Archiwum magazynu

John Hick i weryfikacja eschatologiczna


Magazyn EkumenizmCzę­sto ludzie w swej wie­rze ocze­ku­ją pew­ne­go empi­rycz­ne­go potwier­dze­nia. Tym zna­kiem, któ­ry miał­by umoc­nić ich w poglą­dach doty­czą­cych wia­ry, mia­ły by być róż­ne “dowo­dy” na to, że Bóg ist­nie­je. Bo jeśli by się to dało udo­wod­nić, wte­dy ich wia­ra była­by nie­pod­wa­żal­nie zasad­na. I choć XX-wiecz­na filo­zo­fia oraz teo­lo­gia odrzu­ci­ły sen­sow­ność tych “dowo­dów” [1] to, jak się oka­zu­je, część śro­do­wi­ska wciąż poszu­ku­je “zło­te­go środ­ka”, wysu­wa­jąc inne postu­la­ty na rzecz obro­ny teizmu. War­to przy­bli­żyć poglą­dy jed­ne­go z tych teo­lo­gów, któ­ry ape­lu­je o “escha­to­lo­gicz­ną wery­fi­ka­cję” teo­lo­gicz­nych docie­kań.


Twór­cą wspo­mnia­ne­go poglą­du jest filo­zof reli­gii John Hick. Ten angiel­ski nauko­wiec uro­dzo­ny w roku 1922, jest głów­nym przed­sta­wi­cie­lem tzw. angiel­skiej filo­zo­fii ana­li­tycz­nej, któ­ra swe korze­nie czer­pie z post­he­glow­skiej “rewo­lu­cji” na kon­ty­nen­cie euro­pej­skim, w wyni­ku któ­rej powsta­ła tzw. filo­zo­fia ana­li­tycz­na.


Filo­zo­fia ana­li­tycz­na poja­wi­ła się na prze­ło­mie XIX i XX wie­ku za spra­wą tak wybit­nych posta­ci jak: Geo­r­ge E. Moore, Franz Bren­ta­na oraz póź­niej­sze­go twór­cy ana­li­tycz­nej szko­ły lwow­sko-war­szaw­skiej Kazi­mie­rza Twardowskiego.[2]


Nur­to­wi temu przy­pi­su­ję się waż­ne cechy, któ­re w ogra­ni­czo­nym stop­niu wystę­pu­ją w każ­dej odmia­nie filo­zo­fii, acz­kol­wiek to dopie­ro ana­li­ty­cy spo­ili je w całość. Do głów­nym zało­żeń meto­do­lo­gicz­nych moż­na zali­czyć: dro­bia­zgo­we podej­ście do pro­ble­mów badaw­czych. Obja­wia się sta­ran­ną i dogłęb­ną ana­li­zą małe­go wycin­ka cało­ści pro­ble­mu tak, aby móc uni­kać uogól­nień i skró­tów, któ­re mogły­by w kon­se­kwen­cji pro­wa­dzić do błę­dów.


Z tego też wyni­ka inter­su­biek­tyw­ność same­go pro­ce­su ana­li­zy, nie spro­wa­dza­ne­go tyl­ko do jed­nej płasz­czy­zny (ana­li­ty­cy czę­sto pod­pie­ra­ją filo­zo­fie, socjo­lo­gią oraz psy­cho­lo­gią). Cha­rak­ter ich badań narzu­ca im rów­nież rygo­ry­stycz­ną dba­łość o sam język (jego jed­no­znacz­ność), któ­rym się posłu­gu­ją. Sam zaś język nie tyl­ko jest środ­kiem do prze­ka­za­nia infor­ma­cji, ale sam w sobie sta­je się w trak­cie użyt­ko­wa­nia mate­ria­łem do badań. Filo­zo­fo­wie ana­li­tycz­ni jed­nak całość swej pra­cy trak­tu­ją kogni­tyw­nie, uzna­jąc, iż meto­dy oraz zakres ich dzia­łal­no­ści są w peł­ni teo­re­tycz­ny.


