Rozmowy

Głoszę Słowo przez muzykę — rozmowa z Attilą Honti, organistą i byłym duchownym rzymskokatolickim


W śro­do­wi­sku muzycz­nym i eku­me­nicz­nym Atti­la Hon­ti był przez lata zna­nym ani­ma­to­rem życia kul­tu­ral­ne­go i dusz­pa­ster­skie­go archi­die­ce­zji lubel­skiej. Dziś były duchow­ny jest orga­ni­stą Para­fii Nor­dan­stig­sku­sten w Die­ce­zji Uppsal­skiej. O swo­jej ducho­wej podró­ży do Kościo­ła Szwe­cji i o muzy­ce opo­wia­da w roz­mo­wie z ekumenizm.pl.


Zapew­ne wie­le razy już pan sły­szał to pyta­nie, ale mimo wszyst­ko je zadam. Skąd tak cha­rak­te­ry­stycz­ne imię i nazwi­sko?

Wyja­śnie­nie jest pro­ste – tata jest Węgrem, a mama Polką. Mam dwa oby­wa­tel­stwa. Do dziś jestem dwu­ję­zycz­ny – mówię płyn­nie zarów­no po pol­sku, jak i węgier­sku. Teraz ze zro­zu­mia­łych wzglę­dów uczę się szwedz­kie­go. Dwa lata miesz­ka­łem na Węgrzech, a uro­dzi­łem się w Debre­czy­nie, mie­ście, w któ­rym nie mie­li­śmy krew­nych, a w któ­rym zna­leź­li­śmy się z powo­du pra­cy rodzi­ców. Co cie­ka­we, Debre­czyn nazy­wa­ny jest Rzy­mem kal­wi­ni­zmu.

Ale chy­ba nie tyl­ko kal­wi­ni­zmu. Jest też miej­scem innych wyznań?

Owszem, ale aku­rat Debre­czyn koja­rzo­ny jest głów­nie z kal­wi­ni­zmem, więc moż­na rzec, że uro­dzi­łem się wła­ści­wie w pro­te­stanc­kim mie­ście i do dziś czę­sto tam jeż­dżę, Mam tam wie­lu zna­jo­mych i przy­ja­ciół. To jest istot­ne dla mojej bio­gra­fii. Prze­my­śle­nia doty­czą­ce sze­ro­ko rozu­mia­ne­go pro­te­stan­ty­zmu towa­rzy­szył mi od dziec­ka. Od dziec­ka jeź­dzi­łem na Węgry i tam aku­rat róż­no­rod­ność wyzna­nio­wa jest czymś o wie­le bar­dziej oczy­wi­stym niż w Pol­sce. Wśród nie­ka­to­li­ków są głów­nie refor­mo­wa­ni, ale są też obec­ne inne wyzna­nia, w tym lute­ra­nie, któ­rzy na Węgrzech nazy­wa­ni są ewan­ge­li­ka­mi albo wła­śnie lute­ra­na­mi. Od dzie­ciń­stwa gra­łem na orga­nach. Ćwi­czy­łem na instru­men­cie w sąsied­niej para­fii refor­mo­wa­nej. Bar­dzo poma­gał mi tam­tej­szy pastor, któ­ry w tym roku nie­ste­ty zmarł. Zasad­ni­czo od zawsze byłem w śro­do­wi­sku wie­lo­wy­zna­nio­wym, a doty­czy to tak­że muzy­ków, z któ­ry­mi współ­pra­co­wa­łem.

W 2015 roku zało­żył pan chór Pueri Can­to­res Lubli­nen­ses i przez osiem lat był pan jego dyry­gen­tem. W 2020 roku otrzy­mał pan od oo. redemp­to­ry­stów nagro­dę Pro Redemp­tio­nae za zasłu­gi dla ewan­ge­li­za­cji mło­dzie­ży. Jako duchow­ny Archi­die­ce­zji Lubel­skiej był pan zaan­ga­żo­wa­ny w neo­ka­te­chu­me­nat, dość szcze­gól­ną gałąź ducho­wo­ści kato­lic­kiej plus nie­zli­czo­ne wyda­rze­nia ewan­ge­li­za­cyj­no-arty­stycz­ne w całej Pol­sce, a tu nagle kon­wer­sja na lute­ra­nizm i to jesz­cze w Koście­le Szwe­cji. Co się wyda­rzy­ło?

