
- 20 lipca, 2017
- przeczytasz w 5 minut
Na początku lipca br. papież Franciszek zdecydował, że kard. Gerhardowi Ludwigowi Müllerowi, do niedawna prefektowi Kongregacji Nauki Wiary, nie zostanie przedłużona kadencja. Na miejsce kardynała papież mianował dotychczasowego sekretarza dykasterii. Mimo iż ...
Papolatria
Na początku lipca br. papież Franciszek zdecydował, że kard. Gerhardowi Ludwigowi Müllerowi, do niedawna prefektowi Kongregacji Nauki Wiary, nie zostanie przedłużona kadencja. Na miejsce kardynała papież mianował dotychczasowego sekretarza dykasterii. Mimo iż od decyzji papieża minęło już parę tygodni to dyskusja nie cichnie i nabiera nowego impetu. Swój udział ma w tym kard. Müller, który w wywiadach chętnie dzieli się swoim rozżaleniem.
Dotychczas schemat polemiki był czytelny – z jednej strony papież i kuria stojący na straży czystości doktryny, a z drugiej buntownicy podważający papieskie stwierdzenia. W tym kontekście krytyczna uwaga nt. papieża = atak na Kościół. Najpóźniej od pontyfikatu papieża Franciszka układ się zmienił – ci, którzy do niedawna oskarżali Rzym o dogmatyzm, centralizm i zbyt duże prerogatywy papieża, są dziś wręcz ortodoksyjnymi zwolennikami papiestwa i jego linii. Ponad cudy cud!
Jest to oczywiście pewne uproszczenie, gdyż nie wszystkie podziały przebiegają w ten sposób, a problemy wewnątrz Kurii dały się we znaki już za czasów Benedykta XVI. Nie bez powodu najmocniejsze i najlepsze przemówienia Benedykta były wygłaszane do pracowników Kurii Rzymskiej. Po abdykacji papieża z Niemiec nastał papież z Argentyny, który postanowił przemodelować Kurię. Wówczas wielu dziwiło się, że na stanowisku pozostawił „człowieka Ratzingera” – kardynała Gerharda Ludwiga Müllera. Być może decyzja Franciszka związana była z faktem, że Müller nie ukrywał swoich sympatii wobec teologii wyzwolenia, jak i przyjacielskich kontaktów z południowoamerykańskimi teologami tej opcji. Niemniej w sporze o interpretację papieskiego dokumentu ws. dopuszczania rozwodników żyjących w nowych związkach do Komunii Świętej (Amoris laetitia), kard. Müller zdawał się prezentować – mówiąc delikatnie – nieco inną wrażliwość niż Franciszek. Nie wchodząc w odmęty trwającego wciąż sporu, warto zwrócić uwagę, co stało się po „zdymisjonowaniu” Müllera.
W komentarzach prasowych, szczególnie dla niemieckich gazet, kardynał nie ukrywał zaskoczenia. Zwolennicy teorii spiskowych sugerowali nawet, że nagła śmierć wieloletniego protektora Müllera, byłego metropolity kolońskiego kardynała Joachima Meisnera, przez lata kształtującego politykę kadrową w niemieckim episkopacie, była efektem decyzji papieża, który postanowił pozbyć się „niepokornego kardynała”.
Mieszkanie, rachunki i remonty
Wprawdzie sam zainteresowany podkreśla wciąż, że z papieżem Franciszkiem łączą go dobre relacje to jednak im więcej czasu upływa, tym większy dramatyzm komentarzy byłego prefekta. Wypowiedzi kard. Müllera przypominają żale kurialistów z popularnego serialu „Młody papież” o amerykańskim papieżu. Dowodzi tego choćby ostatni wywiad kardynała dla Niemieckiej Agencji Prasowej (dpa), obszernie relacjonowany w świeckich kościelnych mediach.
