200 lat protestanckiego logo
- 15 lutego, 2011
- przeczytasz w 5 minut
Niemiecki tygodnik ewangelikalny idea przypomina, że w tym roku mija 200 lat odkąd pruski król Fryderyk Wilhelm III (1770–1840) dekretem gabinetowym nakazał księżom ewangelickim wszystkich wyznań oraz rabinom używanie czarnej togi z befką jako oficjalnego stroju liturgicznego. Dziś toga z charakterystyczną befką jest znakiem rozpoznawczym ewangelickiego pastora w wielu krajach, w tym w Polsce. W Niemczech funkcjonuje powiedzenie wśród duchownych: pokaż mi befki, a powiem jak […]
Niemiecki tygodnik ewangelikalny idea przypomina, że w tym roku mija 200 lat odkąd pruski król Fryderyk Wilhelm III (1770–1840) dekretem gabinetowym nakazał księżom ewangelickim wszystkich wyznań oraz rabinom używanie czarnej togi z befką jako oficjalnego stroju liturgicznego. Dziś toga z charakterystyczną befką jest znakiem rozpoznawczym ewangelickiego pastora w wielu krajach, w tym w Polsce.
W Niemczech funkcjonuje powiedzenie wśród duchownych: pokaż mi befki, a powiem jak wierzysz – to aluzja, dotycząca kroju befek (nazywanych żartobliwie śliniaczkiem): zupełnie zszyte oznaczają, że duchowny noszący je na todze jest ewangelikiem reformowanym, zszyte do połowy przeznaczone są dla duchownych ewangelicko-unijnych, a rozdzielone dla luterańskich. Dziś zasada ta nie jest aż tak bardzo przestrzegana i coraz więcej duchownych rezygnuje z „ponurej, prawniczej togi” na rzecz alby i stuły – tendencja zauważana głównie wśród kobiet-księży oraz duchownych luterańskich.
200 lat to w historii Kościoła niewiele – przypominają zwolennicy tradycyjnych strojów liturgicznych w Kościołach ewangelickich, w tym szczególnie luterańskich, argumentując, że reformacja nie wprowadziła większych zmian w ubiorze duchownych. Do wydania dekretu przez pruskiego króla trudno było odróżnić duchownego luterańskiego od rzymskokatolickiego kapłana – nosili dokładnie te same ornaty i kapy, modlili się w tym samym kierunku, tyle że jeden po łacinie, a drugi po niemiecku (lub w danym języku narodowym). W ślad za pruskim królem poszedł po 32 latach bawarski król, nakazując luterańskim pastorom zdjęcie ornatów i założenie tóg. Powód był czysto praktyczny – monarcha chciał jasno rozróżnić duchownych ewangelickich od rzymskokatolickich kapłanów. W niektórych jednak parafiach duchowni ewangeliccy nie porzucili tradycyjnych strojów, jednak większość – nie bez ideologiczno-narodowych powodów – ochoczo założyła nowe stroje, a stare sprzedawała rzymskokatolickim parafiom.
Jednak nie tylko stroje liturgiczne się zmieniły – postoświeceniowa teologia, antagonistyczna tożsamość krok po kroku zubożała/zabijała tradycje liturgiczne i pobożnościowe niemieckiego (i nie tylko) ewangelicyzmu, argumentując, że są one pozostałością papizmu (np. konfesjonały i spowiedź prywatna, święta i tradycje liturgiczne) i jako takie muszą zostać usunięte. Nastąpiło zatem coś, co konserwatywni rzymscy katolicy (w odniesieniu do Vaticanum II) nazywają za Benedyktem XVI hermeneutyką zerwania. W epoce ekumenizmu, która również dla ewangelików była okazją powrotu do źródeł, w wielu Kościołach doszło do liturgicznego renesansu, w którym czarna toga stała się symbolem znienawidzonego jurydyzmu narzuconego dekretem pruskiego władcy.
Toga używana jednak była już w okresie reformacji. Ks. Marcin Luter, najczęściej portretowany właśnie w todze (bez befek), używał jej jako stroju akademickiego, ale również podczas głoszenia kazań. Jednak, gdy wittenberski reformator odprawiał nabożeństwa z Sakramentem Ołtarza to używał tradycyjnego stroju (alba, ornat).
Po co w ogóle strój?
