Rozmowy

Świat jest coraz bardziej religijny i potrzebuje teologów — o ewangelikalizmie i teologii z Wojciechem Szczerbą (EWST)


Ewan­ge­li­ka­lizm jest róż­no­rod­ny jak chrze­ści­jań­stwo, a zapo­trze­bo­wa­nie na teo­lo­gów i ludzi sta­wia­ją­cych głęb­sze pyta­nia egzy­sten­cjal­ne nie male­je – prze­ko­nu­je prof. Woj­ciech Szczer­ba, rek­tor EWST we Wro­cła­wiu.


Pod­czas rekru­ta­cji do Ewan­ge­li­kal­nej Wyż­szej Szko­ły Teo­lo­gicz­nej (EWST) odby­wa się roz­mo­wa kwa­li­fi­ka­cyj­na. Co pan naj­cie­kaw­sze­go usły­szał od przy­szłych stu­den­tów?

Przede wszyst­kim celem naszej roz­mo­wy kwa­li­fi­ka­cyj­nej nie jest przy­ję­cie czy odrzu­ce­nie danej oso­by, tyl­ko pozna­nie się. Te roz­mo­wy nie mają jakie­goś sce­na­riu­sza – wszyst­ko zale­ży od czło­wie­ka i skła­du komi­sji. Pamię­tam sytu­ację, gdy roz­ma­wia­li­śmy z czło­wie­kiem zaan­ga­żo­wa­nym w bar­dzo kon­ser­wa­tyw­ne krę­gi kościel­ne. Zada­li­śmy pyta­nie o tra­dy­cje inte­lek­tu­al­ne i jego wspól­no­tę, póź­niej prze­szli­śmy do ksią­żek. Zapy­ta­łem go, jakie książ­ki lubi czy­tać, a on na to: o kow­bo­jach. I to chy­ba była jed­na z naj­bar­dziej zaska­ku­ją­cych odpo­wie­dzi, jakie sły­sza­łem.

Odpo­wiedź nie musi być tak dale­ka od nasze­go tema­tu. Kow­bo­je to posta­ci z archa­icz­ne­go świa­ta. Czy to nie jest tak, że teo­lo­gia peł­ni dziś rolę takie­go kow­bo­ja? Dla­cze­go mło­dy czło­wiek, któ­ry ma przed sobą róż­ne per­spek­ty­wy, miał­by zostać kow­bo­jem, a nie dobrze zara­bia­ją­cym infor­ma­ty­kiem-pro­gra­mi­stą?

Oglą­da­jąc wester­ny zawsze byłem zde­cy­do­wa­nie za India­na­mi, ale słusz­nie — ta meta­fo­ry­ka prze­no­si nas do współ­cze­sno­ści. Na mar­gi­ne­sie, znam rek­to­ra uczel­ni pro­te­stanc­kiej nie­da­le­ko Wied­nia, któ­ry jest Apa­czem i pocho­dzi z Rady Star­szych. Przez pół roku jest w Wied­niu, a dru­gą poło­wę roku spę­dza wśród współ­ple­mień­ców w USA.

To co z tymi teo­lo­ga­mi – są kow­bo­ja­mi czy nie?

Teo­log jest kow­bo­jem, a jak jest gnę­bio­ny to może być też India­ni­nem. I rze­czy­wi­ście koja­rzy się z posta­cią oglą­da­ną na fil­mach, w muze­ach czy rezer­wa­tach. Przy­glą­da­jąc się rze­czy­wi­sto­ści reli­gij­nej na świe­cie, uwzględ­nia­jąc bada­nia socjo­lo­gicz­ne ze zdu­mie­niem stwier­dzam, że świat – jak­kol­wiek go postrze­ga­my w naszej euro­pej­skiej bań­ce– jest nie­zwy­kle reli­gij­ny i robi się coraz bar­dziej reli­gij­ny. Może te cen­tra się prze­su­wa­ją, ale to nie zmie­nia fak­tu, jak szyb­ko zwięk­sza się licz­ba wier­nych w chrze­ści­jań­stwie.

