Pożegnanie Nowosielskiego
- 22 lutego, 2011
- przeczytasz w 3 minuty
Jerzy Nowosielski odszedł dziś do Pana. Malarz, eseista, teolog, twórca wystroju wielu świątyń: katolickich, prawosławnych i greckokatolickich nie żyje. Ta informacja dotarła do mnie bardzo późno. Wychodziłem właśnie do telewizji, gdy dowiedziałem się, że dziś zmarł kolejny ważny dla mnie człowiek – Jerzy Nowosielski. Nigdy go nie spotkałem, nigdy nie mogłem zadać mu pytań, które gdzieś w głębi duszy we mnie tkwiły, a jednak mam poczucie, że był to jeden z ważnych, bardzo […]
Jerzy Nowosielski odszedł dziś do Pana. Malarz, eseista, teolog, twórca wystroju wielu świątyń: katolickich, prawosławnych i greckokatolickich nie żyje.
Ta informacja dotarła do mnie bardzo późno. Wychodziłem właśnie do telewizji, gdy dowiedziałem się, że dziś zmarł kolejny ważny dla mnie człowiek – Jerzy Nowosielski. Nigdy go nie spotkałem, nigdy nie mogłem zadać mu pytań, które gdzieś w głębi duszy we mnie tkwiły, a jednak mam poczucie, że był to jeden z ważnych, bardzo ważnych moich nauczycieli. Jego książki, ikony, wywiady rzeki z nim wprowadzały mnie w świat, który stał się moim światem.
Jerzy Nowosielski uczył mnie kochać ikonę i podziwiać chrześcijański Wschód, a także pokazał Rosję, która wciąż żyje w moich lekturach, pokazał Dostojewskiego z innej strony, ale także piękną tradycję estetyczną. Uczył zrozumienia, że prawdziwa sztuka prowadzi do Piękna, a to do dobra. Współczesna zaś sztuka zbyt często do Piękna nie prowadzi i przez to samo jest demoniczna.
Niestety, wstyd się przyznać, od dawna do tych książek nie zaglądałem. Stoją na półkach i się kurzą. „Inność Prawosławia”, „Mój Chrystus”, „Wokół ikony” – one strasznie dużo mnie nauczyły. Ocierały się (a może nawet nie ocierały, ale miejscami popadały) w herezję, ale prowadziły ku światom, których nigdy bym bez nich nie zwiedził. A bez tych światów nie mógłbym pójść dalej.
Teraz leżą przede mną. Śledzę podkreślenia, zapiski na marginesach. Momentami aż mnie odrzuca skrajny platonizm (a może już manicheizm, którego Nowosielski się wyrzeka) tych tekstów. A jednocześnie znowu wciąga lektura, już zupełnie inna, teraz polemiczna, a nie młodzieńcza. Ale nadal inspirująca. Tym bardziej, że on już wie. Już wie, czy świat jest tylko obozem koncentracyjnym czy czymś pięknym, co po drugiej stronie będzie wyniesione wyżej, a nie zniszczone.
Ale są też miejsca, pod którymi do tej pory mogę się podpisać (no może nie całkowicie, bo zakorzenione są w antropologii, która nie do końca jest mi bliska, ale w każdym razie tak na 80 procent). „Dla mnie ikona jest malarskim sposobem organizowania wizji człowieka, twarzy człowieka, ciała ludzkiego w taki sposób, aby jak najwięcej z elementów cielesnych naszej rzeczywistości przenieść na wyższe piętra świadomości duchowej człowieka. Chodzi o to, by po katastrofie indywidualnej, którą nazywamy śmiercią, czy po katastrofie zbiorowej, którą nazywamy końcem świata, mogło z nich zostać zrekonstruowane – w zupełnie innych warunkach bytu duchowego – ciało zmartwychwstałe” – mówił Nowosielski. I tak przecież jakoś jest. Wchodząc w ikonę widzimy świat zmartwychwstały…
I jeszcze są ikony, kaplice, obrazy, które – choć wcale nie zawsze były religijne – są jakoś prześwietlone tę perspektywą. One, tak jak teksty, zostały. Została też świadomość, że odchodzą ludzie, którzy byli moimi nauczycielami. Nauczycielami to znaczy ludźmi, którzy jak Platon i Arystoteles uczyli myśleć, medytować, wskazywali drogi, ale niekoniecznie naznaczali całe życie swoją postawą. Dziękuję Bogu za nich wszystkich. A dziś szczególnie za Jerzego Nowosielskiego. I proszę o modlitwę za tę niespokojną, trudną duszę, która dała nam tyle piękna.
Tomasz P. Terlikowski