Grekokatolicy w Rosji: wywiad z o. Filipem Majzerowem
- 28 lipca, 2005
- przeczytasz w 20 minut
W ostatnim czasie media rosyjskie zaczęły zwracać uwagę na rosyjskich grekokatolików. Wokół publikacji wszczynały się spory, wyrażano najrozmaitsze poglądy. Lecz czym w rzeczywistości żyją rosyjscy katolicy obrządku bizantyjskiego (rosyjscy grekokatolicy)? Aby uczynić krok ku zrozumieniu tego, korespondentka „Portalu-Credo.ru” przeprowadziła wywiad z głową jedynej na razie w Rosji wspólnoty mnichów-katolików obrządku bizantyjsko-słowiańskiego abbą ihumenem Filipem (Majzerowem). PORTAL-CREDO.RU: Wasza Wielebność, proszę opowiedzieć o swej drodze do wiary, […]
W ostatnim czasie media rosyjskie zaczęły zwracać uwagę na rosyjskich grekokatolików. Wokół publikacji wszczynały się spory, wyrażano najrozmaitsze poglądy. Lecz czym w rzeczywistości żyją rosyjscy katolicy obrządku bizantyjskiego (rosyjscy grekokatolicy)? Aby uczynić krok ku zrozumieniu tego, korespondentka „Portalu-Credo.ru” przeprowadziła wywiad z głową jedynej na razie w Rosji wspólnoty mnichów-katolików obrządku bizantyjsko-słowiańskiego abbą ihumenem Filipem (Majzerowem).
PORTAL-CREDO.RU: Wasza Wielebność, proszę opowiedzieć o swej drodze do wiary, o służbie Bogu, o tym, jak to się stało, że został Ojciec mnichem i kapłanem?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): […] W swoim czasie marzyłem, by zostać reanimatorem-anestezjologiem, w okresie wakacji szkolnych w czasie wolnym odbywałem praktykę w szpitalu w Murmańsku na oddziale ITAR (Intensywnej Terapii, Anestezjologii i Reanimacji). Ludzie umierali na moich rękach, gdy miałem zaledwie 15 lat. Często rozmyślałem nad zagadnieniem: „A co po śmierci?”. W związku z tym, że przyszedłem na świat w „normalnej radzieckiej rodzinie”, naturalnie, nie byłem w dzieciństwie ani ochrzczony, ani wprowadzony w życie Kościoła. Ochrzciłem się w wieku lat 14, w mieście Biała Cerkiew nieopodal Kijowa. Poszedłem się ochrzcić z ciekawości: „Co tam >popi
PORTAL-CREDO.RU: Jak to się stało, że Ojciec – obywatel Rosji, który całe swe życie spędził na ziemi rosyjskiej, został kapłanem katolickim? Co Ojca doprowadziło do tego kroku?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Istotnie, może się to wydawać dziwne. W linii ojcowskiej pochodzę z pomorców, staroobrzędowców, przodkowie moi mnichów sołowieckich wozili na wyspy. W linii macierzyńskiej – ze „skobarów” (prababcia przed rewolucją mieszkała pod Pskowem). Prababcię też pamiętam, nazywała się Melania, również starego obrządku, czyniła znak krzyża dwoma palcami. Przyjąwszy łaskę kapłaństwa, zacząłem więcej czasu poświęcać lekturze dzieł świętych Ojców. Nigdy nie miałem wrogiego stosunku do katolicyzmu. Po lekturze dzieł Bazylego Wielkiego, Jana Chryzostoma, Teodora Studyty, Cyryla Aleksandryjskiego, Efrema Syryjczyka i Jana z Damaszku stało się dla mnie jasne, że Pan jako podstawę Swego Kościoła położył kamień – apostoła Piotra. Doszedłem do konkluzji, że nie jest możliwym być w Kościele Powszechnym i jednocześnie nie być we wspólnocie eucharystycznej z Następcą Piotra. Problemów z „Filioque” nie miałem, ponieważ św. hierarcha Bazyli Wielki w swym dziele „Przeciw Eunomiuszowi”, w księdze piątej, odpowiada na to pytanie.
