Dialog, Żydzi i Jezus Chrystus
- 14 stycznia, 2009
- przeczytasz w 3 minuty
Kościół za pontyfikatu Benedykta XVI zmierza do przekreślenia “50 lat historii” dialogu żydowsko-chrześcijańskiego — podkreśla na łamach jezuickiego miesięcznika “Popoli” rabin Wenecji Elia Enrico Richetti. Dlatego zdecydował się on — w raz z grupą włoskich rabinów — na wycofanie z tegorocznych, włoskich obchodów dnia dialogu z judaizmem. Bezpośrednią przyczyną takiej decyzji był fakt przywrócenia przez Benedykta XVI wraz z mszałem trydenckim również wielkopiątkowej modlitwy za Żydów. I choć papież ostatecznie zmienił […]
Kościół za pontyfikatu Benedykta XVI zmierza do przekreślenia “50 lat historii” dialogu żydowsko-chrześcijańskiego — podkreśla na łamach jezuickiego miesięcznika “Popoli” rabin Wenecji Elia Enrico Richetti. Dlatego zdecydował się on — w raz z grupą włoskich rabinów — na wycofanie z tegorocznych, włoskich obchodów dnia dialogu z judaizmem.
Bezpośrednią przyczyną takiej decyzji był fakt przywrócenia przez Benedykta XVI wraz z mszałem trydenckim również wielkopiątkowej modlitwy za Żydów. I choć papież ostatecznie zmienił tę modlitwę, to — zdaniem rabina — i tak zawiera ona sformułowania, które czynią bezprzedmiotowym dialog żydowsko-katolicki. Rabinowi chodzi o wezwanie do tego, by Bóg “oświecił ich serca”, a także aby oni “uznali w Jezusie Chrystusie zbawiciela wszystkich ludzi”.
- Jeśli dodamy do tego — napisał — ostatnio zajęte przez papieża stanowisko wobec dialogu, uznanego za niepotrzebny, ponieważ w każdym przypadku należy głosić świadectwo wyższości wiary chrześcijańskiej, oczywiste jest, że zmierzamy ku przekreśleniu ostatnich 50 lat historii Kościoła — stwierdził rabin Wenecji.
Komentarz
Postawa rabina, przy pełnym szacunku do niego samego, dowodzi niestety, że nie rozumie on, czym jest dialog międzyreligijny, a do tego w istocie nie zna nauczania Kościoła, z którym rozmawia. Wiara, że Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem wszystkich ludzi (także Żydów) jest fundamentalną prawdą chrześcijaństwa (a nie tylko katolicyzmu). Odstąpienie od niej oznaczałoby zaś zdradę Ewangelii i dwóch tysięcy lat historii Kościoła. W minionych pięćdziesięciu latach Kościół katolicki głosił zresztą tę prawdę równie wytrwale, jak wcześniej, ale szukał do jej wyrażenia mniej dzielących czy konfliktujących formuł.
Jak pokazała teologiczna i duszpasterska praktyka te nowe sformułowania, które zawierać miały starą treść, posłużyły (niezgodnie zresztą z soborową literą) do budowania jakichś nowych, relatywistycznych czy kwestionujących jedynozbawczą rolę Jezusa Chrystusa, teologii dialogu. Ich twórcy próbowali budować wrażenie, że chrześcijanom w istocie jest obojętne, czy ktoś przyjmuje czy nie Jezusa Chrystusa. Problem jest tylko taki, że Kościół nigdy nic takiego nie głosił. Przekonanie, że Chrystus zbawia leży u podstaw wiary chrześcijańskiej, i nigdy nie wolno z niego rezygnować. Nawet w imię dialogu.
Paradoksalnie zresztą, biorąc pod uwagę fundamenty chrześcijaństwa, rezygnacja z modlitwy o uznanie przez Żydów w Jezusie Chrystusie zbawiciela wszystkich ludzi byłoby skrajnym dowodem antysemityzmu. Kościół katolicki bowiem w ten sposób pokazałby, że jest mu obojętny ostateczny los Izraela, który jak głosi św. Paweł Apostoł, nawróci się do Chrystusa u końca dziejów. Trudno też sobie wyobrazić, by ktoś przekonany, że Jezus Chrystus jest pełnią objawienia, zgodził się na to, by komuś innemu (w imię dialogu) odmawiać tej pełni.
Szacunek dla judaizmu wymaga też z chrześcijańskiej perspektywy wytrwałe głoszenie i uznawanie, że jego zwieńczeniem, zwieńczeniem wielkiej i pięknej tradycji żydowskiej pozostaje Jezus Chrystus, Żyd, Bóg i człowiek, który poniósł Pierwsze Objawienie na cały świat, ofiarowując w sobie wszystkim ludom związek z Bogiem Izraela. Uznanie, że ktoś jest z tej relacji wyłączony byłoby w istocie zdradą Ewangelii i jej jasnych zapisów. A do tego pozbawiałoby w istocie korzeni samo chrześcijaństwo. Jeśli bowiem judaizm nie jest nakierowany na Chrystusa — to chrześcijaństwu pozostaje jakaś forma potępionego marcjonizmu, który separuje od siebie Stare i Nowe Przymierze.
Podsumowując te krótkie z konieczności rozważania, trudno nie dostrzec, że przyjęcie wizji historii “ostatnich 50 lat Kościoła”, jaką proponuje w istocie rabin oznaczałoby zerwanie z dwoma tysiącami lat historii chrześcijaństwa. A na to nigdy nie będzie zgody papiestwa. I nigdy — a świadomość tego ma każdy, oto przeczyta poświęcone dialogowi z judaizmem dokumenty kościelne — takiej zgody nie było.