Ale nie mówi­my o Euro­pie

Ani też o Sta­nach Zjed­no­czo­nych czy Austra­lii, czy­li o sze­ro­ko rozu­mia­nym Zacho­dzie, a o Połu­dniu, Afry­ce czy Ame­ry­ce Połu­dnio­wej czy Azji. Wyda­ne parę lat temu bada­nia Pew Rese­arch cen­ter oraz Chri­stian Reli­gion Data Base poka­za­ły, że licz­ba deno­mi­na­cji chrze­ści­jań­skich wyno­si obec­nie mię­dzy 35 a 40 tys., a do 2050 tych wyznań będzie mniej wię­cej 70 tys.

Zale­ży, co rozu­mie­my pod poję­ciem deno­mi­na­cji…

Owszem, ale nie zmie­nia to fak­tu, że powsta­ją nowe struk­tu­ry wyzna­nio­we, nawet w obrę­bie restryk­tyw­nych, wąskich defi­ni­cji. Licz­ba wier­nych, w tym teo­lo­gów, rośnie. Chrze­ści­jań­stwo pro­te­stanc­kie, szcze­gól­nie o nasta­wie­niu cha­ry­zma­tycz­nym i ewan­ge­li­kal­nym, roz­wi­ja się z pręd­ko­ścią 2% rocz­nie, pod­czas gdy glo­bal­ny przy­rost demo­gra­ficz­ny to mniej wię­cej 1,3% rocz­nie. Zasad­ni­czo licz­ba agno­sty­ków i ate­istów wręcz male­je, a rośnie licz­ba wie­rzą­cych, cho­ciaż my w naszym kon­tek­ście tego nie dostrze­ga­my i nie zoba­czy­my.

Ale nie mówi­my o Zambii czy Bra­zy­lii, a jeste­śmy we Wro­cła­wiu AD 2023 roku. W Pol­sce nawet Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki odno­to­wu­je rok do roku coraz mniej­szą licz­bę stu­den­tów teo­lo­gii, zamy­ka­ne lub, jak to się teraz mówi, łączo­ne są semi­na­ria duchow­ne. Nie ma chy­ba żad­ne­go wyzna­nia, któ­re nie mia­ło­by pro­ble­mów kadro­wych. To, że gdzieś jest lepiej, nie brzmi pocie­sza­ją­co…

Nie­ko­niecz­nie. Zale­ży jakie mamy podej­ście do teo­lo­gii, chrze­ści­jań­stwa czy seku­la­ry­za­cji. Może­my je rów­nież potrak­to­wać jako rzecz naj­zu­peł­niej nor­mal­ną, a może nawet pozy­tyw­ną. Kościo­ły insty­tu­cjo­nal­ne, szcze­gól­nie Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki, prze­ży­wa­ją trud­ny okres, jeśli zesta­wi­my dane z ubie­głe­go roku i te sprzed dwóch dekad. Taka jest rze­czy­wi­stość, rów­nież w jakimś sen­sie zapra­co­wa­na. Nato­miast nie we wszyst­kich szko­łach czy uczel­niach sytu­acja jest tak dra­ma­tycz­na.

W przy­pad­ku EWST licz­ba stu­den­tów nie spa­da, a utrzy­mu­je się na ogól­nym, dobrym pozio­mie. W zeszłym roku przy­ję­li­śmy 36 stu­den­tów, wcze­śniej było ich 41, a w cza­sie pan­de­mii oko­ło 50. Zde­cy­do­wa­nie zmie­nia się struk­tu­ra wyzna­nio­wa stu­den­tów. 10 lat temu naj­wię­cej mie­li­śmy bap­ty­stów, krót­ko po tym więk­szość sta­no­wi­li cha­ry­zma­ty­cy. Póź­niej nastą­pi­ły róż­ne fluk­tu­acje i więk­szość mie­li­śmy lute­ran, być może dzię­ki dobrej współ­pra­cy z Die­ce­zją Wro­cław­ską Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go. Nato­miast w tej chwi­li, a przy­naj­mniej od kil­ku lat, zaczy­na­ją domi­no­wać ludzie, któ­rzy nie są zwią­za­ni z żad­nym Kościo­łem.

