Opinie

Defensor Episcoporum, czyli casus ks. Stopki


I docze­ka­łem się. Po krót­kim, ale za to peł­nym “cie­płych słów” i epi­te­tów wpi­sie blo­go­wym ks. Artu­ra Stop­ki, ten zacny kapłan zde­cy­do­wał się na pod­ję­cie więk­szej pole­mi­ki z moim tek­stem na łamach dzien­ni­ka “Pol­ska”. Jed­nak i tym razem zamiast rze­czy­wych argu­men­tów posta­no­wił ogra­ni­czyć się do epi­te­tów. W blo­gu zarzu­cał mi, że jestem “wro­giem Kościo­ła”, i że od nie­na­wi­ści do Nie­go dzie­li mnie tyl­ko jeden krok, w dzien­ni­ku posta­no­wił być deli­kat­niej­szy i zarzu­cił mi, że jestem “igno­ran­tem” […]


I docze­ka­łem się. Po krót­kim, ale za to peł­nym “cie­płych słów” i epi­te­tów wpi­sie blo­go­wym ks. Artu­ra Stop­ki, ten zacny kapłan zde­cy­do­wał się na pod­ję­cie więk­szej pole­mi­ki z moim tek­stem na łamach dzien­ni­ka “Pol­ska”. Jed­nak i tym razem zamiast rze­czy­wych argu­men­tów posta­no­wił ogra­ni­czyć się do epi­te­tów.

W blo­gu zarzu­cał mi, że jestem “wro­giem Kościo­ła”, i że od nie­na­wi­ści do Nie­go dzie­li mnie tyl­ko jeden krok, w dzien­ni­ku posta­no­wił być deli­kat­niej­szy i zarzu­cił mi, że jestem “igno­ran­tem” (być może nie­świa­do­mym).

Pro­blem pole­ga tyl­ko na tym, że cię­żar dowie­dze­nia tego dość poważ­ne­go zarzu­tu nie został speł­nio­ny. Ks. Stop­ka stwier­dza bowiem, że bisku­pi przy­ję­li doku­ment Bene­dyk­ta XVI z entu­zja­zmem, a ja tego nie zauwa­ży­łem. Ale to zwy­czaj­nie nie­praw­da. Owszem bisku­pi pochwa­li­li Bene­dyk­ta XVI, ale w tym samym doku­men­cie tak okro­ili obo­wią­zy­wa­nie “Motu Pro­prio”, że w isto­cie prze­stał mieć on pla­no­wa­ny przez papie­ża sens. Zapi­sy regu­lu­ją­ce dostęp­ność mszy św. try­denc­kiej przy­ję­te przez pol­ski Epi­sko­pat były wzo­ro­wa­ne na zapi­sach Epi­sko­pa­tu nie­miec­kie­go (są od nich nie­co ostrzej­sze), a te zosta­ły jed­no­znacz­nie oce­nio­ne przez sekre­ta­rza Papie­skiej Komi­sji Ecc­le­sia Dei, jako restryk­cyj­ne i biu­ro­kra­tycz­ne, utrud­nia­ją­ce korzy­sta­nie z motu pro­prio.

Dys­ku­sja nad tym, jaki jest sta­tus mszy tra­dy­cyj­nej, nie ma w tej spra­wie nic do rze­czy. Nie­za­leż­nie bowiem od tego, czy uzna­my ją “nad­zwy­czaj­ną for­mę” czy nie, to doku­men­ty Bene­dyk­ta XVI mia­ły jeden pod­sta­wo­wy cel: udo­stęp­nić ją wszyst­kim chęt­nym wier­nym. A doku­men­ty pol­skie­go (nie­miec­kie­go, fran­cu­skie­go) Epi­sko­pa­tu i zacho­wa­nie wie­lu bisku­pów na Zacho­dzie mają zupeł­nie inny cel: dopro­wa­dzić do tego, by szer­sze udo­stęp­nie­nie sta­ło się nie­moż­li­we. I jak poka­zu­ją jed­no­znacz­ne wypo­wie­dzi tak Bene­dyk­ta xvi jak i rzym­skich kuria­li­stów jest to posta­wa sprzecz­na z pra­gnie­niem papie­ża. Zasła­nia­nie tego reto­ry­ką “form nad­zwy­czaj­nych” i “zwy­czaj­nych” w naj­mniej­szym stop­niu tego nie zmie­nia.

Pustym (i nie do koń­ca uczci­wym) chwy­tem reto­rycz­nym jest tak­że stwier­dze­nie, że Bene­dykt XVI chce refor­mo­wać nowy ryt. Otóż pro­po­zy­cja prze­nie­sie­nia zna­ku poko­ju jest raczej kontr­re­for­mą niż refor­mą, bowiem obrzęd ten był przed ofia­ro­wa­niem już w litur­gii ambro­zjań­skiej… Jego prze­nie­sie­nie w nowym rycie jest więc powro­tem do star­szej tra­dy­cji, a nie stwo­rze­niem nowej. I jakoś trud­no mi uwie­rzyć, by ks. Stop­ka tego nie wie­dział. Jeśli zaś nie wie, to poka­zu­je to tyl­ko, jak bar­dzo zanie­dba­na zosta­ła litur­gi­ka w for­mo­wa­niu kapła­nów.

