Czyn ikonoklasty czy antychrześcijanina?
- 12 grudnia, 2012
- przeczytasz w 2 minuty
W niedzielny poranek na Jasnej Górze doszło do próby zniszczenia ikony Matki Boskiej Częstochowskiej — cennego zabytku i obrazu zajmującego szczególne miejsce w sercach katolików. Obraz ocalał dzięki zabezpieczeniu szybą, ochlapany farbą został ołtarz. W diecezji częstochowskiej prowadzono modlitwy wynagradzające za profanację. Osoba, która dokonała zamachu to 58-letni mieszkaniec Świdnicy, który zamiar profanacji miał żywić już czas jakiś. Po złożonych przezeń obszernych wyjaśnieniach prokuratora wystąpiła […]
W niedzielny poranek na Jasnej Górze doszło do próby zniszczenia ikony Matki Boskiej Częstochowskiej — cennego zabytku i obrazu zajmującego szczególne miejsce w sercach katolików. Obraz ocalał dzięki zabezpieczeniu szybą, ochlapany farbą został ołtarz. W diecezji częstochowskiej prowadzono modlitwy wynagradzające za profanację.
Osoba, która dokonała zamachu to 58-letni mieszkaniec Świdnicy, który zamiar profanacji miał żywić już czas jakiś. Po złożonych przezeń obszernych wyjaśnieniach prokuratora wystąpiła z wnioskiem o opinię psychiatryczną. Może to zbyt łatwa interpretacja tego czynu, ale wręcz narzucająca się, bo trudno o lepszą.
Nie da się oczywiście udowodnić bądź zaprzeczyć tezie, że na czyn sprawcy wpłynęły głoszone przez niektóre partie, portale internetowe czy osoby treści i czy jego czyn spowodowała — jak to niektórzy interpretatorzy chcą — “spirala nienawiści wobec Kościoła katolickiego, duchowieństwa i wartości chrześcijańskich”. Dla przypomnienia zamachu na życie (udanego, niestety) brata Rogera z Taize przeprowadzonego przez chorą psychicznie kobietę nikt nie wiązał z antychrześcijańskimi czy antyekumenicznymi treściami obecnymi i w Europie, i w mediach. Również niefortunne zdarzenie z przewróceniem papieża Benedykta XVI podczas zeszłorocznej Pasterki nie było powodem do tłumaczenia zdarzenia relatywizmem czy antychrześcijaństwem obecnym w Europie czy świecie.
Rozumiem, że dla sporej części komentatorów zamach na symbol wiary katolickiej i tożsamości narodowej jest czymś tak niewyobrażalnie ohydnym, że niemożliwym do zaistnienia wyłącznie w chorej wyobraźni pojedynczego człowieka. Mam jednakże przekonanie, że im więcej będzie się używać wielkich słów na temat pokazania jak ohydna to zbrodnia i łączenie jej w ciąg z wydarzeniami nie dla wszystkich układających się w logiczną całość może jedynie osłabić wrażliwość na sprawy profanacji symboli wiary, niszczenia zabytków czy obrazy uczuć innych ludzi, a nawet zachęcać — osoby mających zaburzenia psychiczne — do podobnych czynów.