Chamstwo spod znaku pseudotolerancji
- 7 września, 2010
- przeczytasz w 3 minuty
Zbliżająca się pielgrzymka Benedykta XVI do Szkocji i Anglii wzbudza coraz większe emocje, szczególnie wśród przeciwników papieża. Stowarzyszenie “Protest the Pope” zaplanowało szereg akcji, których celem jest nie tylko zademonstrowanie niechęci wobec Biskupa Rzymu, ale i zakłócanie uroczystości religijnych. Ateistów i środowiska lewicowe poprosił o spotkanie nowo mianowany arcybiskup Southwark Peter Smith. – Nie damy się pouczać arcybiskupowi – zapowiedział Terry Sanderson, szef Narodowego Zjednoczenia Sekularystów.
Spotkanie ma się odbyć 8 września w siedzibie londyńskiej policji. Arcybiskup Smith zapowiedział, że chce porozmawiać z demonstrantami i poprosić ich, aby akcje protestacyjne organizowali „z godnością i poszanowaniem dla wiernych, którzy pragną powitać papieża.” Sanderson nie pozostawia jednak złudzeń: — Nie będziemy mili dla papieża, ponieważ nie zasługuje na to, aby być szanowanym — uważa.
Komentarz
Kołtuństwo i totalitarne postawy to dość szeroko rozpowszechniony sposób bycia ateistycznych komisarzy ukrywających się pod szyldem ‘humanistów’. Podobnie jak kiedyś funkcjonariusze Gestapo i stalinowscy kaci, decydują, kto zasługuje na respekt, a kto nie. Dziś odmawiają szacunku 83-letniemu Biskupowi Rzymu. Konwulsyjna wręcz nienawiść ateistycznych i lewackich zgrupowań, które za punkt honoru postawiły sobie zakłócenie papieskiej pielgrzymki i chrześcijańskiej modlitwy, spotyka się z pozytywnym odzewem lewackiej międzynarodówki i to nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale wszędzie tam, gdzie kulturowa demencja i rak zaprogramowanego totalitaryzmu opakowany jest w postulaty pozornie szlachetnych idei — to ten sam duch, który bał się papieża na Uniwersytecie La Sapienza, to ten sam ruch, który poza obraźliwą prowokacją nie ma NIC do zaproponowania prócz anarchii i duchowej zagłady.
Ci, którzy jak najgorzej życzą Benedyktowi XVI, ale też obecności chrześcijaństwa w Wielkiej Brytanii, Europie i na świecie, wpisują się w dokładnie ten sam nurt, w którym znajdują się Talibowie, tudzież dżihadyści wszelkiej maści – począwszy od tych, którzy demonstracyjnie chcą palić Koran, by sobie po prostu ulżyć, a skończywszy na tych, którzy uważają, że ich bóstwo wymaga od nich zarżnięcia człowieka tępym nożem na oczach świata.
Lewackie organizacje, które nie mogą się doczekać przyjazdu papieża, to po prostu tchórze niezdolni do podjęcia rozmowy, nie szukający rzeczowego sporu, ale zadymy, autoinscenizacji i destrukcji. To ludzie ubodzy, którzy nawet w swojej walce z chrześcijaństwem i wtedy kiedy chcą powiedzieć coś-dla-siebie-ważnego sięgają po język chrześcijaństwa, dokonując jego zniekształcenia tylko po to, by obrazić i sprowokować. Zaangażowali siły i środki na antypapieską manifę, prężą muskuły odgrażając się biskupowi zanim ten jeszcze zdążył się z nimi spotkać.
Jednak te same stowarzyszenia pokornieją, gdy nie chodzi o protest przeciwko zwierzchnikowi Kościoła Rzymskokatolickiego. Pokornieją wobec lokalnych ajatollahów w swoich dzielnicach i hrabstwach, kapitulują przed jaskrawymi przejawami islamskiej ekspansji, która nie dość, że łamie fundamentalne prawa człowieka, to jeszcze w imię wolności słowa głosi konieczność zniszczenia demokracji i zbombardowania Zachodu. Wtedy ateusze-humaniści milczą i boją się, bo w końcu pseudomultikulturalizm zobowiązuje, a tolerancja to tolerancja tylko dla podobnie myślących i dla tych, którzy używają maczet.