John Hick, wyrósł na filo­zo­ficz­nej spu­ściź­nie G. E. Moora oraz Ludwi­ga Wit­t­gen­ste­ina. Zakła­da­li kry­ty­kę hegli­zmu, zwięk­sza­jąc zara­zem nacisk na realizm oraz zdro­wy roz­są­dek. Sam Hick w swej dzia­łal­no­ści filo­zo­ficz­nej kon­se­kwent­nie sto­su­jąc meto­dy ana­li­tycz­ne odrzu­cał wszel­ki misty­cyzm na rzecz mak­sy­mal­nej racjo­na­li­za­cji pro­ble­mów reli­gii. Powyż­sze stwier­dze­nie nie impli­ku­je kry­ty­ki wia­ry, a wprost prze­ciw­nie — stąd też uwa­ża­ny jest czę­sto za apo­lo­ge­tę teizmu, szcze­gól­nie w wer­sji chrze­ści­jań­skiej.


Jed­nym z głów­nych postu­la­tów Hic­ka w dzie­dzi­nie reli­gii jest odrzu­ce­nie „dowo­dów” na ist­nie­nie Boga, na rzecz „racjo­nal­ne­go, bez­do­wo­do­we­go prze­świad­cze­nia teistycz­ne­go” [3], a tak­że uzna­nie, iż język reli­gii (tj. wszel­kie wypo­wie­dzi o niej) są zasadne[4], choć nie ozna­cza to, że są abso­lut­nie praw­dzi­we. Do naj­waż­niej­szych prac Hic­ka moż­na zali­czyć: Phi­lo­so­phy of Reli­gion (1963), Argu­ments for the Exi­sten­ce of God (1970), Pro­blems of Reli­gio­us Plu­ra­lism, Faith and Know­led­ge, Evil and the God of Love, Death and Eter­nal Life.


Czy Bóg ist­nie­je?


Sta­no­wi­sko Hic­ka przed­sta­wio­ne w jego wery­fi­ka­cji zakła­da, iż moż­li­we jest potwier­dze­nie (zwe­ry­fi­ko­wa­nie) zdań reli­gij­nych takich jak np. „Bóg ist­nie­je”. Pogląd ten wyni­ka z odrzu­ce­nia przez Hic­ka rady­kal­ne­go uję­cia filo­zo­fii ana­li­tycz­nej. Ten skraj­ny nurt w obrę­bie ana­li­ty­ków moż­na przy­pi­sać takim posta­ciom jak: Alfred Ayer, Anto­ny Flew oraz R.B. Bra­ith­wa­ite. Wszy­scy wymie­nie­ni wyżej filo­zo­fo­wie byli albo ate­ista­mi lub deista­mi. Uwa­ża­li, iż wszel­ka mowa o Bogu jest bez­owoc­na z tego powo­du, iż sam język reli­gii nie posia­da sen­su.


Mia­ło by to wyni­kać z fak­tu, iż duża część wypo­wie­dzi reli­gij­nych odno­si się do zja­wisk, któ­rych nie moż­na obser­wo­wać empi­rycz­nie.


Sama zaś wery­fi­ka­cja jest pew­nym pro­ce­sem, któ­ry ma potwier­dzić jakieś zało­żo­ne twier­dze­nie. Aby przy­bli­żyć i ure­al­nić pogląd Hic­ka posłu­ży­my się jego kla­sycz­nym przy­kła­dem, czy­li zda­niem „Bóg ist­nie­je”. Jak już wspo­mnie­li­śmy, jest to o tyle war­to­ścio­we zda­nie, o ile sam język reli­gii jest war­to­ścio­wy. Oczy­wi­ście sam fakt posia­da­nia war­to­ści poznaw­czej nie sank­cjo­nu­je pew­no­ści o tym, iż pod­miot zda­nia ist­nie­je. Dla­te­go też Hick opra­co­wał pew­ną meto­dę „prak­tycz­nej” wery­fi­ka­cji tego sta­no­wi­ska. Jed­nak do jego wyko­nal­no­ści potrze­ba speł­nić dwa pod­sta­wo­we kry­te­ria.