PORTAL-CREDO.RU: Jaka była Ojca droga do Kościoła katolickiego?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Trudna. Rosjaninowi w Rosji trudno być katolikiem, do tego jeszcze obrządku bizantyjskiego. Dają się we znaki wielowiekowe uprzedzenia i sowieckie cliches. Dla mnie niezrozumiałe jest samo hasło: „Jeśli jesteś Rosjaninem – znaczy się, jesteś prawosławny”. Odbywa się przy tym zmiana znaczenia terminów: katolicyzmowi przeciwstawia się prawosławie, ale to nonsens, przecież nie można być w Kościele katholickim (powszechnym) i chwalić Boga nieprawidłowo. Kościół jest katholicki, a wiara – prawosławna. Trzy razy próbowałem na powrót zjednoczyć się z następcą apostoła Piotra. Pierwszy raz w 1992 r. w Wilnie odmówiono mi, ponieważ jestem…Rosjaninem. Po trwającej kilka miesięcy schizmie Patriarchatu Moskiewskiego ze swą Matką-Konstantynopolem w 1995 r., po raz drugi starałem się wrócić do jedności. Arcybiskup w Moskwie odmówił mi, w związku z tym, że on…boi się reakcji Patriarchatu Moskiewskiego – i wysłał mnie do nuncjusza, który poradził mi znaleźć biskupa w kraju demokratycznym. Trzecia próba w grudniu 1999 r. zakończyła się powrotem do jedności. Zostałem przyjęty do wspólnoty z Kościołem powszechnym przez metropolitę przemysko-warszawskiego Jana Martyniaka.
PORTAL-CREDO.RU: Niedawno w prasie pojawiły się wypowiedzi jednego z „ekspertów” w sprawach religjnych, że rosyjscy grekokatolicy – to w całości „owoc prozelityzmu Watykanu”. Jak Ojciec może to skomentować?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): „Prozelityzm” Watykanu – to z pewnością kiepski żart. Biskupi katoliccy skrajnie niechętnie podtrzymują rozmowę o przyjęciu do jedności konkretnego kapłana. Swoimi kanałami sprawdzają informacje podane przez takiego kapłana o sobie i dopiero po starannym sprawdzeniu dokonują Sakramentu Pokuty i przyjmują przysięgę na wierność następcy Piotra. Myślę, że niedawne przejście do Patriarchatu Moskiewskiego katolika bizantyjskiego, obywatela Francji hieromnicha Bazylego, przy takiej interpretacji również można nazwać aktem „prozelityzmu”. Jeśli zaś zaglądniemy w protokoły posiedzenia Świątobliwego Synodu RKP PM, które odbyło się 16 lipca 2005 roku, to ujrzymy, że jednego hieromnicha wysyła się do Japonii „celem okazania współdziałania w organizowaniu wspólnoty mniszej”, tworzy się nowe parafie w diecezjach brukselskiej, haskiej i wiedeńskiej. W stosunku do tych działań nigdzie nie czytałem, że są one „płodem prozelityzmu” Patriarchatu Moskiewskiego czy „naruszeniem terytoriów kanonicznych”. I w ogóle trudno sobie wyobrazić sytuację, w której kardynał Kasper stawiałby ultimatum: „Wy zamknijcie swoje parafie w tych diecezjach, bo to nasze >terytorium kanoniczne
PORTAL-CREDO.RU: W zeszłym roku wiele było rozmów o Zgromadzeniu [ros. Sobor] w Sargatskoje, o odrodzeniu Egzarchatu. Jako uczestnik wydarzeń, czy nie opowiedział by nam Ojciec, co się tam wydarzyło?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Zebrali się kapłani, którzy postanowili odpowiedzieć na pytanie wiernych: kto rządzi wakującym Egzarchatem. To, że Egzarchat istnieje jako wakujący i nie został zlikwidowany, wiedzieli wszyscy zainteresowani, można to było przeczytać w „Annuario Pontificio”, w którym napisane jest, że Egzarchat wakuje, duchowieństwa i zakonników – zero, wiernych – zero [ściślej – trzy kropki oznaczające brak danych, przyp. tłum.]. Razem z hieromnichem Alipiuszem (Miedwiediewem) MSBM i jednym naszym wiernym chodziliśmy kilka razy do Kongregacji Kościołów Wschodnich z prośbą o zaktualizowanie danych o liczebności duchowieństwa i wiernych. W związku z tym, że zmiany te nie zostały wniesione, w osadzie Sargatskoje zebrali się kapłani, by ocenić zaistniałą sytuację. Przejrzawszy Kodeks Kanonów Kościołów Wschodnich, który nabrał mocy w dniu święta Opieki Matki Bożej w 1991 r., przekonaliśmy się, że tymczasowo pełnić funkcję administratora Egzarchatu winien kapłan Sergiusz Gołowanow, który w owym czasie był jedynym proboszczem oficjalnie zarejestrowanej parafii katolickiej obrządku „synodalnego”, a poza tym był dziekanem regionu omskiego. Zgodnie z KKKW dziekan [ros. błagoczynnyj] zwany jest protoprezbiterem. To zupełnie naturalne, że po długim rozpatrywaniu tej sprawy wszyscy zebrani jednomyślnie i w dobrej wierze przyjęli wskazanie prawa kanonicznego, i bezzwłocznie zawiadomili o tym władze kościelne. Właśnie Zgromadzenie w Sargatskoje po raz pierwszy pokazało, że bizantyjscy katolicy w Federacji Rosyjskiej to nie rzeczywistość wirtualna. Bezpośrednim następstwem tego Zgromadzenia była watykańska nominacja biskupa Józefa Wertha na ordynariusza dla bizantyjskich katolików w Rosji.
