Kościoły katolickie

200 lat protestanckiego logo


Nie­miec­ki tygo­dnik ewan­ge­li­kal­ny idea przy­po­mi­na, że w tym roku mija 200 lat odkąd pru­ski król Fry­de­ryk Wil­helm III (1770–1840) dekre­tem gabi­ne­to­wym naka­zał księ­żom ewan­ge­lic­kim wszyst­kich wyznań oraz rabi­nom uży­wa­nie czar­nej togi z bef­ką jako ofi­cjal­ne­go stro­ju litur­gicz­ne­go. Dziś toga z cha­rak­te­ry­stycz­ną bef­ką jest zna­kiem roz­po­znaw­czym ewan­ge­lic­kie­go pasto­ra w wie­lu kra­jach, w tym w Pol­sce. W Niem­czech funk­cjo­nu­je powie­dze­nie wśród duchow­nych: pokaż mi bef­ki, a powiem jak […]


Nie­miec­ki tygo­dnik ewan­ge­li­kal­ny idea przy­po­mi­na, że w tym roku mija 200 lat odkąd pru­ski król Fry­de­ryk Wil­helm III (1770–1840) dekre­tem gabi­ne­to­wym naka­zał księ­żom ewan­ge­lic­kim wszyst­kich wyznań oraz rabi­nom uży­wa­nie czar­nej togi z bef­ką jako ofi­cjal­ne­go stro­ju litur­gicz­ne­go. Dziś toga z cha­rak­te­ry­stycz­ną bef­ką jest zna­kiem roz­po­znaw­czym ewan­ge­lic­kie­go pasto­ra w wie­lu kra­jach, w tym w Pol­sce.

W Niem­czech funk­cjo­nu­je powie­dze­nie wśród duchow­nych: pokaż mi bef­ki, a powiem jak wie­rzysz – to alu­zja, doty­czą­ca kro­ju befek (nazy­wa­nych żar­to­bli­wie śli­niacz­kiem): zupeł­nie zszy­te ozna­cza­ją, że duchow­ny noszą­cy je na todze jest ewan­ge­li­kiem refor­mo­wa­nym, zszy­te do poło­wy prze­zna­czo­ne są dla duchow­nych ewan­ge­lic­ko-unij­nych, a roz­dzie­lo­ne dla lute­rań­skich. Dziś zasa­da ta nie jest aż tak bar­dzo prze­strze­ga­na i coraz wię­cej duchow­nych rezy­gnu­je z „ponu­rej, praw­ni­czej togi” na rzecz alby i stu­ły – ten­den­cja zauwa­ża­na głów­nie wśród kobiet-księ­ży oraz duchow­nych lute­rań­skich.

200 lat to w histo­rii Kościo­ła nie­wie­le – przy­po­mi­na­ją zwo­len­ni­cy tra­dy­cyj­nych stro­jów litur­gicz­nych w Kościo­łach ewan­ge­lic­kich, w tym szcze­gól­nie lute­rań­skich, argu­men­tu­jąc, że refor­ma­cja nie wpro­wa­dzi­ła więk­szych zmian w ubio­rze duchow­nych. Do wyda­nia dekre­tu przez pru­skie­go kró­la trud­no było odróż­nić duchow­ne­go lute­rań­skie­go od rzym­sko­ka­to­lic­kie­go kapła­na – nosi­li dokład­nie te same orna­ty i kapy, modli­li się w tym samym kie­run­ku, tyle że jeden po łaci­nie, a dru­gi po nie­miec­ku (lub w danym języ­ku naro­do­wym). W ślad za pru­skim kró­lem poszedł po 32 latach bawar­ski król, naka­zu­jąc lute­rań­skim pasto­rom zdję­cie orna­tów i zało­że­nie tóg. Powód był czy­sto prak­tycz­ny – monar­cha chciał jasno roz­róż­nić duchow­nych ewan­ge­lic­kich od rzym­sko­ka­to­lic­kich kapła­nów. W nie­któ­rych jed­nak para­fiach duchow­ni ewan­ge­lic­cy nie porzu­ci­li tra­dy­cyj­nych stro­jów, jed­nak więk­szość – nie bez ide­olo­gicz­no-naro­do­wych powo­dów – ocho­czo zało­ży­ła nowe stro­je, a sta­re sprze­da­wa­ła rzym­sko­ka­to­lic­kim para­fiom.

