Fenomen ewangelizacji ulicznej
- 1 maja, 2013
- przeczytasz w 3 minuty
W okresie wielkanocnym przez 5 kolejnych niedziel Droga Neokatechumenalna na całym świecie prowadzi ewangelizację na placach. Jest ona odpowiedzią na ogłoszony Rok Wiary w Kościele rzymskokatolickim. Jak wiadomo hasło nowej ewangelizacji jest wpisane w symbolikę neokatechumenatu, obok “trójnogu” (Słowo, Liturgia, Wspólnota). Formalnie została ona powierzona w Rzymie przez kardynała Agostino Vallini’ego. Inicjatywę pobłogosławił papież Franciszek w czasie modlitwy „Urbi et Orbi”. W Polsce głosi się ją na placach m.in. Warszawy, […]
W okresie wielkanocnym przez 5 kolejnych niedziel Droga Neokatechumenalna na całym świecie prowadzi ewangelizację na placach. Jest ona odpowiedzią na ogłoszony Rok Wiary w Kościele rzymskokatolickim. Jak wiadomo hasło nowej ewangelizacji jest wpisane w symbolikę neokatechumenatu, obok “trójnogu” (Słowo, Liturgia, Wspólnota).
Formalnie została ona powierzona w Rzymie przez kardynała Agostino Vallini’ego. Inicjatywę pobłogosławił papież Franciszek w czasie modlitwy „Urbi et Orbi”. W Polsce głosi się ją na placach m.in. Warszawy, Torunia czy Gdańska. Katechiści i odpowiedzialni za Drogę, jak zwykle, zapalili się do tej inicjatywy. Nie jest to bowiem w neokatechumenacie nic nowego. Ewangelizacja jest w pisana w ten ruch. Czyni ona ją wszędzie, gdzie i kiedy może. Najczęściej w czasie Światowych Dni Młodzieży z papieżem oraz w niektórych okresach liturgicznych jak adwent czy Wielki Post. Jej schemat w poszczególnych miejscach bywa podobny.
W Gdańsku zaczyna się ogłoszeniem jej w kościele parafialnym przez neokatechumenów oraz rozdaniem przez nich ulotek po mszy. Następnie rozstawieniem sprzętu nagłaśniającego i liturgicznego na konkretnym placu lub zrobieniem tego, gdyż już się do niego dotrze. Po czym neokatechumeni przy wtórze pieśni, z użyciem gitar, z transparentami docierają do placu. Na podwórzu odmawiają modlitwę brewiarzową (np. nieszpory) oraz głoszą świadectwa osobistego doświadczenia działania Boga w ich życiu. Mają one charakter egzystencjalny i dotyczą bardzo intymnych sfer neokatechumena. Są one przerywane tańcami w okręgu, gdzie członkowie Drogi poruszają się w stylu podobnym do chasydzkich Żydów z filmu „Austeria” Jerzego Kawalerowicza z 1982 r. Poza tym inni rozdają ulotki. Katechiści zaznaczają, że pochodzą z Kościoła katolickiego. Wynika to z tego, że przez ludzi mogą być odbierani za mormonów lub świadków Jehowy. Często jednak te zapewnienia nie pomagają. Większość ludzi pozostaje obojętna, choć zdarzają się przypadki, że ktoś zostanie odwiedziony od popełnienia samobójstwa, dokonania aborcji czy rozwiedzenia się. Spowodowane to jest tym, że katechiści wzywają do nawrócenia, zastanowienia się nad swoim życiem i nieuchronnością śmierci.
Ewangelizacja trwa zwykle popołudniu, przez 2 lub 3 godziny. Akcje tego typu nie cieszą się jednak entuzjazmem uczestników neokatechumenatu, na różnych etapach wtajemniczenia. Są one przyjmowanie ze sceptycyzmem, raczej niechęcią lub strachem. Dlatego mało z nich w nie się włącza. Jedna z uczestniczek, i to z wyższego etapu, która regularnie w nich brała udział, powiedziała, że jest to: „robienie z siebie pajaca”. Wynika z tego, że ewangelizacja to „pajacowanie”. Jest to dość mocne stwierdzenie. Można się zastanawiać czy neokatechumenka uświadamiała sobie moc wypowiedzianych słów i jednoznacznej krytyki jaka w nich pobrzmiewa. Czy ludzi „z zewnątrz”, czyli nominalnych chrześcijan, agnostyków, ateistów czy indyferentnych, którzy się przyglądają tej misji to porusza ? Można w to wątpić. Ewangelizacja ta wpisuje się w manifestacje czynione przez różne grupy społeczne czy polityczne. Rzecz normalna w demokracji. Manifestują: patrioci w „Marszu Niepodległości”, feministki w „Manifie”, geje w „Marszu Równości”, obrońcy życia i rodziny i wielu innych. Nic dziwnego, że do tego włączają się chrześcijanie. Nie jest jednak pewne czy neokatechumeni uświadamiają sobie to. Autorefleksja nie jest ich silną stroną. Można się pokusić o stwierdzenie, że tego typu ewangelizacja jest pewnym fenomenem społecznym. Ma bowiem przemieniać ich uczestników, neokatechumenów i ich słuchaczy. „Wiara rodzi się ze słuchania”, jak powtarzają katechiści.