Wła­ści­wie nic się nie sta­ło (śmiech). Od paru lat sym­pa­ty­zo­wa­łem z ewan­ge­li­cy­zmem, ale wycho­wa­łem się w kato­lic­kim kra­ju. Bar­dzo cenię sobie lata posłu­gi kapłań­skiej. Jestem wdzięcz­ny za ten czas, za pozna­wa­nie Pisma Świę­te­go, tra­dy­cji i histo­rii, w tym refor­ma­cji. Ale patrząc wstecz uświa­da­miam sobie, że już w wie­ku 14 lat, gdy byłem w Niem­czech u przy­ja­ciół, po raz pierw­szy mia­łem stycz­ność z ewan­ge­li­ka­mi i że zawsze byli mi bli­scy przez muzy­kę, a w szcze­gól­no­ści pro­te­stanc­ki cho­rał Jana Seba­stia­na Bacha. Przez te wszyst­kie lata, tak­że czas w semi­na­rium duchow­nym, towa­rzy­szy­ła mi ta muzy­ka, zgłę­bia­łem jej ducho­wość i try­ni­tar­ny aspekt. Ta muzy­ka jest bar­dzo czy­sta i kon­kret­na. Oczy­wi­ście, do tego docho­dzi­ły róż­ne reflek­sje zwią­za­ne z Kościo­łem, ale chciał­bym pod­kre­ślić, że abso­lut­nie nie cho­dzi­ło o jakieś skan­da­le czy oby­cza­jo­we spra­wy. Po pro­stu jak­by zaczą­łem się odda­lać. Chcia­łem pójść na urlop, popra­co­wać w Nor­we­gii w tam­tej­szym Koście­le, ale nada­rzy­ła się oka­zja, że zosta­łem zapro­szo­ny na roz­mo­wę kwa­li­fi­ka­cyj­ną w Die­ce­zji Uppsa­li Kościo­ła Szwe­cji i w dro­dze kon­kur­su wygra­łem posa­dę kan­to­ra-orga­ni­sty.

Ale to nie musia­ło ozna­czać kon­wer­sji do lute­rań­skie­go Kościo­ła Szwe­cji…

Oczy­wi­ście, że nie, ale kie­dy już tam byłem, pozna­wa­łem ludzi i Kościół, doświad­czy­łem jesz­cze sil­niej­szej fascy­na­cji, któ­ra była już dużo wcze­śniej, choć­by poprzez kon­takt z Kościo­łem ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skim. Chcę żyć w zgo­dzie z sumie­niem i stąd ta decy­zja.

Z tego, co pan mówi to jest to opis z tzw. kon­wer­sji muzycz­nych. Co praw­da nie są one zbyt czę­ste, ale wystę­pu­ją. Cho­dzi o ludzi, któ­rzy poprzez muzy­kę i ducho­wość tra­fia­ją do takie­go czy inne­go Kościo­ła, nie­ko­niecz­nie z powo­du kon­kret­nych zagad­nień dogma­tycz­nych.

Wie­lo­krot­nie, kie­dy przy­cho­dzi­łem do kościo­ła lute­rań­skie­go, nie tego w Szwe­cji, a w Pol­sce wła­śnie, ale też w roz­mo­wach z lute­ra­na­mi z Węgier i Nie­miec, prze­ma­wiał do mnie ten etos wspól­no­ty. Cho­dzi też o kon­cen­tra­cję na tre­ści, któ­re nio­są ze sobą refor­ma­cyj­ne zasa­dy „tyl­ko Chry­stus, tyl­ko łaska i wia­ra, tyl­ko Pismo”. One wybrzmie­wa­ją zupeł­nie ina­czej w kon­tek­ście zasa­dy „poza Kościo­łem nie ma zba­wie­nia”. Wie­rzę, że nie ma zba­wie­nia poza Chry­stu­sem. Patrząc na wia­rę ludzi, poczu­łem, że tu jest moje miej­sce.