Hierarcha nie omieszkał się poskarżyć, że już trzy razy musiał się przeprowadzać zanim znalazł się w obecnym mieszkaniu, w którym był zmuszony do przeprowadzenia remontu, zainstalowania klimatyzacji i „to wszystko na własny koszt”. W końcu to nie jest tak, jak w przypadku międzynarodowych organizacji, gdzie wszystko jest już opłacone. Nikt się o mnie nie troszczył – żali się kardynał. – A my, Niemcy, dostajemy mieszkania, w które najwięcej trzeba zainwestować – dodał.
W tym samym wywiadzie kardynał przedstawia się jako człowiek spoza kurialnego układu, który nie zna i nie chce znać wszystkich mechanizmów, czuje się „ciałem obcym w systemie”. Co więcej, kardynał czuje absmak wobec „dworskiego blichtru” i „karierowiczów, którzy poprzez lizusostwo próbują uzyskać jakieś posadki”. Nie są to słowa „źródeł zbliżonych do Watykanu”, na które chętnie powołuje się włoska prasa, a wypowiedzi kardynała, pełniącego do niedawna jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą po urzędzie papieża funkcję w Watykanie.
Zgodnie z panującą ostatnio w środowiskach konserwatywnych modą, kard. Müller nie omieszkał skrytykować „pozorną dewocję wobec papieża, polegającą na tym, że gdy Ojciec Święty ma jakiś pomysł to idziemy za nim bezwarunkowo i jesteśmy pełni podziwu.” Müller dodaje zaraz, że także papież jest tylko człowiekiem i że nie wszystko, co robi i mówi jest od samego początku doskonałe i najlepsze z możliwych. W sumie miła prawda, szczególnie dla protestanckich uszu, ale słowa co najmniej dziwne biorąc pod uwagę kontekst czasu i miejsca, a przede wszystkim autora.
Wywiad nie koncentruje się tylko na sprawach papieskiego dworu, krytyki papolatrii i rozmywania nauki Kościoła w takiej czy innej sprawie. Jest również sporo ciekawej treści na temat pedofilii w kontekście opublikowanego właśnie porażającego raportu nt. przypadków molestowania nieletnich w renomowanym chórze Regensburger Domspatzen. Warto przypomnieć, że kardynał – zanim wziął na siebie ciężkie brzemię służby w Watykanie – był przez 10 lat ordynariuszem diecezji ratyzbońskiej.
Wątek papieski zdaje się jednak dominować. Zresztą kard. Müller, który jest profesorem teologii dogmatycznej, opublikował niedawno ponad 600-stronicową książkę „Papież – posłannictwo i misja”, w której przedstawia swój obraz papiestwa – jeszcze jako prefekt najważniejszej dykasterii. W wywiadzie dla dpa kard. Müller przestrzega przed „kultem papieża“ oraz turystyką papieską, w której tenże funkcjonuje niczym kolejna atrakcja na wyciągnięcie ręki. Z pewnością są to ciekawe uwagi – szczególnie w polskim kontekście kultu wokół Jana Pawła II – niemniej znów – ciekawy jest kontekst.
Z drugiej strony, dziwią arcypapieskie wypowiedzi tych katolików, którzy pontyfikat Jana Pawła II i Benedykta XVI postrzegali w kategoriach ciężkostrawnego zrządzenia, któremu położyło kres wyzwolenie w osobie idealizowanego papieża Franciszka. Wszystkie te narracje będą musiały zostać przemodelowane wraz z wyborem kolejnego Biskupa Rzymu. Ciekawe w sprawie są nie tylko wypowiedzi kard. Müllera, ale i komentarze publikowane w katolickich mediach, w tym na oficjalnej stronie Kościoła katholisch.de. Tam słowa purpurata określono bardzo plastycznym słowem Selbstzerfleischung – w wolnym tłumaczeniu autodestrukcja.
W tym wszystkim może być również ukryty wątek ekumeniczny (jako prefekt kard. Müller był współodpowiedzialny za dialog ekumeniczny): nie wszystko, a tym bardziej papiestwo i jego rozumienie, musi być niezmienne, nawet jeśli dla potrzeby chwili podkreślana jest zasadnicza niezmienność papieskiego urzędu i jego posługi.
O, niezmienności zmienna!