Ekumeniczna ściema?
- 17 stycznia, 2011
- przeczytasz w 3 minuty
Ledwo arcybiskup Westminster Vincent Nichols wyświęcił na kapłanów trzech byłych anglikańskich biskupów, a już pojawił się prawdziwie ekumeniczny chór dziękczynienia za ekumeniczny gest, ekumenicznie pokazujący, jaki ekumenizm być powinien. A wszystko to w ekumenicznych oparach ekumenicznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Nie chcę zbyt wiele uwagi poświęcać byłym biskupom, byłym księżom, byłym anglikanom. Życząc im błogosławieństwa Bożego na nowej drodze życia, jednocześnie im współczuję, że swoje posługiwanie […]
Ledwo arcybiskup Westminster Vincent Nichols wyświęcił na kapłanów trzech byłych anglikańskich biskupów, a już pojawił się prawdziwie ekumeniczny chór dziękczynienia za ekumeniczny gest, ekumenicznie pokazujący, jaki ekumenizm być powinien. A wszystko to w ekumenicznych oparach ekumenicznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Nie chcę zbyt wiele uwagi poświęcać byłym biskupom, byłym księżom, byłym anglikanom. Życząc im błogosławieństwa Bożego na nowej drodze życia, jednocześnie im współczuję, że swoje posługiwanie we wspólnocie rzymskokatolickiej zaczynają i pewnie zakończą jako ci po wielokroć byli, tutaj: „byli-biskupi-anglikańscy”. Smutne to trochę, że ich przejście (jakiegokolwiek by wywiadu nie przeczytać) wiąże się głównie z krytyką i niezadowoleniem. Trochę za mało w tym radości z wyznawanej wiary.
Może się mylę i chciałbym się mylić, bo gdy czytam fragment homilii abp. Nicholsa pojawia się promyk nadziei, że nie wszystko musi być opatrzone eklezjalną butą, megalomanią, wyznaniowym szowinizmem, łachmaniarskim wręcz chełpieniem się, że oto zagubieni odnaleźli się i po trzykroć ‘wreszcie’ odnaleźli to, co wszyscy odnaleźć powinni – np. w pełni zjednoczyli się z taką czy inną ideą. Abp Nichols powiedział do byłych biskupów: „Chciałbym w szczególności uznać wasze poświęcenie jako kapłanów i biskupów Kościoła Anglii i potwierdzić owocność waszej służby. Dziękuję tak wielu w Kościele Anglii, którzy rozpoznali waszą szczerość i uczciwość w odbyciu tej podróży i którzy zapewnili was swoją modlitwą i dobrymi życzeniami. Pierwszym pośród nich jest Rowan, Arcybiskup Canterbury, ze swoim zrozumieniem oraz hojnością serca i ducha. Oczywiście podróż ta pociąga za sobą również smutne rozstania przyjaciół. Także to uznajemy i wzmacniamy ciepło naszego powitania.” Ważkie to słowa rzymskokatolickiego hierarchy i godne naśladowania przez jego współwyznawców – byłych anglikanów oraz rzymskich katolików z urodzenia, również tu nad Wisłą.
Niezrozumiały i siejący ekumeniczny zamęt w kontekście tego wydarzenia jest triumfalizm obwieszczany na forach i w komentarzach, że wraz z Anglicanorum coetibus (AC) zaprezentowany został prawdziwy (rzymskokatolicki) ekumenizm. Chciałbym, aby nie była to prawda, bo jeśli tak, to musiałbym po prostu stwierdzić, że Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, a także ekumenizm to jedna wielka ściema, gadulstwo zaprawione kurtuazją. Ukazywanie AC jako modelu jedności to nie tylko dekonstrukcja duchowego ekumenizmu, ale to coś o wiele bardziej gorszego – to po prostu gra Ewangelią, gra siostrami i braćmi w wierze, to obwieszczany w ekumenicznym zatroskaniu brak szacunku dla innych przy jednoczesnym deklarowaniu chęci jednoczenia się, cokolwiek ono by miało oznaczać poza modelem zarysowanym w AC.
***
Wczoraj uczestniczyłem w mszy świętej w katedrze warszawsko-praskiej celebrowanej przez abp. Henryka Hosera. Kazanie wygłosił luterański duchowny. W liturgii czynny udział wziął jeszcze duchowny prawosławny, mariawicki i adwentystyczny. Ekumeniczna mozaika, dużo dobrych, mocnych i potrzebnych słów o konieczności złożenia tradycji – całej naszej pięknej, bogatej i chlubnej tradycji – przed Boże oblicze, aby jeszcze bardziej napełnić ją wolą Bożą. Zresztą psalm responsoryjny głosił: Przychodzę, Panie, pełnić wolę Twoją.
Niemniej jednak i podczas tej celebracji widać było różnice – nie tylko w liturgii, tekstyliach, ale przede wszystkim słowach, szczególnie tych dotyczących tego, co jest celem jedności i jaka jest w niej rola Eucharystii – zderzyły się znów dwie opcje: ‘Eucharystia musi być celem, a nigdy środkiem jedności’ oraz ‘Eucharystia może być środkiem na drodze do jedności’. To wciąż pokazuje jak daleko jesteśmy od siebie, mimo, że w nieodgadniony sposób jesteśmy przecież tak blisko. I jakkolwiek możemy się pocieszać mądrością liturgii, duchowością płynącą z wielu tradycji to i tak radość ustępuje złości i rozczarowaniu, gdy ekumeniczne spotkania przeradzają się w demonstracje, a korporacyjna mentalność przełamuje prawdziwą wspólnotę ducha, promując zakamuflowany konwersjonizm i to w przededniu ekumenicznych modłów.
:: Areopag21: Ekumenizm nie istnieje!