Z okazji tekstylnej rocznicy tygodnik idea przytacza opinię pastora Angara Hoerstinga, ewangelikalnego kaznodziei i zarazem prezesa Związku Wolnych Zborów Ewangelicznych (ok. 38 tys. członków), który przekonuje, że toga wyróżniająca duchownego stwarza dystans, a nie o dystans w Kościele chodzi, lecz bliskość. Duchowny uważa, że strój liturgiczny jest wyrazem specyficznego myślenia o Kościele, według którego zewnętrzne dystynkcje urzędu duchownego umocowują „duchowny stan”. Ani Jezus, ani apostołowie nie używali strojów liturgicznych – argumentuje.
Nie zmienia to postaci rzeczy, że coraz więcej duchownych z Kościołów ewangelikalnych używa stroju liturgicznego. Z kolei duchowni ewangeliccy, w tym bp Martin Hein z Ewangelickiego Kościoła Krajowego Kurhessen-Waldeck, argumentują w sposób przypominający słowa Josepha Ratzingera z „Ducha Liturgii”, standardowego dzieła współczesnej teologii liturgii: Strój symbolizuje znaczący fakt, że duchowny nie występuje jako osoba prywatna, że nie on(a) się liczy, ale występuje jako sługa/służebnica, zwiastujący/a Ewangelię o miłości Bożej do ludzi.
Strój liturgiczny wyraża zatem powagę kościelnego powołania, jest elementem liturgicznego procesu, rytmu, który ma wskazywać na służebny (liturgiczny) charakter zgromadzenia, modlącej się i eucharystycznej wspólnoty. Nie tylko strój, ale i gesty, śpiew, milczenie oraz słowa są nieodłączną, choć nie kluczową częścią nabożeństwa wyrosłą z tradycji – zarówno tej najstarszej, jak i tej całkiem młodej. Oczywiście zawsze istnieje niebezpieczeństwo przerostu formy nad treścią, równie groźnego jak niedorozwój/nieprzystawalność formy do treści, gdy duchowny bardziej przypomina konferansjera lub klowna niż osobę powołaną do głoszenia Słowa Bożego i sprawowania sakramentów. W końcu w stroju liturgicznym nie chodzi o klerykalne decorum. Jak pokazują dyskusje, szczególnie na rzymskokatolickich portalach internetowych, liturgiczna znieczulica lub samowolka, nie tylko może być, ale i jest zagadnieniem ekumenicznym.
A jak to jest w Polsce?
W Polsce duchowni luterańscy używają głównie czarnej togi z befką. Na Śląsku Cieszyńskim, a także w niektórych parafiach na Mazowszu używana jest alba śląska (komża) ozdabiana koronkami (z Koniakowa!!!) przedstawiające krzyż albo symbolikę eucharystyczną. Czarnych tóg z befką używają również polscy duchowni ewangelicko-reformowani i metodystyczni. Czarna toga (czasami ze stułą) używana jest coraz częściej również przez pastorów baptystycznych i zielonoświątkowych.
Od kilkunastu lat w polskim Kościele luterańskim istnieje również możliwość używania trzeciego stroju – alby ze stułą odpowiednią do okresu liturgicznego – jednak z tej możliwości nie korzysta wielu duchownych. Nie są to stroje przypominające dawne tradycje liturgiczne luteranizmu, daleko im również do skandynawskiej estetyki i spotykają się raczej ze sceptycyzmem większości wiernych, którzy przyzwyczaili się do czarnej togi – słusznie, niesłusznie określanej mianem protestanckiego logo, zewnętrznego znaku rozpoznawczego ewangelickiego duchownego ukazywanego jako skromna alternatywa do bogatych, powłóczystych szat rzymskokatolickich czy prawosławnych kapłanów.
Poczucie estetyki, tego co skromne lub mniej skromne, uzasadnienia takiego lub innego elementu liturgicznej garderoby zależy w dużej mierze nie tylko od gustu, a o tym, jak wiadomo się nie rozmawia, ale również od teologicznej optyki, którą – bardzo upraszczając – można sprowadzić do alternatywy między tym, co wysoko- a niskokościelne.
Niemniej jednak w 200. urodziny togi z befką warto czasem tym i innym aspektom liturgii bliżej się przyjrzeć, aby jeszcze raz odkryć liturgiczne piękno, ale przede wszystkim podstawowe cele liturgii w ogóle – zwiastowanie, nawrócenie i służbę bliźniemu.
:: Ekumenizm.pl: Sutanna — tekstylia i duchowość
:: Wiara.pl: Po befkach poznacie ich