenomenologią religii i metodologią religioznawczą. Prorektor Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Wykłada również w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorem, m.in. książki pt. „Mikołaj Rej. Zapomniany teolog ewangelicki z XVI wieku”. Studenci mówią o Nim – „Inkarnowana Mądrość”.