Ekumeniczny spór o Antychrysta
- 11 maja, 2011
- przeczytasz w 4 minuty
Do ekumenicznego zgrzytu doszło w Niemczech po wypowiedzi ordynariusza diecezji ratyzbońskiej bp. Gerharda Ludwiga Müllera, który zażądał od Kościołów ewangelickich zdystansowania się od wypowiedzi Lutra, w których reformator nazywa papieża antychrystem. Müller, odpowiedzialny w niemieckim episkopacie rzymskokatolickim za kontakty ekumeniczne, podkreślił, że ekumenia pozostanie w impasie, jeśli w dialogu wymieniane będą jedynie uprzejmości, a trudne tematy będą wyłączone z debaty. Według Müllera trwająca Dekada Lutra oraz 500. rocznica Reformacji, […]
Do ekumenicznego zgrzytu doszło w Niemczech po wypowiedzi ordynariusza diecezji ratyzbońskiej bp. Gerharda Ludwiga Müllera, który zażądał od Kościołów ewangelickich zdystansowania się od wypowiedzi Lutra, w których reformator nazywa papieża antychrystem. Müller, odpowiedzialny w niemieckim episkopacie rzymskokatolickim za kontakty ekumeniczne, podkreślił, że ekumenia pozostanie w impasie, jeśli w dialogu wymieniane będą jedynie uprzejmości, a trudne tematy będą wyłączone z debaty.
Według Müllera trwająca Dekada Lutra oraz 500. rocznica Reformacji, do której przygotowują się Kościoły ewangelicko-luterańskie na całym świecie, jest nie tylko okazją do pozytywnego spojrzenia na działalność wittenberskiego reformatora, lecz także do historycznej i teologicznej refleksji na temat ‘obciążających i dzielących’ elementów. – To że Luter nazywał papieża antychrystem, nie jest odosobnionym cytatem, ale stanowi pewną stałą w jego pismach – zaznaczył rzymskokatolicki teolog. – Ówczesna polemika Lutra wiąże się w dialogu ekumenicznym z istotnym pytaniem, na ile Kościół uczestniczy w pośrednictwie zbawienia. To ważne czy Kościół widziany jest w konkurencji do Chrystusa – dodał.
Jednocześnie biskup Müller wyraził nadzieję, że wrześniowa pielgrzymka Benedykta XVI do Niemiec będzie istotnym wydarzeniem ekumenicznym, które będzie miało wyraźne konsekwencje dla dialogu ekumenicznego, w tym do wypracowania wspólnego rozumienia widzialnej jedności. Papież Benedykt będzie pierwszym Biskupem Rzymu, który odwiedzi ojczyznę Reformacji – papieska pielgrzymka do Niemiec będzie pierwszą oficjalną wizytą papieską w tym kraju, wcześniej Benedykt odwiedził Kolonię w ramach Światowych Dni Młodzieży oraz podróż duszpasterską do Bawarii.
Komentarz
Im bliżej do papieskiej pielgrzymki, tym więcej życzeniowego myślenia – zarówno po stronie rzymskokatolickiej, jak i ewangelickiej. Podczas gdy jedni chcieliby przeprosin za Lutra, to drudzy życzyliby sobie jego rehabilitacji. Gdzieś pomiędzy reprodukowane są treści, które przynajmniej od kilkudziesięciu lat nie są w najmniejszym stopniu przełomowe: to że Luter wybitnym teologiem był, to że reformacja, a konkretnie teologia ewangelicka jest nie tylko apologetycznym materiałem dla teologów rzymskokatolickich, a ważnym źródłem pozytywnej inspiracji (co pięknie pokazał sam Benedykt w swojej ostatniej książce) nie podlega dyskusji – przynajmniej w poważnych opracowaniach teologicznych. Oczywiście nie brakuje idiotycznych wręcz – rozpowszechnianych również w polskim Internecie treści, które zarówno pod każdym względem dyskwalifikują się jako materiał do ekumenicznej/teologicznej dyskusji.
Luter był nie tylko wybitnym teologiem i duszpasterzem, ale i człowiekiem swoich czasów. Podobnie jak jego oponenci, w tym Leon X, Jan Tetzel, kardynał Kajetan, czy wielu innych. Każdy z nich, a Luter z pewnością w dość jaskrawy, poniekąd i rubaszny sposób, miał zwyczaj wypowiadania się na temat adwersarza. Dziś ten sposób komunikacji nie odpowiada żadnym standardom. Już ks. Johann Gottfried Herder (1744 — 1803), ojciec nowożytnej historiozofii, (w Morągu narodzony!) skonstatował to krótko: każda epoka posiada swój punkt ciężkości w sobie. Oczywiście nie oznacza to relatywizowania niesprawiedliwości i uciekania od odpowiedzialności za wyrządzone zło, ale zakłada takie podejście do historii, które uwzględniając złożone okoliczności wymagające interdyscyplinarnych badań, a w tym kontekście także chrześcijańskiej refleksji pozwala na bardziej zróżnicowane postrzeganie fenomenów/postaci historycznych.
Kościoły ewangelickie odrobiły pracę domową z Lutra, przynajmniej w aspekcie ekumenicznym – istnieje nieprzebrana ilość krytycznej wobec Lutra literatury historycznej i teologicznej spod pióra ewangelickich teologów. Więcej, istnieją oficjalne deklaracje Kościołów luterańskich (np. zrzeszonych w Światowej Federacji Luterańskiej), w których to dystansują się one od ostrego antyjudaistycznego języka Lutra. Istnieją komisyjne dokumenty – szczególnie w obszarze niemieckojęzycznym (np. Communio Sanctorum) – w których Kościoły luterańskie dystansują się od języka XVI-wiecznej polemiki. Istnieje w końcu ekumeniczny totem w postaci Wspólnej Deklaracji o Usprawiedliwieniu wraz z towarzyszącymi załącznikami, gdzie czarno na białym widać, co luteranie myślą o wypowiedziach Lutra i jakie mają one przełożeniena dzisiejszy Kościół rzymskokatolicki.
Luter o papiestwie potrafił mówić ostro. Potrafił jednak też mówić pozytywnie jak np. wtedy, gdy deklarował, że jest gotów papieża po stopach całować i na rękach nosić, jeśliby pozwolił na swobodne głoszenie Ewangelii. Co papiestwo myślało o Lutrze i jak z nim „rozmawiać” chciało wiemy doskonale. Jeśliby luteranie mieliby znów za Lutra przepraszać, to w takim razie Kościół rzymski musiałby przepraszać za liczne zbrodnie kontrreformacji, za papieży i kanonizowanych lub nie pretorianów antyluterańskiej histerii. Pytanie tylko po co? Czy debata – odgrzewana cokolwiek – nad językiem XVI-wiecznej polemiki jest w stanie nadać nowy impuls ekumenicznej rzeczywistości? Z pewnością nie. Materiał mamy. Dużo, a nawet za dużo. Rację ma biskup Müller – musimy ustalić, co dla każdego z nas znaczy widzialna jedność. Ale także i tutaj sprawa wydaje się dość klarowana – na pewno nie tak samo. Czy to źle?
W każdym razie ja za Lutra przepraszać nie mam zamiaru i mam nadzieję, że moi współwyznawcy w Niemczech nie ulegną salonowemu ekumenizmowi z papieżem w tle.