Radość w Kolonii, rozczarowanie na Wschodzie
- 13 lipca, 2014
- przeczytasz w 3 minuty
Trwające od co najmniej tygodnia spekulacje, dotyczące nowego arcybiskupa metropolity Kolonii zakończyły się wraz z oficjalną decyzją Stolicy Apostolskiej ogłoszonej w południe 11 lipca w Watykanie i kolońskiej katedrze: dotychczasowy metropolita berliński kardynał Rainer Maria Woelki został mianowany przez papieża Franciszka nowym włodarzem archidiecezji kolońskiej, największej diecezji w Niemczech, a do tego najbogatszej na świecie. Gdy przełożony kapituły katedralnej ogłaszał w katedrze kolońskiej decyzję Franciszka przy dźwięku „Grubego […]
Trwające od co najmniej tygodnia spekulacje, dotyczące nowego arcybiskupa metropolity Kolonii zakończyły się wraz z oficjalną decyzją Stolicy Apostolskiej ogłoszonej w południe 11 lipca w Watykanie i kolońskiej katedrze: dotychczasowy metropolita berliński kardynał Rainer Maria Woelki został mianowany przez papieża Franciszka nowym włodarzem archidiecezji kolońskiej, największej diecezji w Niemczech, a do tego najbogatszej na świecie.
Gdy przełożony kapituły katedralnej ogłaszał w katedrze kolońskiej decyzję Franciszka przy dźwięku „Grubego Piotrka” (jednego z największych dzwonów na świecie) stwierdził, że w posłuszeństwie wobec woli papieża kardynał Woelki przyjął nominację. Dla znających realia niemieckiego katolicyzmu wypowiedź ta mogła zabrzmieć przynajmniej jak przejaw czarnego humoru. Dlaczego?
Przed trzema laty bp Rainer Maria Woelki, biskup pomocniczy archidiecezji kolońskiej, prawa ręka niezwykle wpływowego i znanego kardynała Joachima Meisnera, został powołany na arcybiskupa Berlina, a niedługo po tym został najmłodszym kardynałem na świecie. Wzbudzone zostały nadzieje nie tylko berlińskich, ale i wschodnioniemieckich katolików, żyjących w głębokiej diasporze i borykających się z trudnościami, które w Polsce znane są głownie Kościołom mniejszościowym.
Woelki uważany wprawdzie za konserwatystę, choć umiarkowanego, stał się dla wielu niemieckich katolików protoplastą Franciszka — gazety rozpisywały się, że nowy metropolita zamieszkał nie w ekskluzywnym pałacu, a w robotniczej dzielnicy Wedding zdominowanej przez emigrantów w zwykłym bloku mieszkalnym. Media zachwycały się, że kardynał zaprzyjaźnił się z okolicznymi sprzedawcami kebabów i sam chodził kupować bułki do pobliskiej piekarni. Woelki przejął archidiecezję w trudnej sytuacji krótko po śmierci wieloletniego arcybiskupa Sterzinsky’ego, archidiecezję zadłużoną, wręcz na skraju bankructwa i z rozgrzebanymi projektami duszpasterskimi oraz remontowymi. Szczególnym oczkiem w głowie nowego arcybiskupa była katedra św. Jadwigi zbudowana za czasów pruskich świątynia jest wizytówką katolicyzmu w niemieckiej stolicy. Zakrojony na szeroką skale remont znajduje się wciąż w fazie początkowej — 30 czerwca br. rozstrzygnięto konkurs na projekt przebudowy i renowacji świątyni.
Nominacja Woelkiego wywołała euforię w Kolonii, gdzie Woelki pracował przez wiele lat, a nawet się tam urodził. Jest pierwszym po legendarnym kardynale Fringsie pasterzem archidiecezji urodzonym na jej terenie i w dodatku w Kolonii. Smutek i rozczarowanie wybór Woelkiego wywołał w Berlinie i we wschodnich Niemczech.
Oprócz lawiny gratulacji i życzeń dla nowego arcybiskupa Kolonii nie zabrakło gorzkich słów i w bezprecedensowy sposób jeden z nich wybrzmiał w oświadczeniu popularnego biskupa Magdeburga Gerharda Feigego, jedynego birytualisty w niemieckim episkopacie. Bp Feige nawet nie starał się ukrywać swojej irytacji przypominając, że w przypadku Kolonii wystarczyło niespełna pół roku na wybór nowego arcybiskupa, a diecezja Erfurt czeka na swojego biskupa już od prawie dwóch lat. Warto przypomnieć, że to właśnie w diecezji Erfurt znajduje się jedyne we wschodnich Niemczech seminarium duchowne. Biskup Feige wyraził też rozczarowanie, że hierarcha z Nadrenii, który był symbolem nadziei dla wschodnioniemieckich katolików opuszcza teren głęboko zsekularyzowany.
W pierwszych słowach po ogłoszeniu nominacji kardynał Woelki podkreślił, że chce kontynuować dziedzictwo kardynała Meisnera, ale też poszukiwać nowych sposobów na rozwój archidiecezji, wspominając również na potrzebę większej koncentracji na dialogu ekumenicznym, szczególnie z Ewangelickim Kościołem w Nadrenii.
Wiele wskazuje na to, że po wielu latach niezwykle wyrazistego i kontrowersyjnego kardynała Meisnera postawiono na kandydata nie tylko znanego, ale i w odbiorze medialnym bardziej umiarkowanego. Czas pokaże, czy Woelki spełni nadzieje, których nie zdążył spełnić w Berlinie.