Dosko­na­le pan jed­nak wie, że tak­że w łonie lute­ra­ni­zmu są róż­ne per­spek­ty­wy na jeden temat, a i sama zasa­da sola scrip­tu­ra, wca­le nie­pod­sta­wo­wa, może być odmien­nie rozu­mia­na.

Oczy­wi­ście, zauwa­ży­łem te róż­ni­ce, a tak­że inne, któ­re widać choć­by na przy­kła­dzie tego, jak wyglą­da Kościół lute­rań­ski w Pol­sce i w Szwe­cji. To są dwa, momen­ta­mi zupeł­nie róż­ne Kościo­ły, choć dogma­tycz­nie te same. Nie­mniej, to, co mnie uję­ło to keryg­ma, a więc prze­po­wia­da­nie Sło­wa Boże­go, spo­sób, w jaki się to robi, zarów­no tutaj w Szwe­cji, jak i w Pol­sce, owo zde­cy­do­wa­ne skon­cen­tro­wa­nie na Ewan­ge­lii.

Zapew­ne jest to pyta­nie reto­rycz­ne, ale zakła­dam, że po przy­by­ciu do Kościo­ła Szwe­cji nie poczuł pan zagu­bie­nia litur­gicz­ne­go.

Zupeł­nie nie i nie cho­dzi tyl­ko o to, że stro­je litur­gicz­ne są wła­ści­wie te same – alby, kapy i orna­ty, a bef­ka uży­wa­na jest jedy­nie przy lute­ro­ku jako strój urzę­do­wy, a nie litur­gicz­ny. Struk­tu­ra nabo­żeń­stwa jest inna od tej, któ­rą zna­łem i cza­sa­mi też gra­łem pod­czas nabo­żeństw lute­rań­skich w Pol­sce, ale za to bar­dzo podob­na do litur­gii rzym­sko­ka­to­lic­kiej. Wie­lo­krot­nie sły­sza­łem histo­rie od Szwe­dów, że kato­li­cy zza gra­ni­cy przy­cho­dzą­cy na nabo­żeń­stwa nie orien­tu­ją się, że są w koście­le lute­rań­skim, no chy­ba że za ołta­rzem stoi kobie­ta.

A co z ordy­na­cją kobiet?

Dla mnie jakoś nigdy nie sta­no­wi­ło to pro­ble­mu. Postrze­ga­łem to bar­dziej w kon­tek­ście tra­dy­cji i kon­tek­stu, w jakim żył Chry­stus, choć prze­cież wie­my, jak waż­ną rolę peł­ni­ły w oto­cze­niu Jezu­sa kobie­ty, były też jego uczen­ni­ca­mi.

Jak bar­dzo róż­ni się z pań­skiej per­spek­ty­wy rzym­sko­ka­to­lic­ka msza poso­bo­ro­wa od nabo­żeń­stwa w Koście­le Szwe­cji, któ­re sami Szwe­dzi nazy­wa­ją mszą?

Z per­spek­ty­wy muzycz­nej szwedz­kie nabo­żeń­stwo lute­rań­skie jest bar­dziej upo­rząd­ko­wa­ne. Sam fakt, że są śpiew­ni­ki zmie­nia sytu­ację i zada­nie orga­ni­sty, któ­ry nie śpie­wa do mikro­fo­nu. Jego zada­nie pole­ga na tym, aby zagrać w taki spo­sób, któ­ry poka­że temat i sens tre­ści, zachę­ci zbór do wspól­ne­go śpie­wu. Zresz­tą, przy­go­to­wu­jąc się do nabo­żeństw ana­li­zu­ję treść tych pie­śni, aby wejść głę­biej w muzycz­ną sym­bo­li­kę i dać ludziom impuls do śpie­wu. Nabo­żeń­stwo szwedz­kie nie jest prze­ga­da­ne, ale jest roz­śpie­wa­ne. Nie­ste­ty, w Pol­sce ludzie raczej nie śpie­wa­ją. Jako muzyk z wie­lo­let­nim doświad­cze­niem mogę powie­dzieć, że śpiew nie­zbyt dobrze funk­cjo­nu­je w pol­skich kościo­łach kato­lic­kich.

