John Hick i weryfikacja eschatologiczna
- 24 kwietnia, 2007
- przeczytasz w 6 minut
Często ludzie w swej wierze oczekują pewnego empirycznego potwierdzenia. Tym znakiem, który miałby umocnić ich w poglądach dotyczących wiary, miały by być różne “dowody” na to, że Bóg istnieje. Bo jeśli by się to dało udowodnić, wtedy ich wiara byłaby niepodważalnie zasadna. I choć XX-wieczna filozofia oraz teologia odrzuciły sensowność tych “dowodów” [1] to, jak się okazuje, część środowiska wciąż poszukuje “złotego środka”, wysuwając inne postulaty na rzecz obrony teizmu. Warto przybliżyć poglądy jednego z tych teologów, który apeluje o “eschatologiczną weryfikację” teologicznych dociekań.
Twórcą wspomnianego poglądu jest filozof religii John Hick. Ten angielski naukowiec urodzony w roku 1922, jest głównym przedstawicielem tzw. angielskiej filozofii analitycznej, która swe korzenie czerpie z postheglowskiej “rewolucji” na kontynencie europejskim, w wyniku której powstała tzw. filozofia analityczna.
Filozofia analityczna pojawiła się na przełomie XIX i XX wieku za sprawą tak wybitnych postaci jak: George E. Moore, Franz Brentana oraz późniejszego twórcy analitycznej szkoły lwowsko-warszawskiej Kazimierza Twardowskiego.[2]
Nurtowi temu przypisuję się ważne cechy, które w ograniczonym stopniu występują w każdej odmianie filozofii, aczkolwiek to dopiero analitycy spoili je w całość. Do głównym założeń metodologicznych można zaliczyć: drobiazgowe podejście do problemów badawczych. Objawia się staranną i dogłębną analizą małego wycinka całości problemu tak, aby móc unikać uogólnień i skrótów, które mogłyby w konsekwencji prowadzić do błędów.
Z tego też wynika intersubiektywność samego procesu analizy, nie sprowadzanego tylko do jednej płaszczyzny (analitycy często podpierają filozofie, socjologią oraz psychologią). Charakter ich badań narzuca im również rygorystyczną dbałość o sam język (jego jednoznaczność), którym się posługują. Sam zaś język nie tylko jest środkiem do przekazania informacji, ale sam w sobie staje się w trakcie użytkowania materiałem do badań. Filozofowie analityczni jednak całość swej pracy traktują kognitywnie, uznając, iż metody oraz zakres ich działalności są w pełni teoretyczny.
John Hick, wyrósł na filozoficznej spuściźnie G. E. Moora oraz Ludwiga Wittgensteina. Zakładali krytykę heglizmu, zwiększając zarazem nacisk na realizm oraz zdrowy rozsądek. Sam Hick w swej działalności filozoficznej konsekwentnie stosując metody analityczne odrzucał wszelki mistycyzm na rzecz maksymalnej racjonalizacji problemów religii. Powyższe stwierdzenie nie implikuje krytyki wiary, a wprost przeciwnie — stąd też uważany jest często za apologetę teizmu, szczególnie w wersji chrześcijańskiej.
Jednym z głównych postulatów Hicka w dziedzinie religii jest odrzucenie „dowodów” na istnienie Boga, na rzecz „racjonalnego, bezdowodowego przeświadczenia teistycznego” [3], a także uznanie, iż język religii (tj. wszelkie wypowiedzi o niej) są zasadne[4], choć nie oznacza to, że są absolutnie prawdziwe. Do najważniejszych prac Hicka można zaliczyć: Philosophy of Religion (1963), Arguments for the Existence of God (1970), Problems of Religious Pluralism, Faith and Knowledge, Evil and the God of Love, Death and Eternal Life.
Czy Bóg istnieje?
Stanowisko Hicka przedstawione w jego weryfikacji zakłada, iż możliwe jest potwierdzenie (zweryfikowanie) zdań religijnych takich jak np. „Bóg istnieje”. Pogląd ten wynika z odrzucenia przez Hicka radykalnego ujęcia filozofii analitycznej. Ten skrajny nurt w obrębie analityków można przypisać takim postaciom jak: Alfred Ayer, Antony Flew oraz R.B. Braithwaite. Wszyscy wymienieni wyżej filozofowie byli albo ateistami lub deistami. Uważali, iż wszelka mowa o Bogu jest bezowocna z tego powodu, iż sam język religii nie posiada sensu.
Miało by to wynikać z faktu, iż duża część wypowiedzi religijnych odnosi się do zjawisk, których nie można obserwować empirycznie.
Sama zaś weryfikacja jest pewnym procesem, który ma potwierdzić jakieś założone twierdzenie. Aby przybliżyć i urealnić pogląd Hicka posłużymy się jego klasycznym przykładem, czyli zdaniem „Bóg istnieje”. Jak już wspomnieliśmy, jest to o tyle wartościowe zdanie, o ile sam język religii jest wartościowy. Oczywiście sam fakt posiadania wartości poznawczej nie sankcjonuje pewności o tym, iż podmiot zdania istnieje. Dlatego też Hick opracował pewną metodę „praktycznej” weryfikacji tego stanowiska. Jednak do jego wykonalności potrzeba spełnić dwa podstawowe kryteria.
Pierwszym z nich jest to, że weryfikacja zdania „Bóg istnieje” może nastąpić tylko po śmierci człowieka. To zaś wyklucza udowodnienie tezy o zasadności jakichś poglądów religijnych za życia lub nawet w momencie śmierci klinicznej. Hick unika uogólnienia, pisząc, że nie każdy może po śmierci poddać weryfikacji własny sąd o Bogu. Wynika to według niego z indywidualnego aktu śmierci oraz subiektywnego przygotowania każdego człowieka na spotkanie ze swoją możliwą weryfikacją.
