Czy ksiądz ma prawo odmówić pogrzebu?
- 10 lipca, 2009
- przeczytasz w 4 minuty
Ostatnio w mediach, w tym szczególnie elektronicznych, pojawiły się teksty poddające ostrej krytyce kapłanów rzymskokatolickich, którzy odmawiali pochówku osobom, które nie przyjmowały księdza po kolędzie lub z różnych powodów utraciły kontakt z Kościołem. Jedną z takich sytuacji jest historia 27-letniego Piotra, który zginął w wypadku. Sprawę opisała Wirtualna Polska. Portal przeprowadził również rozmowę z księdzem i matką zmarłego chłopaka. W komentarzach, jakie pojawiły się pod tekstem, a także […]
Ostatnio w mediach, w tym szczególnie elektronicznych, pojawiły się teksty poddające ostrej krytyce kapłanów rzymskokatolickich, którzy odmawiali pochówku osobom, które nie przyjmowały księdza po kolędzie lub z różnych powodów utraciły kontakt z Kościołem. Jedną z takich sytuacji jest historia 27-letniego Piotra, który zginął w wypadku. Sprawę opisała Wirtualna Polska. Portal przeprowadził również rozmowę z księdzem i matką zmarłego chłopaka.
W komentarzach, jakie pojawiły się pod tekstem, a także w wielu zapytaniach kierowanych w podobnych sprawach do redakcji ekumenizm.pl, dominuje rozgoryczenie, żal i bardzo często wściekłość na „kościelnych urzędników”, którzy odmawiają osobom ochrzczonym katolickiego pochówku. Na forach internetowych zarzuty o pazerność przeplatają się z poważnymi zarzutami o brak chrześcijańskiego miłosierdzia, współczucia i ludzkiego zrozumienia. Duchownym zarzucana jest przy tej okazji niedbałość w prowadzeniu ceremonii pogrzebowych.
Negatywne emocje internautów, najczęściej naszpikowane rustykalnym antyklerykalizmem, cierpienie rodziny oraz oczekiwania, czy wręcz roszczenia wobec Kościoła instytucjonalnego utrudniają uczciwe podejście do sprawy. Kapłani rzymskokatoliccy, a także duchowni innych wyznań, mają prawo odmówić pochówku kościelnego w pewnych okolicznościach. Najbardziej drastyczną jest apostazja – publiczne wyrzeczenie się wiary – lub akt schizmy. Akurat porzucenie Kościoła i jasna deklaracja danej osoby, iż nie życzy sobie pochówku kościelnego stwarzają klarowną sytuację, w której bez kontrowersji duchowny odmawia pogrzebu, szanując tym samym wolę zmarłego wyrażoną za życia.
Trudniej jest natomiast w sytuacjach, gdy osoba zmarła nie utrzymywała praktycznie żadnych kontaktów z Kościołem, a przy przeprowadzce nie zadbała o to, aby pojawić się w nowej parafii i dopełnić formalności. Wszystkie te działania, wprawdzie nie związane bezpośrednio ze sferą duchową człowieka, mają znaczenie w perspektywie duszpasterskiej, bowiem pokazują na ile chrześcijanin identyfikuje się ze swoją wspólnotą, czy czuje się za nią współodpowiedzialny, czy dba o to, aby oprócz deklaratywnej przynależności aktywnie uczestniczyć w jej życiu, a nie traktować wspólnoty jako religijnego, lub co gorsza, ceremonialnego punktu usługowego w ważnych momentach życia lub jego końca.
Kodeks Prawa Kanonicznego nie mówi nic o sytuacji, w której ksiądz mógłby odmówić pogrzebu osobie, która nie przyjmowała księdza po kolędzie. Każdorazowa decyzja taka należy w pierwszej kolejności do duszpasterza miejsca z możliwością odwołania się do kurii biskupiej, która często uchyla decyzję proboszczów, nakazując przeprowadzenie pogrzebu. Nie zmienia to jednak faktu, że konflikt powoduje nie tylko eksplozje negatywnych emocji, ale często prowadzi do deprecjacji pogrzebu jako wydarzenia religijnego. Pogrzeb nie jest sakramentem, a przynależy do tzw. sakramentaliów. Są one ważnym instrumentem duszpastersko-liturgicznym, funkcjonującym praktycznie we wszystkich wyznaniach chrześcijańskich, ułatwiających objaśnianie i przeżywanie Ewangelii w ważnych momentach. Pogrzeb nie jest ceremonią, która w jakikolwiek sposób przesądza o zbawieniu bądź potępieniu człowieka. Chrześcijański pogrzeb jest świadectwem wiary o zmartwychwstaniu, pożegnaniem bliskiego człowieka w nadziei, że wprawdzie życie tu na ziemi się bezpowrotnie zakończyło, ale nie oznacza ono anihilacji, absolutnego końca, a jest otwarciem nowego wymiaru nadziei zmartwychwstania. Przeakcentowanie elementu ceremonialnego i zrzucenie wymiaru religijnego jest nie tylko nieporozumieniem, ale po prostu religijną farsą.
Oczywiście nikt nie może wejrzeć w sumienie człowieka, tylko Bóg. Nikt nie może zadekretować, czy dana osoba wierzyła czy nie. Nie istnieje żaden klucz, pozwalający ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, jaka jest prawda. Jednak Kościół jako widzialny znak obecności Boga w świecie i dla świata jest wspólnotą, która poprzez widzialne symbole zaprasza do uczestnictwa w wierze. Jeśli ktoś świadomie dystansuje się od Kościoła, nie szuka z nim pojednania, nie szuka zrozumienia, argumentując to niechęcią lub osobistymi animozjami tudzież „brakiem czasu”, nie powinien domagać się, czy wręcz żądać od duchownego pochówku. Duchowny ma prawo założyć, że jeśli w ostatnich latach życia dana osoba nie życzyła sobie kontaktu z Kościołem, unikała go, to również i pogrzeb chrześcijański nie jest w tej sytuacji koniecznością.
Jeśli dochodzi do sytuacji, w której rodzina walczy o prawo do pochówku osoby, która stała z dala od Kościoła, to należy postawić fundamentalne pytanie: gdzie była troska i żarliwość rodziny w utrzymywaniu więzi z Kościołem? Gdzie była rodzina zachęcająca swoich członków do nawiązywania tej więzi? Gdzie była rodzina, znajomi, przyjaciele, gdy dana osoba oddaliła się od Kościoła? Kwestia kolędy nie może być tutaj żadnym pretekstem – jest zdecydowanie wiele innych sposobów, aby nawiązać kontakt, rozmowę, jeśli tylko się chce, więcej, jeśli się pragnie.
Nie jestem zwolennikiem hurtowego „odprawiania z kwitkiem” żałobników, którzy przychodzą dopełnić smutnych formalności. Każdą sprawę należy rozważać indywidualnie. Jestem natomiast gorącym zwolennikiem uważnego, cierpliwego i zdecydowanego wyjaśniania, katechezy i przekonywania, dlaczego czasem należy, a nawet warto odmówić chrześcijańskiego pogrzebu.