Jed­nak nie tyl­ko stro­je litur­gicz­ne się zmie­ni­ły – posto­świe­ce­nio­wa teo­lo­gia, anta­go­ni­stycz­na toż­sa­mość krok po kro­ku zubożała/zabijała tra­dy­cje litur­gicz­ne i poboż­no­ścio­we nie­miec­kie­go (i nie tyl­ko) ewan­ge­li­cy­zmu, argu­men­tu­jąc, że są one pozo­sta­ło­ścią papi­zmu (np. kon­fe­sjo­na­ły i spo­wiedź pry­wat­na, świę­ta i tra­dy­cje litur­gicz­ne) i jako takie muszą zostać usu­nię­te. Nastą­pi­ło zatem coś, co kon­ser­wa­tyw­ni rzym­scy kato­li­cy (w odnie­sie­niu do Vati­ca­num II) nazy­wa­ją za Bene­dyk­tem XVI her­me­neu­ty­ką zerwa­nia. W epo­ce eku­me­ni­zmu, któ­ra rów­nież dla ewan­ge­li­ków była oka­zją powro­tu do źró­deł, w wie­lu Kościo­łach doszło do litur­gicz­ne­go rene­san­su, w któ­rym czar­na toga sta­ła się sym­bo­lem znie­na­wi­dzo­ne­go jury­dy­zmu narzu­co­ne­go dekre­tem pru­skie­go wład­cy.

Toga uży­wa­na jed­nak była już w okre­sie refor­ma­cji. Ks. Mar­cin Luter, naj­czę­ściej por­tre­to­wa­ny wła­śnie w todze (bez befek), uży­wał jej jako stro­ju aka­de­mic­kie­go, ale rów­nież pod­czas gło­sze­nia kazań. Jed­nak, gdy wit­ten­ber­ski refor­ma­tor odpra­wiał nabo­żeń­stwa z Sakra­men­tem Ołta­rza to uży­wał tra­dy­cyj­ne­go stro­ju (alba, ornat).

Po co w ogó­le strój?

Z oka­zji tek­styl­nej rocz­ni­cy tygo­dnik idea przy­ta­cza opi­nię pasto­ra Anga­ra Hoer­stin­ga, ewan­ge­li­kal­ne­go kazno­dziei i zara­zem pre­ze­sa Związ­ku Wol­nych Zbo­rów Ewan­ge­licz­nych (ok. 38 tys. człon­ków), któ­ry prze­ko­nu­je, że toga wyróż­nia­ją­ca duchow­ne­go stwa­rza dystans, a nie o dystans w Koście­le cho­dzi, lecz bli­skość. Duchow­ny uwa­ża, że strój litur­gicz­ny jest wyra­zem spe­cy­ficz­ne­go myśle­nia o Koście­le, według któ­re­go zewnętrz­ne dys­tynk­cje urzę­du duchow­ne­go umo­co­wu­ją „duchow­ny stan”. Ani Jezus, ani apo­sto­ło­wie nie uży­wa­li stro­jów litur­gicz­nych – argu­men­tu­je.

Nie zmie­nia to posta­ci rze­czy, że coraz wię­cej duchow­nych z Kościo­łów ewan­ge­li­kal­nych uży­wa stro­ju litur­gicz­ne­go. Z kolei duchow­ni ewan­ge­lic­cy, w tym bp Mar­tin Hein z Ewan­ge­lic­kie­go Kościo­ła Kra­jo­we­go Kur­hes­sen-Wal­deck, argu­men­tu­ją w spo­sób przy­po­mi­na­ją­cy sło­wa Jose­pha Rat­zin­ge­ra z „Ducha Litur­gii”, stan­dar­do­we­go dzie­ła współ­cze­snej teo­lo­gii litur­gii: Strój sym­bo­li­zu­je zna­czą­cy fakt, że duchow­ny nie wystę­pu­je jako oso­ba pry­wat­na, że nie on(a) się liczy, ale wystę­pu­je jako sługa/służebnica, zwiastujący/a Ewan­ge­lię o miło­ści Bożej do ludzi.