Hick zwraca również uwagę na pewien pośredni czynnik, od którego potwierdzenie byłoby uzależnione. Tym ograniczeniem była by już uwarunkowana za życia wiara w Boga lub przynajmniej wiarę w sensowność jego istnienia.
Sens tej części argumentu sprowadza się do konkluzji, iż potwierdzenie danego stanowiska dotyczącego Boga może być wypełnione tylko, jeśli istnieje coś takiego jak życie po śmierci. A więc jeśli hipoteza o życie po śmierci jest prawdziwa, to teoria Hicka również będzie właściwa. Prowadzi to do konkluzji iż „Bóg istnieje”. Natomiast, jeśli hipoteza wyjściowa będzie fałszywa, to nie można będzie nawet sfalsyfikować proponowanej teorii.
Z poprzedniego poglądu wyłania się drugi równie ważny element teorii, mówiący, że do potwierdzenia sensowności zdań religijnych po śmierci człowiek musi posiadać tzw. „identyczność osobową”. Identyczność tą scharakteryzował John Lock jako „zachowanie pamięci o minionych zdarzeniach”, co oznacza, iż do celów potwierdzenia zdań o Bogu, człowiek musi pamiętać swoje wspomnienia. Jak i w poprzednim akapicie tu również autor odwołuję się do logiki, która również nie wyklucza takiej możliwości, choć oczywiście całość jest spekulacją, którą logika nie może rozstrzygnąć swoimi metodami.
Konsekwencje tej niemożliwości Hick wykorzystuje na rzecz swojego stanowiska, argumentując, że jeśli nie można tego obalić to i nie można udowodnić. A co za tym idzie, dane twierdzenie można teoretycznie przyjąć za pewien punkt wyjścia, uznany za „aksjomat”.
Na pierwszy rzut oka elementy składowe teorii Hicka zdają się nie do przyjęcia z punktu widzenia empirysty. Jednak po głębszym wejrzeniu w ten problem można dojść do zgoła odmiennych wniosków. Na gruncie logiki można przecież uznać istnienie życia po śmierci jako jednej z możliwości. Otwiera to drogę do oczywistej konsekwencji, którą będzie potwierdzenie zdania o istnieniu Boga. Potwierdzenie to będzie wynikało z konotacji, iż teista zawsze uzna fakt życia po śmierci jako emanację Boga.
W tym momencie należy napomknąć o głównych zarzutach przeciw takiemu postrzeganiu problemu, który w głównej mierze został wysunięty przez Kaia Nielsena.[5] Stwierdził, że możliwość istnienia życia po śmierci nie implikuje od razu faktu istnienia Boga. Ponieważ życie po śmierci może być nieznanym dla nas prawem biologii lub fizyki. Jak widać jednak teza ta jest równie prawdopodobna jak pogląd Hicka.
Zaś twierdzenie Locka o ciągłości świadomości, którą posłużył się Hick, choć posiada potencjał ku zasadności, została również poddana krytyce. Główny argument przeciw temu poglądowi wysunął J. Butle, który stwierdził, że nie można mówić o identyczności myśli na poziomie eschatologicznym, jeśli już na etapie życia ludzie często zapominają lub wypierają pewne myśli oraz całe elementy składowe swojego wcześniejszego życia. Podając przykład starszego człowieka, który choć pamięta swoje dzieciństwo nie jest wstanie utożsamić się z okresem po między tymi dwoma etapami, czego wynikiem mogą być np. zaburzenia psychiczne.
Nie rozstrzygając o trafności zarzutów pod adresem Hicka należy zauważyć, iż wszyscy adwersarze tego poglądu przyznają, iż na gruncie metodologii jest tezą rzetelną. Co oczywiście nie przesądza o jej prawdziwości. Jednak jej wartość przejawia się nie tylko na gruncie rzetelnego opracowania teoretycznego, a przede wszystkim na płaszczyźnie apologetycznej.
Angielski filozof prócz swego wkładu w rozwój filozofii religii, w swoim poglądzie dał impuls do wyjścia poza schematyczne postrzeganie wielu aspektów argumentów na rzecz teizmu.
Konsekwencją “weryfikacji eschatologicznej” jest zmiana dyskursu w debacie nad zagadnieniem “dowodów” o istnieniu Boga i zasadności samej religii. Sama teoria nigdy nie była uważana przez swojego twórcę za jakikolwiek dowód, a tylko za teoretyczną możliwość racjonalizacji poglądów eschatologii chrześcijańskiej. Jednak nawet jako hipoteza jest interesującym w kładłem w myśl chrześcijańską.
Andrzej Grzegorczyk
Przypisy:
[1] Negatywnie do dowodów odnieśli się, choćby: John Hick, Alvin Plantinga, Alfred Ayer, Burtrand Russell, Antony Flew, Paul Tillich i Karl Barth.
[2] Najsłynniejszym przedstawicielem tej szkoły był Kazimierz Ajdukiewicz.
[3] John Hick, Argumenty za istnieniem Boga, Kraków, 1994, s. 172–196.
[4] Zasadność w ujęciu Hicka oznacza “posiada wartość poznawczą”.
[5] Kai Nielsen, Weryfikacja eschatologiczna, W: Filozofia religii, pod red. Bohdana Chwedeńczuka, Warszawa 1997, s. 61–80.