Pierw­szym z nich jest to, że wery­fi­ka­cja zda­nia „Bóg ist­nie­je” może nastą­pić tyl­ko po śmier­ci czło­wie­ka. To zaś wyklu­cza udo­wod­nie­nie tezy o zasad­no­ści jakichś poglą­dów reli­gij­nych za życia lub nawet w momen­cie śmier­ci kli­nicz­nej. Hick uni­ka uogól­nie­nia, pisząc, że nie każ­dy może po śmier­ci pod­dać wery­fi­ka­cji wła­sny sąd o Bogu. Wyni­ka to według nie­go z indy­wi­du­al­ne­go aktu śmier­ci oraz subiek­tyw­ne­go przy­go­to­wa­nia każ­de­go czło­wie­ka na spo­tka­nie ze swo­ją moż­li­wą wery­fi­ka­cją.


Hick zwra­ca rów­nież uwa­gę na pewien pośred­ni czyn­nik, od któ­re­go potwier­dze­nie było­by uza­leż­nio­ne. Tym ogra­ni­cze­niem była by już uwa­run­ko­wa­na za życia wia­ra w Boga lub przy­naj­mniej wia­rę w sen­sow­ność jego ist­nie­nia.


Sens tej czę­ści argu­men­tu spro­wa­dza się do kon­klu­zji, iż potwier­dze­nie dane­go sta­no­wi­ska doty­czą­ce­go Boga może być wypeł­nio­ne tyl­ko, jeśli ist­nie­je coś takie­go jak życie po śmier­ci. A więc jeśli hipo­te­za o życie po śmier­ci jest praw­dzi­wa, to teo­ria Hic­ka rów­nież będzie wła­ści­wa. Pro­wa­dzi to do kon­klu­zji iż „Bóg ist­nie­je”. Nato­miast, jeśli hipo­te­za wyj­ścio­wa będzie fał­szy­wa, to nie moż­na będzie nawet sfal­sy­fi­ko­wać pro­po­no­wa­nej teo­rii.


Z poprzed­nie­go poglą­du wyła­nia się dru­gi rów­nie waż­ny ele­ment teo­rii, mówią­cy, że do potwier­dze­nia sen­sow­no­ści zdań reli­gij­nych po śmier­ci czło­wiek musi posia­dać tzw. „iden­tycz­ność oso­bo­wą”. Iden­tycz­ność tą scha­rak­te­ry­zo­wał John Lock jako „zacho­wa­nie pamię­ci o minio­nych zda­rze­niach”, co ozna­cza, iż do celów potwier­dze­nia zdań o Bogu, czło­wiek musi pamię­tać swo­je wspo­mnie­nia. Jak i w poprzed­nim aka­pi­cie tu rów­nież autor odwo­łu­ję się do logi­ki, któ­ra rów­nież nie wyklu­cza takiej moż­li­wo­ści, choć oczy­wi­ście całość jest spe­ku­la­cją, któ­rą logi­ka nie może roz­strzy­gnąć swo­imi meto­da­mi.


Kon­se­kwen­cje tej nie­moż­li­wo­ści Hick wyko­rzy­stu­je na rzecz swo­je­go sta­no­wi­ska, argu­men­tu­jąc, że jeśli nie moż­na tego oba­lić to i nie moż­na udo­wod­nić. A co za tym idzie, dane twier­dze­nie moż­na teo­re­tycz­nie przy­jąć za pewien punkt wyj­ścia, uzna­ny za „aksjo­mat”.


Na pierw­szy rzut oka ele­men­ty skła­do­we teo­rii Hic­ka zda­ją się nie do przy­ję­cia z punk­tu widze­nia empi­ry­sty. Jed­nak po głęb­szym wej­rze­niu w ten pro­blem moż­na dojść do zgo­ła odmien­nych wnio­sków. Na grun­cie logi­ki moż­na prze­cież uznać ist­nie­nie życia po śmier­ci jako jed­nej z moż­li­wo­ści. Otwie­ra to dro­gę do oczy­wi­stej kon­se­kwen­cji, któ­rą będzie potwier­dze­nie zda­nia o ist­nie­niu Boga. Potwier­dze­nie to będzie wyni­ka­ło z kono­ta­cji, iż teista zawsze uzna fakt życia po śmier­ci jako ema­na­cję Boga.