Zupeł­nie z żad­nym?

W zeszłym roku na 36 stu­den­tów aż 51% sta­no­wi­li ludzie, któ­rzy nie byli zwią­za­ni z jaką­kol­wiek wspól­no­tą, zresz­tą sami to dekla­ro­wa­li. I tu nie cho­dzi o brak przy­na­leż­no­ści do struk­tur mniej sfor­ma­li­zo­wa­nych, ale po pro­stu o sytu­ację, w któ­rej dana oso­ba nie ma rela­cji z jaką­kol­wiek wspól­no­tą reli­gij­ną. To nie­ja­ko potwier­dza­ją bada­nia CBOS, doty­czą­ce tema­tu seku­la­ry­za­cji w Pol­sce. Ona znacz­nie przy­spie­sza wśród mło­de­go poko­le­nia, ale odcho­dze­nie od Kościo­ła insty­tu­cjo­nal­ne­go nie­ko­niecz­nie ozna­cza odcho­dze­nie od wia­ry jako takiej albo porzu­ca­nie głę­bo­kich pytań egzy­sten­cjal­nych. Ci, któ­rzy od nas przy­cho­dzą to oso­by, któ­re porzu­ci­ły Kościo­ły, ale nie sze­ro­ko rozu­mia­ną wia­rę.

W jakim celu puka­ją do drzwi EWST, tym bar­dziej, że w Pol­sce stu­dia teo­lo­gicz­na obcią­żo­ne są wize­run­kiem „zawo­dów­ki duchow­la­nej” dla przy­szłych duchow­nych?

Rze­czy­wi­ście, tra­dy­cyj­ne podej­ście łączy teo­lo­gię i Kościół i nie jest ono nie­praw­dzi­we. Wła­ści­wie to bar­dzo pięk­ne i roman­tycz­ne uję­cie rze­czy­wi­sto­ści, nato­miast fakt jest taki, że teo­lo­gia nie jest ogra­ni­czo­na ekle­zjal­nie, ale sta­no­wi w zasa­dzie spo­sób inter­pre­ta­cji rze­czy­wi­sto­ści. Nasza szko­ła nie jest zwią­za­na z żad­nym Kościo­łem, stu­den­ci nale­żą do 15 róż­nych wyznań (albo pozo­sta­ją poza deno­mi­na­cja­mi), więc tym bar­dziej nie może­my się wią­zać z okre­ślo­ną ekle­zjo­lo­gią.

Ale w nazwie macie ewan­ge­li­ka­lizm…

Zale­ży, jak ów ewan­ge­li­ka­lizm inter­pre­tu­je­my. On może być rozu­mia­ny deno­mi­na­cyj­nie albo może­my go potrak­to­wać jako nurt obec­ny w róż­nych Kościo­łach, tak­że w rzym­sko­ka­to­lic­kim.

Pobież­na lek­tu­ra forów inter­ne­to­wych nt. EWST poka­zu­je, że spo­ty­ka­cie się z zarzu­tem repre­zen­to­wa­nia dość mniej­szo­ścio­wej opcji ewan­ge­li­ka­li­zmu z moc­no libe­ral­nym skrę­tem.

Rze­czy­wi­ście, bar­dziej inte­re­su­je nas otwar­ty ewan­ge­li­ka­lizm.

Jestem rek­to­rem EWST, ale jestem też zwią­za­ny z Uni­wer­sy­te­tem Cam­brid­ge i nie dostrze­gam jakiś zna­czą­cych róż­nic w uję­ciu ewan­ge­li­ka­li­zmu. Ewan­ge­li­ka­lizm jest trud­ny do zde­fi­nio­wa­nia.