PORTAL-CREDO.RU: Powróćmy z przeszłości do teraźniejszości. Piszecie o sobie w listach jako o wspólnocie Mnichów Św. Bazylego Wielkiego (MSBM). Czy mógłby Ojciec opowiedzieć, co to za wspólnota, jakie stawia sobie cele – i w ogóle jak Ojciec postrzega życie monastyczne i jego przyszłość w Rosji, i w Rosyjskim Kościele Katolickim obrządku bizantyjskiego?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Wspólnota Mnichów Św. Bazylego Wielkiego pw. Przemienienia Pańskiego ma dopiero dwa lata. Monastery reguły studyckiej i Zakon Bazyliański Św. Jozafata, istniejące obecnie w Ukraińskim Kościele Greckokatolickim, reprezentują tradycję halicką. Mimo wspólnych korzeni monastycyzmu Rusi Kijowskiej, duchowość, życie modlitewne, samo podejście do monasterskiego cenobium MSBM znacznie się różni od tradycji, charakterystycznych dla monastycyzmu rosyjskiego. Wskutek tego stworzenie tradycyjnej rosyjskiej wspólnoty mniszej, z ducha bliskiej i zrozumiałej dla ludzi żyjących na terenie Rosji, było skrajnie konieczne. Nie jesteśmy kopią monasterów Patriarchatu Moskiewskiego i nie zamierzamy podszywać się pod ich mnichów. Cel, który stawiamy sobie, widnieje w dewizie wspólnoty: „Nie nam, Panie, nie nam, lecz imieniu Twemu daj chwałę!” (Ps 113, 9). Rozumiemy to jako służbę Bogu i ludziom. W dzisiejszej Rosji, jak uważam, rozwój monasterów ma charakter dość jednostronny – przypominają one raczej „kołchozy imienia Zaśnięcia” i „sowchozy imienia Wniebowstąpienia”. Bez wątpienia, monastery kontemplacyjne, zajmujące się gospodarstwem wiejskim, są także potrzebne – ale przecież nie wszystkie! Dla mnie ideałem monastycyzmu jest Ławra Peczerska w Kijowie w okresie jej powstawania. Mnisi zajmowali się pracą umysłową, przepisywali księgi, uczyli. Co się tyczy katolickich monasterów obrządku bizantyjskiego w Rosji, to w mojej opinii winno ich być jak najwięcej – i zróżnicowanych. Monastery św. Nila Sorskiego będą się różnić od bazyliańskich, bazyliańskie od studyckich czy skitów zwolenników starodawnej pobożności [ros. skitow riewnitielej drewlego błagoczestija]. Nie może i nie powinno tu być żadnej unifikacji, przecież wszyscy ludzie są bardzo różni. Jeden ma powołanie, by wykładać w szkole wyższej i zajmować się pracą naukową, inny – by w ciszy kontemplować Boga i dzielić się z innymi radością płynącą z obcowania z Nim. Wspólnota nasza stawia sobie za zadanie połączenie modlitwy, pracy i działalności intelektualnej. W regule Mnichów Św. Bazylego Wielkiego przepisano, że mogą do nas wstępować kandydaci po ukończeniu 21 lat życia i przed ukończeniem 45 lat. Wyższe wykształcenie, znajomość języków obcych i umiejętność obchodzenia się z komputerem są mile widziane. Z czasem zajmiemy się organizowaniem żeńskich wspólnot bazylianek, które będą zajmować się starcami, porzuconymi dziećmi itp. Jednocześnie planujemy tworzenie przy monasterach bractwa „Przyjaciół Hierarchy Bazylego”, którzy będą mogli wnieść duchowość bazyliańską w swe życie rodzinne. Myślę, że mogliby oni jednocześnie tworzyć rodzinne domy dziecka, skrajnie potrzebne w naszych czasach.