Nie jest pan zbyt suro­wy? Rozu­miem, że Szwe­cja dosko­na­le radzi sobie na Euro­wi­zji, jak choć­by w tym roku, tak­że dla­te­go, że jest to naród śpie­wa­ją­cy od naj­młod­szych lat i to nie bez zasłu­gi Kościo­ła Szwe­cji. Ale czy pań­ska teza nie jest zbyt dale­ko idą­ca?

W pol­skich kościo­łach śpie­wa się coraz sła­biej. Ludzie mają wszyst­ko poda­ne na slaj­dach. Tutaj jest akty­wi­za­cja, wcho­dzisz do kościo­ła, otwie­rasz kan­cjo­nał i śpie­wasz. W Pol­sce nato­miast poza ‘amen” czy „i z duchem two­im” nic wła­ści­wie nie sły­chać. To, o czym mówię, wyni­ka z lute­rań­skiej ducho­wo­ści, tak­że z zasa­dy sola scrip­tu­ra, że śpiew i pie­śni są inter­pre­ta­cją, wręcz egze­ge­zą i komen­ta­rzem do Pisma Świę­te­go. Tu nie cho­dzi tyl­ko o kunszt muzycz­ny, ale wła­śnie ducho­wość. Celem cho­ra­łu pro­te­stanc­kie­go jest roz­śpie­wa­nie ludzi. Co tydzień gram fugi i pre­lu­dia Bacha – zresz­tą mam to w umo­wie o pra­cę, gdyż jako orga­ni­sta musze podać lite­ra­tu­rę orga­no­wą, któ­rą chcę wyko­ny­wać. W tym dostrze­gam klucz i twór­cze podej­ście do sola scrip­tu­ra w muzycz­nym wymia­rze. Do tego docho­dzi ten ele­ment try­ni­tar­ny, potrój­ne bemo­le i krzy­ży­ki, m. in. o tym pisał w kon­tek­ście Bacha ks. prof. Albert Schwe­it­zer, teo­log lute­rań­ski, ale i muzyk. Być może jest to temat na przy­szły dok­to­rat. Gra­jąc, odpo­czy­wam i modlę się.

Roz­ma­wiam z fascy­na­tem muzy­ki orga­no­wej, stąd nie­co pro­wo­ka­cyj­nie zapy­tam, czy ta muzy­ka orga­no­wa, baro­ko­wa, ma dziś w ogó­le jakiś poten­cjał ewan­ge­li­za­cyj­ny czy o wie­le bar­dziej nie powin­ni­śmy pra­co­wać nad współ­cze­sną muzy­ką sakral­ną tak jak to robią Kościo­ły typu ewan­ge­li­kal­ne­go czy cha­ry­zma­tycz­ne­go?

Kie­dy robi­łem nabór do chó­ru w Lubli­nie śpie­wa­li­śmy kla­sycz­ną muzy­kę, w tym cho­rał pro­te­stanc­ki, któ­ry wol­no uży­wać w litur­gii kato­lic­kiej. Po kil­ku latach for­ma­cji widzia­łem owo­ce, że dzie­cia­ki nie tyl­ko śpie­wa­ły, ale i fascy­no­wa­ły się tym, co śpie­wa­ją, tak­że spra­wa­mi Boga, wia­ry i Kościo­ła. Myślę więc, że potrze­ba fachow­ców i pasjo­na­tów, aby poka­zać pięk­no tej muzy­ki i jej ewan­ge­li­za­cyj­ny aspekt. Oczy­wi­ście, dys­ku­sje na temat nowo­cze­snej muzy­ki sakral­nej trwa­ją tak­że w Koście­le Szwe­cji i cał­kiem nie­daw­no roz­ma­wia­łem na ten temat u nas w para­fii. Są tar­cia mię­dzy muzy­ka­mi kościel­ny­mi tak­że w Szwe­cji – są tacy, któ­rzy chcie­li­by śpie­wać i grać tyl­ko muzy­kę gospel czy wręcz muzy­kę fil­mo­wo-roz­ryw­ko­wą, ale i kon­ser­wa­ty­ści. Jestem bar­dziej pośrod­ku i póki co przy­glą­dam się jak pod­czas nabo­żeń­stwa, gdy żegna­no moją poprzed­nicz­kę – była muzy­ka gospel i cho­rał, był chór mło­dzie­żo­wy i tra­dy­cyj­ny, a to wszyst­ko w ramach jed­nej litur­gii. Widzia­łem, jak dzie­ci ze swo­imi rodzi­ca­mi i dziad­ka­mi otwie­ra­li śpiew­ni­ki i śpie­wa­ły chęt­nie tra­dy­cyj­ne pie­śni. Łatwo wylać dziec­ko z kąpie­lą i powie­dzieć ‘tyl­ko orga­ny’ albo ‘tyl­ko gospel i gita­ra’.