I jesz­cze kwe­stia mini­ster Ewy Kopacz. Ks. Stop­ka przy­wo­łu­je tu Kodeks Pra­wa Kano­nicz­ne­go. I dobrze. Pyta­nie tyl­ko dla­cze­go nie zro­bio­no tego w momen­cie, gdy spra­wa się toczy­ła? Dla­cze­go, poza abp Gocłow­skim, ani hie­rar­cho­wie ani księ­ża publicz­nie nie przy­po­mnie­li tego zapi­su? Narze­ka­nie na “powszech­ną nie­zna­jo­mość pra­wa kano­nicz­ne­go” jest tu o tyle nie na miej­scu, że winę za to pono­szą paste­rze, któ­rzy w imię chro­nie­nia dobrych rela­cji z wła­dzą, nie przy­po­mi­na­ją nie­wy­god­nych dla niej (a doty­czy to tak PO, jak i PiS) zapi­sów praw­nych czy frag­men­tów naucza­nia papie­skie­go.

Kwe­stia eks­o­ko­mu­ni­ki i zaka­zu przy­stę­po­wa­nia do komu­nii róż­ni się od sie­bie oczy­wi­ście, ale w Pol­sce nie mówio­no ani o jed­nym ani o dru­gim. A prze­cież przy­stę­po­wa­nie do komu­nii świę­tej poli­ty­ków, któ­rzy oso­bi­ście wspie­ra­li usta­wę abor­cyj­ną, albo dopro­wa­dzi­li do jej wyko­ny­wa­nia jest tak­że powo­dem do zgor­sze­nia… Czy pol­scy bisku­pi nie powin­ni się na ten temat wypo­wie­dzieć? Oczy­wi­ście mil­cze­nie, uda­wa­nie, że spra­wy nie ma (choć w spra­wie mini­ster Kopacz wysła­no do kurii radom­skiej set­ki pytań wciąż na nie nie odpo­wie­dzia­no) jest prost­sze, i bar­dziej zgod­ne z modus ope­ran­di pol­skie­go Kościo­ła (czy­li uda­wa­nia, że pro­ble­mów nie ma i kara­nia tych, któ­rzy mają odwa­gę o nich mówić). Ale ten model dzia­ła­nia nie­wie­le wspól­ne­go ma z mode­lem jaki pro­po­nu­je Kościo­ło­wi Bene­dykt XVI…

Nie ukry­wam jed­nak, że tekst ks. Stop­ki w ogó­le mnie nie zasko­czył. On zwy­czaj­nie taki musiał być. Dla zacne­go duchow­ne­go z por­ta­lu Wiara.pl publi­cy­sty­ka kato­lic­ka, dzien­ni­kar­stwo kato­li­ka pole­ga bowiem wła­śnie na tym, by za wszel­ką cenę, ręko­ma i noga­mi, obrzu­ca­jąc epi­te­ta­mi innych, dowieść nie­odmien­nej racji hie­rar­chii Kościo­ła. Każ­da dys­ku­sja, każ­de kwe­stio­no­wa­nie kie­run­ku wybra­ne­go przez bisku­pów, czy choć­by wska­zy­wa­nie, że może to być kie­ru­nek odmien­ny niż ten pro­po­no­wa­ny przez papie­ża, jest zbrod­nią, któ­ra musi zostać napięt­no­wa­na. I ks. Stop­ka ją pięt­nu­je.

Tyle tyl­ko, że taka posta­wa nie ma nic wspól­ne­go z dzien­ni­kar­stwem czy publi­cy­sty­ką w zna­cze­niu ści­słym (no chy­ba, że za mia­rę publi­cy­sty­ki uznać słyn­ną okład­kę “Poli­ty­ki” — “Tusku, musisz”). Ta ostat­nia ma być dys­ku­sją, deba­tą, a nie obro­ną bisku­pów. Kato­li­cyzm, o czym też zapo­mi­nać nie moż­na, nie jest zaś bez­kry­tycz­ną i wiecz­ną obro­ną Epi­sko­pa­tu swo­je­go kra­ju. Ten ostat­ni może się mylić, a rolą kato­li­ka jest wyra­zić swo­ją oce­nę. Ze świa­do­mo­ścią, że i on sam może się mylić, ale tak­że z nadzie­ją (coraz u nas słab­szą), że jego uwa­gi zosta­ną jakoś roz­wa­żo­ne.

Taki model publi­cy­sty­ki przyj­mu­je. Nie chcę być “obroń­cą bisku­pów”, bo rolę taką z powo­dze­niem speł­nia ks. Stop­ka i dzie­siąt­ki innych rzecz­ni­ków pra­so­wych (cza­sem w roli dzien­ni­ka­rzy). Swo­je zada­nie widzę ina­czej, i nie sądzę, by w związ­ku z tym moż­na mi było sta­wiać zarzut wro­go­ści do Kościo­ła czy szko­dze­nia insty­tu­cji. Mam wra­że­nie, że w pew­nych oko­licz­no­ściach cho­wa­nie gło­wy w pia­sek i obro­na insty­tu­cji za wszel­ką cenę, jest o wie­le bar­dziej szko­dli­wa. Ale na szczę­ście szko­dli­wo­ści postaw nie będę oce­niał ani ja, ani ks. Stop­ka, ani nawet Kon­fe­ren­cja Epi­sko­pa­tu Pol­ski.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.