PORTAL-CREDO.RU: A dlaczego podstawą Waszej wspólnoty stała się właśnie reguła św. Bazylego Wielkiego?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): To dzięki temu, że przez pewien czas odbywaliśmy formację duchową w Zakonie Bazyliańskim św. Jozafata w Polsce wśród diaspory ukraińskiej. Hieromnich Piotr Kuszka OSBM ukazał nam wizję cenobium monasterskiego, tak, jak widział je Ojciec Kościoła. Spodobała się nam zasada „złotego środka”. U św. Hierarchy Bazylego nie ma „przegięć”, on proponuje umiarkowanie we wszystkim. Nie ma bogactwa, jak np. w monasterach Józefa Wołockiego, lecz nie ma i skrajnej nędzy, jak np. u św. Nila Sorskiego. U podstaw naszej reguły leży w pierwszej kolejności Nowy Testament i reguła św. Bazylego Wielkiego.
PORTAL-CREDO.RU: Co znaczy dla Ojca osobiście “być mnichem”?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Na to odpowiada św. Hierarcha Bazyli: „Mnich – to doskonały chrześcijanin”. Być mnichem oznacza dążyć do ewangelicznej doskonałości. Być mnichem – to znaczy przejść przez etapy: 1. stać się człowiekiem, 2. stać się chrześcijaninem, 3. stać się chrześcijaninem doskonałym. Być mnichem – oznacza nie być fanatykiem w stylu ojca Fieraponta z „Braci Karamazow”.
PORTAL-CREDO.RU: Jaki status ma obecnie Wasza wspólnota? Jak ona istnieje, kto ją wspiera finansowo? Czy wielu jest zakonników, czy są chętni do wstąpienia? Czym zajmuje się brać zakonna oprócz wspólnego dla wszystkich mnichów życia?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Czterokrotnie przedkładaliśmy regułę do rozpatrzenia w Kongregacji Kościołów Wschodnich w Rzymie. Jak na razie nie otrzymaliśmy recenzji. Poza tym prywatnie prosiliśmy o przejrzenie reguły i wyrażenie swej opinii o niej dziekana wydziału prawa kanonicznego Papieskiego Instytutu Wschodniego o. dra Cyryla Vasila SI. Po dwóch miesiącach, podczas których czcigodny ojciec sprawdzał naszą regułę, spotkaliśmy się i on powiedział nam, że reguła napisana jest bardzo dobrze. Zaproponowano mi obronę doktoratu na podstawie sporządzonej reguły. Żyjemy z indywidualnych ofiar. Nie otrzymujemy stałego wsparcia finansowego. Aby starczyło nam środków na potrzeby monasteru, robimy prywatnie przekłady z włoskiego, angielskiego, polskiego i ukraińskiego. Za tę pracę otrzymujemy ofiary. W obecnym czasie nasza wspólnota składa się z trzech ludzi: ihumen, hieromnich i nowicjusz [ros. posłusznik prochodiaszczyj iskus]. Chętni do wstąpienia są, lecz wstrzymują nas nie wyjaśnione do końca stosunki wzajemne z mianowanym przez Watykan ordynariuszem. Myślę, że gdy nasza sytuacja się ustabilizuje, chętnych będzie więcej. Poza tym o naszej wspólnocie i o możliwości przejścia w niej próby wiedzą nieliczni; nie mamy na razie swej strony w internecie. Poza modlitwą i pracą, które są właściwe dla wszystkich mnichów, wspólnota nasza zajmuje się studiowaniem i analizą rozwoju obrzędów liturgicznych. Hieromnich Alipiusz pisze ikony. Ma swój styl, coś pośredniego między szkołą nowogrodzką a włodzimiersko-suzdalską. Jego ikony znajdują się w prywatnych kolekcjach Rosji, Polski, Włoch. Kilka miesięcy temu wygrał on konkurs ikonografów niezawodowych w Niemczech i otrzymał propozycje napisania cyklu ikon w Lipsku. Byliśmy zmuszeni odmówić w związku z tym, że na ten czas trzeba by porzucić Rosję, a na to wspólnota nasza nie może sobie pozwolić. Obecnie o. Alipiusz w przerwach między pracami ikonograficznymi zajmuje się tworzeniem „Krótkiego słownika objaśniającego terminów liturgicznych tradycji bizantyjskiej”. Nowicjusz Maksym Bratuchin w przerwach między przyswajaniem abecadła wspólnego życia mnichów a przekładami z angielskiego i włoskiego urządził sieć komputerową. W ogóle wszystkie problemy z komputerami w naszej wspólnocie załatwia nowicjusz Maksym.