Czy jako muzyk i oso­ba z doświad­cze­niem kapłań­skim w Koście­le rzym­sko­ka­to­lic­kim w Pol­sce dostrze­ga pan feno­men, o któ­rym czę­sto sły­szy się szcze­gól­nie na kato­lic­kich forach – pro­te­stan­ty­za­cja litur­gii?

To takie nad­uży­cie seman­tycz­ne, może w śro­do­wi­skach cha­ry­zma­tycz­nych moż­na mówić o pew­nej pen­te­ko­sta­li­za­cji, nie­mniej nie­co pla­ka­to­wo mówi się o pro­te­stan­ty­za­cji, gdy coś pocho­dzi spo­za śpiew­ni­ka ks. Jana Sie­dlec­kie­go. To bar­dzo nie­nau­ko­we podej­ście.

Jak dużo cza­su zaję­ło panu ucze­nie się litur­gii Kościo­ła Szwe­cji?

Oj, bar­dzo mało, bo byłem kato­li­kiem (śmiech).

Krót­kie pyta­nie, krót­ka odpo­wiedź. A nie tęsk­ni pan za kapłań­stwem i czy będzie się pan ubie­gał o świę­ce­nia w Koście­le Szwe­cji?

Myśla­łem o tym. Zresz­tą sami Szwe­dzi pyta­li mnie o to pod­czas roz­mo­wy kwa­li­fi­ka­cyj­nej, gdy roz­ma­wia­li­śmy o prze­po­wia­da­niu, o Ewan­ge­lii. Jest taka moż­li­wość, jeśli w przy­szło­ści w wystar­cza­ją­cy spo­sób opa­nu­ję język szwedz­ki. Nie wyklu­czam takiej moż­li­wo­ści. Na razie gło­szę Sło­wo Boże przez muzy­kę.

Jak zna­jo­mi i przy­ja­cie­le zare­ago­wa­li na pana decy­zję wstą­pie­nia do Kościo­ła Szwe­cji?

Aku­rat w śro­do­wi­sku muzycz­nym moja decy­zja spo­tka­ła się z wiel­kim zro­zu­mie­niem. Moi pro­fe­so­ro­wie ze szkół śred­nich czy uni­wer­sy­te­tu, wyka­za­li się olbrzy­mią tole­ran­cją. Zna­li moją miłość do muzy­ki i zro­zu­mie­li moją decy­zję. Oczy­wi­ście, zda­rza­ły się nega­tyw­ne sytu­acje, gdzie­nie­gdzie licz­ba zna­jo­mych się nie­co zmniej­szy­ła, ale nie tra­fi­ło to we mnie jakoś moc­no. Spo­ro prze­sze­dłem, od trzech lat wal­czę z bia­łacz­ką i na szczę­ście w mia­rę szyb­ko cho­ro­ba zosta­ła zdia­gno­zo­wa­na. Jestem w trak­cie lecze­nia. Ta oko­licz­ność nie­co opóź­ni­ła pew­ne kro­ki, gdyż już trzy lata temu zasta­na­wia­łem się nad zmia­na­mi w swo­im życiu. Bałem się, ale uda­ło się wie­le pro­ble­mów prze­zwy­cię­żyć. Modli­łem się o zmia­nę. Zna­la­złem swo­je miej­sce na zie­mi. Daj Boże, że tak­że w nie­bie.


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.