- 22 maja, 2013
- przeczytasz w 3 minuty
Właściwie nie zdarzyło się nic szczególnego, co by mogło uzasadnić pielgrzymkę luteranina do Felicjanowa, głównego ośrodka religijnego Kościoła Katolickiego Mariawitów, wspólnoty, która w liturgicznej praktyce, ale przede wszystkim nauce jest dość odległa Kośc...
I znów Felicjanów
W Felicjanowie byłem drugi raz. Tym razem pojechałem z przyjaciółmi, rzymskimi katolikami, którzy – z wyjątkiem jednego – nie są zbyt (mówiąc delikatnie) gorliwymi synami swojego Kościoła, a raczej synami bardziej skłonnymi do krytyki wszystkiego co kościelne, a nawet do całkowitej negacji Kościoła jako takiego. Niemniej jednak to oni zwrócili uwagę na coś, co chyba rzuca się w oczy każdemu, kto odwiedza klasztor i kaplicę sióstr mariawitek – autentyzm wiary i modlitwy, zupełnie nie nachalny, jednocześnie prosty i głęboki. I rzeczywiście, ciekawy wrażeń moich przyjaciół zapytałem o ich wrażenia, które – ku mojemu zaskoczeniu – przypominały oceny ludzi religijnych.
Oczywiście religijne uniesienie czy nawet atmosfera świętości nie jest celem i wypełnieniem chrześcijańskiej modlitwy, ani też celem chrześcijańskiej liturgii niemniej jednak w kontekście mariawitów felicjanowskich zastanawiająca jest siła, z jaką potrafi działać na ludzi spoza tej wspólnoty. Nie chcę sugerować, ze zdarzył się cud, że moi „współpielgrzymi” poczuli – używając wesley’owskiej terminologii – dziwne rozgrzanie serca, bo w końcu nie o to chodziło. Poznali jednak coś zupełnie dla nich nieznanego, a i ja mogłem się utwierdzić w tym, czego sam rok wcześniej doświadczyłem: atmosfery pełnej modlitwy.
Uroczystości Zesłania Ducha Świętego przyciągają do Felicjanowa dość pokaźną liczbę wiernych, w tym dość imponującą liczbę dzieci i młodzieży. Kilkaset osób z różnych zakątków Polski oraz zagranicy uczestniczyły w mszy porannej oraz sumie odprawionej przez trzy siostry biskupki – głównym celebransem była s. biskupka M. Beatrycze Szulgowicz, przełożona Kościoła Katolickiego Mariawitów. Po mszy odbyła się krótka procesja z Najświętszym Sakramentem oraz spotkanie wiernych z duchowieństwem, podczas którego omówiono najważniejsze wydarzenia z życia Kościoła.
Duch Święty działa i czyni to często w sposób, który kłóci się z naszym rozumieniem i przeżywaniem ortodoksji. Dla jednych Duch Święty będzie żelaznym strażnikiem prawowierności z wyraźnie nakreślonymi granicami i przejściami granicznymi, za którymi czeka już tylko diabelski pocałunek heterodoksji. Dla innych jeszcze Duch Święty będzie usprawiedliwieniem wszelkiej dowolności pozbawionej jakiejkolwiek refleksji i modlitwy. Dla wielu jednak Duch Święty pozostanie matczynym głosem, delikatnym, nie zawsze słyszalnym, ale zachęcającym do poznania i otwarcia się na słowa Ewangelii, symfonicznej i nieograniczonej do ścian ludzkiej wyobraźni.