PORTAL-CREDO.RU: Wasza wspólnota mieszka obecnie w osadzie Sargatskoje. Dlaczego? I jak się do Was odnoszą lokalni mieszkańcy? Czy Wasza posługa wychodzi w jakiś sposób poza „ramy” Waszej wspólnoty?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Do Sargatskoje przyjechaliśmy na zaproszenie proboszcza, kapłana Sergiusza Gołowanowa, i z błogosławieństwem metropolity Jana Martyniaka. Ordynariusz od samego początku był przez proboszcza zawiadomiony o naszym pobycie w parafii. Zawiadomiono nas, że 30 lipca br. JE Biskup Józef Werth przyjedzie koncelebrować do parafii obrządku bizantyjskiego. Nasza wspólnota mnisza z niecierpliwością czeka na przyjazd ordynariusza, mianowanego przez zmarłego Papieża celem załatwienia wszystkich nie wyjaśnionych kwestii. Lokalni mieszkańcy odnoszą się do nas życzliwie. Gdy z konieczności wychodzimy do osady, wielu nas pozdrawia. Z pomocą miejscowych stolarzy montujemy nowy ikonostas w cerkwi parafialnej. Ikonostas sporządzony jest według naszego projektu i z wykorzystaniem litografii z ikon o. Alipiusza, przez co wnętrze świątyni zachowa jednolitość stylu. Co się tyczy wychodzenia poza „ramy”. Nie, nie wychodzi. To raczej wiele rzeczy wchodzi w owe „ramy”. Naturalnie, odprawiamy dla naszej wspólnoty, lecz jeśli przychodzą do nas pielgrzymi, chcący otrzymać pociechę duchową, nikomu nie odmawiamy. To w stylu monasterów rosyjskich. Rosyjscy mnisi nie biegają po domach i nie prowadzą szumnych akcji. Ludzi przyciąga do nas monasterski krąg nabożeństw, słowa duchowego wsparcia i pocieszenia. Tak więc wszystko w „ramach”.
PORTAL-CREDO.RU: Jak urządzony jest zwykły dzień mnicha zakonu św. Bazylego Wielkiego?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): W zwykłe dni wstawanie o 5.30, o 6.00 jutrznia, pryma i Liturgia. Po Liturgii, ok. 7.45 – śniadanie. Po śniadaniu tercja, monasterskie posłuszanija czy zajęcia. O 12.50 celebrujemy sekstę, po niej spożywamy obiad. Po obiedzie – krótki odpoczynek i posłuszanija. O 17.00 odprawiamy nonę i można napić się herbaty. O 18.00 nieszpory, kolacja i kompletorium. Następnie rekreacja – czas osobisty. Można zobaczyć wiadomości albo film, odpowiedzieć na listy elektroniczne, pogadać. O 22.30 wszyscy schodzą do cerkwi, gdzie – kontemplując Chrystusa Eucharystycznego – napełniają swe serca pokojem i odmawiają Modlitwę Pańską. Potem – cisza aż do śniadania.
PORTAL-CREDO.RU: Czy poza nabożeństwami i modlitwą osobistą mnisi św. Bazylego Wielkiego mają osobiste zainteresowania?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Mają, jak każdy normalny chrześcijanin. Lektura książek, fotografia, projektowanie ikonostasów i szat, wycieczki rowerowe na łono natury i wiele innych rzeczy.
PORTAL-CREDO.RU: Ojciec i hieromnich Alipiusz (Miedwiediew) jesteście znani także jako autorzy jednego z przekładów wschodnich tekstów liturgicznych na współczesny język rosyjski. Co Was skłoniło do podjęcia tego trudu?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Skłoniło nas to samo, co i naszych współbraci obrządku łacińskiego do tłumaczeń z łaciny na języki żywe. Nikt nie poddaje w wątpliwość faktu, że ludzie wprowadzeni w życie Kościoła rozumieją około 70 procent z tego, co jest śpiewane i czytane podczas nabożeństw. Ludzie, zwłaszcza młodzi, którzy przychodzą do świątyni, niczego z nabożeństwa nie rozumieją. Przypomina to scenę z filmu „Iwan Wasiliewicz zmienia zawód”, gdzie reżyser rozmawia z Iwanem Groźnym w ptasim języku: „wielmi”, „ponieże”, „paki i paki, iże chieruwimy”… A serio – mam kilku znajomych, którzy, będąc wiernymi dziećmi Patriarchatu Moskiewskiego, przeszli do różnych denominacji protestanckich dlatego, że nie rozumieli języka nabożeństw. Takie właśnie, nie jednostkowe bynajmniej przykłady skłoniły nas do tłumaczenia nabożeństwa na język rosyjski. Często przychodzi nam słuchać twierdzeń, iż język cerkiewnosłowiański jest językiem sakralnym. Należy tu wspomnieć o „herezji trójjęzycznej” i świętych braciach Cyrylu i Metodym. Oni również zajmowali się czynieniem nabożeństwa dostępnym dla ludzi. Po wtóre, często spotyka się twierdzenie: „Piękna języka cerkiewnosłowiańskiego nie można oddać współczesnym rosyjskim”. Bez wątpienia przy każdym przekładzie zatraca się subtelny sens każdego słowa, charakterystyczny dla każdego języka. Z drugiej strony, nabożeństwa bizantyjskie przełożono już na ukraiński, białoruski, polski, angielski, włoski i wiele innych języków. Pytanie narzuca się samo: czyżby język rosyjski, język Bunina i Dostojewskiego, był aż tak ubogi, by nie mógł przekazać liturgicznych subtelności? Czy teologiczne i filozoficzne terminy Bułgakowa, Floreńskiego i Łosskiego nie będą w stanie przekazać dokładnego sensu pojęć? Myślę, że opowiedzi negatywnej może udzielić jedynie człowiek nie znający kultury rosyjskiej lub nie rozumiejący jej.