W tym momen­cie nale­ży napo­mknąć o głów­nych zarzu­tach prze­ciw takie­mu postrze­ga­niu pro­ble­mu, któ­ry w głów­nej mie­rze został wysu­nię­ty przez Kaia Nielsena.[5] Stwier­dził, że moż­li­wość ist­nie­nia życia po śmier­ci nie impli­ku­je od razu fak­tu ist­nie­nia Boga. Ponie­waż życie po śmier­ci może być nie­zna­nym dla nas pra­wem bio­lo­gii lub fizy­ki. Jak widać jed­nak teza ta jest rów­nie praw­do­po­dob­na jak pogląd Hic­ka.


Zaś twier­dze­nie Loc­ka o cią­gło­ści świa­do­mo­ści, któ­rą posłu­żył się Hick, choć posia­da poten­cjał ku zasad­no­ści, zosta­ła rów­nież pod­da­na kry­ty­ce. Głów­ny argu­ment prze­ciw temu poglą­do­wi wysu­nął J. Butle, któ­ry stwier­dził, że nie moż­na mówić o iden­tycz­no­ści myśli na pozio­mie escha­to­lo­gicz­nym, jeśli już na eta­pie życia ludzie czę­sto zapo­mi­na­ją lub wypie­ra­ją pew­ne myśli oraz całe ele­men­ty skła­do­we swo­je­go wcze­śniej­sze­go życia. Poda­jąc przy­kład star­sze­go czło­wie­ka, któ­ry choć pamię­ta swo­je dzie­ciń­stwo nie jest wsta­nie utoż­sa­mić się z okre­sem po mię­dzy tymi dwo­ma eta­pa­mi, cze­go wyni­kiem mogą być np. zabu­rze­nia psy­chicz­ne.


Nie roz­strzy­ga­jąc o traf­no­ści zarzu­tów pod adre­sem Hic­ka nale­ży zauwa­żyć, iż wszy­scy adwer­sa­rze tego poglą­du przy­zna­ją, iż na grun­cie meto­do­lo­gii jest tezą rze­tel­ną. Co oczy­wi­ście nie prze­są­dza o jej praw­dzi­wo­ści. Jed­nak jej war­tość prze­ja­wia się nie tyl­ko na grun­cie rze­tel­ne­go opra­co­wa­nia teo­re­tycz­ne­go, a przede wszyst­kim na płasz­czyź­nie apo­lo­ge­tycz­nej.


Angiel­ski filo­zof prócz swe­go wkła­du w roz­wój filo­zo­fii reli­gii, w swo­im poglą­dzie dał impuls do wyj­ścia poza sche­ma­tycz­ne postrze­ga­nie wie­lu aspek­tów argu­men­tów na rzecz teizmu.


Kon­se­kwen­cją “wery­fi­ka­cji escha­to­lo­gicz­nej” jest zmia­na dys­kur­su w deba­cie nad zagad­nie­niem “dowo­dów” o ist­nie­niu Boga i zasad­no­ści samej reli­gii. Sama teo­ria nigdy nie była uwa­ża­na przez swo­je­go twór­cę za jaki­kol­wiek dowód, a tyl­ko za teo­re­tycz­ną moż­li­wość racjo­na­li­za­cji poglą­dów escha­to­lo­gii chrze­ści­jań­skiej. Jed­nak nawet jako hipo­te­za jest inte­re­su­ją­cym w kła­dłem w myśl chrze­ści­jań­ską.


Andrzej Grze­gor­czyk


Przy­pi­sy:


[1] Nega­tyw­nie do dowo­dów odnie­śli się, choć­by: John Hick, Alvin Plan­tin­ga, Alfred Ayer, Bur­trand Rus­sell, Anto­ny Flew, Paul Til­lich i Karl Barth.


[2] Naj­słyn­niej­szym przed­sta­wi­cie­lem tej szko­ły był Kazi­mierz Ajdu­kie­wicz.


[3] John Hick, Argu­men­ty za ist­nie­niem Boga, Kra­ków, 1994, s. 172–196.


[4] Zasad­ność w uję­ciu Hic­ka ozna­cza “posia­da war­tość poznaw­czą”.


[5] Kai Nie­lsen, Wery­fi­ka­cja escha­to­lo­gicz­na, W: Filo­zo­fia reli­gii, pod red. Boh­da­na Chwe­deń­czu­ka, War­sza­wa 1997, s. 61–80.


:: Ofi­cjal­na stro­na prof. JOH­N’a HIC­K’a

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.