Kościoły katolickie

Na mariawickie Święto


2 sierp­nia maria­wi­ci obcho­dzą pamiąt­kę Obja­wie­nia Dzie­ła Wiel­kie­go Miło­sier­dzia i uro­czy­stość MB Aniel­skiej. Oprócz klu­czo­wych świąt roku litur­gicz­ne­go wie­le wyznań posia­da „swo­je świę­ta”, któ­re współ­kreu­ją jego toż­sa­mość – ducho­wość, teo­lo­gię, nie­po­ko­je i nadzie­je, a cza­sem tak­że woń i melo­dię. I tak, lute­ra­nie mają Świę­to Refor­ma­cji, a maria­wi­ci wła­śnie 2 sierp­nia.


2 sierp­nia s. Maria Fran­cisz­ka Kozłow­ska otrzy­ma­ła przed ołta­rzem Mat­ki Bożej Aniel­skiej w koście­le semi­na­ryj­nym w Płoc­ku Obja­wie­nia Dzie­ła Wiel­kie­go Miło­sier­dzia. Same Obja­wie­nia i ich treść wpi­su­ją się w dłu­gą, nie­raz krę­tą histo­rię chrze­ści­jań­skiej misty­ki, któ­ra dla jed­nych sta­no­wi rów­nie nie­od­gad­nio­ną co fascy­nu­ją­cą otocz­kę chrze­ści­jań­stwa, a dla innych uciecz­kę w tre­ści zbęd­ne, a może nawet szko­dli­we. Ta dys­ku­sja toczy­ła się od zawsze i zasad­ni­czo w róż­nych odsło­nach dzie­je się do dziś – nie tyl­ko w sze­ro­ko rozu­mia­nym kato­li­cy­zmie. Doty­czy ona tak­że pra­wo­sła­wia i pro­te­stan­ty­zmu.

Jed­nak dla samych maria­wi­tów – przy­naj­mniej tak jak ja to widzę – 2 sierp­nia i same Obja­wie­nia nie są jakimś tam ckli­wym mitem zało­ży­ciel­skim, z któ­re­go na sku­tek trud­nych i przy­pad­ko­wych oko­licz­no­ści naro­dził się maria­wi­tyzm, ale czymś zupeł­nie innym, znacz­nie więk­szym, co wykra­cza poza insty­tu­cjo­nal­ne ramy dwóch kano­nicz­nych Kościo­łów maria­wic­kich.

Tek­sty Zało­ży­ciel­ki zawar­te w Obja­wie­niach, jak i póź­niej­sze komen­ta­rze do nich, były ema­na­cją ducho­we­go prze­ży­cia, eucha­ry­sto­cen­trycz­ne­go odde­chu. Te doświad­cze­nia docze­ka­ły się szcze­gól­ne­go pogłę­bie­nia i roz­wi­nię­cia w posta­ci ekle­zjal­ne­go dopeł­nie­nia. Bo oto ruch odno­wy reli­gij­nej opar­ty na Obja­wie­niach św. M. Fran­cisz­ki zamiast stać się krót­ko­trwa­łym sezo­nem w histo­rii Kościo­ła, stał się doj­rza­łym, prze­my­śla­nym i co naj­waż­niej­sze samo­dziel­nym ruchem wewnątrz zachod­nie­go chrze­ści­jań­stwa, doko­nu­jąc histo­rycz­nych wręcz prze­obra­żeń w prak­ty­ce i naucza­niu. Ani papie­skie potę­pie­nia wypo­sa­żo­ne w rosz­cze­nie nie­omyl­no­ści, ani póź­niej­sze prze­śla­do­wa­nia w for­mie fizycz­nej i nie­ma­te­rial­nej, ani też demo­ni­zo­wa­nie i ośmie­sza­nie nie zmio­tły z powierzch­ni zie­mi maria­wi­ty­zmu, maria­wi­tów i tego, co chcą o sobie prze­ka­zać.

Maria­wi­tyzm w nie­zwy­kle krót­kim i burz­li­wym cza­sie „doro­bił się” nie tyl­ko wła­snej toż­sa­mo­ści wyra­ża­ją­cej się w suwe­ren­nej i róż­no­rod­nej teo­lo­gii, ale też litur­gii i ducho­wo­ści, któ­re w swo­im eku­me­nicz­nym otwar­ciu oka­za­ły się her­me­neu­tycz­nie chłon­ne i inspi­ru­ją­ce, a co naj­waż­niej­sze żywe. Jeśli ktoś ma wąt­pli­wo­ści wystar­czy wsłu­chać się w nie­szpo­ry maria­wic­kie, któ­re są jed­nym z naj­pięk­niej­szych spo­tkań chrze­ści­jań­skie­go Zacho­du i Wscho­du.