PORTAL-CREDO.RU: Jak Ojciec odnosi się do wschodniej tradycji liturgicznej? Czy uważa Ojciec sprawowanie nabożeństw w języku cerkiewnosłowiańskim za nieaktualne w teraźniejszym czasie?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Pozytywnie. Żartuję oczywiście. Pytanie postawione jest niezbyt poprawnie. Jakiej wschodniej? Chalcedońskiej, koptyjskiej, aleksandryjskiej? Jeśli mówimy o tradycji bizantyjskiej, to nasza wspólnota w tym przedmiocie zgadza się z poglądem kapłana-wyznawcy protoprezbitera Leoncjusza (Leonida) Fiodorowa, pierwszego Egzarchy Rosyjskiego Kościoła Katolickiego obrządku bizantyjskiego, a mianowicie: „Możemy hellenizować obrządek, ale w żaden sposób nie latynizować. Dlatego właśnie tak zdecydowanie dystansujemy się od wszystkiego, co galicyjskie w dziedzinie obrządku, gdzie nie ma twórczości wschodniej, a tylko ordynarna imitacja latynizmu”. Było to napisane w liście do ks. Aleksandra Jewreinowa w 1920 r. i pozostaje aktualnym po dziś dzień. Poza tym, do dziś aktualne są postanowienia Soboru Rosyjskiego Kościoła Greckokatholickiego (nie przejęzyczyłem się – nazwa „Rosyjski Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego” pojawiła się dopiero za Stalina) pod prezydencją św. Tichona, Patriarchy Moskiewskiego i całej Rosji, przyjęte na drugim posiedzeniu sekcji nabożeństw, kaznodziejstwa i świątyń, które odbyło się 5 września 1917 r. Do bizantyjskiej tradycji liturgicznej nasza wspólnota mnisza odnosi się ze czcią i miłością. Wszystkie „zmiany”, przyjęte w rycie naszej wspólnoty, w istocie mają charakter powrotu do źródeł. Niczego nie przedsiębierzemy bez konsultacji z wybitnymi liturgistami bizantyjskimi, w szczególności z p. Stefanem Parenti, wykładowcą liturgiki uniwersytetu papieskiego św. Anzelma, w którym my z o. Alipiuszem mieliśmy honor studiować. Doktor Parenti na zaproszenie oo. bazylianów z opactwa Grottaferrata prowadzi „czystkę” obrzędów od wielowiekowego nalotu ludowych przesądów i epoki baroku. Mieliśmy honor pracować wspólnie z p. Parenti nad rekonstrukcją i przekładem Liturgii św. Jana Chryzostoma z greki na rosyjski w bibliotece monasteru Grottaferrata ze starych kodeksów liturgicznych. Zagadnienie aktualności czy nieaktualności języka cerkiewnosłowiańskiego winna rozwiązać komisja liturgiczna powołana przez ordynariusza. Prywatne zdanie naszej wspólnoty jest następujące: powinny być nabożeństwa i w cerkiewnosłowiańskim, i we współczesnym rosyjskim – ludzie winni mieć prawo wyboru, na jakie nabożeństwo chcą chodzić. Nie powinno być żadnego odgórnego „dekretu”. Możliwe, że w Rosji za jakiś czas nastanie sytuacja znana z Zachodu – tam w parafiach odprawia się w językach narodowych, zaś w klasztorach zachowuje się łacinę, w niektórych nawet Ryt Trydencki.