Strój litur­gicz­ny wyra­ża zatem powa­gę kościel­ne­go powo­ła­nia, jest ele­men­tem litur­gicz­ne­go pro­ce­su, ryt­mu, któ­ry ma wska­zy­wać na słu­żeb­ny (litur­gicz­ny) cha­rak­ter zgro­ma­dze­nia, modlą­cej się i eucha­ry­stycz­nej wspól­no­ty. Nie tyl­ko strój, ale i gesty, śpiew, mil­cze­nie oraz sło­wa są nie­od­łącz­ną, choć nie klu­czo­wą czę­ścią nabo­żeń­stwa wyro­słą z tra­dy­cji – zarów­no tej naj­star­szej, jak i tej cał­kiem mło­dej. Oczy­wi­ście zawsze ist­nie­je nie­bez­pie­czeń­stwo prze­ro­stu for­my nad tre­ścią, rów­nie groź­ne­go jak niedorozwój/nieprzystawalność for­my do tre­ści, gdy duchow­ny bar­dziej przy­po­mi­na kon­fe­ran­sje­ra lub klow­na niż oso­bę powo­ła­ną do gło­sze­nia Sło­wa Boże­go i spra­wo­wa­nia sakra­men­tów. W koń­cu w stro­ju litur­gicz­nym nie cho­dzi o kle­ry­kal­ne deco­rum. Jak poka­zu­ją dys­ku­sje, szcze­gól­nie na rzym­sko­ka­to­lic­kich por­ta­lach inter­ne­to­wych, litur­gicz­na znie­czu­li­ca lub samo­wol­ka, nie tyl­ko może być, ale i jest zagad­nie­niem eku­me­nicz­nym.

A jak to jest w Pol­sce?

W Pol­sce duchow­ni lute­rań­scy uży­wa­ją głów­nie czar­nej togi z bef­ką. Na Ślą­sku Cie­szyń­skim, a tak­że w nie­któ­rych para­fiach na Mazow­szu uży­wa­na jest alba ślą­ska (kom­ża) ozda­bia­na koron­ka­mi (z Konia­ko­wa!!!) przed­sta­wia­ją­ce krzyż albo sym­bo­li­kę eucha­ry­stycz­ną. Czar­nych tóg z bef­ką uży­wa­ją rów­nież pol­scy duchow­ni ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­ni i meto­dy­stycz­ni. Czar­na toga (cza­sa­mi ze stu­łą) uży­wa­na jest coraz czę­ściej rów­nież przez pasto­rów bap­ty­stycz­nych i zie­lo­no­świąt­ko­wych.

Od kil­ku­na­stu lat w pol­skim Koście­le lute­rań­skim ist­nie­je rów­nież moż­li­wość uży­wa­nia trze­cie­go stro­ju – alby ze stu­łą odpo­wied­nią do okre­su litur­gicz­ne­go – jed­nak z tej moż­li­wo­ści nie korzy­sta wie­lu duchow­nych. Nie są to stro­je przy­po­mi­na­ją­ce daw­ne tra­dy­cje litur­gicz­ne lute­ra­ni­zmu, dale­ko im rów­nież do skan­dy­naw­skiej este­ty­ki i spo­ty­ka­ją się raczej ze scep­ty­cy­zmem więk­szo­ści wier­nych, któ­rzy przy­zwy­cza­ili się do czar­nej togi – słusz­nie, nie­słusz­nie okre­śla­nej mia­nem pro­te­stanc­kie­go logo, zewnętrz­ne­go zna­ku roz­po­znaw­cze­go ewan­ge­lic­kie­go duchow­ne­go uka­zy­wa­ne­go jako skrom­na alter­na­ty­wa do boga­tych, powłó­czy­stych szat rzym­sko­ka­to­lic­kich czy pra­wo­sław­nych kapła­nów.

Poczu­cie este­ty­ki, tego co skrom­ne lub mniej skrom­ne, uza­sad­nie­nia takie­go lub inne­go ele­men­tu litur­gicz­nej gar­de­ro­by zale­ży w dużej mie­rze nie tyl­ko od gustu, a o tym, jak wia­do­mo się nie roz­ma­wia, ale rów­nież od teo­lo­gicz­nej opty­ki, któ­rą – bar­dzo uprasz­cza­jąc – moż­na spro­wa­dzić do alter­na­ty­wy mię­dzy tym, co wyso­ko- a nisko­ko­ściel­ne.

Nie­mniej jed­nak w 200. uro­dzi­ny togi z bef­ką war­to cza­sem tym i innym aspek­tom litur­gii bli­żej się przyj­rzeć, aby jesz­cze raz odkryć litur­gicz­ne pięk­no, ale przede wszyst­kim pod­sta­wo­we cele litur­gii w ogó­le – zwia­sto­wa­nie, nawró­ce­nie i służ­bę bliź­nie­mu. 

:: Ekumenizm.pl: Sutan­na — tek­sty­lia i ducho­wość 

:: Wiara.pl: Po bef­kach pozna­cie ich

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.