Może­my przy­jąć per­spek­ty­wę histo­rycz­ną, deno­mi­na­cyj­na czy ide­olo­gicz­ną. Histo­rycz­nie wią­zał­bym ewan­ge­li­ka­lizm z XVI-wiecz­ny­mi nur­ta­mi odno­wy, któ­re wyro­sły na grun­cie ewan­ge­lic­kich Kościo­łów. Weź­my choć­by Arty­ku­ły Schle­ithe­im­skie (1537) i ich sprze­ciw wobec zwin­glia­ni­zmu – już tam znaj­du­je­my pro­to­ewan­ge­li­kal­ne tema­ty.

Tro­chę moc­no nacią­ga­ne…

Zupeł­nie nie. Spójrz­my na cza­sy po śmier­ci Marii Stu­art to znów mamy pró­by roz­po­czę­cia cze­goś nowe­go na fali pury­ta­ni­zmu.

Pie­ty­ści też się zmiesz­czą w tych ramach?

Szcze­gól­nie ci pie­ty­ści, pury­ta­nie i ana­bap­ty­ści, któ­rzy na kan­wie prze­mian ówcze­sne­go świa­ta wyemi­gro­wa­li do Sta­nów Zjed­no­czo­nych i poło­ży­li pod­sta­wy dla tzw. wiel­kich prze­bu­dzeń ame­ry­kań­skich XVIII i prze­ło­mu XVIII i XIX wie­ku.

Czy do tego kolo­ro­we­go zesta­wu może­my doli­czyć ojca czy ojców meto­dy­zmu Jana i Karo­la Wesley’ów?

Myślę, że ten opis nawró­ce­nia, zresz­tą na pod­sta­wie Lutro­we­go dzie­ła, moż­na uznać za opi­sa­nie ewan­ge­li­kal­ne­go feno­me­nu. Dla pol­skie­go czy­tel­ni­ka może to zaska­ku­ją­ce, gdyż meto­dyzm koja­rzo­ny jest z tra­dy­cją ewan­ge­lic­ką. Mam jed­nak wra­że­nie, że w świe­cie anglo­sa­skim meto­dyzm ma raczej wię­cej wspól­ne­go z ewan­ge­li­ka­li­zmem niż ewan­ge­li­cy­zmem, co poka­zu­ją meto­dy­stycz­ne uczel­nie jak cho­ciaż­by Duke Uni­ver­si­ty w USA, gdzie tra­dy­cje wcze­sno­ewan­ge­li­kal­ne lub pro­to­ewan­ge­li­kal­ne są pie­lę­gno­wa­ne.

War­to zauwa­żyć inny feno­men, a mia­no­wi­cie tzw. poste­wan­ge­li­ka­lizm, któ­ry sta­je się otwar­ty, bar­dziej lewi­co­wy, nie boi się kon­cep­cji demi­to­lo­gi­za­cji czy her­me­neu­ty­ki, któ­ra bie­rze pod uwa­gę rów­nież inne aspek­ty teo­lo­gicz­nych zma­gań.

To jaki jest ewan­ge­li­ka­lizm made in Wro­cław?

Róż­ny, tym bar­dziej, że on cały czas włą­cza ok. 20 wspól­not, w tym rów­nież mię­dzy­na­ro­do­wych – zarów­no anglo­ję­zycz­nych, jak i wschod­nich. Mamy nur­ty bap­ty­stycz­ne, cha­ry­zma­tycz­ne i wie­le innych. We Wro­cła­wiu jest spo­ro imi­gran­tów, któ­rzy róż­nie odno­szą się od ewan­ge­li­kal­nej tra­dy­cji w daw­nych ojczy­znach. Mam wra­że­nie, że przy­wo­żą ze sobą – choć mogę się mylić – otwar­ty ewan­ge­li­ka­lizm zaan­ga­żo­wa­ny w ini­cja­ty­wy eku­me­nicz­ne i to jest chy­ba dobry znak.

A czy nazwa „ewan­ge­li­kal­na” w nazwie szko­ły nie odstra­sza poten­cjal­nych stu­den­tów spo­za innych tra­dy­cji?