PORTAL-CREDO.RU: W styczniu br. Stolica Święta mianowała biskupa Józefa Wertha ordynariuszem dla grekokatolików w Rosji. Jaki jest stosunek Ojca do tego kroku? Czy uznaje Ojciec nad sobą władzę biskupa Józefa Wertha? Jak odniósł się Ojciec do nominacji łacińskiego biskupa do opieki nad rosyjskimi katolikami bizantyjskimi?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Cieszymy się, że Stolica Apostolska potwierdziła zasadę różnorodności obrządków w jedności wiary. Kościół postawił za wzór świętego Leoncjusza (Leonida) Fiodorowa i kapłana-męczennika Klemensa (Szeptyckiego). Jest rzeczą zupełnie naturalną, że nasza wspólnota mnisza uznaje wszelkie decyzje Stolicy Świętej, w tej liczbie z radością przyjęta została nominacja biskupa Józefa Wertha jako ordynariusza dla katolików obrządku bizantyjskiego w Rosji. Bez wątpienia uznajemy całą pełnię kanonicznej władzy ordynariusza, jako biskupa diecezjalnego, zgodnie z normami Kodeksu Kanonów Kościołów Wschodnich (KKKW). Bardzo często po długiej nieobecności ordynariusza własnego obrządku Stolica Święta mianowała biskupa innego obrządku. Na przykład w Polsce przez pewien czas ukraińscy grekokatolicy byli podporządkowani kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu. Teraz w Polsce jest metropolita i biskup własnego obrządku. Uważamy, że za jakiś czas ordynariusz Józef Werth będzie mógł „w bardziej stosowny sposób uporządkować troskę pasterską o katolików obrządku bizantyjskiego w Rosji”, jak napisano w dekrecie nr 118/2004, podpisanym przez kardynała Ignacego Mojżesza Dauda, honorowego [tak naprawdę to emerytowanego – przyp. tłum.] patriarchę antiocheńskiego, prefekta Kongregacji Kościołów Wschodnich. PORTAL-
CREDO.RU: Niedawno w prasie opublikowane zostały wywiady reprezentanta Stolicy Świętej arcybiskupa Mennini i biskupa Józefa Wertha. Zgromadzenie w Sargatskoje zostało w nich ocenione bardzo krytycznie. Czy Ojciec czytał te wywiady i jak je Ojciec przyjął? Niektórzy dziennikarze wypowiadali się w tym sensie, iż owe wypowiedzi to zdrada interesów grekokatolików w Rosji. A co Ojciec o tym myśli?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Naturalnie, nasza wspólnota mnisza śledzi wszystkie wiadomości z życia kościelnego. Wypowiedzi przedstawicieli władz kościelnych przyjmujemy z mniszą pokorą i posłuszeństwem dla dobra Kościoła Chrystusowego. Myślę, że jeśli w życiu Kościoła będzie mniej polityki i więcej Chrystusa, to będzie lepiej dla wszystkich. Na pytanie „czy była to zdrada?” nasza mnisza wspólnota nie ma żadnych komentarzy. Co ja myślę osobiście… Wierzę i pokładam nadzieję w Panu, że wszystkie nieporozumienia przezwyciężone zostaną przez miłość Chrystusa.
PORTAL-CREDO.RU: Jak Ojciec widzi przyszłość grekokatolików w Rosji? Jakie, w Ojca mniemaniu, są perspektywy Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego? Co myśli Ojciec na temat wielce rozpowszechnionego poglądu, iż być Rosjaninem to być prawosławnym?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Przyszłość i perspektywy katolików obrządku bizantyjskiego w Rosji zależą w ogromnym stopniu od nas samych. Mniej polityki i więcej Chrystusa. Niech ludzie ujrzą w nas chrześcijan – to najważniejsze. Ludziom występującym przeciwko naszemu odrodzeniu należy przypomnieć słowa Gamaliela: „Więc i teraz wam mówię: odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem” [por. Dz 5, 38–39; cytat polski wg. BT wyd. 4 z 1990 r. – przyp. tłum.]. Co się tyczy hasła „Rosjanin = prawosławny”, to mogę powiedzieć, że coś podobnego zdarzało mi się czytać na murach domów w Warszawie: „Polska dla Polaków”. Wszyscy winni pamiętać, że Chrystus przyszedł, by zbawić wszystkich.