Do tego nale­ża­ło­by dodać kul­tu­ro­wą nad­bu­do­wę, wyra­ża­ją­cą się w języ­ku, pomni­kach kul­tu­ry, oby­cza­jach, insty­tu­cjach dobro­czyn­nych oraz edu­ka­cyj­nych i wie­lu innych aspek­tach życia ludz­kie­go. W przy­pad­ku innych tra­dy­cji potrzeb­ne były wie­ki, aby kom­po­nen­ty wyzna­nio­wej toż­sa­mo­ści mogły się roz­po­zna­wal­nie wykry­sta­li­zo­wać. Tym­cza­sem maria­wi­ty­zmo­wi się uda­ło, nawet jeśli jest i pozo­sta­nie zapew­ne wyzna­niem niszo­wym i dla wie­lu obcym.

2 sierp­nia – poza jego aspek­ta­mi reli­gij­ny­mi – jest jed­nym z waż­niej­szych punk­tów na maria­wic­kiej mapie toż­sa­mo­ścio­wej. Obok innych dni zwią­za­nych z życiem Zało­ży­ciel­ki oraz pomniej­szy­mi wyda­rze­nia­mi z histo­rii Kościo­ła (refor­ma­mi, ale też roz­ła­mem) poka­zu­je, że mimo prze­ciw­no­ści zewnętrz­nych i wewnętrz­nych idee maria­wic­kie nie są zamknię­tym pod klo­szem tote­mem. Wła­ści­wie w krót­kiej i trwa­ją­cej histo­rii maria­wi­ty­zmu (to samo moż­na powie­dzieć też o innych wyzna­niach) odbi­ja­ją się wzlo­ty i upad­ki chrze­ści­jań­stwa w ogó­le, stąd też oce­nia­nie maria­wi­ty­zmu bez wnik­nię­cia w jego prze­strzeń, peł­ną czę­sto sprzecz­no­ści i teo­lo­gicz­nych nie­do­mknięć, pro­wa­dzi nie­uchron­nie do wykrzy­wio­nej per­cep­cji tegoż, a w efek­cie do nie­zro­zu­mie­nia, nie­to­le­ran­cji, posta­wy prze­śmiew­czej i pod­sy­ca­nia uprze­dzeń na kan­wie pry­wat­nych fobii i nie­do­in­for­mo­wa­nia. Nie­rzad­kie – nie­ste­ty – patrze­nie na maria­wi­tyzm z góry w mało chrze­ści­jań­skim poczu­ciu wyż­szo­ści, nie mówi nic o maria­wi­ty­zmie, ale spo­ro o oce­nia­ją­cych.

Fakt, że maria­wi­tyzm docze­kał się ekle­zjal­nej osno­wy i nie uto­nął w zaka­mar­kach histo­rii Kościo­ła świad­czy o jego sile prze­ży­cia, deter­mi­na­cji i (wbrew wszyst­kim sła­bo­ściom) o jego potrze­bie i – owszem – praw­dzi­wo­ści posłan­nic­twa św. Marii Fran­cisz­ki, Bra­ta Arcy­bi­sku­pa i Sio­stry Iza­be­li, innych sióstr, kapła­nek i kapła­nów, w tym tak­że ludo­wych, oraz całe­go ludu maria­wic­kie­go.

Mowy pogrze­bo­we o maria­wi­ty­zmie wygła­sza­no już wie­lo­krot­nie – w sfe­rze uprze­dzo­nej publi­cy­sty­ki reli­gij­nej wer­sja light uka­zu­je maria­wi­tyzm jako egzo­tycz­ne curio­sum chy­lą­ce się ku upad­ko­wi z góry ska­za­ne na poraż­kę, gdy tym­cza­sem maria­wi­tyzm jako ducho­wa prze­strzeń nie prze­sta­je zaska­ki­wać upo­rem i zdol­no­ścią do adap­ta­cji w róż­nych, naj­czę­ściej mało sprzy­ja­ją­cych warun­kach pozba­wio­nych potęż­nych i wpły­wo­wych pro­tek­to­rów.

Z oka­zji Świę­ta wszyst­kim Maria­wit­kom i Maria­wi­tom siły i wytrwa­ło­ści.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.