Wie­lo­krot­nie sły­sza­łem to pyta­nie i myślę, że uczel­ni ta nazwa nie boli. Mamy tak róż­nych ludzi, że naj­wy­raź­niej nazwa nie znie­chę­ca, a zapra­sza – tak­że rzym­skich kato­li­ków, sta­ro­ka­to­li­ków czy przed­sta­wi­cie­li innych wyznań. Nasi stu­den­ci i wykła­dow­cy twór­czo rede­fi­niu­ją poję­cie ewan­ge­li­ka­li­zmu w uję­ciu otwar­tym, eku­me­nicz­nym, pozba­wio­nym lęków i kom­plek­sów. Może to jest zbyt roman­tycz­ny obraz, ale twier­dzę, że nie jest źle.

Może pięć lat temu ina­czej bym zare­ago­wał na to pyta­nie, ale dziś szko­da cza­su na takie roz­wa­ża­nia – faj­na nazwa, rozu­miem, że budzi wąt­pli­wo­ści, niech budzi to przy­naj­mniej mamy przy­czy­nek do roz­mo­wy.

Powra­ca­jąc do licz­by 51% słu­cha­czy nie­zwią­za­nych z żad­nym Kościo­łem, a stu­diu­ją­cych w EWST – co oni robią po ukoń­cze­niu uczel­ni?

Wszy­scy nasi stu­den­ci, któ­rzy przy­cho­dzą do EWST, stu­diu­ją albo coś inne­go albo już są czyn­ni zawo­do­wo. Gene­ral­nie przy­cho­dzą z potrze­by ser­ca i chcą zna­leźć odpo­wie­dzi na pyta­nia, któ­re sobie sta­wia­ją. Nie wszy­scy będą lub chcą pra­co­wać w jakim­kol­wiek Koście­le. Nato­miast, jeśli poja­wią się stu­den­ci, któ­rzy chcą moc­no wejść w świat teo­lo­gii to my takie moż­li­wo­ści stwa­rza­my, cho­ciaż­by dzię­ki sze­re­gu poro­zu­mień z uczel­nia­mi w Pol­sce i zagra­ni­cą.

Jak bar­dzo zmie­ni­ło się stu­dio­wa­nie teo­lo­gii – wspo­mnę dwa hasła: pan­de­mia i sztucz­na inte­li­gen­cja (AI)?

Kształ­ci­my pra­wie wyłącz­nie onli­ne. Kie­dy zaczę­ła się pan­de­mia natych­miast prze­szli­śmy na stu­dia onli­ne i robi­li­śmy wszyst­ko, aby speł­nia­ły one odpo­wied­nie warun­ki, aby ich jakość była dobra i aby stu­den­ci byli usa­tys­fak­cjo­no­wa­ni. Mam wra­że­nie, że to się uda­ło, tym bar­dziej, że licz­ba stu­den­tów nam wyraź­nie wzro­sła – na począt­ku nawet o 100%. Ci stu­den­ci nie odcho­dzą ze szko­ły, a przy­naj­mniej rota­cja jest nie­wiel­ka. Z pierw­sze­go roku ode­szło nam dwóch stu­den­tów, a z pozo­sta­łych tyl­ko trzech na 80–100 stu­den­tów, któ­rych mamy w tej chwi­li w EWST. To są nie­wiel­kie licz­by rezy­gnu­ją­cych. Mamy wie­lu stu­den­tów nie tyl­ko ze ścia­ny zachod­niej, ale spo­ro ze wschod­niej Pol­ski oraz z róż­nych czę­ści Euro­py, cza­sa­mi nie­spo­dzie­wa­nych.

A co z AI?

Jeste­śmy dopie­ro na pierw­szym eta­pie zachwy­tu sztucz­ną inte­li­gen­cją, prze­ży­wa­my neo­fi­tyzm i zasta­na­wia­my się, w jakim kie­run­ku to pój­dzie. Mówi się o szan­sach i demo­nach. Nie­daw­no na Kir­chen­ta­gu w Norym­ber­dze odby­ło się nabo­żeń­stwo pro­wa­dzo­ne przy znacz­nym udzia­le AI. Byli na nim moi zna­jo­mi i byli zado­wo­le­ni. Roz­ma­wia­łem z kil­ko­ma pasto­ra­mi, czy korzy­sta­ją z AI, pisząc kaza­nia i powie­dzie­li, że tak… mam nadzie­ję, że w spo­sób kry­tycz­ny. Jest to narzę­dzie, któ­re kusi.