PORTAL-CREDO.RU: Jak sobie Ojciec wyobraża przyszłość Rosji? Czy w Ojca opinii przezwyciężenie Wielkiej Schizmy może zmienić jej losy jako państwa?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Przyszłość Rosji nie będzie bezchmurna – to zbyt duży i nieprzeciętny kraj. Przezwyciężenie Wielkiej Schizmy pomoże przede wszystkim Kościołowi Chrystusowemu, Jednemu, Powszechnemu i Apostolskiemu – a nie państwu. Dopóki będziemy podzieleni, niechrześcijanie będą kontynuowali określanie nas mianem „doktryny, podzielonej na liczne sekty”. Nie mam pewności, że dożyjemy czasów, gdy o wszystkich chrześcijanach, bez względu na obrządek i narodowość, będą mówić: „To chrześcijanie, uczniowie Chrystusa”. Ale nasza wspólnota mnisza będzie modlić się i czynić wszystko, co możliwe, dla urzeczywistnienia tego celu, tu i teraz.
PORTAL-CREDO.RU: Co znaczy Ojca zdaniem być chrześcijaninem we współczesnym świecie? Czy droga chrześcijanina XXI wieku różni się kardynalnie w czymkolwiek od dróg jego duchowych poprzedników?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Być chrześcijaninem w świecie współczesnym znaczy to samo, co być chrześcijaninem w czasach Apostołów. Przecież Chrystus wczoraj i dziś, i jutro Ten Sam. Żyć podług Ewangelii, wyznawać Chrystusa nie nominalnie, nie podług cech narodowych – to właśnie znaczy być chrześcijaninem. Nie dzielić na swoich i obcych. Błogosławić prześladowcom, utwierdzać chwiejnych, pomagać potrzebującym. Żyć w Chrystusie i z Chrystusem. Pamięta Pani, w modlitwie św. sprawiedliwego ojca Jana Kronsztadzkiego: „Panie, Sam żyj we mnie. Sam mów we mnie. Sam działaj we mnie”. Tą modlitwę odmawiam zawsze w czasie Komunii. Winniśmy chcieć żyć w Chrystusie, pragnąć tego świadomie i całe nasze życie ku temu kierować. Droga chrześcijanina pierwszych wieków niczym się nie różni od drogi chrześcijanina naszych czasów, inaczej jak by na mogli pomóc Ojcowie Kościoła? Przecież oni są tacy „niewspółcześni”! Wymogi wobec uczniów Chrystusa zawsze są niezmienne – zawarte są w Nowym Testamencie.
PORTAL-CREDO.RU: Czy jest Ojciec gotów zgodzić się ze znanym stwierdzeniem Dostojewskiego, że „w Rosji Ewangelii dotąd nie głoszono”?
IHUMEN FILIP (MAJZEROW): Zadane pytanie pokrywa się niemal z tematem mojego bakalaureatu w papieskim uniwersytecie św. Anzelma w Rzymie. Obroniłem pracę na temat „Krytyka odrzucenia Boga w utworach Dostojewskiego”… Fiodor Michajłowicz jest antropocentryczny, pomaga nam ujrzeć dramat człowieka, usiłującego stać się bogiem bez Boga. Wydaje się mi, że problem ów ma kluczowe dla Rosji znaczenie. W Rosji wszystko jest „nie jak u ludzi”: komunizm nie taki, jak w Europie, gospodarka nie taka, chrześcijaństwo nie takie. My stale staramy się być innymi niż wszyscy. W zasadzie to normalne, lecz żyć z tym trudno. Często nas gubi świadomość imperialna. Gubi i demokrację, i gospodarkę. I oto wychodzi tu na scenę materializm dialektyczny… I byt zaczyna określać świadomość. Z drugiej strony, Fiodor Michajłowicz miał rację – rzeczywiście nie głoszono. Ilu ludzi, nazywających siebie wiernymi RKP PM, nie wie, w co wierzy, tj. elementarnie – nawet jeśli znają na pamięć wyznanie wiary, nie są w stanie go objaśnić? I całe chrześcijaństwo sprowadza się do stawiania świeczek i objaśnień, który święty przy jakiej pomaga chorobie. Starczy popatrzeć na reportaże w mediach: „Spotkanie [święto Spotkania Pańskiego 2/15 lutego – przyp. tłum] – zima z latem się spotykają”, „Pokrow [święto Opieki Matki Bożej 1/14 października] – ziemia pokrywa się śniegiem”. Mało to się różni od magicznych kultów ludów prymitywnych, z jedną różnicą – wszystko to „odziane” jest w szaty chrześcijaństwa… Proszę obejrzeć raz jeszcze film Andrzeja Tarkowskiego „Andrzej Rublow” („Pasja według Andrzeja”) – tam wspaniale pokazana jest „Święta Ruś”. Brat zdradza brata i gorący ołów leje się do gardła. Od takiego „chrześcijaństwa” zachowaj nas Panie!
Rozmawiała Natalia Gieda Z rosyjskiego tłumaczył diakon Piotr Siwicki.