Aktu­al­nie pra­cu­ję nad tek­stem, któ­ry bada rela­cję mię­dzy wia­rą a rozu­mem w dia­lo­gu mię­dzy Rat­zin­ge­rem i Haber­ma­sem. Wrzu­ci­łem na pró­bę do AI pyta­nie o stresz­cze­nie i po paru chwi­lach dosta­łem pięk­ną syn­te­zę. Wpierw ogar­nął mnie zachwyt, następ­nie prze­ra­że­nie, póź­niej memen­to mori i reflek­sja, do cze­go w ogó­le jestem potrzeb­ny, a na pią­tą już nie było cza­su, bo aku­rat do poko­ju wpadł mój 12-let­ni syn i zapy­tał się, czy może zadać pyta­nie. Pew­nie! Zadał dwa: czy moż­na cię wyłą­czyć? Czy możesz się sprze­ci­wić swo­je­mu twór­cy? AI odpo­wie­dzia­ła, że nie może się sprze­ci­wić, ponie­waż nie ma kon­kret­nej oso­by, któ­rą moż­na było­by zde­fi­nio­wać jako twór­cę. A czy moż­na wyłą­czyć? Nie! Możesz co naj­wy­żej zakoń­czyć tę sesje, tzn. wyłą­czyć sam sie­bie.

2019 roku udzie­lił pan wywia­du por­ta­lo­wi ewangelicy.pl, gdzie wyra­ził pan opi­nię, iż teo­lo­gię nale­ży upra­wiać od dołu, a nie od góry. Czy chciał­by pan doko­nać jakiejś korek­ty tego sta­no­wi­ska?

Nie, pozna­je­my rze­czy­wi­stość w spo­sób subiek­tyw­ny, jeste­śmy jed­nost­ka­mi, któ­re żyją w kon­kret­nym świe­cie, seku­lar­nym i odcza­ro­wa­nym. Musi­my zaczy­nać od czło­wie­ka.

Czy­li wie­my na pew­no, że rek­tor EWST nie jest bar­thia­ni­nem.

Oj, nie! Boże, ucho­waj!


Woj­ciech Szczer­ba — absol­went Biblij­ne­go Semi­na­rium Teo­lo­gicz­ne­go (1994) i Chrze­ści­jań­skiej Aka­de­mii Teo­lo­gicz­nej w War­sza­wie (1996). Stu­dio­wał też w Amster­da­mie (The­olo­gi­cal Semi­na­ry) i Bel­gii (Hever­lee at Evan­ge­li­sche The­olo­gi­sche Facul­te­it).  W roku 2000 obro­nił dok­to­rat z filo­zo­fii wcze­sno­chrze­ści­jań­skiej na Wydzia­le Filo­zo­fii Uni­wer­sy­te­tu Wro­cław­skie­go. W 2009 roku uzy­skał sto­pień dok­to­ra habi­li­to­wa­ne­go nauk huma­ni­stycz­nych w zakre­sie filo­zo­fii sta­ro­żyt­nej. Od 2019 roku pra­cow­nik nauko­wy (rese­arch asso­cia­te) Von Hügel Insti­tu­te Uni­wer­sy­te­tu w Cam­brid­ge.

W 2002 roku Woj­ciech Szczer­ba został dzie­ka­nem Ewan­ge­li­kal­nej Wyż­szej Szko­ły Teo­lo­gicz­nej we Wro­cła­wiu. W roku 2006 objął funk­cję Rek­to­ra uczel­ni. Jest tak­że redak­to­rem naczel­nym cza­so­pi­sma The­olo­gi­ca Vra­ti­sla­vien­sia.

Żona Mag­da­le­na, cór­ka Tosia, syn Antek.



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.